Elektroda.pl
Elektroda.pl
X
Please add exception to AdBlock for elektroda.pl.
If you watch the ads, you support portal and users.

Laney CX15-A - przepalające się tranzystory w końcówce mocy

matrin75 24 Jan 2019 12:39 1119 24
Wago
  • #1
    matrin75
    Level 3  
    Proszę o poradę co może być przyczyna przepalania sie tranzystorów mocy w aktywnym głośniku Laney CX15-A.
    Jak trafił do mnie wzmacniacz po diagnozie znalazłem dość szerokie uszkodzenie w końcówce mocy. Na załączonym fragmencie schematu zaznaczyłem znalezione uszkodzone elementy. Po wymianie uszkodzonych elementów wartość R3 wstawiłem 2,2k z uwagi na brak docelowego. Wzmacniacza zagrał ale z dużymi zniekształceniami i bez pełnej mocy. Po docelowej podmianie R3 na 100ohm wzmacniacz uruchomił się i zagrał na 5 s i zagrzały się i przepaliły się tranzystory SAP para komplementarna, zadymiły się rezystory mocy w emiterach tranz. SAP, zabezpieczenie odłączyło głośnik, przepalił się bezpiecznik sieciowy. Opis w kolejności zdarzeń.

    Załączyłem również schemat w pdf.
    Powoli kończa mi się pomysły jak uruchomić końcówkę a z uwagi na koszt tranz. SAP nie che ryzykować ponownie po wymianie.

    Sprawdzone zostały pozostałe elementy półprzewpdnikowe.

    Podejrzewam jeszcze uszkodzenie TS3 ale element wygląda przy pomiarach na sprawny.

    Prośba o pomoc w naprawie - sprzęt w posiadaniu szkoły podstawowej ;-)
    Z góry dziękuje za okazana pomoc
    Laney CX15-A - przepalające się tranzystory w końcówce mocy
  • Wago
  • #3
    andrzej lukaszewicz
    Level 40  
    A co to ma do rzeczy na tym etapie?
    Gdzieś nadal jest problem, bo pierwotne ( przecież oryginalne) też uległy uszkodzeniu.
    Tak nie uruchamia sie końcówek mocy po naprawie. Zawsze wpinaj w szereg z zasilaniem +- rezystory zabezpieczające i monitoruj spadek napięcia na nich. Ponadto oscyloskop podpięty na wyjście i cały czas obserwujesz co się dzieje ( DC).
  • #4
    398216 Usunięty
    Level 43  
    andrzej lukaszewicz wrote:
    A co to ma do rzeczy na tym etapie?
    Zasilanie +/- 60V - podróba może nie wytrzymywać (albo prądu, albo napięcia /mocy/) - wzmacniacz przez 5 sekund po naprawie grał.
    A uszkodzenie pierwotne mogło powstać z innego powodu przecież?
    andrzej lukaszewicz wrote:
    Tak nie uruchamia sie końcówek mocy po naprawie. Zawsze wpinaj w szereg z zasilaniem +- rezystory zabezpieczające i monitoruj spadek napięcia na nich.
    A nie prościej żarówkę 60W w szereg z zasilaniem sieciowym?
    Zanim podłączysz obciążenie sprawdź prądy spoczynkowe - jeśli zachodzi potrzeba wyreguluj. Ponadto przed podłączeniem obciążenia należy sprawdzić wartość napięcia stałego na wyjściu wzmacniacza - im mniej tym lepiej (nie więcej niż kilkadziesiąt mV).
  • #5
    matrin75
    Level 3  
    Jeśli chodzi o prądy spoczynkowe nie zdążyłem wyregulować :-) ale nastawiłem PR na pełne wartości nominalne.
    napięcia stale na wyjściu 0V. To zmierzone przy R3=2,2k.
    Zasugerowałem się ze na większym R3 gra to postanowiłem wymienić na właściwy.

    Najdziwniejsze jest to ze zagrał i to ładnie ale tylko przez chwilkę ;-)

    Zakupię na razie nowe SAPy. Włączę rezystory w tory obu kolektorów 1k, Powinny wytrzymać końcówki.

    Dodano po 15 [minuty]:

    Na oscyloskopie zaobserwowałem w linii napięcia +60V dziwne fluktuacje, niestabilne napięcie na źródle prądowym. Wahania 1-2 V. Przebieg napięcia piłokrztałtny z fluktującą składową stałą ale mała amplituda - przy braku sygnału wejściowego.

