Mieszkam w domu dwurodzinnym. Wczoraj pierwszy raz spróbowałem zapalić w piecu i o mały włos a skończyłoby się to tragicznie. Nigdy tego wcześniej nie robiłem, ponieważ ogrzewaniem zajmował się mój ojciec. Niestety, ale zmarł i teraz muszę sobie radzić sam.
Jak przyszedłem do piwnicy, to piec był całkowicie wypełniony węglem. Myślałem, że tak powinno być, więc rozpaliłem go na samym dnie, po czym poszedłem do pokoju. Kaloryfery stale były zimne, więc po jakimś czasie poszedłem znów do piwnicy sprawdzić czy w ogóle się tam pali. Paliło się już dosyć mocno i piec huczał. Pomyślałem, ze widocznie zanim gorąca woda dojdzie do kaloryferów, to musi minąć więcej czasu. Wróciłem do mieszkania i wtedy zauważyłem, że w łazience spod junkersa (ogrzewanie gazowe) przecieka woda z jakiejś rurki. Spojrzałem też na poziom ciśnienia wody i wskazówka była już na tym czerwonym polu, czyli poziom przekroczony. Trochę dziwne, bo zawsze to regulowałem jak grzałem junkersem. Dodatkowo słyszałem bulgoty w rurach. Szybko pobiegłem do piwnicy, a tam na termometrze przy piecu temperatura wskazywała ponad 100 stopni... na dodatek rury w piwnicy zaczęły tak walić i się ruszać jakby zaraz miało je rozsadzić! Zacząłem biegać z butelka wody i gasić piec, co nie było łatwe, bo był on cały zawalony rozżarzonym węglem. W końcu udało mi się go ugasić, ale bulgotanie w rurach i stukanie jeszcze trochę trwało zanim woda w nich przestała się gotować. Na szczęście obyło się bez tragedii, ale było blisko... Co najdziwniejsze, kaloryfer w kuchni był zimny, w jednym pokoju chyba letni, a w drugim najcieplejszy. Dziś wyjąłem cały węgiel z pieca, nałożyłem tylko małą ilość, rozpaliłem i po jakimś czasie ta rura co wychodzi z pieca była już gorąca, temperatura pieca była jakieś 70 stopni, choć taki sterownik przypięty do pieca pokazywał już ponad 85 stopni. Niestety, ale kaloryfery wszystkie były zimne, także nie wiem co jest grane. Jak grzeje junkersem to jest wszystko ok, a jak węglem to się nie da. Także zgasiłem dziś znów w piecu po kolejnej nieudanej próbie i znów wróciłem do grzania junkersem.
Tam przy piecu jest jakiś taki duży zawór. Zastanawiam się czy może trzeba go odkręcić? Albo jakiś inny zawór może... Może tak jest, ze jak się pali junkersem, to jakiś zawór trzeba odkręcić lub zakręcić, a jak się przechodzi na piec to tez coś trzeba zrobić? To niemożliwe, żeby kaloryfery były zimne jak piec jest gorący, podczas gdy przy junkersie wszystko działa ok. Zauważyłem, że rura, która wychodzi z pieca jest gorąca, ale już dalej w pomieszczeniu w piwnicy jest zimna. Może to przez tamten zawór właśnie. Boje się jednak go odkręcać, żeby czegoś nie zepsuć. Poza tym, jest też taka wajcha, która otwiera ujście do komina, ale to ujście jest raczej otwarte, bo jak przekręciłem ja w druga stronę, to dym zaczął wychodzić z pieca do pomieszczenia. Przesyłam zdjęcia z piwnicy, może ktoś mi doradzi co powinienem zrobić?

Ten duży zawór z pierwszego zdjęcia jest zakręcony, a rura wychodzi z dolnej części pieca i jest też połączona z rurą, która wychodzi z górnej części pieca. Wskaźnik ciśnienia nie wynosi 0 tylko wskazówka zrobiła już całe kółko o 360 stopni, czyli poziom przekroczony. Zdjęcie zrobiłem kiedy piec był rozgrzany. Jak piec się ochładza, to wskazówka wraca z przekroczonego poziomu na maksymalny. Nie wiem co z tym zrobić. Myślicie, że jak odkręcę ten zawór to ciśnienie się ustabilizuje czy wręcz przeciwnie, będzie jeszcze gorzej?
