Witam wszystkich,
Walczę ze swoim samochodem i brak mi pomysłów na uruchomienie silnika. Pacjent to Citroen C5 mk2 2.0 HDI 138 FAP AM6 na osprzęcie Siemensa, 226 201 km przebiegu. Historia:
Samochód w pewnym momencie (18.04.2019) podczas jazdy zaczął się mocno krztusić, dławić, pedał gazu wpadał w podłogę, był jakby z gumy, a silnik nie wchodził powyżej 1000 obrotów. Jakoś dojechałem do domu, podłączyłem komputer i odczytałem błąd P1198 - elektrozawór regulacji przepływu paliwa - wydatek paliwa zbyt mały oraz P0087 - regulacja ciśnienia paliwa - ciśnienie zbyt niskie. Z głupoty od razu zamówiłem nowy regulator ciśnienie PCV ponieważ zrobiłem sobie zdjęcie komórką ekranu komputera, na który padało ostre słońce i nie doczytałem, że błąd dotyczy regulatora wydatku VCV. OK, regulator PCV przyszedł, zamontowałem, samochód normalnie jeździł. Na drugi dzień to samo - silnik się dławi, krztusi, przerywa. Ponownie odczytuję błędy i to samo - P1198 i P0087. Tym razem demontuję regulator VCV i... w trzpieniu regulator tkwi plastykowy element uniemożliwiający schowanie się trzpienia. Zdjęcie w załączniku. Wyciągam paprocha, montuję wszystko i jadę testowo. Silnik chodzi normalnie. Sytuacja powtarza się 5-cio krotnie. Otwieram filtr paliwa (wymieniony w lutym 2019 roku) - czysty, świeży, nie zabrudzony. Na dnie czysto, nie ma opiłków, nie ma plastikowych elementów. Dzwonię do różnych firm od diesli i regeneracji pomp. Wszędzie wszyscy robią oczy - nikt czegoś takiego nie widział, nikt z czymś takim nie miał styczności, po wysłaniu im zdjęć każdy nie wiem skąd to się wzięło. Podejmuję decyzję, że oddaję pompę do regeneracji. Dostaję telefon z zakładu - pompa w idealnym stanie, brak wytarć, brak śladów zużycia - to na pewno nie pompa. Ok, montuję w samochodzie i w trasę. Silnik jedzie dobrze, nawet lepiej jak przed regeneracją (tak naprawdę wymienili tylko uszczelniacze). Jeden problem występuje nadal - na biegu jałowym silnikiem delikatnie poszarpuje, czuć to siedząc na fotelu jakby fotel lekko wibrował. Odkąd posiadam ten samochód (kupiony przy przebiegu 154 000 km) mierzone ciśnienia paliwa na biegu jałowym skakało - wykres był góra,dół, góra, dół - jak sejsmograf podczas wstrząsów. Sterowanie regulatora VCV i PCV też skakało. Wszystko po prostu ciągle pracowało - w górę - w dół - raz za duże ciśnienie, to zbijamy, za chwilę za niskie, to podwyższamy. Za takie objawy może odpowiadać albo czujnik ciśnienia paliwa (przekłamuje) albo regulator VCV. Zakład regenerujący pompę miał taki zawór i mi pożyczył. Podmieniam regulator i jazda w trasę. Wszystko się ustabilizowało - silnik bardzo fajnie pracował, przyspieszał i, co najważniejsze, na biegu jałowym zniknęło to delikatne szarpanie. Podgląd parametrów ciśnienie rozwiał wszelkie wątpliwości - ciśnienie mierzone rysowało się jako pozioma kreska, to samo żądane, sterowanie regulatorów też stało w miejscu. Zniknęły więc te ciągłe wahania i sterowanie 'raz za dużo' i 'raz za mało'. Ok, oddałem regulator i zamówiłem sobie nowy. Znowu jadę w trasę - samochód codziennie jeździ prawie 100 km. W poniedziałek 13.05 silnik zgasł podczas jazdy! Zgasł i nie chciał już odpalić. Po przetransportowaniu samochodu pod dom okazuje się, że na listwie nie ma w ogóle ciśnienia - czujnik ciśnienia paliwa pokazuje 0 bar! Rozrusznik kręci jak szalony ale ciągle jest 0 bar. Dodam, że pompa była demontowana na potrzeby tej teoretycznej regeneracji, potem aby podmieć pożyczony regulator VCV i silnik zawsze odpalał od strzała po tych operacjach. Ba, od ostatniego demontażu pompy jeździł parę dni. W międzyczasie przychodzi nowy regulator VCV, który montuję z myślą, że może plastikowe elementy to wnętrzności tego regulatora i stąd te wahania ciśnienia paliwa na biegu jałowym. Efekt? Ciśnienia paliwa to 0 bar! Ok, sprawdzamy paliwo, filtr paliwa - wszystko w porządku. Podstawiamy butelkę z ropą aby ominąć filtr paliwa, bak, itp. Efekt? Ciśnienie paliwa to 0 bar! Decyduję się na zakup czujnika ciśnienia paliwa. Przychodzi w sobotę 18.05, montuję i próbuję odpalić silnik. Efekt? Ciśnienie paliwa to 0 bar!
