Witam!
Ostatnio nabyłem lampowy radioodbiornik ,,Rozyna". Opis sprzedawcy mówił, że radio nie działa, nic nie słychać lecz lampy się żarzą. Zważywszy na starość urządzenia jak i jego zużyte podzespoły nie podłączyłem go od razu do sieci. Wszystkie zepsute komponenty wymieniłem czyli:stos selenowy na diodę 7A, kondensatory papierowe na ceramiczne oraz zlutowałem uszkodzona antenę.Po podłączeniu radia do sieci lampki zaczęły się żarzyć głośnik zacząć buczeć i nagle coś zaczęło śmierdzieć spalenizną. Winowajcą tego nie przyjemnego zapachu był kondensator2×32uF który zaczął grzać się niemiłosiernie,czym prędzej odłączyłem kabel i więcej się do radia nie dotykałem. Czy ktoś wie dlaczego tak się stało? Wydaje mi się że całe to nieprzyjemne zajście mogła spowodować specyficzna budowa urządzenia. Mianowicie chassis radja jest bezpośrednio podłączona do przewodu z gniazdka. Wystarczy zamiana wyprowadzeń wtyczki i na metalowej obudowie pojawia się faza.
Ostatnio nabyłem lampowy radioodbiornik ,,Rozyna". Opis sprzedawcy mówił, że radio nie działa, nic nie słychać lecz lampy się żarzą. Zważywszy na starość urządzenia jak i jego zużyte podzespoły nie podłączyłem go od razu do sieci. Wszystkie zepsute komponenty wymieniłem czyli:stos selenowy na diodę 7A, kondensatory papierowe na ceramiczne oraz zlutowałem uszkodzona antenę.Po podłączeniu radia do sieci lampki zaczęły się żarzyć głośnik zacząć buczeć i nagle coś zaczęło śmierdzieć spalenizną. Winowajcą tego nie przyjemnego zapachu był kondensator2×32uF który zaczął grzać się niemiłosiernie,czym prędzej odłączyłem kabel i więcej się do radia nie dotykałem. Czy ktoś wie dlaczego tak się stało? Wydaje mi się że całe to nieprzyjemne zajście mogła spowodować specyficzna budowa urządzenia. Mianowicie chassis radja jest bezpośrednio podłączona do przewodu z gniazdka. Wystarczy zamiana wyprowadzeń wtyczki i na metalowej obudowie pojawia się faza.