Po długich oczekiwaniach, (zamówiłem 15 maja, przesyłka była w Polsce już 29 maja, następnie trafiła do Urzędu Celnego, a dopiero wczoraj, czyli 11 czerwca trafiła na pocztę i co ciekawe musiałem ją sam odebrać, bo listonosz tej akurat nie przyniósł) w końcu otrzymałem przesyłkę z dwoma multimetrami ANENG'a.. W tym artykule opiszę dla Was model AN8009.
Opiszę także całą sytuację z urzędem celnym, bo gdy kiedyś (za pierwszym razem gdy jedna z przesyłek trafiła do oclenia) chciałem znaleźć jakieś informacje, jak to wygląda, to mi się nie udało, a po telefonach do trzech Urzędów Celnych i jednego skarbowego wiedziałem jeszcze mniej niż na początku.
Ostatnio zauważyłem, że prawie każda przesyłka przechodzi przez Urząd Celny (chociaż pierwszy raz musiałem ponieść z tego tytułu opłatę) i postanowiłem się z Wami podzielić moją historią, żebyście wiedzieli co może Was spotkać i jak wygląda cała sprawa.
Jak kogoś nie interesuje część "prawna", to śmiało może przeskoczyć do pierwszego zdjęcia multimetru (nie screena z aukcji) i czytać dalej.
Na początek jednak standardowo zrzut ekranu z aukcji, żeby ładnie wyglądało na stronie głównej.
Aktualnie jest promocja i można kupić sporo taniej niż ja kupiłem. Bo (nie licząc opłat celnych), płaciłem około stu polskich złotych.
Zacznijmy zatem od początku. Któregoś dnia, a był to wspomniany wcześniej 15 maja, zamówiłem sobie na Aliexpress kilkanaście rzeczy, w tym dwa multimetry ANENG AN8009 oraz ANENG V01B. Było to zamówienie jak każde inne i nie spodziewałem się żadnych problemów.
Wielokrotnie już moje zakupy przechodziły przez urząd celny i zawsze na śledzeniu przesyłki miałem informację "przesyłka oclona" po czym po kilku dniach dostawałem upragnione zabawki.
Tym razem jednak było inaczej
.
Przyszedł listonosz i oprócz kilku chińskich paczek, przyniósł list polecony ze złowróżbną czerwoną pieczątką urzędu celnego. Włos zjeżył mi się na karku, bo to może oznaczać tylko jedno, będzie trzeba zapłacić, jeszcze nie wiem ile i za co, ale zapłacić trzeba będzie...
A oto co mogłem przeczytać w urzędowym piśmie:
Postanowiłem na początek wysłać im to:
i zobaczyć co się wydarzy dalej.
Już po kilkunastu minutach dostałem odpowiedź, że wymagają jeszcze dowodu wpłaty. Tu się pojawił problem, bo multimetry kosztowały 140,85PLN, ale jak mówiłem zamawiałem wiele różnych rzeczy (część z nich już miałem u siebie, część przeszła także bez problemów przez urząd celny, a na kilka innych jeszcze czekam) i płaciłem zbiorczo za wszystkie.
Załączyłem zatem to:
i wyjaśniłem, że jest to "rachunek zbiorczy".
Po kilku dniach zdziwiony tym, że na pierwszego maila otrzymałem odpowiedź błyskawicznie, a teraz cisza, postanowiłem napisać kolejnego (jako odpowiedź na poprzedniego) i znowu cisza. Po kilku kolejnych dniach napisałem "świeżego" maila (mam tak skonfigurowany program, że odpowiedź przychodzi na końcu korespondencji i czasem ktoś tego nie zauważa), tak też zrobiłem.
Po niedługim czasie zadzwonił telefon i odezwał się przesympatyczny Pan z urzędu celnego. Dowiedziałem się, że nie ma żadnych moich poprzednich wiadomości, a on dzwoni, bo się zdziwił że pytam o status sprawy, której "nie ma w systemie".
Pan zalecił, abym napisał ponownie i podał mi numer telefonu, na który miałem zadzwonić by potwierdzić że moja wiadomość doszła.
Napisałem, zadzwoniłem i tu znowu byłem zaskoczony, bo trafiłem na przesympatyczną Panią (przypominam, że to urząd
