Podstawowym utrudnieniem prowadzenia przewodów w posadzce jest ich umocowanie i zabezpieczenie przed uszkodzeniem.
Mam nadzieję, że kolega odróżnia
posadzkę od
stropu?
Dla ścisłości, abyśmy byli wzajemnie pewni o czym piszemy.
Strop to jest element konstrukcyjny-nośny, konstrukcyjnie powiązany na stałe z wieńcem i ze ścianami, który nie ulega przemieszczeniom względem ścian.
Posadzka to jest płyta betonowa, umieszczona na warstwie ocieplenia (zazwyczaj styropian lub wełna mineralna), na której układa się parkiety, płytki, wykładziny itp. Jest to element ruchomy (pływający), nie powiązany konstrukcyjnie ani ze ścianami ani ze stropem. Ze względu na to, że element ten jest ruchomy, rozszerza się i kurczy to pomiędzy posadzką, a ścianą pozostawia się szczelinę dylatacyjną ok. 1cm. W tym celu układa się specjalny pasek pianki przed wylaniem posadzki.
Pisze kolega o układaniu instalacji w tejże warstwie posadzki.
Jestem bardzo ciekaw do czego kolega mocował te instalacje? Do styropianu? Układał je w powietrzu przed położeniem styropianu? Układał kolega przewody w peszlu lub rurach instalacyjnych na styropianie? Może kolega układał je luźno na stropie i chudziaku? A może kolega robił instalacje elektryczne po ułożeniu styropianu, ale jeszcze przed wykonaniem wylewek, tym samym niszcząc ten styropian?
Powiedzmy, że kolega ułożył swobodnie peszle czy rury na stropach, a dopiero później ekipa przyszła i ułożyła styropian wsuwając go pod te instalacje, bo jakoś innego sposobu nie widzę. Peszle się walały po stropie i były deptane.
Jaką kolega ma pewność, że przewody nie zostały uszkodzone w trakcie innych prac w czasie pomiędzy ułożeniem instalacji, a ułożeniem styropianu i zalaniem posadzek, czy choćby nawet przy samym układaniu styropianu czy w trakcie wylewania posadzek?
Kompletnie żadnych!
Zalewając te peszle czy rury betonem nie mogą one być popękane, bo do środka tych rur dostanie się beton, który i tak przyblokuje przewody.
Jakby kolega widział jak ekipy wylewają posadzki łażąc po wszelkich instalacjach w buciorach, stawiając na tych instalacjach ciężkie stojaki miksokreta podające beton, jak zwykłą łopatą rozprowadzają beton, nierzadko zahaczając o instalacje. Jakby kolega widział jak podskakują węże podające beton z tak dużą siłą, że nie da się ich utrzymać rękoma, a i lżejsze osoby, które stoją na nich potrafi przewrócić oraz jak podskakuje stojak z którego beton jest wręcz wystrzeliwany sprężonym powietrzem na podłogę to by kolega nigdy się nie odważył pozostawić luźnych peszli z przewodami na pastwę tych ekip.
No chyba, że kolega jest zwolennikiem wcześniejszego położenia tynków, wykonania wylewek, a dopiero później cięcia ścian i wylewek bruzdownicą i układania instalacji. Tylko po co wtedy ciąć wylewki? Można całą instalację poprowadzić tylko w ścianach. Zwłaszcza, że w posadzkach zazwyczaj są instalacje grzewcze.
Tutaj taka mała dygresja - aby o tym wiedzieć trzeba samemu zrobić choć jedną taką instalację i być przy wszystkich etapach budowy i widzieć to wszystko, a nie teoretyzować.
Najlepsza kolejność na budowie jest następująca:
1. Postawienie ścian, wylanie stropów, wykonanie dachu.
2. Wykonanie instalacji elektrycznych. Wykonanie bruzd pod instalacje wodne i CO oraz obsadzenie skrzynek rozdzielczych CO. Wykonanie głównych podejść CO pod rozdzielacze oraz wody użytkowej. Wszystko prowadzi się po stropach.