Sprawdziłem zasilanie regulatora VCV i PCV - 12 V. Sprawdziłem zasilanie czujnika ciśnienia paliwa - 5 V. Sprawdziłem wiązki kabli od wtyczek regulatorów i czujnika aż do komputera - jest przejście, nie ma zwarcia. Jest synchronizacja na wałkach, są obroty silnika (chyba 240 albo 260 obrotów wytwarza rozrusznik), ale nie ma ciśnienia paliwa. Poluzowanie sztywnych przewodów skutkuje wylaniem się dosłownie śladowej ilości paliwa - na pewno nie ma tam wymaganych do uruchomienia silnika 160 barów.
Co się stało? Czy pompiarze coś źle złożyli i pompa chodziła raptem 2-3 tygodnie i padła? Może coś źle poskładali / za mocno dokręcili elementy? Regulator ciśnienia PCV tak dokręcili, że miałem problem odkręcić go solidnym kluczem. Śrubki od regulatora VCV też tak mocno dokręcili, że wyrobiły się główki śrubek. Może w środku też za mocno poskręcali pompę?
PS. Błędów brak. Akumulator naładowany prostownikiem. Wszystkie wtyczki podłączone. Paliwo w baku jest, w filtrze jest, gruszką odpowietrzony układ.

Walczę ze swoim samochodem i brak mi pomysłów na uruchomienie silnika. Pacjent to Citroen C5 mk2 2.0 HDI 138 FAP AM6 na osprzęcie Siemensa, 226 201 km przebiegu. Historia:
Samochód w pewnym momencie (18.04.2019) podczas jazdy zaczął się mocno krztusić, dławić, pedał gazu wpadał w podłogę, był jakby z gumy, a silnik nie wchodził powyżej 1000 obrotów. Jakoś dojechałem do domu, podłączyłem komputer i odczytałem błąd P1198 - elektrozawór regulacji przepływu paliwa - wydatek paliwa zbyt mały oraz P0087 - regulacja ciśnienia paliwa - ciśnienie zbyt niskie. Z głupoty od razu zamówiłem nowy regulator ciśnienie PCV ponieważ zrobiłem sobie zdjęcie komórką ekranu komputera, na który padało ostre słońce i nie doczytałem, że błąd dotyczy regulatora wydatku VCV. OK, regulator PCV przyszedł, zamontowałem, samochód normalnie jeździł. Na drugi dzień to samo - silnik się dławi, krztusi, przerywa. Ponownie odczytuję błędy i to samo - P1198 i P0087. Tym razem demontuję regulator VCV i... w trzpieniu regulator tkwi plastykowy element uniemożliwiający schowanie się trzpienia. Zdjęcie w załączniku. Wyciągam paprocha, montuję wszystko i jadę testowo. Silnik chodzi normalnie. Sytuacja powtarza się 5-cio krotnie. Otwieram filtr paliwa (wymieniony w lutym 2019 roku) - czysty, świeży, nie zabrudzony. Na dnie czysto, nie ma opiłków, nie ma plastikowych elementów. Dzwonię do różnych firm od diesli i regeneracji pomp. Wszędzie wszyscy robią oczy - nikt czegoś takiego nie widział, nikt z czymś takim nie miał styczności, po wysłaniu im zdjęć każdy nie wiem skąd to się wzięło. Podejmuję decyzję, że oddaję pompę do regeneracji. Dostaję telefon z zakładu - pompa w idealnym stanie, brak wytarć, brak śladów zużycia - to na pewno nie pompa. Ok, montuję w samochodzie i w trasę. Silnik jedzie dobrze, nawet lepiej jak przed regeneracją (tak naprawdę wymienili tylko uszczelniacze). Jeden problem występuje nadal - na biegu jałowym silnikiem delikatnie poszarpuje, czuć to siedząc na fotelu jakby fotel lekko wibrował. Odkąd posiadam ten samochód (kupiony przy przebiegu 154 000 km) mierzone ciśnienia paliwa na biegu jałowym skakało - wykres był góra,dół, góra, dół - jak sejsmograf podczas wstrząsów. Sterowanie regulatora VCV i PCV też skakało. Wszystko po prostu ciągle pracowało - w górę - w dół - raz za duże ciśnienie, to zbijamy, za chwilę za niskie, to podwyższamy. Za takie objawy może odpowiadać albo czujnik ciśnienia paliwa (przekłamuje) albo regulator VCV. Zakład regenerujący pompę miał taki zawór i mi pożyczył. Podmieniam regulator i jazda w trasę. Wszystko się ustabilizowało - silnik bardzo fajnie pracował, przyspieszał i, co najważniejsze, na biegu jałowym zniknęło to delikatne szarpanie. Podgląd parametrów ciśnienie rozwiał wszelkie wątpliwości - ciśnienie mierzone rysowało się jako pozioma kreska, to samo żądane, sterowanie regulatorów też stało w miejscu. Zniknęły więc te ciągłe wahania i sterowanie 'raz za dużo' i 'raz za mało'. Ok, oddałem regulator i zamówiłem sobie nowy. Znowu jadę w trasę - samochód codziennie jeździ prawie 100 km. W poniedziałek 13.05 silnik zgasł podczas jazdy! Zgasł i nie chciał już odpalić. Po przetransportowaniu samochodu pod dom okazuje się, że na listwie nie ma w ogóle ciśnienia - czujnik ciśnienia paliwa pokazuje 0 bar! Rozrusznik kręci jak szalony ale ciągle jest 0 bar. Dodam, że pompa była demontowana na potrzeby tej teoretycznej regeneracji, potem aby podmieć pożyczony regulator VCV i silnik zawsze odpalał od strzała po tych operacjach. Ba, od ostatniego demontażu pompy jeździł parę dni. W międzyczasie przychodzi nowy regulator VCV, który montuję z myślą, że może plastikowe elementy to wnętrzności tego regulatora i stąd te wahania ciśnienia paliwa na biegu jałowym. Efekt? Ciśnienia paliwa to 0 bar! Ok, sprawdzamy paliwo, filtr paliwa - wszystko w porządku. Podstawiamy butelkę z ropą aby ominąć filtr paliwa, bak, itp. Efekt? Ciśnienie paliwa to 0 bar! Decyduję się na zakup czujnika ciśnienia paliwa. Przychodzi w sobotę 18.05, montuję i próbuję odpalić silnik. Efekt? Ciśnienie paliwa to 0 bar!
Sprawdziłem zasilanie regulatora VCV i PCV - 12 V. Sprawdziłem zasilanie czujnika ciśnienia paliwa - 5 V. Sprawdziłem wiązki kabli od wtyczek regulatorów i czujnika aż do komputera - jest przejście, nie ma zwarcia. Jest synchronizacja na wałkach, są obroty silnika (chyba 240 albo 260 obrotów wytwarza rozrusznik), ale nie ma ciśnienia paliwa. Poluzowanie sztywnych przewodów skutkuje wylaniem się dosłownie śladowej ilości paliwa - na pewno nie ma tam wymaganych do uruchomienia silnika 160 barów.
Co się stało? Czy pompiarze coś źle złożyli i pompa chodziła raptem 2-3 tygodnie i padła? Może coś źle poskładali / za mocno dokręcili elementy? Regulator ciśnienia PCV tak dokręcili, że miałem problem odkręcić go solidnym kluczem. Śrubki od regulatora VCV też tak mocno dokręcili, że wyrobiły się główki śrubek. Może w środku też za mocno poskręcali pompę?
PS. Błędów brak. Akumulator naładowany prostownikiem. Wszystkie wtyczki podłączone. Paliwo w baku jest, w filtrze jest, gruszką odpowietrzony układ.



