Mobali wrote:Nawet pobieżna lektura tego Forum dowodzi, że absolutnie nie masz racji.
A ile procent populacji stanowią uzytkownicy tego forum?
Do mnie trafiało trochę sprzętu do naprawy, w momencie jak już był kupiony nowy sprzęt. Zdarzyło się kilka razy, że po naprawie sprzęt trafiał wprost na zbiórkę elektrośmieci.
Powodem jest estetyka nowych urządzeń. Jest ona na wyższym poziomie (nawet gdyby się cofnąć w czasie i porównać do sprzętu z lat np. 2010 w momencie gdy on był nowy). Do tego jakieś WiFi czy BT w nowych urządzeniach.
Ktoś kto już kupił nowe, nie chce już tego starego (nawet jak jest dobre, albo odnowione podczas naprawy).
Z roku na rok spada też ilość zapytań o naprawy.
Więc nie neguję że jest jakiś problem z naprawami, i że na Elektrodzie jest o to trochę zapytań. Ale to jest jakiś margines, bo jak się podliczy całą populację Polski, to tego wcale nie będzie dużo.
Mobali wrote:Ludzie pytają o taką formę ratowania produktów i szukają możliwości napraw. A nie naprawiają dlatego, że albo nie ma takiej możliwości (bo świadomie zaprojektowano "słaby punkt" wyrobu) albo naprawa jest zupełnie nieopłacalna (jak w przypadku niektórych pralek, czy telewizorów gdzie problematyczna część kosztuje zwykle 3/4 ceny lub więcej nowego wyrobu).
Racja.
Ale problemem z naprawami nie jest dostępność części ale ich cena.
Dyrektywa dba wyłącznie o dostępność, i to dostępność dla profesjonalnych serwisów. Zatem nie zmienia nic w sprawie opłacalności, bo ona wynika z ceny (nawet niedostępność części nie jest przeszkodą, bo za odpowiednią cenę część można dorobić samemu).
Mobali wrote:Od lat w sklepach i serwisach ludzie dowiadują się, że jakakolwiek naprawa nie ma sensu i lepiej kupić sobie nowe. A skoro taki stan rzeczy jest rzeczywistością, to tak po prostu czynią.
Ale to z powodu chęci sklepu do sprzedaży nowego produktu.
Dyrektywa nic o tym nie mówi. Zatem dyrektywa zadba o dostępność części, ale nie przeszkodzi sklepom dalej mówić klientowi: "Nie opłaca się naprawiać, polecamy kupić nowe nowe.".
A jak nawet klient się powoła na dyrektywę, to sklep dopowie:
"No tak, części są dostępne, ale są drogie i ciągle się nie opłaca naprawiać".
Dyrektywa przecież nie zakazuje zniechęcać do naprawy.
I w sumie dobrze że nie zakasuje. Jeszcze by tego brakowało żeby była dyrektywa co będzie ustalała co ma nam mówić sprzedawca w sklepie. Szczególnie gdy to co nam będzie mówił o nieopłacalności naprawy może być prawdą (mimo dostępności części).
To nie dyrektywa jest tym co może pomóc. Na prawie każde skomplikowane przepisu znajdą się obejścia. Może nie będą to obejścia wprost, ale na pewno będą takie że nie zrealizować ostatecznego celu.
Obejść obowiązku dostarczania części zamiennych się nie da, ale da się obejść niezapisany wprost w dyrektywie cel uzyskania opłacalności napraw. A jak nie to, to da się obejść utratę zysków powodowaną naprawami starego sprzętu zamiast kupowaniem nowego. Producent nie będzie zarabiał na sprzedaży nowych, to podniesie ceny starych oraz ceny części zamiennych.
Każde skomplikowane przepisy mają dwie cechy:
1. Utrudniają życie uczciwym ludziom, czyli i uczciwym producentom.
2. Dla odpowiednio dobrych prawników są do obejścia więc nieuczciwe firmy i tak to obejdą.
Stąd prosty wniosek, choć nie wszyscy go rozumieją:
Żeby się pozbyć nieuczciwych firm należy zmniejszyć ilość przepisów, a nie ją zwiększać.
Nie regulować coraz szczegółowiej każdego szczegółu produkcji, lecz właśnie deregulować.