MAŁSZYK wrote: Też nie wiem w czym są lepsze temu piszę, zakładamy że są sprawniejsze i już , z tego co wyczytamy i praw wynalazców układów.
Rzecz w tym, że nie są sprawniejsze, a projektanci/producenci stosują manipulację, aby pozyskać klientów tych, którzy nie mają pojęcia o elektrotechnice.
W rzeczywistości zarówno piec elektrodowy jak piec z grzałką oporową (piec oporowy) przetwarza energię elektryczną w prawie 100% na energię cieplną.
Różnica jest taka, że piec oporowy rozgrzewa zanurzoną w wodzie grzałkę elektryczną, a elektrodowy rozgrzewa wodę, która przepływa pomiędzy elektrodami. W przypadku pieca elektrodowego dochodzi do elektrolizy wody. Elektroliza powoduje częściowe rozpuszczanie się elektrod, a ponadto powoduje rozkład wody na tlen i wodór. Gazy te rozpuszczają się w wodzie i wędrują w instalacji powodując korozję całej instalacji, która jest wykonana z metali. Korodują stalowe i miedziane rury instalacji, korodują stalowe grzejniki płytowe, korodują nawet grzejniki aluminiowe, zawory termostatyczne. Nie korodują tylko i wyłącznie tworzywa sztuczne.
To z czym się walczy w przypadku instalacji CO to jest rozpuszczony w wodzie tlen, bo to on powoduje korozję instalacji.
Sam tlen nie powoduje korozji. Sama, odgazowana i odtleniona woda także nie powoduje korozji. Korozja powstaje tylko wtedy, kiedy występują jednocześnie woda i tlen.
Ale żeby było jeszcze gorzej, piec elektrodowy generuje gazowy wodór, który wnikając w metale przyspiesza procesy korozyjne na skutek powstawania tzw. kruchości wodorowej. Wodór ze względu na bardzo mały rozmiar cząstki, wnika w metale.
Część tlenu i wodoru ucieka sobie z instalacji odpowietrznikami, ale część pozostaje rozpuszczona powodując wielokrotnie szybszą korozję instalacji.
Z czasem proces elektrolizy powoduje duże zanieczyszczenie instalacji oraz zmianę przewodności elektrycznej wody. Woda destylowana jest dobrym izolatorem elektrycznym tzn. poprzez taką wodę przepływ prądu jest znikomy. Aby woda mogła przewodzić prąd co jest podstawą działania pieca elektrodowego to muszą się w niej znaleźć związki chemiczne jonotwórcze. Im więcej takich zanieczyszczeń jest rozpuszczonych w wodzie tym większe jest przewodnictwo elektryczne wody. Jak więc łatwo jest się domyślić moc grzewcza takiego kotła elektrodowego mocno jest zależna od zanieczyszczenia wody. Od stopnia jej zasolenia, twardości oraz zanieczyszczenia związkami powstałymi na skutek elektrolizy.
Z tego też powodu wynalazcy czy sprzedawcy zalecają systematyczne czyszczenie instalacji i wymianę wody w instalacji, ponieważ zanieczyszczona woda ma tak dużą przewodność elektryczną, że kocioł może przeciążać instalację elektryczną i wyłączać zabezpieczenia.
Elektrody częściowo się rozpuszczają i pokrywają produktami elektrolizy. Trzeba je systematycznie czyścić i co jakiś czas wymieniać.
Jak więc widać wokół tej technologii producenci tworzą mity, skrzętnie ukrywając wady, których nie posiadają kotły oporowe.
W kotłach oporowych nie występuje zjawisko elektrolizy i związanej z nią korozji. Wody się nie wymienia i dzięki temu nie wprowadza się do instalacji świeżego tlenu.
Jak więc widać kotły oporowe są tańsze, posiadają prawie taką samą sprawność i nie wprowadzają do instalacji tlenu i wodoru, a tym samym nie wprowadzają korozji. Mają przez szereg lat taką samą moc grzewczą, a wymiana grzałek co kilkanaście lat jest tania (koszt grzałek to kilkaset zł.)
Niech każdy odpowie sobie sam, która technologia jest lepsza.
Sstalone wrote: W opisie podają, że kocioł elektrodowy ma o 30% niższe zużycie energii elektrycznej niż w przypadku ogrzewania elektrycznego tradycyjnego.
Ale dlaczego? To wcale nie musi być nieprawda. Bo jak uznamy np. że ciepło rozproszone w kotłowni to strata...
Jak czytałem opis takiego kotła, że przy mocy maksymalnej jego średnie dzienne zużycie energii w sezonie grzewczym wynosi 30%. To wszystko prawda, bo tak kształtuje się zapotrzebowanie na energię w sezonie grzewczym. A jak ktoś pomyśli, że na 10 kW potrzeba 3 kW, to już jego sprawa.
To się nazywa "manipulacja", która ma na celu wprowadzić ludzi w błąd i przekonać o "wyższości" kotłów elektrodowych nad innymi kotłami elektrycznymi.
W rzeczywistości kotły te mają sprawności porównywalne ze sprawnościami kotłów oporowych. Przy czym kotły oporowe są wielokrotnie tańsze i nie posiadają tych wad, które posiadają kotły elektrodowe.
kortyleski wrote: Jak na razie grzałka oporowa ma sprawność prawie sto procent. Powiedzmy 99, odejmując ten jeden procent na wytworzenie pola EM, co za tym idzie drgania spirali.
Tylko co to jest sprawność? Weźmy taki kocioł gazowy kondensacyjny. Szumnie opisany że ma 110 procent sprawności. Perpetum mobile? Nie, sprytna manipulacja liczbami. Jeżeli założymy klasyczny kocioł z otwartą komorą jako 100% to kondensacyjny i ze 130 osiągnie. Ale jak policzymy ilość energii dostarczonej w formie paliwa to okaże się że klasyczny ma 60 a kondensacyjny 90 procent sprawności. O każdym urządzeniu można powiedzieć że ma 100%. Nawet o klasycznej żarówce. To co dostanie to odda w innej postaci. Ale energia nie zniknie, zostanie tylko przetworzona.
Sposób liczenia sprawności kotłów gazowych opracowano w czasach, kiedy jeszcze nie istniały kotły kondensacyjne. Wtedy przyjęto, że nie ma możliwości odzyskać ciepła uwięzionego w parze wodnej, która wraz ze spalinami była tracona przez komin.
Upraszczając całą sprawę, przyjęto, że sprawność 100% mają kotły, które całe uzyskane ciepło poza tym traconym wraz z parą wodną przez komin, są w stanie przekazać do instalacji.
Kiedy jednak opracowano kotły kondensacyjne i trzeba było określić ich sprawność to się okazało, że wg takiej metody liczenia mają sprawności powyżej 100%.
W rzeczywistości nie istnieje urządzenie grzewcze, spalające paliwa, którego sprawność byłaby większa od 100%. Sprawności liczonej z wartości opałowej paliwa. Nawet najbardziej sprawne urządzenia tego typu uzyskują sprawności na poziomie 93-95%.