3. Wykonanie tynków, pozostawiając niezatynkowane miejsca pod skrzynkami rozdzielaczy CO. W tym celu montuje się tam kawałki styropianu, które się usuwa, kiedy się zaczyna wyprowadzać obwody CO do grzejników czy też podłogówek.
4. Ułożenie styropianu i rozprowadzenie na nim instalacji CO grzejnikowej lub podłogowej.
5. Wykonanie posadzek.
Tylko taka kolejność nie naraża inwestora na pokaźne koszty i straty wynikające z uszkodzenia poszczególnych instalacji.
Jeżeli zaś chodzi o stropy, zwłaszcza monolityczne to nie ma szans, aby taki strop pękł, bo po to w takim stropie daje się gęste zbrojenie. Kolega chyba nie jest świadomy faktu, że pęknięcie stropu, które może zerwać przewody jest równoznaczne z katastrofą budowlaną i wymaga ponownego wykonania tego stropu lub bardzo poważnych i kosztownych napraw. Natomiast czasami się pojawiają tzw. rysy skurczowe betonu, które są powierzchowne. Te nie zrywają przewodów i proszę nie mylić tych rodzajów pęknięć. Układanie przewodów wprost na takim stropie nie jest błędem, a dodatkowe zalanie tych przewodów słabym, chudym betonem poprawia przewodność termiczną i zabezpiecza przewody przed uszkodzeniami w trakcie innych prac budowlanych.
Trzeba też jeszcze wziąć pod uwagę, że mówimy o przewodach w podwójnej izolacji z których ta zewnętrzna jest wystarczająco elastyczna, a wewnętrzna wraz z żyłami może się swobodnie przemieszczać wewnątrz tej zewnętrznej i kompensować nawet znaczne pęknięcia ścian czy stropów. Dlatego też jak sam kolega wcześniej zauważył, pęknięcia tynku nie mają znaczenia w przypadku układania instalacji bez rur osłonowych.
Układając przewody wprost na stropie muszą być bezwzględnie zabezpieczone w miejscach, gdzie występują planowane lub mogące wystąpić dylatacje.
Są to wszystkie narożniki, przejścia ze ściany na strop czy też oddzielne płaszczyzny stropów, które pracują niezależnie.
Oczywiście jeżeli prowadzimy przewody po chudziaku to bezwzględnie umieszczamy je w osłonie, bo chudziaki mają tendencję do pękania i przemieszczeń. Po ułożeniu warto je zalać warstwą chudego betonu. Głównie po to, aby zabezpieczyć przewody przed uszkodzeniem w trakcie wykonywania innych robót. Dodatkową zaletą jest poprawienie odprowadzania ciepła.
Pisze kolega:
retrofood wrote: Otóż prowadzenie przewodów w peszlu w posadzce jest korzystne, bo przewód nie jest poddawany żadnym obciążeniom mechanicznym, a i chłodzenie ma nienajgorsze.
Pisanie, że przewód w peszlu prowadzony w posadzce nie jest poddawany żadnym obciążeniom świadczy tylko o tym, że kolega nie słyszał o czymś takim jak
wytrzymałość zmęczeniowa i
"umacnianie". Problem polega na tym, że każdy materiał poddawany mniejszym lub większym, ciągle zmieniającym się odkształceniom ulega uszkodzeniu. W przypadku miedzi dochodzi zjawisko umacniania się miedzi, które polega na tym, że miedź poddawana procesowi wielokrotnego zginania i rozginania staje się coraz twardsza i coraz bardziej krucha. Posadzki pracują, zwłaszcza jak znajduje się w nich ogrzewanie podłogowe. Z każdym cyklem grzewczym posadzki takie się rozszerzają i kurczą. Przemieszczenia punktów mocowania przewodu (ściana-posadzka) mogą sięgać nawet kilku milimetrom. Oczywiście peszel w znacznym stopniu zabezpiecza przed skutkami, a zwłaszcza przed skutkiem ścięcia przewodu oraz odkształceń niesprężystych, ale nie zabezpiecza w 100% przed uszkodzeniem, ponieważ przewód wewnątrz peszla także się odkształca wraz z każdym przesunięciem powodując umacnianie się miedzi. Przy pracującym ogrzewaniu podłogowym posadzka może podlegać nawet kilkukrotnym cyklom rozszerzania się i kurczenia w ciągu doby.