Jak przyszedłem do piwnicy, to piec był całkowicie wypełniony węglem. Myślałem, że tak powinno być, więc rozpaliłem go na samym dnie, po czym poszedłem do pokoju. Kaloryfery stale były zimne, więc po jakimś czasie poszedłem znów do piwnicy sprawdzić czy w ogóle się tam pali. Paliło się już dosyć mocno i piec huczał. Pomyślałem, ze widocznie zanim gorąca woda dojdzie do kaloryferów, to musi minąć więcej czasu. Wróciłem do mieszkania i wtedy zauważyłem, że w łazience spod junkersa (ogrzewanie gazowe) przecieka woda z jakiejś rurki. Spojrzałem też na poziom ciśnienia wody i wskazówka była już na tym czerwonym polu, czyli poziom przekroczony. Trochę dziwne, bo zawsze to regulowałem jak grzałem junkersem. Dodatkowo słyszałem bulgoty w rurach. Szybko pobiegłem do piwnicy, a tam na termometrze przy piecu temperatura wskazywała ponad 100 stopni... na dodatek rury w piwnicy zaczęły tak walić i się ruszać jakby zaraz miało je rozsadzić! Zacząłem biegać z butelka wody i gasić piec, co nie było łatwe, bo był on cały zawalony rozżarzonym węglem. W końcu udało mi się go ugasić, ale bulgotanie w rurach i stukanie jeszcze trochę trwało zanim woda w nich przestała się gotować. Na szczęście obyło się bez tragedii, ale było blisko... Co najdziwniejsze, kaloryfer w kuchni był zimny, w jednym pokoju chyba letni, a w drugim najcieplejszy. Dziś wyjąłem cały węgiel z pieca, nałożyłem tylko małą ilość, rozpaliłem i po jakimś czasie ta rura co wychodzi z pieca była już gorąca, temperatura pieca była jakieś 70 stopni, choć taki sterownik przypięty do pieca pokazywał już ponad 85 stopni. Niestety, ale kaloryfery wszystkie były zimne, także nie wiem co jest grane. Jak grzeje junkersem to jest wszystko ok, a jak węglem to się nie da. Także zgasiłem dziś znów w piecu po kolejnej nieudanej próbie i znów wróciłem do grzania junkersem.
Tam przy piecu jest jakiś taki duży zawór. Zastanawiam się czy może trzeba go odkręcić? Albo jakiś inny zawór może... Może tak jest, ze jak się pali junkersem, to jakiś zawór trzeba odkręcić lub zakręcić, a jak się przechodzi na piec to tez coś trzeba zrobić? To niemożliwe, żeby kaloryfery były zimne jak piec jest gorący, podczas gdy przy junkersie wszystko działa ok. Zauważyłem, że rura, która wychodzi z pieca jest gorąca, ale już dalej w pomieszczeniu w piwnicy jest zimna. Może to przez tamten zawór właśnie. Boje się jednak go odkręcać, żeby czegoś nie zepsuć. Poza tym, jest też taka wajcha, która otwiera ujście do komina, ale to ujście jest raczej otwarte, bo jak przekręciłem ja w druga stronę, to dym zaczął wychodzić z pieca do pomieszczenia. Przesyłam zdjęcia z piwnicy, może ktoś mi doradzi co powinienem zrobić?



Ten duży zawór z pierwszego zdjęcia jest zakręcony, a rura wychodzi z dolnej części pieca i jest też połączona z rurą, która wychodzi z górnej części pieca. Wskaźnik ciśnienia nie wynosi 0 tylko wskazówka zrobiła już całe kółko o 360 stopni, czyli poziom przekroczony. Zdjęcie zrobiłem kiedy piec był rozgrzany. Jak piec się ochładza, to wskazówka wraca z przekroczonego poziomu na maksymalny. Nie wiem co z tym zrobić. Myślicie, że jak odkręcę ten zawór to ciśnienie się ustabilizuje czy wręcz przeciwnie, będzie jeszcze gorzej?