    Tor napięcia -60V widać pozostałości po filtrze przy małej rozdzielczości na Y ale napięcie bez wahnięć.
  • Wago
  • #6
    398216 Usunięty
    Level 43  
    matrin75 wrote:
    nastawiłem PR na pełne wartości nominalne.
    Czyli suwaki potencjometrów na dole według schematu?
  • #7
    Tomek Janiszewski
    Level 32  
    Dziwię się że we wzmacniaczu o niemałej przecież mocy (±60V zasilania to nie w kij dmuchał; w przypadku wyidealizowanym na 8Ω osiągnęłoby się 225W!) zastosowali taki przymitywny sposób polaryzacji tranzystorów końcowych za pomocą łańcuszków diod, do tego jeszcze połączonych w szereg z potencjometrami, zamiast tranzystorów. Przede wszystkim to należało sprawdzić czy diody polaryzujące są sprawne, następnie zaś ustawić suwaki potencjometrów na minimalną oporność. I nie podawać od razu sygnału, zwłaszcza o dużym poziomie lecz bardzo ostrożnie ustawić prądy spoczynkowe na wymaganą wartość. Dopiero wtedy podawać coraz to silniejszy sygnał, kontrolując stale temperaturę radiatorów oraz prądy spoczynkowe, oczywiście przy odłączonym sygnale. Jak się puści przez tranzystory końcowe prąd spoczynkowy bliski maksymalnemu prądowi przy pełnym wysterowaniu, to mało który wzmacniacz to wytrzyma.
  • #8
    398216 Usunięty
    Level 43  
    Tomek Janiszewski wrote:
    należało sprawdzić czy diody polaryzujące są sprawne

    Kolego to są SAP.
    Diody są wewnątrz obudowy tranzystorów - ciekawe jak zamierzasz je sprawdzić? A może wymienić??
    Przykładowe tranzystory tego typu:
    http://pdf.datasheetcatalog.com/datasheet/Sanken/mXqvvus.pdf
    http://pdf.datasheetcatalog.com/datasheet/Sanken/mXqvvur.pdf
  • #9
    User removed account
    Level 1  
  • #10
    398216 Usunięty
    Level 43  
    trymer01 wrote:
    przecież się da bo są wyprowadzone końcówki.
    I co z tego, że się da sprawdzić skoro przy ewentualnym ich uszkodzeniu i tak tranzystor (y) do wymiany?
    Ponadto Kolega Tomek Janiszewski moim zdaniem nieco się przeliczył z mocą tej końcówki - mnie porzy zasilaniu +/- 60V wychodzi co najwyżej 170W RMS. Zresztą nawet zgadza się to z tym co w instrukcji jest napisane - owszem moc rzędu 300W jest możliwa, ale po podłączeniu zewnętrznej kolumny 8 omów (czyli wzmacniacz pracuje wówczas na 4 omach). Nie wiem o jakim to "wyidealizowanym" szacowaniu pisał - może w impulsie i przy zniekształceniach 10%? Mój post 6 miał natomiast za zadanie wskazać na konieczność ustawienie suwaka na minimum rezystancji i tu tylko mogę się zgodzić z celowością postu Kolegi Tomka.
    Co zaś dotyczy kompensacji za pomocą "łańcuszka" diod - te tranzystory stosowane były ( i są) we wzmacniaczach najwyższej klasy marek uznawanych na całym świecie jako jedna z najlepszych - czy w takim wypadku można więc mówić, o" prymitywnym sposobie polaryzacji tranzystorów końcowych"? Jakoś nie wydaje mi się...
  • #11
    Tomek Janiszewski
    Level 32  
    398216 Usunięty wrote:
    Ponadto Kolega Tomek Janiszewski moim zdaniem nieco się przeliczył z mocą tej końcówki - mnie porzy zasilaniu +/- 60V wychodzi co najwyżej 170W RMS.

