Cześć!
Ponieważ tegoroczne lato nas nie rozpieszcza pod względem ilości dni deszczowych (nie żebym narzekał
) chciałbym podlewać swoje rośliny wodą wyciągniętą ze studni (bardzo stara studnia, ok. 6-8 metrów głębokości). Różnica terenu (od tafli wody do miejsca podlewania) może wynosić nawet 15 (lub trochę więcej) metrów. Do podlewania chciałbym użyć zraszacza, może w przyszłości podlewanie kropelkowe.
Z powodu stosunku ceny do wydajności pomp dostępnych w Castoramie/Obi/Leroy zdecydowałem odkurzyć moją starą pompę górniczą. Te z w/w sklepów mają wydajność do 15m (dla mnie - absolutne minimum) przy cenie prawie 0.5k PLN.
Do pompy górniczej, którą posiadam, może zostać podłączony wąż W-75. Pompa niesamowicie mocno wyciąga wodę, wynosi na sporą wysokość. Pomyślałem, że będzie dobra. Szczególnie, że gdyby pomysł wypalił to chciałbym pójść w tą stronę - dokupić jakieś rozgałęźniki, może pogłębić studnię.
W związku z tym zabrałem się za oglądanie akcesoriów w sklepach, m. in. tego oraz czytanie, m. in. tego, a później (po doświadczeniach na własnej skórze) tego.
Kiedy skompletowałem potrzebny sprzęt rozpocząłem testy jak w jakimś Centrum Badawczo-Rozwojowym
Jednak mój zapał został bardzo szybko ostudzony przez, jak mniemam, Prawo Bernoulliego. Oto dlaczego:
Spodziewałem się, że plastikowe elementy na wężu ogrodowym (złączki) zostaną wręcz rozerwane z powodu ciśnienia jakie będzie w tym wężu (w końcu to redukcja z 75mm na 1/2"). Z resztą to samo mi mówili Panowie z Obi kiedy zapytałem ich o przejściówkę W-75 na 1/2" (nie czuję się jak totalny nieuk, skoro Panowie "z branży" też tak twierdzą).
Jednak po wykonaniu redukcji (w połowie drogi - ok. 7.5m) na wąż 1/2" okazało się, że u samej góry (ok. 15 m) praktycznie nie ma ciśnienia. Zraszacz nie chciał się kręcić, woda prawie do niego nie dolatywała.
Zdecydowałem się podłączyć zraszacz od razu do przejściówki z węża tłocznego (czyli po 15m od razu z węża 75mm do zraszacza). Efekt był trochę lepszy ale i sporo brakowało do ciśnienia z kranu - a wąż W-75 twardy jak skała.
Teraz mam coraz więcej obaw:
- czy jeżeli podłączę jak w ostatnim zdaniu to pompa w studni się nie spali.
- czy to nie jest zbyt duże marnotrawstwo energii na takie głupoty.
- czy da się to zrobić lepiej.
Spać przez to nie mogę
Stąd moje pytanie (i opis TL;DR):
Jaki jest najlepszy sposób na to, żeby wykorzystać pompę górniczą z wężem W-75 do podlewania ogrodowego?
Czy istnieją sposoby na redukcję (np. W-75 na 1/2") bez ogromnego marnotrawstwa energii?
Czy można zaplanować inwestycję tak, aby dało się to rozbudować o kolejny system nawadniania (np. w przyszłym roku) - podłączony do tej samej linii i pompy?
Czy to wgl ma sens?
Liczę, że udało się przebrnąć wytrwałym przez ten opis. Pozdrawiam serdecznie
Ponieważ tegoroczne lato nas nie rozpieszcza pod względem ilości dni deszczowych (nie żebym narzekał

Z powodu stosunku ceny do wydajności pomp dostępnych w Castoramie/Obi/Leroy zdecydowałem odkurzyć moją starą pompę górniczą. Te z w/w sklepów mają wydajność do 15m (dla mnie - absolutne minimum) przy cenie prawie 0.5k PLN.
Do pompy górniczej, którą posiadam, może zostać podłączony wąż W-75. Pompa niesamowicie mocno wyciąga wodę, wynosi na sporą wysokość. Pomyślałem, że będzie dobra. Szczególnie, że gdyby pomysł wypalił to chciałbym pójść w tą stronę - dokupić jakieś rozgałęźniki, może pogłębić studnię.
W związku z tym zabrałem się za oglądanie akcesoriów w sklepach, m. in. tego oraz czytanie, m. in. tego, a później (po doświadczeniach na własnej skórze) tego.
Kiedy skompletowałem potrzebny sprzęt rozpocząłem testy jak w jakimś Centrum Badawczo-Rozwojowym

Jednak mój zapał został bardzo szybko ostudzony przez, jak mniemam, Prawo Bernoulliego. Oto dlaczego:
Spodziewałem się, że plastikowe elementy na wężu ogrodowym (złączki) zostaną wręcz rozerwane z powodu ciśnienia jakie będzie w tym wężu (w końcu to redukcja z 75mm na 1/2"). Z resztą to samo mi mówili Panowie z Obi kiedy zapytałem ich o przejściówkę W-75 na 1/2" (nie czuję się jak totalny nieuk, skoro Panowie "z branży" też tak twierdzą).
Jednak po wykonaniu redukcji (w połowie drogi - ok. 7.5m) na wąż 1/2" okazało się, że u samej góry (ok. 15 m) praktycznie nie ma ciśnienia. Zraszacz nie chciał się kręcić, woda prawie do niego nie dolatywała.
Zdecydowałem się podłączyć zraszacz od razu do przejściówki z węża tłocznego (czyli po 15m od razu z węża 75mm do zraszacza). Efekt był trochę lepszy ale i sporo brakowało do ciśnienia z kranu - a wąż W-75 twardy jak skała.
Teraz mam coraz więcej obaw:
- czy jeżeli podłączę jak w ostatnim zdaniu to pompa w studni się nie spali.
- czy to nie jest zbyt duże marnotrawstwo energii na takie głupoty.
- czy da się to zrobić lepiej.
Spać przez to nie mogę

Stąd moje pytanie (i opis TL;DR):
Jaki jest najlepszy sposób na to, żeby wykorzystać pompę górniczą z wężem W-75 do podlewania ogrodowego?
Czy istnieją sposoby na redukcję (np. W-75 na 1/2") bez ogromnego marnotrawstwa energii?
Czy można zaplanować inwestycję tak, aby dało się to rozbudować o kolejny system nawadniania (np. w przyszłym roku) - podłączony do tej samej linii i pompy?
Czy to wgl ma sens?
Liczę, że udało się przebrnąć wytrwałym przez ten opis. Pozdrawiam serdecznie
