Mocuje się element niemagnetyczny na stalowej podstawie , i to razem kładzie się na magnesówkę. I po co kruszyć kopie.
Do you prefer the English version of the page elektroda?
No, thank you Send me over thereanchilos wrote:cooltygrysek napisał:
I tak chłopcy się uczyli szlifować głowice na szlifierkach magnetycznych,
Aluminiowe na magnetycznych ? Chętnie poczytam jak. Pozdrawiam.
cooltygrysek wrote:Mógłbyś podać link do takiej szlifierki używanej w przemyśle? Trochę szukałem i pod hasłem "magnesówka" wszędzie wyskakiwały szlifierki do płaszczyzn ze stołem magnetycznym.Ech szlifierka magnetyczna to rodzaj zawieszenia magnetycznego tarczy do szlifowania a nie mocowania
zdziwiony wrote:Mógłbyś podać link do takiej szlifierki używanej w przemyśle?
eurotips wrote:A gdzie tam. Pracowałem chwilę w odlewni. Z hałdy złomu było wyciągane wszelkie możliwe żeliwo i żelastwo i ładowane jako wsad do pieca, do tego na "oko" kilka garści krzemu bodaj, poprawiającego lejność i wio. Z tego samego "ładunku" odlewane były imadła, korpusy wiertarek "WS", korpusy nożyc dźwigniowych i żeliwne kaloryfery.... Natomiast szczęki, po frezowaniu były grzane na kuźni w palenisku do koloru wiśniowego i wrzucane do kadzi z olejem - "laminowaniem" to się zwało. Mam takie imadło prawie ćwierć wieku już.Imadła się nie robi, to nie takie proste jak się wydaje.
Musi być odlew z określonego gatunku staliwa, wystarczy młotem uderzyć i już wiadomo co imadło warte. Tak samo szczęki, to newralgiczna część, tak samo trudne do wykonania jak łożysko, trzeba wiedzieć z czego i jak, tak samo śruba.
cooltygrysek wrote:Co ty znowu bredzisz. Nie magnetyczna, tylko magnesowa - ze stołem z elektromagnesem, do mocowania detalu. Głowic nie mocuje się w żadnych imadłach, tylko bezczelnie przyciska do stołu, specjalnymi łapkami, że się tak wyrażę - podobnie bloki silników i inne takie.Ech szlifierka magnetyczna to rodzaj zawieszenia magnetycznego tarczy do szlifowania a nie mocowania bloku do stołu. Gdyż blok głowicy najzwyklej w świecie się przykręcało. Młodsi Koledzy pewnie nie wiedzą co to szlifierka magnetyczna. Stąd też jej nazwa. Nie chodziło tu o stół magnetyczny ale takie też były. Pewnie współcześnie nazwa jest myląca.
zdziwiony wrote:I to potężnie.cooltygrysek wrote:Fantazja Cię chyba ponosi.Z tego co pamiętam z praktyk na kopalni mieliśmy takie szlifierki z magnetycznym zawieszeniem wrzeciennika, on samoczynnie się ustawiał na wysokość materiału szlifowanego.
cooltygrysek wrote:W tym zastosowaniu jedynie ślizgowe -twarda stal, odporna na zgniatanie i ścieranie. Wałki też będą dołki robić.Co do łożysk oporowych to niestety takie jak u autora długo nie wytrzyma przy dużych dociskach dlatego z reguły się ich nie daje. Jeśli już to łożysko baryłkowe lub wałeczkowe proste lecz nigdy kulowe.
robokop wrote:Co ty znowu bredzisz. Nie magnetyczna, tylko magnesowa - ze stołem z elektromagnesem, do mocowania detalu. Głowic nie mocuje się w żadnych imadłach, tylko bezczelnie przyciska do stołu, specjalnymi łapkami, że się tak wyrażę
robokop wrote:W tym zastosowaniu jedynie ślizgowe -twarda stal, odporna na zgniatanie i ścieranie. Wałki też będą dołki robić.
robokop wrote:cooltygrysek napisał:
Z tego co pamiętam z praktyk na kopalni mieliśmy takie szlifierki z magnetycznym zawieszeniem wrzeciennika, on samoczynnie się ustawiał na wysokość materiału szlifowanego.
Fantazja Cię chyba ponosi.