    Ze wzoru 60V²/2×8Ω = 225W. Zaznaczyłem wszak że mam na myśli przypadek wyidealizowany, przy pominięciu spadku napięć na złączach tranzystorów i rezystorach emiterowych. Rysunki są mało kontrastowe a przy tym tak pobazgrane że trudno było spostrzec iż diody stanowią integralną część tranzystorów, tym bardziej że Darlington pnp zawiera ich 4 a npn - tylko jedną. Zupełnie tak jakby ktoś dołączone z zewnątrz diody dorysował "na kupie". Co z tego że diody mają idealny kontakt termiczny z tranzystorami, skoro brakującą część napięcia polaryzacji musi dostarczyć spadek napięcia na potencjometrze, przez co sumaryczne napięcie polaryzacji staje się silnie zależne od prądu stopnia sterującego, czego skutków poglądowo doświadczył Autor. Diodowe układy polaryzacji stopni komplementarnych stosowano w początkach techniki tranzystorowej, kiedy to każdy tranzystor był na wagę złota i chętnie go pomijano, jeśli tylko nie był absolutnie niezbędny. W budowanych przez siebie wzmacniaczach poczynając od najmniejszych mocy - zawsze stosuję polaryzację przy użyciu tranzystora (lub dwóch tranzystorów gdy tranzystory mocy mają osobne radiatory). Nie prościej było scalić wraz z Darlingtonami zamiast tych diod - dodatkowych tranzystorów przeznaczonych do polaryzacji co pozwoliłoby zachować doskonałą stabilność termiczną a przy tym wyeliminować zależność napięcia polaryzacji od prądu stopnia sterującego (istotne zwłaszcza gdy stosuje się obciążenie bootstrap)? Jednej końcówki więcej było szkoda? Ale z faktami dyskutować nie zamierzam: nie sięgnę nigdy po takie tranzystory z diodami których użyteczność jest problematyczna bez względu na renomę jaką się cieszą, podobnie jak nie sięgnę po głośniki na piankach i kondensatory elektrolityczne do zwrotnic.
  • #12
    User removed account
    Level 1  
  • #13
    398216 Usunięty
    Level 43  
    Tomek Janiszewski wrote:
    Ze wzoru 60V²/2×8Ω = 225W. Zaznaczyłem wszak że mam na myśli przypadek wyidealizowany, przy pominięciu spadku napięć na złączach tranzystorów i rezystorach emiterowych.
    Ano właśnie -A z tego co ja się orientuję nie można pominąć spadków napięć na złączach tranzystorów, opornikach emiterowych czy chociażby "miękkości" samego zasilacza - co również widać dokładnie w instrukcji - gdyby zastosowano sztywny zasilacz przy zmniejszeniu oporności obciążenia dwukrotnie moc winna zwiększyć się również dwukrotnie - a tak nie jest.
    Tomek Janiszewski wrote:
    Rysunki są mało kontrastowe a przy tym tak pobazgrane że trudno było spostrzec iż diody stanowią integralną część tranzystorów
    Ale już w tekście nic nie jest "zabazgrane"? Wystarczyło wpisać w szukajkę hasło SAP i odnaleźć całą serię tych tranzystorów SANKEN'a - uznawanych za jedne z najlepszych do wzmacniaczy audio. Najlepszych między innymi dlatego, o czym pisał Kolega Trymer, że były zintegrowane z układem kompensacyjnym - diodowym.
    Tomek Janiszewski wrote:
    nie sięgnę nigdy po takie tranzystory z diodami których użyteczność jest problematyczna
    Problematyczna? Przecież dokładnie ten sam efekt (czyli zmianę napięcia złącza w funkcji temperatury) uzyskuje się w tranzystorowym układzie kompensacyjnym? Malo tego - diody maja w tym wypadku idealny styk termiczny ze strukturą tranzystora, odpada więc również (prócz tego o czym pisał Kolega Trymer) problem "niedokompensowania" czy nadkompensacji" z jakim można się spotkać w "klasycznym" układzie z tranzystorem, gdy ten jest mocowany do radiatora; odpada tu bezwładność termiczna radiatora, złącza radiator - tranzystor, radiator diod/tranzystor i oporność termiczna tegoż radiatra.
    Tomek Janiszewski wrote:
    podobnie jak nie sięgnę po głośniki na piankach i kondensatory elektrolityczne do zwrotnic.
    Mógłbyś Kolego już przestać z tymi piankami - w innym temacie chyba wystarczająco opisane było czemuż to stosowano (i stosuje się nadal) zawieszenia piankowe. Co do kondensatorów elektrolitycznych (bipolarnych) pełna zgoda - ale i tu wyjaśnieniem jest (jak i w zawieszeniu piankowym) koszt produkcji. Dobrej klasy kondensatory foliowe kosztują znacznie więcej niż odpowiednik (co do pojemności) elektrolityczny.
    trymer01 wrote:
    zauważ, że ja tylko odpowiadam na Twój argument:

    Zauważyłem - a jakże. Tylko że w moim poście (8) miałem na myśli dokładnie to, co napisałem w kolejnym 10 - uszkodzenie diod równoznaczne jest z uszkodzeniem całego tranzystora, a więc de facto nie ma zbytniego sensu, bo i tak kwalifikuje się on do wymiany.
  • #14
    User removed account
    Level 1  
  • #15
    Tomek Janiszewski
    Level 32  
    trymer01 wrote:
    Po to jest tam regulowany opornik - aby doregulować, chociaż to nie jedyna jego funkcja.

    A ta druga - to jaka, co masz na myśli? Zastępowanie "brakującej" diody, o czym pisałeś dalej?
    Quote:
    Diody zintegrowane w tranzystorze są lepszym sposobem niż zewnętrzny tranzystor na radiatorze, gdyż znikają wszystkie błędy wynikające z mechanicznego (niepewnego/różnego) kontaktu cieplnego tranzystora na radiatorze.

    Tyle że ów nieszczęsny opornik niweczy w znacznym stopniu zalety wynikające z idealnego kontaktu między diodami a tranzystorem.
    Quote:
    Tomek Janiszewski wrote:
    Układy polaryzacji stopni komplementarnych na diodach stosowano w początkach techniki tranzystorowej, kiedy to każdy tranzystor był na wagę złota i chętnie go pomijano, jeśli tylko nie był absolutnie niezbędny

    Sądzę, że raczej dlatego, iż układ na tranzystorze wymyślono później?
    Wymyślono zapewne później, ale na rzecz tego co napisałem świadczy przykład "Meluzyny"/"Kleopatry" gdzie do polaryzacji wykorzystano tranzystor, oraz późniejszych konstrukcji takich jak magnetofony M2405S, M531S, "Finezja 4" których bida-komplementarne wzmacniacze miały polaryzację diodową. Ot taka gospodarka niedoboru późnego PRL.
    Quote:
    Zapewne zintegrowane tranzystory byłyby lepsze od diod.
    Czy łatwiej? - nie wiem na pewno, ale chyba trudniej.

