smigol009 wrote: Lepszy będzie nowy automatyczny prostownik z Lidla czy ten mój staroć?
Prostownik z Lidla możesz kupić i podłączać kiedy tylko masz okazję. Jest fajny bo jest bezpieczny i doładowuje malutkim prądem co jest bardzo zdrowe dla akumulatora (choć ładowanie moze trwać dłużej - ale wtedy możesz wykorzystać kilka nocy). Podłączasz na noc i idziesz spać spokojnie. Ma jednak tę wadę, ze on ci akumulator podładuje tylko do 14, 7 V (czy jakos tak ) co daje 80-85 % naładowania. Tak jest dla bezpieczeństwa akumulatora i instalacji auta ustawiony. Czyli nie pozwolisz akumulatorowi na pełne wyładowanie się stosując tę ładowareczkę, ale też nie doładujesz go tym na 100%, co nie jest zbyt dobre dla akumulatora na dłuższą metę (chociaż, słyszałem pogłoski, ze taka ładowarka podłączona non stop na miesiąc potrafi jakimś cudem dociągnąć baterię do 100% - tego nie sprawdzałem). Zeby było jasne - alternator tez nie doładuje ci akumulatora na 100% bo tez ma ograniczone napięcie ładowania. Do pełnego naładowanie w przypadku akumulatorów CA (a takie chyba masz) to raczej potrzebujesz tej taniej starszej maszyny lub jakiegoś nowoczesnego prostownika która ma program do ładowania akumulatorów wapniowych (przykład prostowniki MTM polskiej firmy SEMI - takie dość mądre ale drogie strasznie). Ta właśnie pozwoli ci podciągnąc akumulator do 16 a nawet 17 V co gwarantuje 100% doładowania. I nie jest to nic złego ale musi byc , niestety, kontrolowane i to najlepiej poprzez mierzenie gęstości elektrolitu , prądu jaki pobiera bateria podczas ładowania i napięcia (szkoda, ze ten stary prostownik nie ma wbudowanego amperomierza - mocno to ułatwia sprawę). Tutaj musisz dośc często używac miernika, Trzeba obserwować akumulator i sprawdzać napięcie - jesli przestanie rosnąć (pomiary co pół godziny w przypadku takich dużych akumulatorów wystarczą) to w zasadzie mozna go już odłączyć, chociaż ja jeszcze sprawdzam zawsze jaki prąd pobiera akumulator (im mniejszy tym lepiej świadczy o akumulatorze) i jesli ta wartość maleje to jeszcze trzymam pod prostownikiem, a jesli ustala się na jakimś poziomie to już jest OK i koniec ładowania. Pozostaje tylko sprawdzić gęstość, mozne dolać wody do elektrolitu jesli trzeba i tyle. Kolejny problem jest tez taki, ze warto podczas ładowania takiego akumulatora wyjąć go za auta lub chociaż jedna klemę mu odczepić (napięcie powyżej 16 V moze byc niezdrowe dla urządzeń elektronicznych auta). Nastepne takie ładowanie za 8 - 10 miesięcy. Bulgotanie ciche jest normalne przy tych napięciach - chyba, ze jest bardzo mocne i połączone ze wzrostem temperatury elektrolitu do 45 -50 stopni Celcjusza. Cos wtedy jest nie tak.
Robię tak od lat , kupuje najtańsze , obsługowe akumulatory i nie ma żadnego problemu żeby nie przetrwały 8-9 lat. Tylko, ze ja lubię tak się grzebać, bawić się a ludzie to chcieliby najlepiej włozyć i zapomnieć. A potem narzekanie, ze akumulator padł po dwóch latach ...
Dla twej informacji - 3 tygodnie temu doładowywałem koledze nowiutką Centrę CC 700 (standard , obsługowa). Ustawiłem prąd początkowy na 3 A (moj prostownik ma regulację prądu), napięcie po 4 godzinach osiągnęło 16, 6 V, prąd około 0,5 A. Gazowanie było, potrzymałem w tym stanie akumulator przez godzinkę i do auta.
I ostatnia obserwacja - akumulatorom starym , juz zasiarczonym z reguły nie chce spadać prąd ładowania pod koniec ( i napięcie tez nie osiąga jakiś wielkich wartości powyżej 15, 5 V). Prąd ustala sie na 2-3 A (czasami nawet więcej - zależy jaka duża pojemność) i tak wisi i gazuje sobie. To wtedy tez nie ma się co męczyć. - odłączamy bo nic sie nie zrobi więcej i myślimy powoli o nowym akumulatorze. Niektórzy cos tam próbują odsiarczać, ale to juz wysiłek raczej nie warty efektów.