
Zaciekawiony jak zachowają się lampy 6N13S w układzie PP, postanowiłem sklecić prezentowany wzmacniacz, poczynając od zasilania, układu końcowego a następnie wykonując odwracacz i resztę. Ani przez chwilę nie myślałem aby zrobić cud wyglądające cacuszko. Zależało mi aby całość miała dobre parametry techniczne. Do konstrukcji starałem się użyć to co miałem zalegające od lat a nadające się do wykorzystania. Trafo sieciowe jest od Rubina, drugie trafo zasilające pochodzi ze starego odbiornika lampowego. Głośnikowe kupiłem w dobrej cenie ponieważ nie miałem rdzenia na samodzielne wykonanie, jak również i czasu. Rozmiar chassis podyktowały użyte transformatory. Prawdę mówiąc improwizowałem ponieważ w czasie uruchamiania końcówki mocy jeszcze nie wiedziałem jak wykonam stopnie sterujące i czy będę kontynuował prace. Lampy 6N13S okazały się tępe do sterowania a ponadto z ośmiu nie dobrałem satysfakcjonujących dwóch par. Zamiast sensownego wzmacniacza miałem na stole piecyk lampowy a za oknem upał 33 stopnie. No cóż, odłożyłem całość na kilka tygodni po czym kontynuowałem prace będąc ciekawy jak te lampy zagrają. Po zmontowaniu odwracacza fazy i wykonaniu pomiarów wstępnych, nabrałem przekonania że warto działać bowiem pasmo przenoszenia wynosiło 20 Hz – 30kHz z opadaniem na końcach o 3dB. Sinusik był rewelacyjnie czysty ale niestety do osiągalnej mocy 8W na kanał. Dołożenie przedwzmacniaczy (korektora barwy jeszcze nie było) trochę pogorszyło pasmo od góry ale dla mnie nie stanowiło to większego problemu. Dodam że kiedyś zajmowałem się wzmacniaczami tranzystorowymi. Pamiętam jak to mi wówczas koszmarnie szumiało w głośnikach i słuchawkach a wówczas dobrze słyszałem do 20 kHz. Po objęciu ujemnym sprzężeniem zwrotnym stopnia końcowego odwracacza, parametry znacznie się poprawiły . Tak na paśmie przenoszenia jak i na zniekształceniach. Wreszcie poczułem odrobinę satysfakcji ze swojej pracy. Zero szumu. Trochę brumu ale do późniejszego opanowania, no i to równiusieńkie szerokie pasmo. Zniekształcenia niezauważalne do mocy wyjściowej 8W. Nad korektorem barwy trochę musiałem posiedzieć bowiem klasyczny układ stosowany we wzmacniaczach lampowych uznałem za porażkę. Nieosiągalne płaskie pasmo przenoszenia, przy podbiciu basów dźwięk zamulony. Przy podbiciu tonów wysokich korektor wjeżdża w środkowe pasmo. Zdecydowałem się na korektor włączony w ujemne sprzężenie zwrotne. Pomiary okazały się obiecujące a odsłuchowo wypadł o wiele korzystniej od poprzedniego, bowiem wprowadza korekcje na krańcach pasma a również jest takie ustawienie potencjometrów, dla których pasmo jest prawie liniowe czyli +/- 3dB w zakresie od 20 Hz do 20kHz. Zniekształcenia fazowe owszem są takie jakich należy się spodziewać, aczkolwiek podczas odsłuchów wielu rodzajów muzyki, nie wprowadzają bałaganu na scenie dźwiękowej. Byłem mocno zaskoczony na plus jakością dźwięku. Scena muzyczna klarowna, bogata w detale, wokale przepięknie brzmiące. Tylko basów mi brakowało ale cóż, głośniki jakich używałem pochodziły z wieży domowej 40W. Po tych doświadczeniach nie zgodzę się z opinią że korektory barwy rujnują jakość dźwięku. Wg mnie scena muzyczna jest zaburzona wtedy, gdy jeden kanał nie idzie w parze z drugim, pod względem równości przesunięć fazowych.
Wzmacniacz tej konstrukcji może służyć jako wierne nagłośnienie pokoju/salonu domowego. Wbrew pozorom, te 2x8W (max 2x10W) dają niezły czad. Minusem jest b. niekorzystny bilans mocy, spowodowany wymaganiami lamp 6N13S. Z sieci pobierane jest ok. 150W a oddawane do głośników do 20W łącznie. Niefortunne w tej konstrukcji jest użycie dwóch transformatorów sieciowych. Ponieważ lampy końcowe wymagają sporego napięcia sterującego, odwracacz fazy musi być zasilany napięciem nie mniejszym jak 350V. Prezentowany układ odwracacza podaje z wyjścia napięcia przemienne do 120 Vpp. Wydaje się o b. dużo ale dla lamp 6N13S to norma. Stopnie wejściowe przy napięciach anodowych jak na schemacie, „nie boją się” przesterów.
Stopień wejściowy miał być przełączany dla dwóch wzmocnień ale nie miałem konieczności aby to skończyć i tak zostało. Czułość wzmacniacza wynosi ok. 0,2 Vsk.
Na czym się sparzyłem. Otóż nie doceniłem wymagań na poziom filtracji napięcia anodowego lamp 6N13S. Triody to nie pentody i zmiany napięć anodowych znacznie zmieniają prąd anodowy, przez co tętnienia w postaci brumu 100Hz były denerwująco słyszalne w słuchawkach. Ponadto nierówne prądy anodowe lamp (w katodach użyte rezystory pomiarowe 10 Om) wprowadzały asymetrię w transformatorze głośnikowym. Udało się skutecznie ten brum usunąć po zainstalowaniu rezystora 50 Om i dodatkowego kondensatora filtrującego 150uF. Ale kto zabroni takiego rozwiązania skoro są rezerwy mocy i napięcia. Jeśli ich nie ma, konieczne jest użycie dławika filtrującego.
Co mnie mile zaskoczyło: Otóż nie miałem żadnych problemów z tzw. masą. Żadnych sprzężeń ani brumów nie stwierdziłem z powodu masy. Wzmacniacz jest bardzo stabilny we wszystkich ustawieniach. Przewody masy nie są eleganckie ale skuteczne. Poprowadzone zostały w układzie gwiazdy od centralnego punku podłączenia z chassis do poszczególnych stopni lampowych.
Faktem jest że żarzenie jest symetryzowane, co b. skutecznie eliminuje brum a stopnie wejściowe mają żarzenie zasilane prądem stałym odfiltrowanym. Tu konieczne było podłączenie jednego bieguna żarzenia do masy układu.
Minusy (estetyki z założenia nie oceniam)
- zbyt mała moc wyjściowa ponieważ miało być 2x15 W a jest 2x10 W
- duże rozmiary i waga
- znaczny pobór mocy
Plusy
- dobra jakość dźwięku
- poza „czarem” lamp innych plusów nie doszukałem się
Wzmak został odstawiony w kąt i czeka na decyzję czy go dopieścić elegancką obudową.

Cool? Ranking DIY