I to potężnie.
cooltygrysek wrote:Nie da się tych Twoich bajek "czytać ze zrozumieniem". Znajdź mi proszę taką maszynę w googlach.Kolega nie doczytał ze zrozumieniem
cooltygrysek wrote:W imadle takie łożysko będzie obciążone statycznie - kilkaset kg nacisku na małej powierzchni przez długi okres czasu. Cudów nie ma - odkształcenie musi nastąpić. Po to właśnie wymyślono łożyska ślizgowe - bardzo duża powierzchnia, odporna na obciążenie statyczne i udary dynamiczne. Bladego pojęcia nie masz o maszynach. Czyli tak samo, jak o broni palnej...Mało koledzy wiedzą o maszynach i ich budowie.
cooltygrysek wrote:Natomiast ja pisałem także o szlifierce w której wrzeciennik był na mocowaniu magnetycznym a nie obrabiany element. Kolega nie doczytał ze zrozumieniem.
cooltygrysek wrote:Mało koledzy wiedzą o maszynach i ich budowie.
cooltygrysek wrote:wałki mają większą powierzchnię styku niż łożyska kulowe i brak efektu ścierania.
robokop wrote:Nie da się tych Twoich bajek "czytać ze zrozumieniem". Znajdź mi proszę taką maszynę w googlach.
robokop wrote:W imadle takie łożysko będzie obciążone statycznie - kilkaset kg nacisku na małej powierzchni przez długi okres czasu. Cudów nie ma - odkształcenie musi nastąpić. Po to właśnie wymyślono łożyska ślizgowe - bardzo duża powierzchnia, odporna na obciążenie statyczne i udary dynamiczne. Bladego pojęcia nie masz o maszynach. Czyli tak samo, jak o broni palnej...
^ToM^ wrote:Był szlifierki z posuwem hydraulicznym, ale z magnetycznym?
cooltygrysek wrote:I oczywiście te 70 ton naciska na łożysko o średnicy 5cm, jak w imadle.Ty chłopie naprawdę bladego pojęcia nie masz na ten temat.Tak tak bladego pojęcia a kolega nie wie co to nacisk 70 ton a w imadle zaledwie 500 - 800kg max to ogromna różnica.
cooltygrysek wrote:Panewka wymaga filmu olejowego... I wcale nie jest ciężka.Gdyby było inaczej to wszędzie stosowano by ciężkie panewki, zarówno w silnikach jak i wieżach żurawi budowlanych czy samojezdnych.
cooltygrysek wrote:Nie ma miejscowości o takiej nazwie w Polsce.Obecnie nadal jestem w Japoni
robokop wrote:I oczywiście te 70 ton naciska na łożysko o średnicy 5cm, jak w imadle.
robokop wrote:Panewka wymaga filmu olejowego... I wcale nie jest ciężka.
robokop wrote:Nie ma miejscowości o takiej nazwie w Polsce.
cooltygrysek wrote:A ja jestem z Bierunia a piszę z Japoni słabo jak na Moderatora.
Mobali wrote:cooltygrysek wrote:A ja jestem z Bierunia a piszę z Japoni słabo jak na Moderatora.
Chyba dość dokładnie było podkreślone, że uwaga dotyczyła Japonii, a nie Japoni. Nawet jeśli piszemy o tej w Azji
^ToM^ wrote:Ja w to miejsce, jako powierzchnie oporowo-łożyskujące zastosowałem dwie podkładki ze skrzyni biegów, z twardej stali, odpornej na ścieranie. Ma to tą zaletę, że kołnierz śruby nie "drze" wnętrza otworu o który się opiera - można mocniej docisnąć detal w szczękach.Łożysko toczne to dla mnie miła fanaberia w imadle ślusarskim.
kot mirmur wrote:Jak stół szlifierki? Po co wozić tysiącami kilometrów na szlifierce produkcyjnej-specjalnej - specjalizowanej drogi stół magnetyczny? Można, a nawet należy zamontować przyrząd szybkomocujący do danego detalu. Przy produkcji w tysiącach sztuk na pewno będzie to opłacalne.Stół był całkowicie gładki, bez rowków do mocowania kotw mocujących.
wojtek1234321 wrote:szeryf3 wrote:Nigdy bym nie pomyślał, że ktoś mógłby robić sobie samemu imadło. Zawsze myślałem, że to są odlewy żeliwne.
Tak, masz rację, "fabryczne", dobre imadła były odlewane, ale to nie było żeliwo, tylko staliwo. Jest trochę wytrzymalsze od żeliwa.
robokop wrote:Nie musi być ciężka, chyba że jest duża. A film olejowy, wytwarzany jest wskutek odpowiednich obrotów wału. W przypadku imadła panewka wylana tzw. babbitem, nie ma szans bytu. Film olejowy nie wytworzy się nigdy. Możliwe są jedynie zwykłe panewki n.p. brązowe, dobrze pracujące przy niskich obrotach, czyli w praktyce prawie , że statycznie. A Kolega który pisał o wgniataniu się kulek, czy też bieżni chyba myślał o łożyskach z Chin, a nie polskich. Przy polskich z FŁT , prędzej się bieżnia, lub elementy toczne złuszczą, lub pękną, niż doznają trwałych, plastycznych odkształceń (wgniecenia) .Panewka wymaga filmu olejowego... I wcale nie jest ciężka
robokop wrote:Czym się zwało ? Laminowaniem ? A nie hartowaniem ? No bo kolor wiśniowy(barwa żaru), jak najbardziej mi pasuje, gwałtowne schłodzenie w oleju też , ale to "laminowanie" ? Nijak. Ciekawe co na to Pan Gulajew , autor Metaloznawstwa, które trzeba było w pewnych latach znać na "izust" na Krakowskiej AGH ?a kuźni w palenisku do koloru wiśniowego i wrzucane do kadzi z olejem - "laminowaniem" to się zwało.