    Niekoniecznie, zwłaszcza w przypadku gdy diod jest kilka. W każdym razie nawet gdyby było trudniej, to nieznacznie.
    Quote:
    Najwidoczniej producent uznał, że to wystarczy. Może na to nie wpadli? - więc może trzeba ten genialny pomysł opatentować?

    Zdecydowanie wolałbym aby zamiast czy to diod, czy to tranzystorów, a już na pewno scalonych wraz z tranzystorami rezystorów wyprowadzić punkt połączenia bazy z emiterem. Pozwoliłoby to włączyć rezystory bazowe (mające zapewnić szybkie zatykanie tranzystorów końcowych) nie pomiędzy bazę a emiter tranzystora końcowego, lecz pomiędzy bazy tranzystorów npn i pnp, bez połączenia z linią wyjściową. Wówczas można znacząco zmniejszyć wartość tego rezystora co zapewni bardzo szybkie zatykanie tranzystorów końcowych (istotne zwłaszcza przy wzmacnianiu sygnałów o krótkim czasie narastania) bez negatywnego wpływu na wzmocnienie prądowe stopnia. Dlatego sceptycznie patrzę na wszelkie scalone Darlingtony. i nie używam ich w swoich konstrukcjach.

    Dodano po 12 [minuty]:

    398216 Usunięty wrote:
    Tomek Janiszewski wrote:
    Ze wzoru 60V²/2×8Ω = 225W. Zaznaczyłem wszak że mam na myśli przypadek wyidealizowany, przy pominięciu spadku napięć na złączach tranzystorów i rezystorach emiterowych.
    Ano właśnie -A z tego co ja się orientuję nie można pominąć spadków napięć na złączach tranzystorów, opornikach emiterowych czy chociażby "miękkości" samego zasilacza - co również widać dokładnie w instrukcji - gdyby zastosowano sztywny zasilacz przy zmniejszeniu oporności obciążenia dwukrotnie moc winna zwiększyć się również dwukrotnie - a tak nie jest.

    I jeszcze wahania napięcia w sieci należałoby uwzględnić. Ale czy dokładne liczenie mocy wzmacniacza jest przedmiotem tematu?
    Quote:
    Tomek Janiszewski wrote:
    Rysunki są mało kontrastowe a przy tym tak pobazgrane że trudno było spostrzec iż diody stanowią integralną część tranzystorów
    Ale już w tekście nic nie jest "zabazgrane"? Wystarczyło wpisać w szukajkę hasło SAP i odnaleźć całą serię tych tranzystorów SANKEN'a - uznawanych za jedne z najlepszych do wzmacniaczy audio. Najlepszych między innymi dlatego, o czym pisał Kolega Trymer, że były zintegrowane z układem kompensacyjnym - diodowym.

    Gdyby były zintegrowane z układem kompensacyjnym - tranzystorowym, wtedy byłyby bezapelacyjnie lepsze od takich z układem również tranzystorowym, ale niezintegrowanym. A tak sytuacja jednoznaczna nie jest, zwłaszcza gdy się zapewni dobry kontakt tranzystorów mocy z radiatorem, i odpowiednią skuteczność radiatorów.
    Quote:
    Problematyczna? Przecież dokładnie ten sam efekt (czyli zmianę napięcia złącza w funkcji temperatury) uzyskuje się w tranzystorowym układzie kompensacyjnym?

    Ale w układzie tranzystorowym nie ma owego szeregowego rezystora. Potencjometr regulacyjny znajduje się w dzielniku bazowym, dzięki czemu niska rezystancja różniczkowa układu polaryzacyjnego zostaje zachowana, tym samym przy wzroście prądu w stopniu sterującym prąd spoczynkowy stopnia końcowego wzrasta tylko nieznacznie. Można nawet zmodyfikować lekko układ tranzystorowy, uzyskując zależność przeciwną, tj najpierw lekki wzrost a następnie spadek prądu spoczynkowego, czyli praktyczną jego stałość. Od dawna stosuję takie rozwiązanie, od małych radyjek na BC211/313 po wzmacniacz 2x40W na 2×BDY58 do swoich kolumn trójdrożnych.

    Dodano po 24 [minuty]:

    trymer01 wrote:
    Tomek Janiszewski wrote:
    Darlington pnp zawiera ich 4 a npn - tylko jedną

    Tylko tak to narysowano, w datasheet podano Uf diod i wynosi ono dla npn 0,705V a dla pnp 1,54V co wskazuje, że w sumie diod jest trzy. Za czwartą (bo złącz B-E darlingtonów jest 4) "robi" opornik szeregowy co daje niewielkie niedokompensowanie.

