Witam.
Szukam generatora/agregatu na działkę rekreacyjną do zasialnia paru LED'ów oraz radia i paru ładowarek telefonowych. Cena to max 500 zł. Znalazłem coś takiego KRAFT&DELE KD109. Dodam, że musi być poręczny ponieważ grasują różnej maści złodziejaszki i będę go zabierał do domu po skończonym pobycie.
Ja u siebie na działce mam zainstalowany taki http://www.modernhome.pl/product-pol-645-Solarny-zestaw-zasilajacy-MH-30W.html zestaw na stałe jedynie akumulator mam większy 50Ah kupiony za grosze na promocji w hipermarkecie starcza spokojnie do zasilania małego radia, a wieczorami potrafią dodatkowo świecić LEd-y 4W + 2 x 10W czasami się telefony też ładuje. Największa zaleta to cisza, a dodatkowo nie potrzeba paliwa.
Do 500 zł to nie kupisz nic porządnego. Na działkę i przy takich odbiornikach to chyba warunek musi być tylko jeden, aby był w miarę cichy. Kup jak najtańszy a że ledy będą mrugały a radio buczało i na telewizorku będą się przesuwały poziome pasy to insza inszość. Przemyśl to sobie jeszcze. Na działce używa się różne elektronarzędzia, kosiarki itp rzeczy. Moc agregatu musi być przynajmniej 3 razy większa od największego odbiornika. Ludzie o tym nie myślą a później piszą, ze coś im nie działa albo że im się spalił agregat.
Aha zapomniałem. wymieniony przez ciebie agregacik to chałaśliwy, słabiutki chińczyk dający na wyjściu ok 800 W z aluminiowymi uzwojeniami napędzany dwusuwem. Więc dno.
Stanąłem przed podobnym problemem, gdy w styczniu wyłączono nam na trwałe prąd na działkach (wróci po reinstalacji nowej sieci, kiedyś). Więc zacząłem się rozglądać za generatorem. Ponieważ bywam tam tylko weekendowo i mam piwnicę, to szukałem czegoś w miarę lekkiego, cichego i umożliwiającego podpięcie elektroniki czyli inwertera. Są to zabudowane w plastikowej obudowie 4-suwowe generatory, ciche (57-65dB) ważące 19-22kg, ale mające małe zbiorniki do pracy na 4-6h. No i moc znamionowa 1200-1500W, więc trochę mało, bo mała kosiarka Boscha ma 1300W. Cena niestety od 2k w górę, więc mój wybór padł na (chińsko?)-polski agregat prądotwórczy INWERTOROWY TAGRED TA2500INW (999PLN), który wygląda jak zwykły agregat (nie ma zwartej obudowy), ale za to ma zbiornik na benzynę10L. Czemu nazywa się inwertorowy, a nie inwerterowy? Mam dwie teorie. Pierwsza to wynik nieznajomości zasad języka polskiego. Druga. Jak używając tego generatora spalisz komputer, to firma w sądzie oświadczy, że to nazwa własna i nie oznacza wyposażenia układu w działający AVR. Mógłby się też nazywać inwerturowy albo inwertarowy. To i tak nic nie znaczy. Ale podobno AVR posiada. Na wszelki wypadek router i laptop podpinałem przez UPS. Na oko, na wyświetlaczu mojego UPSa napięcie wygląda na stabilne. Mając zapewnienie producenta o 2,2kW mocy znamionowej wierzyłem, że mogę podłączyć swoją termę (2kW). Po odpaleniu generatora okazało się, że próba podłączenia powoduje natychmiastowe odłączenie prądnicy. Żeby ją włączyć trzeba zgasić silnik i odpalić na nowo. Próba z czajnikiem (1,2kW) skończyła się podobnie. Cóż, o ciepłej wodzie można zapomnieć. Podobnie było z kosiarką (1.3kW). Wtedy też zrozumiałem, że dwa gniazda podłączeniowe nie są dla mojej wygody tylko dzielą moc generatora na pół, po 1100W na gniazdko. Inni producenci piszą o tym otwarcie. Masz 3kW, ale w 3 gniazdach po 1.0 kW. Ten akurat pomija takie nieistotne szczeguły. Trochę z duszą na ramieniu zrobiłem połączenie równoległe dwóch gniazdek (byle nie pomylić biegunów, bo się spali) i sukces. Udało mi się odpalić kosiarkę i pompę do szamba. Czajnika niestety nie. Prawdopodobnie zapotrzebowanie na moc do czasu nagrzania się spirali grzewczej dwukrotnie przekracza moc podaną na czajniku (1,2kW), a to już się nie mieści z zakresie mocy generatora. Ciężar TA2500 to 22kg, z benzyną do 28, więc jestem w stanie go schować w piwnicy. Klasyczny mały generator waży ok. 40kg, 50 z benzyną i samemu trudno go gdzieś przenosić. To duży plus. Ale są też minusy. Producent podawał w swojej ulotce, że poziom hałasu wynosi 65dB (to już zniknęło z Allegro), a sklep fabryczny opisuje go jako: bardzo cichy. Pierwsze co zobaczyłem po otwarciu pudła to naklejka: 95dB. Żegnaj ciszy. W porównaniu do japońskich czy chińsko-niemieckich inwerterów (56dB) to bardzo dużo. Próbowałem go jakoś wyciszyć umieszczając w zejściu do piwnicy. Z odległości 5m hałas był wyraźnie mniejszy, ale po 5' w kuchni włączył mi się alarm czujnika CO. Poziom doszedł do 97ppm, więc ostrożnie. Z dala od domku, dzieci i w przewiewie. Bezpośredni pomiar czujnikiem z przyłożenia do wylotu spalin wykazał 340ppm. Wiec uwaga! Używanie, nawet w dobrze wietrzonym pomieszczeniu to przepis na samobójstwo. Po pierwszych próbach byłem zdecydowany na zwrot generatora i nawet wysłałem odpowiednią notę, ale po rozpatrzeniu alternatywnych rozwiązań uznałem, że lepszego nie znajdę. Mając dobrze wietrzoną i zamykaną szopę lepiej kupić TAGRED 3000W AVR, bo ma ciut większą moc i kosztuje 300PLN mniej, ale do wnoszenia 50kg potrzebowałbym drugiej osoby albo ryzykował żywotność kręgosłupa. Reasumując: plusy to cena i ciężar, minusy to hałas 95dB (taki sam dla obu modeli). Na plus można zaliczyć też czas pracy - 10h. Przy czym producent licząc na naszą prostacza naiwność podaje zużycie benzyny 0,4L/h i 10 h czasu pracy przy 10L baku. Prawda, że się to nie składa do kupy? Bo te 0,4L to wtedy, gdy generator tylko warczy, ale nie daje prądu. A tak przy okazji. Silnik ma cięgło ssania, które podobno można wyzerować, gdy silnik się rozgrzeje. Póki co, zmniejszenie ssania poniżej 50% nawet przy bardzo rozgrzanym silniku skutkuje jego "zdechnięciem". Może po dotarciu?