) okazało się, że wszystkie moje wiadomości są, tylko nikt nie przekazał ich dalej. Pani obiecała, że zaraz się tym zajmie. Dla pewności wytłumaczyłem jeszcze raz, że kwota na potwierdzeniu zapłaty jest wyższa, bo kupowałem inne rzeczy i w razie potrzeby mogę dosłać odpowiedniego screenshota. Po wymianie jeszcze kilku zdań zostałem upewniony, że z mojej strony to już wszystko i że teraz tylko czekać na listonosza i zapłacić mu 39,50PLN.
Tutaj niestety czekała mnie kolejna niespodzianka. Listonosz odwiedził mnie około godziny 11, przyniósł kilka chińskich paczek, jedną książkę z Allegro i awizo. Okazuje się, że "oni", nie noszą oclonych paczek, bo trzeba spisywać dane z dowodu i potem zawsze ktoś się o coś czepia". No dobra co zrobić.
Udałem się zatem na pocztę w ten największy skwar, z nadzieją, że babcie emerytki nie będą tak szalone, żeby ryzykować udar, czy inny zawał i poczta będzie pusta. Na szczęście w tej sprawie miałem rację.
Podchodzę do okienka i podaję awizo. Po czym słyszę, "ale proszę Pana, to przecież jest z dzisiaj, listonosz jeszcze się z tego nie rozliczył". Odpowiadam zatem powstrzymując wybuch pary z nozdrzy, że listonosz się nie rozliczy, bo nie miał nawet tej paczki przy sobie, ona cały czas leży w magazynie. Pani próbowała jeszcze mnie przekonać, żebym jednak przyszedł po godzinie 18. Na szczęście udało mi się jej wyperswadować, żeby przeszła się jednak na magazyn i sprawdziła.
Wróciła po około pięciu minutach z paczką w ręku.
Padło pytanie, "czy jest pan w stanie zapłacić gotówką" (wow, a to na poczcie da się inaczej?) odpowiadam, że oczywiście, na co Pani z wyraźną ulgą mówi, "że to dobrze, będzie przynajmniej mniej problemów". Nie bardzo wiedziałem jak to skomentować, więc zachowałem milczenie.
Już po chwili i po podpisaniu kilku papierków, (zastanawiałem się przez moment czy Pani poprosi o próbkę krwi, odcisk palca, lub skan tęczówki, albo chociaż numer buta, ale nie dała mi frajdy ze skomentowania w odpowiedni sposób tej całej biurokracji) miałęm byś właścicielem paczki. No dobra ostatni krok jeszcze tylko zapłacić te 39,50 i multimetry są moje.
No właśnie, tu się pojawia kolejna niespodzianka, Pani w okienku podaje mi do podpisania kolejny kwitek i prosi o 90,90PLN (dziewięćdziesiąt złotych i dziewięćdziesiąt groszy).
No tak, oczywiście policzyli cło i Vat od całej kwoty z potwierdzenia zapłaty, a nawet nie wiedzieć czemu, zaokrąglili sobie do pełnych 316PLN, a co tam.
Radzę wam, nie robić zakupów przez koszyk, ale płacić za każdy przedmiot z osobna. Przy większych zakupach to sporo roboty, ale przynajmniej nie zapłacimy potem za coś za co się nie należy.
Pomijam już fakt, że paczka w teorii przyszła ze Szwecji, więc powinna być objęta zerowym Vatem.
To tyle przydługiego wstępu, mam nadzieję że Was nie zanudziłem, a może komuś się ta wiedza przyda. Bo jak mówiłem, w internecie krążą plotki i legendy na temat clenia paczek z Aliexpress, (kiedyś słyszałem od listonosza - innego niż ten który zwykle mnie odwiedza - że paczek a Aliexpress w ogóle nigdy przenigdy nie clą, bo "cośtam"), a w urzędach do których dzwoniłem wcześniej, też sami nie wiedzą jak to jest, a ja prezentuję Wam historię prawdziwą, popartą dokumentami.
A teraz czas na artykuł właściwy, czyli test, recenzję i opis multimetru ANENG AN8009.
Zaczynamy...
Multimetr przyszedł bez żadnego pudełka, za to w znanym Wam już pokrowcu:
W zestawie mamy wszystko to co przy multimetrach Anenga za cenę w okolicy 100 złotych, czyli:
- pokrowiec
- instrukcję obsługi
- termoparę typu "K" na dość sztywnym kabelku typu "sprężynka", któremu bliżej do plastiku niż do gumy
- przewody pomiarowe z osłonkami końcówek
- przewody pomiarowe zakończone z obu stron gwintem, oraz zestaw końcówek do nich (krokodylki, widełki, bananki (4mm) szpilki (2mm).