Przy tak prowadzonych przewodach bardzo często dochodzi do uszkodzeń peszla czy rur instalacyjnych między ścianą, a posadzką.
Dlatego twierdzę i będę twierdził, że o wiele lepszym jest prowadzenie przewodów po chudziakach i stropach (czy to w peszlach czy też bez w przypadku stropów), bo te nie podlegają takim dużym i częstym ruchom.
Tu zadam pytanie:
Jaka jest różnica między przewodem oświetlenia ułożonym na stropie i zalaniem go chudym betonem, a tym samym przewodem prowadzonym po suficie i zatynkowaniem go?
Przecież o wiele łatwiej jest poprowadzić ten przewód po stropie i wyprowadzić go w miejscu montażu lampy niż montować go do sufitu i tynkować.
Dodatkową zaletą takiego prowadzenia przewodów jest fakt, że montując lampy nie przewiercimy tego przewodu.
Oczywiście projektując instalację zawsze trzeba uwzględniać wytrzymałość termiczną przewodów oraz przewodność termiczną materiałów w których prowadzone są instalacje.
Jednakże przy standardowym doborze przekrojów przewodów oraz zabezpieczeń istnieje znikome prawdopodobieństwo przeciążenia termicznego przewodów prowadzonych w warstwach materiałów izolacyjnych termicznie. Co także kolega przemilczał, pomijając moje pytania:
"Co z przewodami w przypadku zabudowanych poddaszy użytkowych, gdzie mamy tylko płytę karton-gips + wełna mineralna + dość duża temperatura, zwłaszcza latem?"
"Co z instalacjami w drewnianych domach szkieletowych, gdzie siłą rzeczy instalacje prowadzone są w warstwie izolacji termicznej z wełny mineralnej?"
"Co z instalacjami w posadzce w której wykonane jest ogrzewanie podłogowe?"
Zawsze też trzeba uwzględnić możliwość powstawania pęknięć i możliwość uszkodzenia przewodów. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby zawsze prowadzić przewody w peszlach, rurach instalacyjnych czy też korytkach. Natomiast to czy przewody muszą być prowadzone w osłonie czy też mogą być montowane bezpośrednio w ścianie czy betonie wymaga określenia możliwych do wystąpienia naprężeń granicznych, które powodują przekroczenie plastyczności materiału z jakiego wykonane są przewody, a także możliwych do wystąpienia przesunięć, a w ich skutku sił ścinających te przewody.
Określenie granicy plastyczności jest dość trudne, tym bardziej, że ta się zmienia wraz z umocnieniem miedzi.
Niestety zwykli układacze przewodów nie mają o takich sprawach pojęcia, a z takimi problemami borykają się projektanci. Dlatego dla przeciętnego układacza czy też laika pytającego na forum, lepiej jest, gdy instalacje zawsze prowadzi w rurach osłonowych, ale nie w posadzce tylko po stropie.
Na koniec jeszcze prośba, aby kolega był nieco bardziej powściągliwy z orzekaniem komu wolno mieć i jakie kwalifikacje.
P.S.
Układając przewody bezpośrednio na stropie i zalewając je chudym betonem nie musimy później docinać styropianu. Po prostu kładzie się go, a on sam się podda te kilka-kilkanaście milimetrów w tym miejscu, gdzie są instalacje.
Jeżeli zastosujemy rurę peszla czy też sztywne rury instalacyjne to musimy w styropianie wykonać odpowiednie wcięcia lub układać styropian w kilku warstwach tworząc szczelinę na te rury.