Witam. Na początku chcę zaznaczyć, że użyłem opcji szukaj itd. Nie znalazłem nic co może być podobne do mojego przypadku. Odpowiedzi w stylu "oddaj na złom", lub "podłącz do innego komputera" też. Zatem do rzeczy. W grudniu ubiegłego roku miałem wątpliwą przyjemność doświadczyć jak wygląda silnik po przeskoku rozrządu o dwa zęby. Silnik został kapitalnie wyremontowany na koszt ~3800zł. Wymieniono wszystko co nie domagało. Po tej naprawie samochód sprawiał wrażenie "zamulonego". Ale z racji iż na czas awarii jeździłem samochodem o dużo większej mocy, uznałem to za podświadome doszukiwanie się problemu, Samochód powiedzmy że jeździł bezproblemowo aż trzy miesiące,aż wymieniłem kompletne sprzęgło, olej w skrzyni oraz łączniki intercoolera. W czerwcu zaczęły się kolejne tarapaty. Moja nieszczęsna skarbonka postanowiła przerywać. Po tygodniu pojawił się problem z temperatura silnika. Czujnik raz pokazywał 90st C a raz spadał do "zera" mimo prawidłowej jak się okazało temperatury roboczej. Kilka dni później wypadł mi wyjazd. Trasa około 850km. Zatankowałem samochód na Shellu (tankuje tylko i wyłącznie) do pełna i po przejechaniu 8km się zaczęło... Przy prędkości obrotowej silnika ok 2tys rpm silnik bardzo głośno strzela, terkocze czy klekocze. Ciężko to opisać. Coś jakby młotek uderzał o młotek. W momencie tych uderzeń w sekwencji około 0,5s od siebie w jednym ciągu czuć wyraźne szarpnięcia. Natomiast z rury wydobywają się "chmurki" czarnego dymu. Samochód został odstawiony do mechanika. Stał tam tydzień i nic nie stwierdzono. Padło na "suche paliwo". Dodano mixolu i niby się polepszyło. Uradowany tym faktem odebrałem samochód. Ale objawy powróciły po przejechaniu kilometra. Samochód wrócił do mechanika. Ponownie wrócił uszkodzony. Zwiedził tak już kilku fachowców, którzy podpinali go pod różne komputery. Bez skutku. Wymienione są na ta chwile wtryski, regulator ciśnienia paliwa, filtr paliwa, filtr powietrza, podkładki pod wtryskami na cieńsze (były chyba 3mm, teraz 1,5mm, bo niby takie mają być) i kilka dni roboczych sprawdzania przez różnych mechaników. Czujnik temperatury nie został wymieniony, bo mechanik to olał... Na chwilę obecną zaobserwowałem następujące objawy. Dzieje się to zarówno na ciepłym jak i na zimnym silniku, nasila się przy obrotach 1800-2300 przy obciążeniu,lecz nie zawsze i nie wiem gdzie jest jakakolwiek zależność. Chyba zależy od humoru. Strzela najmocniej na zakrętach i rondzie w zakresie 1000-1500. Wtedy jest najgorzej, mam wrażenie że silnik chce wyskoczyć z budy. Jadąc delikatnie po równym i do 1800 cisza. Jadąc powyżej 2400 jest ok, Chyba że np przy 130km/h np na drodze S8 najadę na jakiś "wybój" wtedy słychać takie jedno może dwa kliknięcia. Do 2500 rpm jest ospały, później jest w miarę ok. Na wolnych obrotach nie kopci, ale dając mu "kopa" na postoju wypuszcza pokaźną ilość czarnego dymu. Dwa razy wyskoczył mi słynny Antipollution Fault połączony z kontrolką silnika, co oczywiście spowodowało natychmiastowe unieruchomienie silnika. Po kilku minutach zapalił. Zdarzyło się tak dwa razy. Podobno komputer (w tym lexia) nie wykrył nic poza błędami od ESP i temperatury. Spalanie jest wieksze o około 1,5l/100km. Ręce opadają, zainwestowane są pieniądze, a samochód dalej nie pracuje jak powinien. Mało tego nie zbyt mam gdzie go znowu postawić. Poza tym nie mam zamiaru dalej wymieniać dobre podzespoły i szukać po omacku. Czy ktoś z Was miał podobne objawy? Co jest do ch..a grane z tą kupą złomu? Jeżdżę nim zgodnie z tym do czego diesel jest przeznaczony. Robię dużo tras, nie zamulam go, tankuje zawsze paliwo na Shellu, wszystkie filtry i oleje na czas. Jakieś sugestie?