- no i oczywiście sam multimetr
W zestawie nie znajdziemy natomiast baterii (2 x AAA).
Sam multimetr prezentuje się tak:
Jak widać jest bardzo malutki. Miłym dodatkiem jest podświetlenie wyświetlacza.
Jeśli chodzi o parametry techniczne, to prezentują się one tak:
Tryb pracy: zakres automatyczny/ręczny
Pomiar indukcyjności zakres: nie
Zakres pomiaru temperatury:-20 ~ 1000 C/-4F-1832F
Zakres pomiarowy pojemności: 9.99nF/99.99nF/999.9nF/9.99 uF/99.99 uF/999.9 uF/9.999MF
Zakres pomiaru napięcia: 999.9mV/9.999 V/99.99 V/999.9 V
Zakres pomiaru prądu: 60mA/600mA/10A
Zakres pomiaru oporności: 99.99/999.9/9.999 k/99.99 k/999.9 K/999.9 M
Częstotliwości: 99.99Hz/999.9Hz/9.999 KHz/99.99 KHz/999.9 KHz/9.999 MHz
Wyjście fali prostokątnej: 50Hz/100Hz/200Hz/300Hz/400Hz/500Hz/600Hz /700Hz/800Hz/900Hz/1000Hz/200
Napięcie DC/AC (mV): 9.999mV/99.99mV
Napięcie DC/AC (V): 999.9mV/9.999 V/99.99 V/750ACV (999.9DCV)
Prąd DC/AC (mA i A): 999.9mA/9.999A
DC/AC prąd (uA): 99.99 μA/999.9 μA
Typ wyświetlacza: cyfrowy wyświetlacz
Test diody: tak
Ciągłość: tak
Cykl pracy: 1%-99%
Częstotliwość próbkowania: 3 razy na sekundę
Przejdźmy zatem do testów i fotostory:
Na początek sprawdzimy woltomierz:
Nie jest to ideał, ale wynik jest bardzo dobry.
Kolejnym testem będzie pomiar prądu na zakresie mili Amperów:
Tutaj niestety mierniczek z uporem maniaka zaniża pomiar, ale myślę, że nie jest to jakaś istotna wada.
W kolejnym teście sprawdzimy jak sobie radzi z pomiarem rezystancji. Wszystkie rezystory są z 1% tolerancją.
Nie widzę powodu, żeby w tym teście się o coś przyczepić.
Teraz mi się przypomniało, że mogłem użyć autotrafa i zrobić kilka pomiarów napięcia AC, więc macie tylko dwa - napięcie i częstotliwość sieci 230V:
Jak bardzo chcecie, to mogę zrobić jeszcze kilka pomiarów.
Czas na pomiar pojemności - kondensatory precyzyjne (0,1%):
Przy tym teście zaskoczyła mnie szybkość dokonywania pomiaru, żaden z moich multimetrów nie dorasta do pięt temu Anengowi, pod tym względem.
Pozostał jeszcze test pomiaru częstotliwości i wypełnienia.
Zaobserwowałem pewną ciekawostkę, zwróćcie uwagę, że miernik potrafi bez problemów pokazać wypełnienie od 0 do 99%, a gdy zadam mu 100% to pokazuje 0000 co może wprowadzić w błąd przy dokonywaniu pomiaru.
Załączam jeszcze skan instrukcji obsługi:
Pewnie chcielibyście też zajrzeć do wnętrza. Bardzo proszę, rozbieramy:
Tak jak podejrzewałem, czarna kropa i nic ciekawego.
Podsumowując. Uważam, że za cenę poniżej stu złotych, jest bardzo ciekawa propozycja, zwłaszcza ze względu na wymiary, Auto Off i włączane na życzenie podświetlanie wyświetlacza, notabene bardzo czytelnego. W normalnej sytuacji piałbym z zachwytu, ale biorąc pod uwagę realną cenę jaką przyszło mi zapłacić, to wolałbym jednak kupić coś lepszego. Ale poniżej stówki - REWELACJA.
Pozdrawiam.
CMS
Opiszę także całą sytuację z urzędem celnym, bo gdy kiedyś (za pierwszym razem gdy jedna z przesyłek trafiła do oclenia) chciałem znaleźć jakieś informacje, jak to wygląda, to mi się nie udało, a po telefonach do trzech Urzędów Celnych i jednego skarbowego wiedziałem jeszcze mniej niż na początku.
Ostatnio zauważyłem, że prawie każda przesyłka przechodzi przez Urząd Celny (chociaż pierwszy raz musiałem ponieść z tego tytułu opłatę) i postanowiłem się z Wami podzielić moją historią, żebyście wiedzieli co może Was spotkać i jak wygląda cała sprawa.
Jak kogoś nie interesuje część "prawna", to śmiało może przeskoczyć do pierwszego zdjęcia multimetru (nie screena z aukcji) i czytać dalej.
Na początek jednak standardowo zrzut ekranu z aukcji, żeby ładnie wyglądało na stronie głównej.

