W dzisiejszym artykule, przetestuję dla Was tani chiński endoskop USB. Podobny niebawem pojawi się w sklepiku Elektrody. O ile kamerka, w mającym się pojawić w sklepiku endoskopie jest taka sama jak w opisywanym, to różni się on wykonaniem. Jedno jest pewne, nie dostaniecie, takiej wtyczki USB (będzie jedynie stosowna przejściówka) Nie będzie też zabudowanego we wtyczce przycisku. Microswitch do regulacji natężenia światła znajduje się "na przewodzie".
W zależności od długości przewodu, jego cena waha się od około 11 złotych, do około 44 złotych. Jeśli chodzi o sam przewód, to jest on dość gruby i sprawia wrażenie solidnego. Liczyłem jednak, że będzie miał "pamięć kształtu". Niestety, jedyne co pamięta, to swój kształt, w jaki został zwinięty przez producenta. Czyli "harmonijkę". Nie możemy więc liczyć, że mając na ten przykład pięciometrowy przewód, zajrzymy sobie bez problemu, do otworu na wysokości na przykład trzech metrów.
Na początek kilka zdjęć zawartości koperty. Tak, endoskop dostałem w standardowej żółtej kopercie.
W zestawie mamy:
- oczywiście endoskop właściwy
;
- nakręcaną nakładkę z lusterkiem, aby mieć podgląd pod kątem 90°;
- mały haczyk, montowany jako przedłużenie endoskopu i widoczny później w centrum obrazu;
- mały magnes neodymowy, działający na takiej samej zasadzie jak haczyk;
- nakładkę do zamocowania, haczyka lub magnesu;
- instrukcję obsługi z linkami do aplikacji na PC i Androida.
O ile haczyk i magnes, są według mnie bardzo ciekawym i przydatnym dodatkiem, to nakładka z lusterkiem, jest kompletnie bezużyteczna. Jakość obrazu jest tak marna, że nawet nie będę tego opisywał, ani dokumentował na zdjęciach.
Tutaj widzimy samą "kamerkę", jest naprawdę malutka. Na trzecim zdjęciu widzimy wtyk USB A łamane (dosłownie) na Micro USB. Na wtyczce został umieszczony przycisk, służący do regulacji podświetlenia.
Sama wtyczka USB, jest bardzo ciekawym rozwiązaniem. Jeszcze się z takim nie spotkałem. Niestety nie mogłem w żaden sposób złapać ostrości, ale myślę, że widać, jak jest zbudowana. Według mnie, jest to genialne wręcz rozwiązanie, umożliwiające podłączenie zarówno do komputera, jak i smartfona, bez szukania w plecaku czy kieszenie przejściówki.
Na tych zdjęciach widać wyraźnie, jak to jest zrobione. Wystarczy, dosłownie "odłamać" kawałek wtyczki USB A i już mamy wersję Micro USB. Tak naprawdę ten patent opiera się na pseudo zawiaskach i oczywiście, nic tak naprawdę nie odłamujemy, tylko odginamy, a potem możemy ponownie "wrócić" do
USB A.
Tutaj widzimy kilka zdjęć wykonanych na pierwszą próbę. Jak widać jakość mimo niewielkiej rozdzielczości, jest całkiem przyzwoita. Przypominam jeszcze o cenie tego gadżetu.
Próba zajrzenia do mojego komputera przez wentylator na obudowie. (Oczywiście wyłączony).
No i instrukcja obsługi, a raczej ulotka informacyjna.
Byłbym zapomniał, mam jeszcze kilka zdjęć...
Jak wspominałem na początku, przycisk wbudowany we wtyczkę USB służy do regulacji natężenia podświetlenia. Mamy łącznie cztery nastawy - trzy poziomy jasności oraz całkowite wyłącznie podświetlenia.
Ostatni filmik, został mi podesłany przez naszego forumowego kolegę Bestler'a.
Jak pewnie zauważyliście, (jeśli mieliście włączone głośniki), że endoskop ma wbudowany mikrofon, Nie mam pojęcia, jak "majfriedy" go tam upchali, ani tym bardziej, skąd "zbiera dżwięk, bo żadnego otworu nie posiada.
Klasa szczelności to IP67, więc całkiem nieźle.
Na filmikach widać, że kontrola pozycji endoskopu, nie jest wcale taka łatwa. Na szczęście w aplikacji możemy dobie obrócić obraz o 90°, 180° oraz 270°. Więc zawsze mamy możliwość dostosować obraz tak, aby zgadzał się z rzeczywistością. Możemy też ustawić odbicie lustrzane w pionie, lub w poziomie.
Podsumowując. Uważam, że ten endoskop, może być całkiem przydatnym narzędziem. Może też przydatnym narzędziem do wyjmowania upuszczonych elementów. A wszyscy wiemy, że i bardziej nam zależy żeby czegoś nie zgubić, tym większe jest prawdopodobieństwo (zgodnie z prawami Murphiego), że wpadnie nam to "coś" w trudno dostępne miejsce.
Macie chłopaki (i dziewczyny) ostatni artykuł, przed urlopem. Ruszam narobić kilometrów i szukać "keszy".
Do zobaczenia, albo raczej przeczytania
.
Pozdrawiam.
CMS