Zygmunt_mt wrote:Zadzwoń, zapytaj..Ciekawe co na to Pan Gulajew , autor Metaloznawstwa, które trzeba było w pewnych latach znać na "izust" na Krakowskiej AGH
Zygmunt_mt wrote:.Bzdura. Żeby zaistniało zjawisko filmu, smarowidło musi być wciśnięte pomiędzy trące powierzchnie, separując je od siebie. Co mają obroty do tego?A film olejowy, wytwarzany jest wskutek odpowiednich obrotów wału.
Zygmunt_mt wrote:Jeszcze większa. Każda stal jest odlewana - z różnymi dodatkami do stopu - min. decydującymi o postaci i rozmieszczeniu węgla. Obróbka plastyczna nadaje ostateczne właściwości - przez zagęszczenie sieci krystalicznej i inne zjawiska.Staliwo mówiąc lapidarnie , jest to stal odlewana. Więc ma własności (dla danego rodzaju) niewiele różniące sie od stali uzyskanej, w procesie walcowania.
Zygmunt_mt wrote:Tu też. Łożysko kulkowe ma jedną jedyną zaletę - małą powierzchnię styku kulki z bieżniami - więc wolno się wyciera, z racji małego tarcia generuje mało ciepła - stąd zastosowania wysokoobrotowe. Ale z drugiej strony jest całkowicie nieodporne na obciążenia statyczne i udarowe. Dlatego też cały czas są w użyciu łożyska igiełkowe, baryłkowe czy wreszcie panewki.A Kolega który pisał o wgniataniu się kulek, czy też bieżni chyba myślał o łożyskach z Chin, a nie polskich
robokop wrote:Zygmunt_mt wrote:Zadzwoń, zapytaj..Ciekawe co na to Pan Gulajew , autor Metaloznawstwa, które trzeba było w pewnych latach znać na "izust" na Krakowskiej AGHZygmunt_mt wrote:.Bzdura. Żeby zaistniało zjawisko filmu, smarowidło musi być wciśnięte pomiędzy trące powierzchnie, separując je od siebie. Co mają obroty do tego?A film olejowy, wytwarzany jest wskutek odpowiednich obrotów wału.Zygmunt_mt wrote:Jeszcze większa. Każda stal jest odlewana - z różnymi dodatkami do stopu - min. decydującymi o postaci i rozmieszczeniu węgla. Obróbka plastyczna nadaje ostateczne właściwości - przez zagęszczenie sieci krystalicznej i inne zjawiska.Staliwo mówiąc lapidarnie , jest to stal odlewana. Więc ma własności (dla danego rodzaju) niewiele różniące sie od stali uzyskanej, w procesie walcowania.Zygmunt_mt wrote:Tu też. Łożysko kulkowe ma jedną jedyną zaletę - małą powierzchnię styku kulki z bieżniami - więc wolno się wyciera, z racji małego tarcia generuje mało ciepła - stąd zastosowania wysokoobrotowe. Ale z drugiej strony jest całkowicie nieodporne na obciążenia statyczne i udarowe. Dlatego też cały czas są w użyciu łożyska igiełkowe, baryłkowe czy wreszcie panewki.A Kolega który pisał o wgniataniu się kulek, czy też bieżni chyba myślał o łożyskach z Chin, a nie polskich
robokop wrote:Choć z tym sie zgodzić nie mogę. Punktowy nacisk powoduje potężne napreżenia, które w konsekwencji, zwykle powoduje złuszczanie się w miejscu styku, a nie "wygniatamie" elementów współpracuących. Tym bardziej, że stosowana powszechnie na częsci łożysk stal ŁH 15, w stanie ulepszonym ma twardość HRC na poziomie 65, więc dużo. Zjawisko takiego mikrowyłuszczania się tak bieżni łożysk jak i kulek, nazywano kiedyś pittingiem.małą powierzchnię styku kulki z bieżniami - więc wolno się wyciera,
robokop wrote:Teraz przeczytałem ponownie i przyznaję, że mną rzuciło. " ŁOżYSKO KULKOWE MA JEDNA JEDYNA ZALETE " Czyżbym dobrze przeczytał ? A reszta w nim to są wady ?Tu też. Łożysko kulkowe ma jedną jedyną zaletę - małą powierzchnię styku kulki z bieżniami
Zygmunt_mt wrote:Odnośnie zaś filmu olejowego, to niestety masz o tym skromne pojęcie. Film olejowy jest konsekwencją tarcia płynnego, które występuje po osiągnięciu odpowiednich obrotów wału. Mówiąc w elementarnym skrócie, wał jakby "zabiera" olej smarujący który to (olej) rozdziela, współpracujące ze sobą części (czop i panewkę), a dokładniej, powstające wskutek obrotów, dynamicznie ciśnienie, "rozdziela" ten czop od panewki. Powstający wówczas , film olejowy, jest mikrowarstwą, rozdzielającą współpracujące elementy. Ta właśnie mikrowarstwa oleju, daje tarcie płynne (czyli najkorzystniejszy jego rodzaj) minimalizujący straty wynikające właśnie z niego (tarcia). Przy łożyskach o płynnym tarciu, czop i panewka, są "oddalone" od siebie warstwą powstałego filmu olejowego.