Aktualnie jest promocja i można kupić sporo taniej niż ja kupiłem. Bo (nie licząc opłat celnych), płaciłem około stu polskich złotych.
Zacznijmy zatem od początku. Któregoś dnia, a był to wspomniany wcześniej 15 maja, zamówiłem sobie na Aliexpress kilkanaście rzeczy, w tym dwa multimetry ANENG AN8009 oraz ANENG V01B. Było to zamówienie jak każde inne i nie spodziewałem się żadnych problemów.
Wielokrotnie już moje zakupy przechodziły przez urząd celny i zawsze na śledzeniu przesyłki miałem informację "przesyłka oclona" po czym po kilku dniach dostawałem upragnione zabawki.
Tym razem jednak było inaczej

Przyszedł listonosz i oprócz kilku chińskich paczek, przyniósł list polecony ze złowróżbną czerwoną pieczątką urzędu celnego. Włos zjeżył mi się na karku, bo to może oznaczać tylko jedno, będzie trzeba zapłacić, jeszcze nie wiem ile i za co, ale zapłacić trzeba będzie...
A oto co mogłem przeczytać w urzędowym piśmie:


Postanowiłem na początek wysłać im to:

i zobaczyć co się wydarzy dalej.
Już po kilkunastu minutach dostałem odpowiedź, że wymagają jeszcze dowodu wpłaty. Tu się pojawił problem, bo multimetry kosztowały 140,85PLN, ale jak mówiłem zamawiałem wiele różnych rzeczy (część z nich już miałem u siebie, część przeszła także bez problemów przez urząd celny, a na kilka innych jeszcze czekam) i płaciłem zbiorczo za wszystkie.
Załączyłem zatem to:

i wyjaśniłem, że jest to "rachunek zbiorczy".
Po kilku dniach zdziwiony tym, że na pierwszego maila otrzymałem odpowiedź błyskawicznie, a teraz cisza, postanowiłem napisać kolejnego (jako odpowiedź na poprzedniego) i znowu cisza. Po kilku kolejnych dniach napisałem "świeżego" maila (mam tak skonfigurowany program, że odpowiedź przychodzi na końcu korespondencji i czasem ktoś tego nie zauważa), tak też zrobiłem.
Po niedługim czasie zadzwonił telefon i odezwał się przesympatyczny Pan z urzędu celnego. Dowiedziałem się, że nie ma żadnych moich poprzednich wiadomości, a on dzwoni, bo się zdziwił że pytam o status sprawy, której "nie ma w systemie".
Pan zalecił, abym napisał ponownie i podał mi numer telefonu, na który miałem zadzwonić by potwierdzić że moja wiadomość doszła.
Napisałem, zadzwoniłem i tu znowu byłem zaskoczony, bo trafiłem na przesympatyczną Panią (przypominam, że to urząd