    A może... zamiast tego opornika wstawić pojedynczy tranzystor, z potencjometrem/dzielnikiem w obwodzie bazy dobranym tak aby napięcie takiej zastępczej "diody" było tylko minimalnie większe od napięcia przewodzenia baza-emiter? Nie powiększy się wówczas rezystancji różniczkowej układu stabilizacyjnego, a kompensacja będzie nie gorsza niż z samym opornikiem, a nawet zdecydowanie lepsza gdy ów dodatkowy tranzystor umieści się na radiatorze. Tylko czy wówczas napięcie polaryzacji nie okaże się nieco za duże, nawet przy bazie zwartej z kolektorem? W razie gdyby tak było, można by próbować z tranzystorami coraz to większej mocy: BD135, BD237, BD441... Niestety co sam zauważyłeś na końcu - może to sprawić kłopot początkującemu.
    Quote:
    Tomek Janiszewski wrote:
    nie sięgnę nigdy po takie tranzystory z diodami których użyteczność jest problematyczna

    Przecież nie dyskutujemy o budowie nowego (jakiegoś) wzmacniacza tylko o naprawie istniejącego.
    "Wątpliwa" ? - bardzo porządne wzmacniacze, a i tranzystory również.

    Niestety nie udało mi się odnaleźć żadnych danych odnośnie ich właściwości częstotliwościowych, nawet w tak rozbudowanym opisie jak niniejszy:
    https://www.audiolabga.com/pdf/SAP16N.pdf
    Natomiast po porządnym wzmacniaczu oczekiwałbym przede wszystkim wejściowej kompensacji częstotliwościowej (dwójnik szeregowy RC między bazami stopnia różnicowego plus ewent. mały kondensator między emiterami) a nie chamskiego kondensatora 100pF między bazą a kolektorem stopnia sterującego, mającego fatalny wpływ na SR sygnału wyjściowego. Że jest możliwa budowa wzmacniaczy bez tego kondensatora - dowodzi przykład przywoływanego wyżej wzmacniacza 40W, niewątpliwie dzięki temu że tranzystory końcowe BDY58 mają fT=10MHz, a sterująca je para komplementarna BC211/313 - 50MHz, podczas gdy obecnie najpopularniejsze tranzystory stosowane w tej roli mają zaledwie 3MHz. Również BF258 użyty w stopniu sterującym nie powinien mieć negatywnego wpływu na właściwości częstotliwościowe. Gdyby Autor nie miał nic przeciw dalszemu zaśmiecaniu tematu - mógłbym przedstawić rysunek PCB, aby zilustrować jak radykalnie można skrócić połączenia między płytką a umieszczonymi na radiatorze tranzystorami mocy, gdy zamontuje się płytkę równolegle do płaszczyznt radiatora.
    Quote:
    Tak już na marginesie (bo to raczej nie dla początkującego amatora, który ma problem z naprawą a co dopiero z przeróbką) - można by w miejsce SAP dobrać "zwykłe" darlingtony (może być problem ?) i dorobić układ(y) mnożnika hfe na tranzystorze (ach). Jedyny "problem" to gdzie posadzić podkówki do regulacji prądu spoczynkowego - pewnie trzeba by zrobić małą płytkę jako wszczep na PCB.

    W razie zaś zachowania SAPów można by zachować istniejący potencjometr, jedynie dołożyć dodatkowy tranzystor o którym pisałem nieco wcześniej. Ewentualnie trzeba by przeciąć którąś ze ścieżek. Ale trzeba bardzo uważać, aby ponownie nie doszło do katastrofy.
  • #16
    398216 Usunięty
    Level 43  
    Ja się wypisuję z tego tematu. Skoro argumenty nie trafiają, skoro znów (!) trzeba pisać o podstawowych rzeczach tylko po to, żeby w kolejnym poście Tomka powstały kolejne zarzuty do producentów tranzystorów/wzmacniaczy i zasad o do ich budowy....A Kolega Janiszewski i tak wie lepiej bo ON TAK ROBI I (a przynajmniej taki jest kontekst) JEST NAJLEPIEJ...
  • #17
    User removed account
    Level 1  
  • #18
    Tomek Janiszewski
    Level 32  
    trymer01 wrote:
    Proszę zauważyć wysokie Uf diod - producent zrobił to celowo w procesie produkcyjnym ustalając tak wysokie Uf aby uzyskać jego sumę niewiele niższą od sumy Ube, ważne było też aby sumaryczny wsp. temp. Uf diod był niższy niż sumaryczny wsp. temp. Ube.

    W tej sytuacji rzeczywiście dodatkowy, niewielki opornik robi złego tyle co nic, zaś proponowany przeze mnie wariant z tranzystorem nie wchodzi w grę. Tylko czy aby ten opornik przypadkiem nie jest zdecydowanie za duży? Z tego co udało mi się odczytać mimo częściowo zabazgranych nominałów - potencjometr ma 470Ω a prąd spoczynkowy stopnia sterującego oszacowałem gdzieś między 6 a 7mA, toteż maksymalnie może odłożyć się na potencjometrze 1,5V a nawet nieco więcej (prąd rozkłada się między oba potencjometry). To pasowałoby raczej do zwykłych Darlingtów pozbawionych jakichkolwiek diod, scalonych czy też zewnętrznych. Zupełnie jakby we wcześniejszej wersji wzmacniacza tak właśnie miało być, a po zastosowaniu SAPów zachowano dotychczasowe potencjometry. Nie byłoby przypadkiem bezpieczniej zastosować mniejsze nominały, np. 100Ω?
    Quote:
    Jeśli już to jest to raczej przykład na poprawność konstrukcji z diodami, tak przez kolegę wzgardzanej. No bo z diodami, a pracowało, nie paliło się to - i to z diodami o kiepskim kontakcie termicznym z radiatorem.

