Widzę, że wielu się marzy kurna chata, ale to se ne wrati.
Madrik wrote: Zapłaciłbyś dziś np. dwie średnie pensje za zwykłe spodnie z jeansu?
A bywały takie przebicia. Dostępność produktu byłą ważniejsza od ceny czy jakości.
To jest raczej kwestia szpanu, a dzisiaj on jest bardzo ważny. W latach 60 wranglery kosztowały 700 zł, a polskie teksasy kosztowały 100 zł. Ja wolałem kupić polskie teksasy, nie trząść się nad nimi i co roku je wymieniać. W moim kręgu większy splendor przynosił wypłowiały mundur harcerski z przykrótkimi rękawami, niż powycierane, a czasem dziurawe wranglery.
Dzisiaj też można sandały markowe kupić z 400 zł i takie same co do wzoru i przypuszczam trwałości (chodzę w takich po parę lat), ale bez logo za 70-100 zł.
Za słodyczami specjalnie nie przepadałem, więc trudno mi się naten temat wypowiadać, ale nie przypominam sobie, poza stanem wojennym, żeby nie mógł kupić różnych czekolad (te kupowałem, bo były wygodne na wędrówki po górach).
Uważam też, że w tamtych czasach lepsze i o niebo smaczniejsze, były nasze dżemy i konserwy mięsne, a i rybne.
Jedynie co nie widzę różnicy, to w pieczonej golonce na miodzie.
Również w tamtych czasach często jadłem, bo lubiłem, ryby smażone i wędzone (z morskich szczególnie halibuty i flądry), były dużo tańsze i smakowo nieporównywalnie lepsze od tych, które można kupić obecnie - nie wiem czym to tłumaczyć, chyba skażeniem środowiska.
Tak samo używki. Obecne herbaty, wg mnie, nawet te najdroższe, nie mogą stanąć pod względem smakowym i zapachowym, obok ówczesnej herbaty "Ceylon".
Z kawami jest podobnie. Z rozpuszczalnych bardzo lubiłem Marago, szczególnie zalewaną gorącym mlekiem.
Ech rozmarzyłem się - wybaczcie.