Tutaj niestety czekała mnie kolejna niespodzianka. Listonosz odwiedził mnie około godziny 11, przyniósł kilka chińskich paczek, jedną książkę z Allegro i awizo. Okazuje się, że "oni", nie noszą oclonych paczek, bo trzeba spisywać dane z dowodu i potem zawsze ktoś się o coś czepia". No dobra co zrobić.
Udałem się zatem na pocztę w ten największy skwar, z nadzieją, że babcie emerytki nie będą tak szalone, żeby ryzykować udar, czy inny zawał i poczta będzie pusta. Na szczęście w tej sprawie miałem rację.
Podchodzę do okienka i podaję awizo. Po czym słyszę, "ale proszę Pana, to przecież jest z dzisiaj, listonosz jeszcze się z tego nie rozliczył". Odpowiadam zatem powstrzymując wybuch pary z nozdrzy, że listonosz się nie rozliczy, bo nie miał nawet tej paczki przy sobie, ona cały czas leży w magazynie. Pani próbowała jeszcze mnie przekonać, żebym jednak przyszedł po godzinie 18. Na szczęście udało mi się jej wyperswadować, żeby przeszła się jednak na magazyn i sprawdziła.
Wróciła po około pięciu minutach z paczką w ręku.
Padło pytanie, "czy jest pan w stanie zapłacić gotówką" (wow, a to na poczcie da się inaczej?) odpowiadam, że oczywiście, na co Pani z wyraźną ulgą mówi, "że to dobrze, będzie przynajmniej mniej problemów". Nie bardzo wiedziałem jak to skomentować, więc zachowałem milczenie.
Już po chwili i po podpisaniu kilku papierków, (zastanawiałem się przez moment czy Pani poprosi o próbkę krwi, odcisk palca, lub skan tęczówki, albo chociaż numer buta, ale nie dała mi frajdy ze skomentowania w odpowiedni sposób tej całej biurokracji) miałęm byś właścicielem paczki. No dobra ostatni krok jeszcze tylko zapłacić te 39,50 i multimetry są moje.
No właśnie, tu się pojawia kolejna niespodzianka, Pani w okienku podaje mi do podpisania kolejny kwitek i prosi o 90,90PLN (dziewięćdziesiąt złotych i dziewięćdziesiąt groszy).

No tak, oczywiście policzyli cło i Vat od całej kwoty z potwierdzenia zapłaty, a nawet nie wiedzieć czemu, zaokrąglili sobie do pełnych 316PLN, a co tam.


Radzę wam, nie robić zakupów przez koszyk, ale płacić za każdy przedmiot z osobna. Przy większych zakupach to sporo roboty, ale przynajmniej nie zapłacimy potem za coś za co się nie należy.
Pomijam już fakt, że paczka w teorii przyszła ze Szwecji, więc powinna być objęta zerowym Vatem.

To tyle przydługiego wstępu, mam nadzieję że Was nie zanudziłem, a może komuś się ta wiedza przyda. Bo jak mówiłem, w internecie krążą plotki i legendy na temat clenia paczek z Aliexpress, (kiedyś słyszałem od listonosza - innego niż ten który zwykle mnie odwiedza - że paczek a Aliexpress w ogóle nigdy przenigdy nie clą, bo "cośtam"), a w urzędach do których dzwoniłem wcześniej, też sami nie wiedzą jak to jest, a ja prezentuję Wam historię prawdziwą, popartą dokumentami.
A teraz czas na artykuł właściwy, czyli test, recenzję i opis multimetru ANENG AN8009.
Zaczynamy...
Multimetr przyszedł bez żadnego pudełka, za to w znanym Wam już pokrowcu:



W zestawie mamy wszystko to co przy multimetrach Anenga za cenę w okolicy 100 złotych, czyli:
- pokrowiec
- instrukcję obsługi
- termoparę typu "K" na dość sztywnym kabelku typu "sprężynka", któremu bliżej do plastiku niż do gumy
- przewody pomiarowe z osłonkami końcówek
- przewody pomiarowe zakończone z obu stron gwintem, oraz zestaw końcówek do nich (krokodylki, widełki, bananki (4mm) szpilki (2mm).
- no i oczywiście sam multimetr


