Witam!
Dzisiaj wracając do domu (45km) zauważyłem dziwne zachowanie silnika w mojej astrze. Kiedy wyprzedzałem zauważyłem skoki w mocy silnika objawiające się wyczuwalnymi utratami i zyskami mocy (pedał stale w podłodze) z częstotliwością 1-2 razy na sekundę. Nie były to szybkie piki, raczej tak jakby ktoś bawił się przełącznikiem więcej/mniej mocy. Gdy wjechałem do miasta zauważyłem falowanie obrotów biegu jałowego w okolicach 900 - 1000 RPM z medjaną 2 razy na sekundę. Są one rytmiczne i zawsze z taką samą częstotliwością. Gdy dojechałem do domu zajrzałem pod maskę. Wszystkie wężyki ok, brak jakichkolwiek wycieków.
Co sprawdziłem: cięgno pompy (produkcja Bosch) stoi zaparte o śrubę niskich obrotów, zdjęcie wężyka z EGR i zatkanie go palcem lub nie nie robi żadnej różnicy, zdjęcie wężyka od czujnika temperatury (od strony pompki) i zatkanie go palcem lub nie nie robi żadnej różnicy, gdy ręcznie wysteruje cięgno aby silnik uzyskał 1.1k RPM falowanie ustaje, w przedziale 0.9 - 1.1k RPM falowanie stopniowo zanika utrzymując częstotliwość.
Przy okazji zauważyłem jeszcze jedną rzecz. W przedziale 2 - 2.2k RPM z filtra powietrza wydobywają się głośne, rytmiczne dźwięki, na ucho związane z zasysaniem powietrza przez silnik. Nie wiem czy miało by to jakiś związek z falowaniem, ale sprawdzę to jutro na zimnym silniku.
Z góry dziękuje za wszelakie tropy.
Pozdrawiam Michał.
EDIT:
Samochód odstał półtorej doby i spróbowałem na zimnym silniku. Trzymałem go 15 sekund na rozruszniku i nie chciał zaskoczyć. Odczekałem kolejne 15 aby ostudzić rozrusznik i akumulator, po czym spróbowałem z gazem w podłodze. Zaskoczył po 5 sekundach i wkręcił się na ok. 2k RPM zanim puściłem gaz i się zdusił (noga zdjęta całkiem z pedału). Odpaliłem go znowu i trzymałem na 1.5k RPM z 8 sekund, po czym puściłem gaz co spowodowało że się zadławił. Znowu go zapaliłem i trzymałem tym razem przez 15 sekund i puściłem gaz przez co zafalował 2 razy i zdech. Znowu go odpaliłem i trzymałem już około 35 sekund na tych 1.5k RPM i puściłem gaz. Silnik bardzo mocno falował (ok. 500-1300 RPM) ale nie gasł. Tak jak na ciepłym wkręcenie go na 1.1k RPM wygaszało falowanie, a zdjęcie nogi z gazu odrazu je wracało.
Zrobiłem rundę po mieście aby go zagrzać. Gdy wskazówka temperatury podniosła się ponad niebieskie pole falowanie osłabło, ale utrzymało się na poziomie z soboty jak wracałem. Szarpań mocy nie odczułem, ale na pewno jest jej za mało. Rozpędzenie się na czwórce do 70km/h to jest dłuższy proces, a nie przyśpieszanie. Na piątce nie ma mowy o przyśpieszeniu, a dobrnięcie do 90km/h wymaga długiej, prostej, płaskiej drogi.
Wszelakie sugestie mile widziane.
EDIT 2:
Po.kolejnych dwóch dobach potrzebowałem samochodu, więc musiałem go uruchomić. Auto zaskoczyło dopiero na trzecim akumulatorze (podstawiane bez czekania z innych aut) i silnik chodził bardzo nierówno. Podczas jazdy celowo przegoniłem go na wyższych obrotach i na jedynce idzie ile chce, na dwójce wkręci się max do granicy czerwonego pola, na trójce staje na 4.5k RPM, na czwórce nie wejdzie wyżej jak 3.5k RPM, a piątki nie było gdzie sprawdzić, samo to że przyśpieszenie na tym biegu po płaskim = zero. Objawia się to tym że ciągnie do tej magicznej granicy i nagle jakby ktoś zdejmował nogę z gazu, tak że ani nie przyśpiesza, ani nie hamuje. Ropa dociera do pompy, filtr paliwa może nie świeci przykładem ale nie jest zatkany. (Ma 55tyś km.)
