Moje zmiany zawsze były podyktowane tym, że zanim dane radio ruszyłem aby go przestrajać, robiłem pomiar wielkości sygnałów w.cz. i p.cz. w charakterystycznych miejscach głowicy (pod warunkiem, że nikt tam nie przegrzebał wcześniej i nie pokręcił wszystkim jak leci). I tak amplituda drgań heterodyny mierzona na samym obwodzie rezonansowym heterodyny (pomiar przez maleńką pojemność sprzęgająca 1pF) po ustawieniu jej na oscylacje na górnym UKF-ie nigdy nie może być mniejsza w całym paśmie (czyli robimy rekonesans pomiarowy amplitudy drgań - jak się zachowuje przy przestrajaniu od 97,7 do 119,2MHz) i dążymy do tego aby w nowym paśmie poziom oscylacji był wręcz nawet większy o te kilkanaście procent niż to co było na dolnym ukf (należy brać poprawkę, że tranzystory na górnym UKF-ie mają z reguł już o kilka, kilkanaście procent mniejsze wzmocnienie dla sygnałów w.cz. co dodatkowo odbija się na czułości głowicy - stąd potrzeba delikatnego zapasu z nadwyżką amplitudy heterodyny [bo spada nachylenie, sprawność przemiany mieszacza, bo sygnał wejściowy podany do mieszania mniejszy niż wcześniej na dole + wyższa częstotliwość pracy czyli mniejsze wzmocnienie], bo przecież większość tych głowic to liche tranzystory BF-y z czasów PRL, które parametrami nie zachwycały, a nie obsada tranzystorami z rodziny BFR z częstotliwością graniczną 5-6GHz, którym nie spadnie wzmocnienie jak dla mizerotki BF314 na 100MHz) i w żadnym wycinku nowego pasma nie schodziły poniżej tego co uzyskiwała ta sama heterodyna na dolnym UKF-ie. A niestety w obiegu pełno odbiorników przestrojonych tak na pałę, była tabelka, wymieniłem zgodnie z tabelką = przestrojone... A głowica wypluwa w najlepszym przypadku tylko 40% sygnału p.cz. tego co miała na dolnym ukf dla podobnych sygnałów na antenie. I potem płacz, bo odbieram tylko 3 stacje lokalne... nic więcej nie słychać.
Potem pomiar kontrolny czy uzyskujemy na wyjściu p.cz. głowicy to samo co było na dolnym paśmie. Jak na dole głowica nam dawała przykładowo 1Vp.p. (te lepsze głowice mają takiego dużego napięciowego kopa) na wyjściu to i na górnym ukf dla najmocniejszych stacji z dipolem zewnętrznym (lub naszego "mocnego" generatora) też ma być podobnie lub nawet lepiej załóżmy 1,1-1,2V
Oczywiście te proste głowiczki samowzbudne z reguły mają niższe poziomy 300-600mV p.p. Lipnie przestrojone głowice nawet nie są w stanie oddać na swoim wyjściu p.cz. skromnych 100mV p.p. Oczywiście należy brać pod uwagę fakt, że wiele głowic w prostych radyjkach było tak mizernie skonstruowanych, że potem nawet ich demodulator FM pracuje na zaniżonych sygnałach i celem podrasowania takich odbiorników warto im trochę wzmocnić głowice. Przykładowo większość scalonych torów p.cz. z lat 80-90 (w tym: UL1200, UL1219) w dokumentacji producenta ma podany optymalny sygnał na wejściu (dla najlepszych warunków, najwyższego stosunku sygnału do szumu, najniższych zniekształceń nieliniowych) 300mVp.p.. A potem się okazuje, że nigdy tam sygnał nawet nie dobija do 60mVp.p. - gdy nawet byśmy wpięli się bezpośrednio generatorem na antenę.
Czyli najlepiej przed przestrojeniem odpalić sobie obok radia swój generator pracujący w paśmie 65,5-74MHz (dobrze podać sygnał bezpośrednio na gniazdo antenowe (sprawdzamy wtedy jakie jest maximum sygnału na wyjściu p.cz. gdy głowica się już "zatka"), przejeżdżamy sobie całe pasmo dół-środek-góra i patrzymy jak reaguje fabryczna głowica (zakładamy, że jest ona fabrycznie zestrojona, choć i te nawet w tunerach diory potrafiły być "zestrojone" na 30% swoich możliwości (bo się spieszyli na produkcji
), a po zestrojeniu szok odbiera słowackie stacji, których nigdy nie było słychać 100km od południowej granicy...)
Następnie taka sama próba sygnałowa na górnym ukf, jeżeli ten sygnał jest mniejszy to oznacza, że tor głowicy wymaga zmian (oczywiście zakładamy, że jeżeli to tuner to już mamy zmienione, lub już od zawsze w cewkach w.cz. były wstawione ferryty U11, a nie U31, które będą nam powodować zauważalne straty sygnału i błędne wnioski, że aplikacja do przeróbki).
