Witajcie,
chciałbym zaczerpnąć Waszych doświadczeń w temacie:
Rozważam uruchomienie poboru wody z ziemi wyłącznie do celów nawadniania (czyli postawienie niewielkiego hydroforu).
W budynku znajdował się kiedyś hydrofor (odwiert na ok. 12m wykonany mniej-więcej 22 lata temu; przez ok. 11 lat używany do codziennego pompowania wody bieżącej). Hydrofor został zastąpiony wodą z wodociągów około 11 lat temu (woda gruntowa nie nadawała się do spożycia), a sama pompa, zbiornik, itp. zostały usunięte - od tego czasu rura ssawna nie była wykorzystywana. Pozostała tylko rura w ziemi (w piwnicy budynku wychodząca ze ściany) i zawór zwrotny (znajdował się tuż przy pompie - nie ruszany, kompletny).
Jak już pisałem, chciałbym wykorzystać niewielki hydrofor (60l/min?) do celów nawadniania.
Zastanawiam się, czy jest sens próbować pociągnąć wodę z opisanego wyżej ujęcia, które przez 11 lat stało niewykorzystywane - czy lepiej założyć z góry, że kosz ssawny będzie po tylu latach całkowicie zamulony i nie warto nawet próbować go wykorzystać? Czy macie Koledzy jakieś doświadczenia w tej kwestii?
Nie mam dostępu do pionu rury ssącej (znajduje się ona pod betonem), do końcówki (czyli do zaworu zwrotnego) dostęp jest też na tyle utrudniony, że nie próbowałem jeszcze zaciągnąć wody pompą ręczną, a i przy braku szans teoretycznych nawet nie będę próbował się do niej dostać (bałagan...).
Zakładam, że poziom wód nie obniżył się, a rura nie przerdzewiała (na tyle, by łapać powietrze) - chodzi mi tylko o sam sens użycia czegoś, co było tak długo nie wykorzystywane... Jak Koledzy radzicie?
Z góry dzięki za sugestie.
Dodano po 7 [minuty]:
Zorientowałem się też, że z tych 12m głębokości mały hydroforek może nie chcieć zaciągnąć wody - może zostawmy na razie również i ten aspekt bez dogłębnej analizy.
chciałbym zaczerpnąć Waszych doświadczeń w temacie:
Rozważam uruchomienie poboru wody z ziemi wyłącznie do celów nawadniania (czyli postawienie niewielkiego hydroforu).
W budynku znajdował się kiedyś hydrofor (odwiert na ok. 12m wykonany mniej-więcej 22 lata temu; przez ok. 11 lat używany do codziennego pompowania wody bieżącej). Hydrofor został zastąpiony wodą z wodociągów około 11 lat temu (woda gruntowa nie nadawała się do spożycia), a sama pompa, zbiornik, itp. zostały usunięte - od tego czasu rura ssawna nie była wykorzystywana. Pozostała tylko rura w ziemi (w piwnicy budynku wychodząca ze ściany) i zawór zwrotny (znajdował się tuż przy pompie - nie ruszany, kompletny).
Jak już pisałem, chciałbym wykorzystać niewielki hydrofor (60l/min?) do celów nawadniania.
Zastanawiam się, czy jest sens próbować pociągnąć wodę z opisanego wyżej ujęcia, które przez 11 lat stało niewykorzystywane - czy lepiej założyć z góry, że kosz ssawny będzie po tylu latach całkowicie zamulony i nie warto nawet próbować go wykorzystać? Czy macie Koledzy jakieś doświadczenia w tej kwestii?
Nie mam dostępu do pionu rury ssącej (znajduje się ona pod betonem), do końcówki (czyli do zaworu zwrotnego) dostęp jest też na tyle utrudniony, że nie próbowałem jeszcze zaciągnąć wody pompą ręczną, a i przy braku szans teoretycznych nawet nie będę próbował się do niej dostać (bałagan...).
Zakładam, że poziom wód nie obniżył się, a rura nie przerdzewiała (na tyle, by łapać powietrze) - chodzi mi tylko o sam sens użycia czegoś, co było tak długo nie wykorzystywane... Jak Koledzy radzicie?
Z góry dzięki za sugestie.
Dodano po 7 [minuty]:
Zorientowałem się też, że z tych 12m głębokości mały hydroforek może nie chcieć zaciągnąć wody - może zostawmy na razie również i ten aspekt bez dogłębnej analizy.