    Zauważ że przy dobrym, zbliżonym do idealnego radiatorze kontakt z nim czy to diody, czy to tranzystora polaryzującego nie byłby potrzebny, bowiem jego temperatura tak niewiele się różni od temperatury otoczenia. Z kolei we wzmacniaczach z układami Sziklayego nie jest w ogóle potrzebny kontakt tranzystora polaryzującego z radiatorem tranzystorów końcowych, natomiast istotny jest kontakt z tranzystorami poprzedzającymi (ewentualnie ich dobre chłodzenie). Pośrednia sytuacja ma miejsce we wzmacniaczach quasi-komplementarnych.
    Quote:
    Fakt, darlington byłby szybszy. Ale dodatkowa końcówka to nowa obudowa (bo miejsca tam niewiele, dwie końcówki muszą być grube), a to koszty... no i czy to było konieczne?, bo może ten darlington jest wystarczająco szybki do audio? A byłby to już "potworek" 6- końcówkowy.

    6 końcówek to w przypadku gdyby był i tranzystor stabliizacyjny zamiast diod, i wypowadzenie połączenia bazy z emiterem. Zauważ że użyte tranzystory mają ponadto scalone rezystory emiterowe (co jednak nie oznacza wyeliminowania dodatkowych rezystorów zewnętrznych. przeciwnie, to owe scalone rezystory nie zostały do niczego wykorzystane) a to angażuje dodatkową jedną końcówkę. Pominięcie tych rezystorów pozwoliłoby wyprowadzić emiter z bazą, lub zastosować tranzystory do stabilizacji, przy zachowaniu pięciu końcówek.
    Quote:
    Ta bezustanna pogoń za szybkością SR i pasmem przenoszenia w audio nie ma końca... chciałbym widzieć minę kolegi, gdyby w ślepym teście odsłuchowym nie potrafił odróżnić super-szybkiego wzmacniacza od przeciętnego... narzekamy że księgowi rządzą inżynierami, ale czasem to ma sens, że ktoś czuwa i ucina fanaberie.

    Bynajmniej nie oznacza to że się szczycę wzmacniaczem przenoszącym gładko setki kiloherców. Na wejściu końcówki mocy ucinam wszystko co powyżej 20kHz. Jak natomiast szybki (w tym wypadku dzięki zastosowaniu BDY58) wzmacniacz potrafi być odporny w nieprzewidzianych sytuacjach - przekonałem się przy pierwszym jego uruchomieniu. Byłem niecierpliwy, i zachciało mi się go uruchomić bez radiatorów, jedynie z tranzystorami końcowymi wlutowanymi od strony druku. Nic niepokojącego zrazu nie zauważyłem, wzmacniacz szumiał prawie niezauważalnie, burczał delikatnie przy dotknięciu wejścia, tylko na wyjściu utrzymywała się upierdliwa, kilkudziesięciomiliwoltowa składowa stała której nijak nie mogłem się pozbyć poprzez dobór rezystorów w emiterach różnicowego stopnia wstępnego, ani też obciążającego go lustra prądowego. Dopiero przy pomocy oscyloskopu stwierdziłem że przebieg wyjściowy spowity jest pończochą wzbudzenia o częstotliwości bliskiej 1MHz! 8-O Jak również wyczułem w tym samym momencie zauważalne grzanie się rezystora w obwodzie Zobla. Mimo to pozbawione radiatorów tranzystory końcowe pozostawały zaledwie letnie, a ich prąd spoczynkowy nie był wielki, może kilkadziesiąt mA co uznałem w pierwszej chwili za wartość całkowicie normalną i zgodną z oczekiwaniem, więc nie wzbudziła ona zrazu żadnych podejrzeń. Po zamontowaniu tranzystorów końcowych (w obudowach TO-3) na radiatorach, połączonych z masą i tym samym ekranujących ścieżki na płytce od obudów tranzystorów (układ był quasi-koplementarny więc na jednej z nich występował w pełni sygnał wyjściowy) wzbudzenie znikło i więcej się już nie pojawiło, dopiero stopnie wstępne z regulatorem barwy oraz przedwzmacniaczem gramofonowym (też mocno przekombinowane, hojnie szafowałem tam stopniami SRPP i być może niepotrzebnie) wzbudzały się podczas uruchamiania i eksperymentów, ale sterowanej z nich końcówce to zupełnie nie zaszkodziło. Pamiętam że powszechnie znany wzmacniacz z MT ( https://mlodytechnik.pl/files/kfp/78-nw-06-wzmacniacze_duzej_mocy.pdf ) który zbudował mój znajomy jeszcze w latach podstawówki (druga połowa lat 70-tych) przy pierwszej próbie uruchomienia spalił się w ciągu ułamka sekundy, z krótkim ale przeraźliwym wyciem. Więcej już razem nie próbowaliśmy, i nie wiem do dziś co było powodem wzbudzenia, w wyniku którego niezbyt przecież szybkie 2N3055 łatwo mogą ulec zniszczeniu w wyniku jednoczesnego przewodzenia obydwu i pojawienia się bardzo dużych prądów: może zbyt długie kabelki i ścieżki do 2N3055 których to kabelków u mnie nie było wcale a ścieżki zostały skrócone do minimum? Dla ilustracji powyższego zaryzykuję zamieszczenie płytki ze swojego wzmacniacza (stanowiącego w istocie ulepszenie tamtej konstrukcji, uzupełnione m.in. o lustro i źródło prądowe w róznicowym stopniu wstępnym ale bez zabezpieczenia termicznego) aby było wiadomo co miałem na myśli:
    Laney CX15-A - przepalające się tranzystory w końcówce mocy
    Może kto odtworzy sobie schemat (którego niestety nigdy na czysto nie narysowałem) i skorzysta? Jak widać, nie ma tu kontaktu radiatora z tranzystorem stabilizującym (T5), i nie wydaje się on jak dotąd potrzebny. Grzeją się przede wszystkim tranzystory pary komplementarnej (BC211/313) czyli T9 i T10 i to na nie musiałem założyć aluminiowe gwiazdki aby prąd spoczynkowy się ustabilizował. W razie potrzeby (np. przy mniejszym radiatorze tranzystorów końcowych) można by przenicować T5 na stronę druku tak jak tranzystory końcowe T11 i T12 aby kontaktował się z radiatorem, oczywiście przez podkładkę izolacyjną. Dziwny w dzisiejszych czasach asortyment tranzystorów, wyłącznie w obudowach metalowych wynika stąd że jak się być może domyślasz - miała być to konstrukcja RETRO ;)
    Quote:
    Ale ja to pisałem tylko w kontekście głosów o możliwym uszkodzeniu diod
    Tomek Janiszewski wrote:
    Przede wszystkim to należało sprawdzić czy diody polaryzujące są sprawne