Te 270 Ohm w heterodynie jest niezauważalne dla dolnego UKF-u, ale na górnym gdy heterodynie przychodzi oscylować prawie na 120MHz, już widać jego tłumiący wpływ, i te drgania nie są już często o tak dużej amplitudzie jak oferował to dół. Nie wiem po co tak przecudowali z tym odczepem na heterodynie w AT9100. Zdecydowanie wolę obwody bez odczepów, bo łatwiej na tym operować. Oczywiście znowu się może okazać, że na 10 takich tunerów znajdzie się jeden rodzynek, który dostał jeden z lepszych sortów tranzystora w tamtej epoce i nie będzie wymagał przeróbek, bo będzie dawał radę (tranzystor nadrobi te straty swoim dobrym wzmocnieniem) i sygnały na górnym ukf-ie da zbliżone do tych, co miał oryginalnie na dolnym ukf-ie. Dlatego nawet jak kilka lat wcześniej przestrajałem komuś dany odbiornik i porobiłem sobie w kapowniku notatki, uwagi, zalecenia - to dla kolejnego egzemplarza będą one dobrymi drogowskazami a nie sztywnymi nakazami, bo inny egzemplarz będzie trochę inaczej reagował i wymaga indywidualnego podejścia.
Wzorowałem się na GFE-110 (tam tylko odwrotna polaryzacja tranzystorów ale schemat zostaje podobny) tam sygnał na mieszacz jest brany prosto z "gorącego" końca cewki. Czyli przerabiamy w ogóle heterodynę, polaryzacje rezystorowe bazy heterodyny z reguły zostawia się bez zmian jak dają wynikowe podobne prądy kolektorów jak w głowicy, która jest naszym wzorcem. Samą heterodynę nie ma co żyłować więcej niż max 1mA prądu kolektora - wartość optymalna, powyżej której nagrzewanie się złącz tranzystora powoduje większe płynięcie na starcie (i z takimi prądami pracuje fabrycznie większość porządnych heterodyn). Dopasowanie z drugiego obwodu podwójnego filtra pasmowego w.cz. robić jak w GFE-110 czyli szeregowy 2p2 i za nim na bazie 4p7 do masy.
Bardzo ładnie też oscyluje heterodyna z GFE-105 w układzie Seilera. Ta heterodyna z GFE-105 to wzór generatora dla wielu nadajników ukf
Oczywiście jak masz czas to sprawdzasz czy polaryzacja (punkt pracy) mieszacza, wzmacniacza w.cz. jest optymalny (zwłaszcza po wymienia na lepszy egzemplarz nieraz się okazuje, że zmiana punktu pracy daje jeszcze kolejną poprawę czułości).
Ileż to było takich prostych radiomagnetofonów gdy jak odbierałeś daleką stację - już na lekkim szumie, to jak uruchomiłeś silnik magnetofonu i spadło o te kilkanaście procent główne napięcie zasilania (w wyniku obciążenia linii zasilania pracującym silnikiem) to głowica zaczynała odbierać tą stację lepiej, bo delikatnie się zmienił punkt pracy tranzystorów w głowicy, czyli widać, że już oryginalnie dany egzemplarz pracował gdzieś na zboczu swoich max osiągów i wymagał korekty punktu aby uzyskać optimum jego możliwości szumowo-wzmocnieniowych.
Te heterodyny z GFE-110, 112, 105 nie wymagają jakichkolwiek przeróbek, bo po wylutowaniu równoległej pojemności obwodu - celem przesunięcia pracy na górny ukf - wręcz mają wyższą amplitudę drgań niż na dolnym ukf - odtłumiony obwód. Czego nie można powiedzieć o wielu tych przekombinowanych heterodynach w innych niż diorowskie głowice. Należy też dokładnie przejrzeć obsadę elementów, bo to lutowały w akordzie babeczki na produkcji i zdarza się, że są zamienione rezystory, kondensatory miejscami na sąsiednich polach, i potem wychodzą cuda, nie pracuje to tak jak powinno.
Pomierzyć wszystko, bo zdarza się, że po latach wartości pouciekały i heterodyna się gniewa, na papierze wszystko wygląda pięknie, a w praktyce ledwo co generuje. Oczywiście w zależności od egzemplarza głowicy, obsady lepszym lub gorszym sortem tranzystora będą różnice nawet i do 20% w amplitudach. I tak dobrze zrobione heterodyny w przykładowej głowicy GFE mają oscylacje na dolnym UKF o amplitudzie ~3-4Vp.p. - zmienia się to amplitudowo delikatnie od 65,5-74MHz. Potem taka heterodyna przerzucona do pracy na górny ukf często dostaje kopa i amplituda potrafi na obwodzie rezonansowym wzrosnąć do nawet 5V p.p. Potem jedne głowice uzyskują na górnym paśmie w miarę równomierne np. 5-5,5Vp.p. a inny egzemplarz tego samego typu 3-5Vp.p. (co też jest do akceptacji). Mowa o głowicach obcowzbudnych jak GFE-110. Przy prostych głowiczkach samowzbudnych drgania na cewce heterodyny nie przekraczają przeważnie 600mVp.p., mogą mieć nawet tylko 300mVp.p. (bo tam obwód heterodyny wręcz galwanicznie sprzężony z tranzystorem równocześnie mieszającym i sprawność mieszania podobna jak dla sygnałów podanych przez małą pojemność z zewnętrznej wysokoamplitudowej heterodyny).
