Witam. Normalnie wywaliłbym to do śmieci i kupił nową ale zaczynam zabawę z elektroniką i wygląda na to że ten badziew będzie moim pierwszym pacjentem, szczególnie że schemat ma prosty.
Więc tak, rozebrałem tą krajalnicę jak przestała działać, w miejsce bezpiecznika wrzuciłem śrubkę - po włączeniu zadziałała, więc to on poleciał. Bezpiecznik jest 1.25 ampera, topikowy, szklany. Po zmontowaniu go włączyłem to kilka razy i znowu padło. I znowu po rozłożeniu widzę że bezpiecznik. Nie ma żadnego smrodu spalenizny, silniczek iskrzy w normie na szczotkach tak jak na filmikach y-t pokazywali.
Instrukcje wrzucam w załącznik na dole posta. Nie znalazłem w niej nic co mogłoby być powodem tej awarii. A tu z kolei schemat:
I teraz tak, czytałem w innych tematach tutaj że przyczyną w jednej maszynce do mięsa byłą uszkodzona płytka, gdzie ktoś zaproponował żeby podłączyć samą płytkę po odłączeniu silnika i wyszło że płytka rypnięta była. W innej krajalnicy z kolei przy padającym bezpieczniku pisali o zwarciu na uzwojeniach stojana.
I tutaj techniczne pytania, mogą być głupie bo jestem laikiem:
Czy zrobienie czegoś takiego tzn. odłączenie silnika od płytki bez odbiornika prądu (w tym przypadku silnika) nie spowoduje jakiegoś zwarcia? Co by się stało jakby połączyć jakimś mostkiem/drutem te dwa końce po zdjęciu silnika? Przecież z wyjęciem silnika prawie cały obwód zostaje przerwany, więc jak wtedy może bezpiecznik przepalić jak mam sprawdzić tak całą płytkę o ile to jej wina? Bo z tego co widzę na schemacie jest jeden kondensator (nie mam pojęcia po co on) który łączy plus z minusem za włącznikiem i bezpiecznikiem między dławikami ale pomijając już mostek prostowniczy i silnik. Można w tym przypadku wyjąć silnik i podłączyć płytkę do prądu czy nic to nie da?
Może spowodować zwarcie i korki wywalić?
I jak na razie ostatnie czy jakby się okazało ze to silnik to czy jest jakiś miernik którym można by stwierdzić że na nim jest przebicie? Woltomierzem na biegunach czy czymś takim?
Proszę o pomoc, naprawdę chciałbym z tym powalczyć
Więc tak, rozebrałem tą krajalnicę jak przestała działać, w miejsce bezpiecznika wrzuciłem śrubkę - po włączeniu zadziałała, więc to on poleciał. Bezpiecznik jest 1.25 ampera, topikowy, szklany. Po zmontowaniu go włączyłem to kilka razy i znowu padło. I znowu po rozłożeniu widzę że bezpiecznik. Nie ma żadnego smrodu spalenizny, silniczek iskrzy w normie na szczotkach tak jak na filmikach y-t pokazywali.
Instrukcje wrzucam w załącznik na dole posta. Nie znalazłem w niej nic co mogłoby być powodem tej awarii. A tu z kolei schemat:

I teraz tak, czytałem w innych tematach tutaj że przyczyną w jednej maszynce do mięsa byłą uszkodzona płytka, gdzie ktoś zaproponował żeby podłączyć samą płytkę po odłączeniu silnika i wyszło że płytka rypnięta była. W innej krajalnicy z kolei przy padającym bezpieczniku pisali o zwarciu na uzwojeniach stojana.
I tutaj techniczne pytania, mogą być głupie bo jestem laikiem:
Czy zrobienie czegoś takiego tzn. odłączenie silnika od płytki bez odbiornika prądu (w tym przypadku silnika) nie spowoduje jakiegoś zwarcia? Co by się stało jakby połączyć jakimś mostkiem/drutem te dwa końce po zdjęciu silnika? Przecież z wyjęciem silnika prawie cały obwód zostaje przerwany, więc jak wtedy może bezpiecznik przepalić jak mam sprawdzić tak całą płytkę o ile to jej wina? Bo z tego co widzę na schemacie jest jeden kondensator (nie mam pojęcia po co on) który łączy plus z minusem za włącznikiem i bezpiecznikiem między dławikami ale pomijając już mostek prostowniczy i silnik. Można w tym przypadku wyjąć silnik i podłączyć płytkę do prądu czy nic to nie da?
Może spowodować zwarcie i korki wywalić?
I jak na razie ostatnie czy jakby się okazało ze to silnik to czy jest jakiś miernik którym można by stwierdzić że na nim jest przebicie? Woltomierzem na biegunach czy czymś takim?
Proszę o pomoc, naprawdę chciałbym z tym powalczyć