    co swoją drogą uważam za najmniej prawdopodobne

    Gdyby nawet taki nieprawdopobobny przypadek zaistniał - uważam za ryzykowną dalszą eksploatację tak częściowo sprawnych tranzystorów. Wszak właściwe tranzystory też mogły zostać nadwerężone, i mogłyby się spalić w każdej chwili, bez zewnętrznego powodu. Pisząc w pierwszyms swoim poście o sprawdzeniu diod byłem przekonany że dołączono je z zewnątrz.

    Pozdrawiam
  • #19
    andrzej lukaszewicz
    Level 40  
    Kolejne elaboraty o powszechnie znanej teorii, a przyczyna uszkodzenia nadal nie znana.
    @matrin75 Zamontuj "prowizorycznie" ( oczywiście na radiatorze) parę popularnych tanich tranzystorów darlingtona ( choć nie ma tanich na te napięcia) w obudowie TOP3 lub podobnej. Zrób prowizoryczną polaryzację/kompensację na 4-5 diodach 1N400X szeregowo i daj rezystory w szereg z zasilaniem ( na poczatek 100-200 omów 5-10W) i próbuj uruchomić sprzęt. Nie jest to doskonały sposób ( bo odbiega od oryginału) i moze oczywiście wystąpić lub nie np. wzbudzanie wzmacniacza, ale pozwoli na statyczne uruchomienie i próby z obciażeniem bez ryzyka uszkodzenia drogich tranzystorów.
    Szukaj niestabilności typu wzbudzenia, brak stałego napięcia DC na wyjściu, pomiary spadków napięć na rezystorach, złączach tranzystorów w parze różnicowej, źródle prądowym , pomiary wartości elementów biernych.
    398216 Usunięty wrote:

    andrzej lukaszewicz napisał:
    Tak nie uruchamia sie końcówek mocy po naprawie. Zawsze wpinaj w szereg z zasilaniem +- rezystory zabezpieczające i monitoruj spadek napięcia na nich.
    A nie prościej żarówkę 60W w szereg z zasilaniem sieciowym?

    60W, a może 40W będzie dobrze?
    To nie jest dobra metoda, bo wpływa na spadki we wszystkich obwodach , a nie tylko w stopniu mocy. Ponadto zimne włókno żarówki ma nawet 10X mniejszą rezystancję od znamionowej więc na starcie i tak może być bum.
    Rezystory ( i pomiary napiecia na nich) od razu dają pewne informacje co się dzieje w obwodzie. Należy stopniować wartości rezystorów ( zmniejszać) zależnie od postępu napraw i stabilności wzmacniacza.
  • #20
    398216 Usunięty
    Level 43  
    andrzej lukaszewicz wrote:
    60W, a może 40W będzie dobrze?
    Najlepiej 60 ale może być i 100.
    Metoda może nie najlepsza do ustawiania napięć, ale przynajmniej nie spali znów tranzystorów mocy. Jak odpali na żarówce i upewni się, że ustawiony prąd spoczynkowy będzie minimalny, może się jej pozbyć i ustawić już "po Bożemu"
  • #21
    Tomek Janiszewski
    Level 32  
    andrzej lukaszewicz wrote:
    @matrin75 Zamontuj "prowizorycznie" ( oczywiście na radiatorze) parę popularnych tanich tranzystorów darlingtona ( choć nie ma tanich na te napięcia) w obudowie TOP3 lub podobnej. Zrób prowizoryczną polaryzację/kompensację na 4-5 diodach 1N400X szeregowo i daj rezystory w szereg z zasilaniem ( na poczatek 100-200 omów 5-10W) i próbuj uruchomić sprzęt.