Dzisiaj wracając do domu (45km) zauważyłem dziwne zachowanie silnika w mojej astrze. Kiedy wyprzedzałem zauważyłem skoki w mocy silnika objawiające się wyczuwalnymi utratami i zyskami mocy (pedał stale w podłodze) z częstotliwością 1-2 razy na sekundę. Nie były to szybkie piki, raczej tak jakby ktoś bawił się przełącznikiem więcej/mniej mocy. Gdy wjechałem do miasta zauważyłem falowanie obrotów biegu jałowego w okolicach 900 - 1000 RPM z medjaną 2 razy na sekundę. Są one rytmiczne i zawsze z taką samą częstotliwością. Gdy dojechałem do domu zajrzałem pod maskę. Wszystkie wężyki ok, brak jakichkolwiek wycieków.
Co sprawdziłem: cięgno pompy (produkcja Bosch) stoi zaparte o śrubę niskich obrotów, zdjęcie wężyka z EGR i zatkanie go palcem lub nie nie robi żadnej różnicy, zdjęcie wężyka od czujnika temperatury (od strony pompki) i zatkanie go palcem lub nie nie robi żadnej różnicy, gdy ręcznie wysteruje cięgno aby silnik uzyskał 1.1k RPM falowanie ustaje, w przedziale 0.9 - 1.1k RPM falowanie stopniowo zanika utrzymując częstotliwość.
Przy okazji zauważyłem jeszcze jedną rzecz. W przedziale 2 - 2.2k RPM z filtra powietrza wydobywają się głośne, rytmiczne dźwięki, na ucho związane z zasysaniem powietrza przez silnik. Nie wiem czy miało by to jakiś związek z falowaniem, ale sprawdzę to jutro na zimnym silniku.
Z góry dziękuje za wszelakie tropy.
Pozdrawiam Michał.
EDIT:
Samochód odstał półtorej doby i spróbowałem na zimnym silniku. Trzymałem go 15 sekund na rozruszniku i nie chciał zaskoczyć. Odczekałem kolejne 15 aby ostudzić rozrusznik i akumulator, po czym spróbowałem z gazem w podłodze. Zaskoczył po 5 sekundach i wkręcił się na ok. 2k RPM zanim puściłem gaz i się zdusił (noga zdjęta całkiem z pedału). Odpaliłem go znowu i trzymałem na 1.5k RPM z 8 sekund, po czym puściłem gaz co spowodowało że się zadławił. Znowu go zapaliłem i trzymałem tym razem przez 15 sekund i puściłem gaz przez co zafalował 2 razy i zdech. Znowu go odpaliłem i trzymałem już około 35 sekund na tych 1.5k RPM i puściłem gaz. Silnik bardzo mocno falował (ok. 500-1300 RPM) ale nie gasł. Tak jak na ciepłym wkręcenie go na 1.1k RPM wygaszało falowanie, a zdjęcie nogi z gazu odrazu je wracało.
Zrobiłem rundę po mieście aby go zagrzać. Gdy wskazówka temperatury podniosła się ponad niebieskie pole falowanie osłabło, ale utrzymało się na poziomie z soboty jak wracałem. Szarpań mocy nie odczułem, ale na pewno jest jej za mało. Rozpędzenie się na czwórce do 70km/h to jest dłuższy proces, a nie przyśpieszanie. Na piątce nie ma mowy o przyśpieszeniu, a dobrnięcie do 90km/h wymaga długiej, prostej, płaskiej drogi.
Wszelakie sugestie mile widziane.
EDIT 2:
Po.kolejnych dwóch dobach potrzebowałem samochodu, więc musiałem go uruchomić. Auto zaskoczyło dopiero na trzecim akumulatorze (podstawiane bez czekania z innych aut) i silnik chodził bardzo nierówno. Podczas jazdy celowo przegoniłem go na wyższych obrotach i na jedynce idzie ile chce, na dwójce wkręci się max do granicy czerwonego pola, na trójce staje na 4.5k RPM, na czwórce nie wejdzie wyżej jak 3.5k RPM, a piątki nie było gdzie sprawdzić, samo to że przyśpieszenie na tym biegu po płaskim = zero. Objawia się to tym że ciągnie do tej magicznej granicy i nagle jakby ktoś zdejmował nogę z gazu, tak że ani nie przyśpiesza, ani nie hamuje. Ropa dociera do pompy, filtr paliwa może nie świeci przykładem ale nie jest zatkany. (Ma 55tyś km.)