Przy obcowzbudnych uwzględniając niewielką pojemność sprzężenia jak w GFE-110, 112 - 0,5pF & GFE-105 - 2p2 (kompromis między poziomem sygnału heterodyny na bazie mieszacza, a wpływem mieszacza na rozstrajanie głowicy) na bazę mieszacza dopływa sygnał heterodyny o wartości kilkuset mV (tworzy się dzielnik pojemnościowy i z 5Vp.p. robi się te kilkaset mV p.p. na bazie mieszacza) i to zapewnia optymalną pracę mieszacza. Jak przesadzisz z poziomem heterodyny na bazie to mieszacz zacznie produkować pełno śmieci, bo zostanie przesterowany, jak będzie za mały poziom heterodyny to stacje wcześniej odbierane jeszcze na szumie znikną już całkowicie w szumie.
Jest też owszem pewna wada dużych poziomów oscylacji w głowicach warikapowych - ryzyko wchodzenia warikapów w stan przewodzenia przy szczytach sinusa. Pod tym względem fachowa heterodyna to np. kostka TDA1574 - oscylacje na obwodzie LC to kilkaset mV p.p. przez co warikap mniej szumi - słychać to gołym uchem jak się bawisz amplitudami oscylacji, niskimi napięciami warikapowymi < 3V (zbyt niska polaryzacja zaporowa warikapu = szum rośnie), zbyt dużymi szeregowymi rezystorami polaryzującym warikap heterodyny (68k kontra 5k6 w aplikacji TDA1574, też kompromis, bo mniejsza wartość oporu obniża amplitudę drgań - spada dobroć obwodu) na niskoszumnej p.cz. TDA1574 wstawionej np. w AS952. Na tradycyjnym UL1200 tego nie usłyszysz. Głowica na TDA1574 dobra do pracy w miejskim gąszczu silnych sygnałów - iloczynowy podwójnie zrównoważony mieszacz robi swoją dobrą robotę (tu GFE-110 wysiada jak masz na horyzoncie maszt 60kW), ale przy odbiorze dalekich stacji (po wyeliminowaniu mocnego lokalnego nadajnika, jego stłumieniu tłumikiem, lub udaniu się w odludne obszary, daleko od mocnych nadajników) na poziomie szumu przebiją ją GFE-110, GFE-112 z mizernym sumacyjnym mieszaczem, który okazuje się, że lepiej radzi sobie z przemianą sygnałów na poziomie szumu niż kość TDA1574. Na TDA1574 już słychać tylko szum, a na GFE-110 stację jeszcze da się słuchać lekko zaszumioną.
Oczywiście wszystko zależy od konstrukcji głowicy, wielkości sprzężenie z mieszaczem - przy mocniejszych sprzężeniach nie są potrzebne takie amplitudy na samym obwodzie rezonansowym heterodyny, ale wtedy dostajemy większe pływanie, bo mieszacz w zależności od sygnału antenowego ma zmienne parametry i bardziej rozstrajający wpływ na drgania heterodyny - gdy nie ma separatora, a tego większość głowic nie posiada. Najbardziej widać to wkurzające rozstrajanie na mieszaczach samowzbudnych gdzie zakręcenie cewką we wzmacniaczu w.cz. rozstraja nam widocznie heterodynę, czy nawet zakręcenie filtrem 7x7 na wyjściu p.cz. głowicy i heterodyna lekko ucieka.
Więc generalnie bazą do modyfikacji jak wspomniałem wcześniej jest aplikacja głowic: GFE-110, GFE-111, GFE-112, GFE-105 i na tym się opieraj. Nie są to głowice najwspanialsze na świecie, ale warte wzorowania się na nich i braniu z nich najlepszych rozwiązań wycinkami (bo pewne ich tory są zrobione wyśmienicie, inne przeciętnie - choćby sposób pobierania sygnału z heterodyny na zewnętrzne bloki syntez czy odczytów częstotliwości w GFE-110, GFE-112 - nie popisali się
).
Na tej bazie wypracowujesz sobie swoje własne rozwiązania. Ile eksperymentatorów tyle rozwiązań, każdy może rzucić nowe światło na sprawę. Wymyśl coś swojego i podziel się tym, to będzie kolejne udoskonalenie i nowa światła myśl dla potomnych 
0