W zestawie nie znajdziemy natomiast baterii (2 x AAA).
Sam multimetr prezentuje się tak:



Jak widać jest bardzo malutki. Miłym dodatkiem jest podświetlenie wyświetlacza.
Jeśli chodzi o parametry techniczne, to prezentują się one tak:
Tryb pracy: zakres automatyczny/ręczny
Pomiar indukcyjności zakres: nie
Zakres pomiaru temperatury:-20 ~ 1000 C/-4F-1832F
Zakres pomiarowy pojemności: 9.99nF/99.99nF/999.9nF/9.99 uF/99.99 uF/999.9 uF/9.999MF
Zakres pomiaru napięcia: 999.9mV/9.999 V/99.99 V/999.9 V
Zakres pomiaru prądu: 60mA/600mA/10A
Zakres pomiaru oporności: 99.99/999.9/9.999 k/99.99 k/999.9 K/999.9 M
Częstotliwości: 99.99Hz/999.9Hz/9.999 KHz/99.99 KHz/999.9 KHz/9.999 MHz
Wyjście fali prostokątnej: 50Hz/100Hz/200Hz/300Hz/400Hz/500Hz/600Hz /700Hz/800Hz/900Hz/1000Hz/200
Napięcie DC/AC (mV): 9.999mV/99.99mV
Napięcie DC/AC (V): 999.9mV/9.999 V/99.99 V/750ACV (999.9DCV)
Prąd DC/AC (mA i A): 999.9mA/9.999A
DC/AC prąd (uA): 99.99 μA/999.9 μA
Typ wyświetlacza: cyfrowy wyświetlacz
Test diody: tak
Ciągłość: tak
Cykl pracy: 1%-99%
Częstotliwość próbkowania: 3 razy na sekundę
Przejdźmy zatem do testów i fotostory:
Na początek sprawdzimy woltomierz:




Nie jest to ideał, ale wynik jest bardzo dobry.
Kolejnym testem będzie pomiar prądu na zakresie mili Amperów:




Tutaj niestety mierniczek z uporem maniaka zaniża pomiar, ale myślę, że nie jest to jakaś istotna wada.
W kolejnym teście sprawdzimy jak sobie radzi z pomiarem rezystancji. Wszystkie rezystory są z 1% tolerancją.









Nie widzę powodu, żeby w tym teście się o coś przyczepić.
Teraz mi się przypomniało, że mogłem użyć autotrafa i zrobić kilka pomiarów napięcia AC, więc macie tylko dwa - napięcie i częstotliwość sieci 230V:


Jak bardzo chcecie, to mogę zrobić jeszcze kilka pomiarów.
Czas na pomiar pojemności - kondensatory precyzyjne (0,1%):





Przy tym teście zaskoczyła mnie szybkość dokonywania pomiaru, żaden z moich multimetrów nie dorasta do pięt temu Anengowi, pod tym względem.
Pozostał jeszcze test pomiaru częstotliwości i wypełnienia.











Zaobserwowałem pewną ciekawostkę, zwróćcie uwagę, że miernik potrafi bez problemów pokazać wypełnienie od 0 do 99%, a gdy zadam mu 100% to pokazuje 0000 co może wprowadzić w błąd przy dokonywaniu pomiaru.
Załączam jeszcze skan instrukcji obsługi:


Pewnie chcielibyście też zajrzeć do wnętrza. Bardzo proszę, rozbieramy:

Tak jak podejrzewałem, czarna kropa i nic ciekawego.
Podsumowując. Uważam, że za cenę poniżej stu złotych, jest bardzo ciekawa propozycja, zwłaszcza ze względu na wymiary, Auto Off i włączane na życzenie podświetlanie wyświetlacza, notabene bardzo czytelnego. W normalnej sytuacji piałbym z zachwytu, ale biorąc pod uwagę realną cenę jaką przyszło mi zapłacić, to wolałbym jednak kupić coś lepszego. Ale poniżej stówki - REWELACJA.
Pozdrawiam.
CMS
Cool? Ranking DIY