Praktyki w elektrowni - opowiadanie
Kiedyś szkoły organizowały miesięczne praktyki zawodowe, jak wyglądały wasze praktyki, czy teraz w szkołach również organizowane są takie praktyki?
Trochę dla dla Was, a być może trochę dla siebie postanowiłem przelać na ekran i umieścić kilkuodcinkowe opowiadanie właśnie o szkolnych praktykach, napiszcie proszę jak się podobało, a może coś uzyskaliście dla siebie z tych tekstów?
Na wszelki wypadek informuję, że: wszelkie podobieństwo do prawdziwych postaci i zdarzeń jest przypadkowe.
***
Siedzimy bezczynnie w sali lekcyjnej i oczekujemy na pojawienie się szkolnego opiekuna praktyk. Praktyki w technikum mają trwać miesiąc i zamiast do szkoły będziemy chodzili do wybranej firmy związanej z elektroniką. Buczenie świetlówek i szum rozmów przerywa trzask otwierających się drzwi, do sali wchodzi szkolna opiekunka praktyk. Po krótkim wstępie słucham listy firm, które oferują wolne miejsca. Nagle pojawia się informacja o praktykach w elektrowni, to było coś dla mnie! Zapisuję się na listę. Okazuje się, że zainteresowanie zaproponowanymi miejscami praktyk jest niewielkie. Część osób wybrała firmy, z którymi jest szansa związać swoją przyszłość zawodową. Inni mają umówione praktyki w niewielkich firmach, gdzie w zamian za pomalowanie ściany lub płotu będą mieli wolny miesiąc i zaliczone praktyki... Ponoć szkoła ma kontrolować przebieg praktyk, ale to raczej niewykonalne, a pracodawca zawsze może powiedzieć, że uczniowie są w terenie. Wybrałem praktyki w elektrowni głównie z ciekawości, pasji do elektroniki, liczyłem że dowiem się i zobaczę coś ciekawego. Mamy prowadzić dziennik praktyk i wpisywać co robiliśmy każdego dnia. Zajrzenie do takiego dziennika po latach musi być ciekawym doświadczeniem.
***
Okazuje się, że praktyki nie będą w elektrowni tylko w zakładzie energetycznym. Jestem trochę rozczarowany, ale zakład energetyczny może być równie ciekawy. Z grupy elektroników będą trzy osoby, ja i Marcin od nas i jedna osoba z innej szkoły konkurującej z nami pod wieloma względami. Trafiamy do budynku biurowego firmy i w sali szkoleniowej mamy kurs BHP, następnie będzie spotkanie z opiekunem praktyk. Na szkoleniu jest sporo osób, są elektrycy, elektromonterzy, energetycy, ale także bardziej żeńskie szkoły, które zasilą pewnie działy logistyczne i biurowo-księgowe zakładu. Teraz widzę, że to naprawdę duża firma.
Szkolenie BHP jest ekstremalnie nudne, bardzo rozprasza mnie dziewczyna po drugiej stronie stołu pod oknami. Dziewczyna z ciemnymi spiętymi włosami opadającymi na jej szyję, kilka pasemek delikatnie przysłaniało jej uszy. Co jakiś czas spotykamy się wzrokiem, ma ciemne ładne oczy. Właściwie nie słyszę treści szkolenia i obmyślam plan jak ją zaczepić, teraz wydaje mi się to bardzo śmieszne. Jak to mówią - gdyby młodość wiedziała a starość mogła
do starości jeszcze mi daleko, ale z młodości wyszedłem już jakiś czas temu...
Mój misterny plan psuje fakt, że kończy się pierwsza część szkolenia i na drugiej zostajemy wraz z elektrykami, natomiast osoby z części biurowej opuszczają salę w raz z moją czarnooką...
Druga część szkolenia to już ciekawsze konkrety, związane z niebezpieczeństwem porażenia prądem. Prowadzący opisuje kilka wypadków, pewnie aby zrobić na nas wrażenie i aby coś do nas dotarło. Zostajemy skierowani do opiekuna praktyk od strony zakładu. Wtedy wydawało mi się, że taki opiekun praktyk to niezła fucha. Podejrzewam, że w rzeczywistości było to dodatkowe zadanie do codziennych obowiązków. Przed nami miesiąc praktyk, wtedy wydawało mi się, że będzie to trwało wieczność, teraz miesiąc w pracy często mija zaskakująco szybko...
Znam już naszą grupę, ja głównie zainteresowany jestem elektroniką i trochę informatyką, Marcina bardziej pochłania informatyka, zaczynał od Atari, później miał dostęp do Commodore i Amigi brata i wreszcie przesiadł się na PCty. Dołączył do nas Szczepan, po rozmowie na przerwie w szkoleniu okazało się, że to normalny gość zainteresowany głównie elektryką. Mógł robić praktyki u ojca, ale podobnie jak my chciał coś z praktyk wyciągnąć. Dobrze, że nie kultywuje rywalizacji z naszą szkołą, a być może mamy przewagę liczebną. Dzień minął dość szybko i nieco przed czasem idziemy do domu. To znacznie lepsze niż szkoła, wtedy zastanawiałem się dlaczego rodzice narzekają na pracę
Wprawdzie sporo pracowałem dorywczo i znałem smak zmęczenia i ciężko zarobionych pieniędzy, ale to nie była praca ciągła, z dnia na dzień.
CDN.
