Szewc bez butów chodzi...
20 lat dłubię w zabytkowych autach i wszystko niby wiem, aż tu nagle taki zonk...
Jak w temacie. Samochód to Fiat 900T - mikrobusik z lat 70 - potomek dawnej Multipli 6oo.
Silnik gaźnikowy OHV o poj. 903cc, bliźniak silnika Fiata 127 (czy nawet Cinquecento) tyle, że lewooobrotowy. Oczywiście aparat zapłonowy itp...
Wszystko niby nowe lub po remoncie. Chodził jak zegareczek aż tu nagle po zimie (długie stanie) jadę autem i nagle robi booo o o o i staje..
Kręci , nie odpala.. kicha prycha... Na ssaniu jakoś jedzie.
Myślałem że dysza wolnych obrotów (gaźnik Solex bardzo podobny do Mlaluchowskiego Webera). Gaźnik nowy - z Ebaya'a ... Ustawiony itp...
Po dociągnięciu do domu okazało się jednak,. że zatarł się aparat zapłonowy.
Auto dostało natychmiast nowy, Magneti Marelli (taki sam jak miały Pandy I generacji czy Uno Sting i niby wszystko gra ale:
Na wolnych obrotach chodzi jak szwajcar. Pali od kichnięcia. Jednak gdy dodaje sie gazu to w zakresie 1800 - 2800 rpm zaczyna nierówno pracować, purczy z rury a podczas jazdy jest taki efekt jakby coś auto przytrzymywało. Dzieje się tak tylko przy średnim (normalnym) przyciskaniu pedału gazu. Jak peedał wcisnę w podłogę to jedzie niemal normalnie., Tak samo dobrze przyspiesza gdy włączę ssanie.. Idzie jak burza..
Wymieniałem (podmieniałem) już i inne gaźniki i inne nowe aparaty zapłonu. Zawsze tak samo.
Co może być tego przyczyną bo zaczyna mi się kończyć wiedza...[/tr]
20 lat dłubię w zabytkowych autach i wszystko niby wiem, aż tu nagle taki zonk...
Jak w temacie. Samochód to Fiat 900T - mikrobusik z lat 70 - potomek dawnej Multipli 6oo.
Silnik gaźnikowy OHV o poj. 903cc, bliźniak silnika Fiata 127 (czy nawet Cinquecento) tyle, że lewooobrotowy. Oczywiście aparat zapłonowy itp...
Wszystko niby nowe lub po remoncie. Chodził jak zegareczek aż tu nagle po zimie (długie stanie) jadę autem i nagle robi booo o o o i staje..
Kręci , nie odpala.. kicha prycha... Na ssaniu jakoś jedzie.
Myślałem że dysza wolnych obrotów (gaźnik Solex bardzo podobny do Mlaluchowskiego Webera). Gaźnik nowy - z Ebaya'a ... Ustawiony itp...
Po dociągnięciu do domu okazało się jednak,. że zatarł się aparat zapłonowy.
Auto dostało natychmiast nowy, Magneti Marelli (taki sam jak miały Pandy I generacji czy Uno Sting i niby wszystko gra ale:
Na wolnych obrotach chodzi jak szwajcar. Pali od kichnięcia. Jednak gdy dodaje sie gazu to w zakresie 1800 - 2800 rpm zaczyna nierówno pracować, purczy z rury a podczas jazdy jest taki efekt jakby coś auto przytrzymywało. Dzieje się tak tylko przy średnim (normalnym) przyciskaniu pedału gazu. Jak peedał wcisnę w podłogę to jedzie niemal normalnie., Tak samo dobrze przyspiesza gdy włączę ssanie.. Idzie jak burza..
Wymieniałem (podmieniałem) już i inne gaźniki i inne nowe aparaty zapłonu. Zawsze tak samo.
Co może być tego przyczyną bo zaczyna mi się kończyć wiedza...[/tr]