W zależności od długości przewodu, jego cena waha się od około 11 złotych, do około 44 złotych. Jeśli chodzi o sam przewód, to jest on dość gruby i sprawia wrażenie solidnego. Liczyłem jednak, że będzie miał "pamięć kształtu". Niestety, jedyne co pamięta, to swój kształt, w jaki został zwinięty przez producenta. Czyli "harmonijkę". Nie możemy więc liczyć, że mając na ten przykład pięciometrowy przewód, zajrzymy sobie bez problemu, do otworu na wysokości na przykład trzech metrów.
Na początek kilka zdjęć zawartości koperty. Tak, endoskop dostałem w standardowej żółtej kopercie.

W zestawie mamy:
- oczywiście endoskop właściwy

- nakręcaną nakładkę z lusterkiem, aby mieć podgląd pod kątem 90°;
- mały haczyk, montowany jako przedłużenie endoskopu i widoczny później w centrum obrazu;
- mały magnes neodymowy, działający na takiej samej zasadzie jak haczyk;
- nakładkę do zamocowania, haczyka lub magnesu;
- instrukcję obsługi z linkami do aplikacji na PC i Androida.



O ile haczyk i magnes, są według mnie bardzo ciekawym i przydatnym dodatkiem, to nakładka z lusterkiem, jest kompletnie bezużyteczna. Jakość obrazu jest tak marna, że nawet nie będę tego opisywał, ani dokumentował na zdjęciach.



Tutaj widzimy samą "kamerkę", jest naprawdę malutka. Na trzecim zdjęciu widzimy wtyk USB A łamane (dosłownie) na Micro USB. Na wtyczce został umieszczony przycisk, służący do regulacji podświetlenia.



Sama wtyczka USB, jest bardzo ciekawym rozwiązaniem. Jeszcze się z takim nie spotkałem. Niestety nie mogłem w żaden sposób złapać ostrości, ale myślę, że widać, jak jest zbudowana. Według mnie, jest to genialne wręcz rozwiązanie, umożliwiające podłączenie zarówno do komputera, jak i smartfona, bez szukania w plecaku czy kieszenie przejściówki.


Na tych zdjęciach widać wyraźnie, jak to jest zrobione. Wystarczy, dosłownie "odłamać" kawałek wtyczki USB A i już mamy wersję Micro USB. Tak naprawdę ten patent opiera się na pseudo zawiaskach i oczywiście, nic tak naprawdę nie odłamujemy, tylko odginamy, a potem możemy ponownie "wrócić" do
USB A.



Tutaj widzimy kilka zdjęć wykonanych na pierwszą próbę. Jak widać jakość mimo niewielkiej rozdzielczości, jest całkiem przyzwoita. Przypominam jeszcze o cenie tego gadżetu.



Próba zajrzenia do mojego komputera przez wentylator na obudowie. (Oczywiście wyłączony).


No i instrukcja obsługi, a raczej ulotka informacyjna.
Byłbym zapomniał, mam jeszcze kilka zdjęć...



Jak wspominałem na początku, przycisk wbudowany we wtyczkę USB służy do regulacji natężenia podświetlenia. Mamy łącznie cztery nastawy - trzy poziomy jasności oraz całkowite wyłącznie podświetlenia.
Ostatni filmik, został mi podesłany przez naszego forumowego kolegę Bestler'a.
Jak pewnie zauważyliście, (jeśli mieliście włączone głośniki), że endoskop ma wbudowany mikrofon, Nie mam pojęcia, jak "majfriedy" go tam upchali, ani tym bardziej, skąd "zbiera dżwięk, bo żadnego otworu nie posiada.
Klasa szczelności to IP67, więc całkiem nieźle.
Na filmikach widać, że kontrola pozycji endoskopu, nie jest wcale taka łatwa. Na szczęście w aplikacji możemy dobie obrócić obraz o 90°, 180° oraz 270°. Więc zawsze mamy możliwość dostosować obraz tak, aby zgadzał się z rzeczywistością. Możemy też ustawić odbicie lustrzane w pionie, lub w poziomie.
Podsumowując. Uważam, że ten endoskop, może być całkiem przydatnym narzędziem. Może też przydatnym narzędziem do wyjmowania upuszczonych elementów. A wszyscy wiemy, że i bardziej nam zależy żeby czegoś nie zgubić, tym większe jest prawdopodobieństwo (zgodnie z prawami Murphiego), że wpadnie nam to "coś" w trudno dostępne miejsce.
Macie chłopaki (i dziewczyny) ostatni artykuł, przed urlopem. Ruszam narobić kilometrów i szukać "keszy".
Do zobaczenia, albo raczej przeczytania

Pozdrawiam.
CMS
Cool? Ranking DIY