Witam,
Powiedzcie co o tym sądzicie...
Kupiłem nowy dysk Seagate Firecuda 2TB 2,5'' 128MB ST2000LX001.
Pierwszym wrażeniem po jego zamontowaniu było to, że jest wyrażnie głośniejszy od wszystkich poprzednich. Byłem na to przygotowany, bo nawet producent podaje, że tak jest.
Tu jednak dochodzi do tego nieprzyjemne chrobotanie (coś jakby stary dysk ATA) oraz niestabilne i czasem naprawdę bardzo niskie transfery. A przy wyłączaniu laptopa, słychać zgrzyt (coś jakby wyłączyć na twardo powerem komputer z pracującym jeszcze dyskiem na najwyższych obrotach).
Dysk też nie był sformatowany fabrycznie (a chyba powinien nie?).
Zrobiłem skan programem MHDD i po 5h pokazał sporo wolnych sektorów.
Raczej usiane całe kolonie niż zbieranina pojedynczych.
i jeszcze S.M.A.R.T.

Zacząłem przerzucać wszystkie dane z powrotem na stary dysk i po jakimś czasie zawiesił się. Druga próba to samo. Poszło dalej do końca dopiero z pominięciem dwóch plików.
Po tym incydencie z zawiechą załączyłem MHDD i wygladało to tak, że zaczął już naprawiać bad sektory. Od 2234177657-2234177733 było ich już 20 i wtedy wyłączyłem go.
Włączyłem jakąś kosmetyczną naprawę programem Hard Disk Sentinel i wyglądało to tak [9% żywotności]:


Poprawiłem Reinicjacją powierzchni dysku:




Wskaźnik żywotności wskoczył na 86%, kultura pracy i osiągi też się poprawiły, ale zgrzyt przy wyłączaniu pozostał.
Ten komunikat z programu, że wystapiło 1438 błędów, ale w tym momencie gwarancyjna wymiana dysku nie jest jeszcze możliwa, to chyba należy wszadzić w między bajki co?
Na koniec jeszcze testy z HD Tune (po reinicjacji) i porównanie S.M.A.R.T. w CrystalDiskInfo z poczatku i końca:





W tej sytuacji chyba nie podważą tego, że zwrot pieniedzy się należy, co?
Jak właczyłbym jeszcze raz MHDD, to ujawni na nowo bad sektory, czy pokaże dysk cudownie uzdrowiony?
Swoją drogą to straszne, że można tak sobie "uzdrowić" dysk i potencjalnie sprzedać na alledrogopeel jak zdrowy, pokazując jeszcze przy tym beszczelnie dobry SMART z CrystalDiskInfo.
Powiedzcie co o tym sądzicie...
Kupiłem nowy dysk Seagate Firecuda 2TB 2,5'' 128MB ST2000LX001.
Pierwszym wrażeniem po jego zamontowaniu było to, że jest wyrażnie głośniejszy od wszystkich poprzednich. Byłem na to przygotowany, bo nawet producent podaje, że tak jest.
Tu jednak dochodzi do tego nieprzyjemne chrobotanie (coś jakby stary dysk ATA) oraz niestabilne i czasem naprawdę bardzo niskie transfery. A przy wyłączaniu laptopa, słychać zgrzyt (coś jakby wyłączyć na twardo powerem komputer z pracującym jeszcze dyskiem na najwyższych obrotach).
Dysk też nie był sformatowany fabrycznie (a chyba powinien nie?).
Zrobiłem skan programem MHDD i po 5h pokazał sporo wolnych sektorów.

Raczej usiane całe kolonie niż zbieranina pojedynczych.

i jeszcze S.M.A.R.T.


Zacząłem przerzucać wszystkie dane z powrotem na stary dysk i po jakimś czasie zawiesił się. Druga próba to samo. Poszło dalej do końca dopiero z pominięciem dwóch plików.
Po tym incydencie z zawiechą załączyłem MHDD i wygladało to tak, że zaczął już naprawiać bad sektory. Od 2234177657-2234177733 było ich już 20 i wtedy wyłączyłem go.
Włączyłem jakąś kosmetyczną naprawę programem Hard Disk Sentinel i wyglądało to tak [9% żywotności]:



Poprawiłem Reinicjacją powierzchni dysku:





Wskaźnik żywotności wskoczył na 86%, kultura pracy i osiągi też się poprawiły, ale zgrzyt przy wyłączaniu pozostał.
Ten komunikat z programu, że wystapiło 1438 błędów, ale w tym momencie gwarancyjna wymiana dysku nie jest jeszcze możliwa, to chyba należy wszadzić w między bajki co?

Na koniec jeszcze testy z HD Tune (po reinicjacji) i porównanie S.M.A.R.T. w CrystalDiskInfo z poczatku i końca:






W tej sytuacji chyba nie podważą tego, że zwrot pieniedzy się należy, co?
Jak właczyłbym jeszcze raz MHDD, to ujawni na nowo bad sektory, czy pokaże dysk cudownie uzdrowiony?
Swoją drogą to straszne, że można tak sobie "uzdrowić" dysk i potencjalnie sprzedać na alledrogopeel jak zdrowy, pokazując jeszcze przy tym beszczelnie dobry SMART z CrystalDiskInfo.