Link do następnego odcinka https://www.elektroda.pl/rtvforum/viewtopic.php?p=18235784#18235784
W załącznikach tekst w formacie .mobi i .pdf. Dodałem na prośbę Autora [ArturAVS]
Kiedyś szkoły organizowały miesięczne praktyki zawodowe, jak wyglądały wasze praktyki, czy teraz w szkołach również organizowane są takie praktyki?
Trochę dla dla Was, a być może trochę dla siebie postanowiłem przelać na ekran i umieścić kilkuodcinkowe opowiadanie właśnie o szkolnych praktykach, napiszcie proszę jak się podobało, a może coś uzyskaliście dla siebie z tych tekstów?
Na wszelki wypadek informuję, że: wszelkie podobieństwo do prawdziwych postaci i zdarzeń jest przypadkowe.
***
Siedzimy bezczynnie w sali lekcyjnej i oczekujemy na pojawienie się szkolnego opiekuna praktyk. Praktyki w technikum mają trwać miesiąc i zamiast do szkoły będziemy chodzili do wybranej firmy związanej z elektroniką. Buczenie świetlówek i szum rozmów przerywa trzask otwierających się drzwi, do sali wchodzi szkolna opiekunka praktyk. Po krótkim wstępie słucham listy firm, które oferują wolne miejsca. Nagle pojawia się informacja o praktykach w elektrowni, to było coś dla mnie! Zapisuję się na listę. Okazuje się, że zainteresowanie zaproponowanymi miejscami praktyk jest niewielkie. Część osób wybrała firmy, z którymi jest szansa związać swoją przyszłość zawodową. Inni mają umówione praktyki w niewielkich firmach, gdzie w zamian za pomalowanie ściany lub płotu będą mieli wolny miesiąc i zaliczone praktyki... Ponoć szkoła ma kontrolować przebieg praktyk, ale to raczej niewykonalne, a pracodawca zawsze może powiedzieć, że uczniowie są w terenie. Wybrałem praktyki w elektrowni głównie z ciekawości, pasji do elektroniki, liczyłem że dowiem się i zobaczę coś ciekawego. Mamy prowadzić dziennik praktyk i wpisywać co robiliśmy każdego dnia. Zajrzenie do takiego dziennika po latach musi być ciekawym doświadczeniem.
***
Okazuje się, że praktyki nie będą w elektrowni tylko w zakładzie energetycznym. Jestem trochę rozczarowany, ale zakład energetyczny może być równie ciekawy. Z grupy elektroników będą trzy osoby, ja i Marcin od nas i jedna osoba z innej szkoły konkurującej z nami pod wieloma względami. Trafiamy do budynku biurowego firmy i w sali szkoleniowej mamy kurs BHP, następnie będzie spotkanie z opiekunem praktyk. Na szkoleniu jest sporo osób, są elektrycy, elektromonterzy, energetycy, ale także bardziej żeńskie szkoły, które zasilą pewnie działy logistyczne i biurowo-księgowe zakładu. Teraz widzę, że to naprawdę duża firma.
Szkolenie BHP jest ekstremalnie nudne, bardzo rozprasza mnie dziewczyna po drugiej stronie stołu pod oknami. Dziewczyna z ciemnymi spiętymi włosami opadającymi na jej szyję, kilka pasemek delikatnie przysłaniało jej uszy. Co jakiś czas spotykamy się wzrokiem, ma ciemne ładne oczy. Właściwie nie słyszę treści szkolenia i obmyślam plan jak ją zaczepić, teraz wydaje mi się to bardzo śmieszne. Jak to mówią - gdyby młodość wiedziała a starość mogła

Mój misterny plan psuje fakt, że kończy się pierwsza część szkolenia i na drugiej zostajemy wraz z elektrykami, natomiast osoby z części biurowej opuszczają salę w raz z moją czarnooką...
Druga część szkolenia to już ciekawsze konkrety, związane z niebezpieczeństwem porażenia prądem. Prowadzący opisuje kilka wypadków, pewnie aby zrobić na nas wrażenie i aby coś do nas dotarło. Zostajemy skierowani do opiekuna praktyk od strony zakładu. Wtedy wydawało mi się, że taki opiekun praktyk to niezła fucha. Podejrzewam, że w rzeczywistości było to dodatkowe zadanie do codziennych obowiązków. Przed nami miesiąc praktyk, wtedy wydawało mi się, że będzie to trwało wieczność, teraz miesiąc w pracy często mija zaskakująco szybko...
Znam już naszą grupę, ja głównie zainteresowany jestem elektroniką i trochę informatyką, Marcina bardziej pochłania informatyka, zaczynał od Atari, później miał dostęp do Commodore i Amigi brata i wreszcie przesiadł się na PCty. Dołączył do nas Szczepan, po rozmowie na przerwie w szkoleniu okazało się, że to normalny gość zainteresowany głównie elektryką. Mógł robić praktyki u ojca, ale podobnie jak my chciał coś z praktyk wyciągnąć. Dobrze, że nie kultywuje rywalizacji z naszą szkołą, a być może mamy przewagę liczebną. Dzień minął dość szybko i nieco przed czasem idziemy do domu. To znacznie lepsze niż szkoła, wtedy zastanawiałem się dlaczego rodzice narzekają na pracę

CDN.
Link do następnego odcinka https://www.elektroda.pl/rtvforum/viewtopic.php?p=18235784#18235784
W załącznikach tekst w formacie .mobi i .pdf. Dodałem na prośbę Autora [ArturAVS]