    Coś w podobnym stylu wszak zrobił. Wstawił do źródeł prądowych zasilających stopnie sterujące rezystory 2,2kΩ na miejsce uszkodzonych 100Ω, inna rzecz że nie z ostrożności a z braku właściwych. Tym samym zmniejszył jakieś 20(!) razy prąd płynący przez układ polaryzacji końcówki mocy, w tym i potencjometry. Napięcie polaryzacji zmalało wydatnie, stopień końcowy przeszedł do klasy C a prąd dostarczany przez stopień sterujący okazał się o wiele za mały dla pełnego wysterowania tranzystorów końcowych. Wzmacniacz rzęził, ale się nie uszkodził. Stało się to natychmiast po przywróceniu prawidłowego nominału rezystora w źródle, a wciąż nie wiemy jak ustawione były potencjometry, wiadomo natomiast że przy ustawieniu ich na maksimum oporności prąd spoczynkowy odleci w kosmos. I tak się zapewne stało. Gdyby były rezystory ochronne jakie proponujesz, a potencjometry ustawione początkowo na minimum (zwarte) do ponownego uszkodzenia by nie doszło. Błąd polegał na tym że Autor przekonawszy się że wzmacniacz "jakoś" działa w ulgowych warunkach (zmniejszony prąd źródła prądowego) od razu rzucił go na głęboką wodę, w dodatku zupełnie nie kontrolując prądów w tranzystorach końcowych a jedynie zadawalając się faktem że wzmacniacz gra i to tym razem głośno i czysto.
  • #22
    SlawekKedra
    Level 43  
    trymer01 wrote:
    a dla pnp 1,54V co wskazuje, że w sumie diod jest trzy

    Datasheet wskazuje że diod jest 5 i że są to diody Shottky'ego.

    Tomek Janiszewski wrote:
    Tyle że ów nieszczęsny opornik niweczy w znacznym stopniu zalety wynikające z idealnego kontaktu między diodami a tranzystorem.

    Datasheet tych tranzystorów opisuje dokładnie ideę stojącą za tymi diodami. Jest tam również opisane w jakich warunkach osiąga się optymalną kompensację a ten rezystor jest w to wpisany i wzięty pod uwagę tak więc nic on nie niweczy.
  • #23
    User removed account
    Level 1  
  • #24
    398216 Usunięty
    Level 43  
    trymer01 wrote:
    tym wzmacniaczu użyto tranzystorów SAP16 a nie SAP10 - jak podano w poście nr 8.

    Podałem te jako przykład.
    398216 Usunięty wrote:
    Przykładowe tranzystory tego typu

    trymer01 wrote:
    Widać, że te tranzystory to "Mercedes" w porównaniu do innych, kompensacja temperaturowa na pewno działa w nieporównanie lepszy sposób niż na zewn. tranzystorze typu "mnożnik hfe".
    Co cały czas podważa Kolega Tomek...
    trymer01 wrote:
    Domyślam się, że szczególnie duże różnice (na niekorzyść kompensacji na zewn. tranzystorze) wyjdą przy badaniu szybkich dużych zmian temp. radiatorów (bezwładność cieplna tranzystor mocy/radiator/tranzystor-czujnik).
    Tu nawet nie trzeba się domyślać przecież - skoro elementy kompensacyjne są na jednej strukturze z elementami które mają kompensować? To pewnik, że będzie lepiej niż na zewnętrznych diodach/tranzystorze...
  • #25
    SlawekKedra
    Level 43  
    trymer01 wrote:
    kompensacja temperaturowa na pewno działa w nieporównanie lepszy sposób niż na zewn. tranzystorze typu "mnożnik hfe".

    Tak oczywiście.
    trymer01 wrote:
    Domyślam się, że szczególnie duże różnice (na niekorzyść kompensacji na zewn. tranzystorze) wyjdą przy badaniu szybkich dużych zmian temp. radiatorów (bezwładność cieplna tranzystor mocy/radiator/tranzystor-czujnik).

    Przypuszczam że to jest właśnie największa zaleta tego sposobu kompensacji że reaguje ona natychmiast ponieważ jest to jedna struktura, więc nawet chwilowy krótkotrwały wzrost temperatury struktury jest kompensowany w czasie rzeczywistym.

    Dodano po 1 [minuty]:

    398216 Usunięty wrote:
    Co cały czas podważa Kolega Tomek...

    Może nie zapoznał się z datasheetem a czasem warto:)