cooltygrysek wrote:Zygmunt_mt wrote:Odnośnie zaś filmu olejowego, to niestety masz o tym skromne pojęcie. Film olejowy jest konsekwencją tarcia płynnego, które występuje po osiągnięciu odpowiednich obrotów wału. Mówiąc w elementarnym skrócie, wał jakby "zabiera" olej smarujący który to (olej) rozdziela, współpracujące ze sobą części (czop i panewkę), a dokładniej, powstające wskutek obrotów, dynamicznie ciśnienie, "rozdziela" ten czop od panewki. Powstający wówczas , film olejowy, jest mikrowarstwą, rozdzielającą współpracujące elementy. Ta właśnie mikrowarstwa oleju, daje tarcie płynne (czyli najkorzystniejszy jego rodzaj) minimalizujący straty wynikające właśnie z niego (tarcia). Przy łożyskach o płynnym tarciu, czop i panewka, są "oddalone" od siebie warstwą powstałego filmu olejowego.
Kolega ma rację, dlatego też stosuje się odpowiednie pasowanie dla danej w miarę stałej prędkości obrotowej. Dlatego przy niewielkich obrotach o dużym obciążeniu czy nacisku stosuje się smarowanie mgłą olejową. Ale to kosztowne rozwiązanie gdyż wymaga agregatu i odpowiedniej instalacji.
bialy20 wrote:Nie bardzo widzę potrzebę takiego imadła w domu... Miałoby sens przy dużej ilości obrabianych elementów. Ale wtedy kłania się trwałość tego posuwu. Nie wygląda też na zbyt ergonomiczne. Zwykła śruba pociągowa ze sporym skokiem byłaby lepsza, moi zdaniem.
bialy20 wrote:Jak dla mnie, jest akurat odwrotnie - dobre, proste i bardzo przydatne uzupełnienie warsztatu. Co ważne, szybkość mocowania obrabianego przedmiotu jedną ręką przemawia za taką właśnie konstrukcją.Nie bardzo widzę potrzebę takiego imadła w domu...
bialy20 wrote:I tu też się nie zgodzę z przedmówcą. Urządzenie wygląda na ergonomiczne i bardzo łatwe w użyciu. Nie widzę w nim żadnych potencjalnie słabych punktów. Autor wyraźnie opisał do czego ma służyć to imadło i w tych zadaniach - w mojej opinii - sprawdzi się idealnie.Nie wygląda też na zbyt ergonomiczne.
Zygmunt_mt wrote:Akurat przy bardzo dużej ilości obrabianych elementów i próbie użycia przy "masówce" ten pomysł chyba straci sens - wtedy ujawnią się słabe punkty, a przede wszystkim da o sobie znać stosunkowo niewielka wytrzymałość i trwałość wyciskacza.Miałoby sens przy dużej ilości obrabianych elementów.
Mobali wrote:Korekta. Ja tego nie napisałem, tylko zacytowałem. Nie podzielam zdania autora.Zygmunt_mt napisał:
Miałoby sens przy dużej ilości obrabianych elementów.
Akurat przy bardzo dużej ilości obrabianych elementów i próbie użycia przy "masówce" ten pomysł chyba straci sens - wtedy ujawnią się słabe punkty, a przede wszystkim da o sobie znać stosunkowo niewielka wytrzymałość i trwałość wyciskacza.
Mobali wrote:Ha,ha No tak. Ale czas jego wykonania będzie wielokrotnie dłuższy niż czas jego użytkowania. Bo go po prostu trafi zaraz lub niedługo po wykonaniu szlag. Ludzie myślta trochę. Toż wyciskarka do silikonu, kupiona za 4PLN, nie może trwać wiecznie. Ona jest jak to ktoś rzekł na raz. Bo producent już czeka z nową, by ją sprzedać, aby klient ją kupił..Reasumując, pomysł jest genialny w swojej prostocie