Posiadam 2szt lamp 6P14P wraz z podstawkami i 1szt ECC83 wraz z podstawką. Mam też transformator głośnikowy, który prawdopodobnie pracował wcześniej we wzmacniaczu opartym o 2szt powyższych lamp. Zapewne jakiś rodzaj układu push&pull.
Mam problem z identyfikacją jego uzwojeń anodowych, oraz impedancji głośnika, z jaką powinien on współpracować. Transformator nie jest nigdzie opisany, nie posiada oznaczeń. Gdyby posiadał nie miałbym problemu z jego adaptacją jak i wyborem układu w jakim będzie on pracował.
Jego uzwojenie pierwotne (anodowe) posiada 5 wyprowadzeń. (opisane kolejnością od rdzenia do zewnątrz transformatora)
-Czerwony
-Czarny
-Brązowy
-Niebieski
-Żółty.
Pomiar omomierzem prezentuje się tak:
czarny-czerwony 250ohm i to uzwojenie nie ma żadnego połączenia z innymi przewodami
brązowy-niebieski 300ohm
brązowy-żółty 330ohm
niebieski-żółty 30ohm
Tak wygląda sam transformator
A tak zmierzone uzwojenia:
Transformator miał złączony przewód czarny z brązowym, rozłączyłem je do pomiarów.
Do dyspozycji mam także transformator sieciowy (anodowe po wyprostowaniu 300V i 330V, żarzenie AC 6.5V)
Czy da się użyć tego transformatora do złożenia wzmacniacza opartego o dwie lampy 6p14p? Nawet jeżeli nie to czy nada się do jednej 6p14p?
W sprawach lampowych nie jestem specjalistą, jak na razie udało mi się poskładać wzmacniacz lampowy wg schematu z bambino, jednak w tamtym wypadku miałem wszystkie części i schemat, złożenie tego było jak łączenie klocków LEGO ze sobą.
Właśnie oglądałem go bardzo dokładnie i z każdej strony. Nie ma żadnych śladów po brakujących przewodach czy widocznych drucikach. Tak samo jak nie ma żadnych oznaczeń.
Jedyne co o nim wiem to to, że pochodzi on z radia lampowego produkcji niemieckiej i prawdopodobnie pracował z dwoma lampami 6p14p.
W takim stanie jak jest raczej nie nadaje sie do współpracy z dwoma lampami w układzie push-pull. Brak uzwojeń które byłyby symetryczne. Na upartego a się połączyć uzwojenia tak by były bliskie symetrycznemu połączeniu, jednak będzie między nimi różnica 20ohm. To sporo drutu, zapewne indukcyjność tak połączonych uzwojeń też by była znacznie różna.
Czytałem na internecie, że w celu zwiększania mocy z lamp 6p14p łączono je równolegle odpowiednio zmieniając parametry transformatora jak i pozostałych elementów. Może ten transformator jest nawinięty do takiego właśnie trybu pracy?
Witam,
narazie masz za malo informacji,
podlacz ten transformator w ten sposob ze do uzwojenia o najmniejszej rezystancji podlaczasz powiedzmy 5VAC i mierzysz to co masz na wtornych, z tego obliczysz sobie orientacyjna przekladnie i Ra i zobaczysz czy sie nadaje do tych lamp.
Moze jeszcze taka uwaga obejzyj rdzen jak jest zlozony czy na przemian czy w jedna strone to by ci sugerowalo w jakim ukladzie on ma pracowac.
Pozdrawiam
napięcia między czerwonym i czarnym a pozostałymi przewodami nie ma.
Przekładnia dla tych symetrycznych uzwojeń wychodzi około 23 (140:6,1=22,95)
przekładnia dla pozostałego uzwojenia wychodzi około 2,2 (13,5:6,1=2,21)
Kurcze, wygląda to jakby transformator miał jednak symetryczne uzwojenie, tylko czemu pomiar omomierzem wskazywał inaczej?
Tak "graficznie" prezentuje się pomiar:
Następnie rozebrałem transformator. składa się z 2 części. Karkas z uzwojeniami nałożony na kształtki typu E, zamknięty od góry kształtkami typu "I". Między nimi przekładka z preszpanu.
Tranzformator jak sama nazwa mówi transformuje napięcie i prąd. Posiada taki parametr jak przekładnia 'z', czyli stosunek ilości zwojów na uzwojeniu pierowtnym do ilości na uzwojneniu wtórnym. Po stronie pierwotnej podane jest napięcie U1, w związku z tym na stronie wtórnej jest napięcie U2=U1/z (z zasadzy działania transformatora). Uzwojenie wtórne obciązone jest opornością R, czyli płynie przez nie prąd I2=U2/R. W uzwojeniu pierwotnym płynie prąd z krotnie mniejszy: I1=I2/z (zasada działania transformatora). Oporność jaką widzi żródło prądu zasilającego uzwojenie pierwotne to Ra=U1/I1. Ale ponieważ U2=U1/z, czyli U1=U2*z i I1=I2/z to możne to podstawić do wzoru na Ra i dostaniemy R2=(U2/z)/(I2/z), po przekształceniu: Ra=(U2/I2)*z^2 = R*z^2. W ten sposób źródło prądu po stronie pierotnej widzi z-kwadrat większą oporność umieszczoną w uzwojeniu wtórnym.
Gdzie o ile dobrze zrozumiałem:
Z-przekładnia transformatora;
R-oporność obciążenia uzw. wtórnego;
Kurcze, wygląda to jakby transformator miał jednak symetryczne uzwojenie,
Uzwojenia "symetryczne" maja jednakową ilość zwojów, ale nawijane jedne na drugim, a nie sekcyjnie, maja rózną długość drutu uzwojenia.
Uzwojenie nawinięte "na górze" to dłuższy drut.
Witam,
z budowy transformatora wynika ze jest on przeznaczony do ukladu SE a nie PP.
Wyglada ze 6V1 to uzwojenie wtorne, 140V+13V5 to pierwotne z odczepem ultralinear.
Nie do konca widac po co jest to drugie uzwojenie 140V moze ktos przewidzial uklad PP po zmianie ukladu rdzenia Pozdrawiam
Z tego co doczytałem w internecie da się złożyć wzmacniacz push-pull mając symetryczne uzwojenie bez odczepów ultra-linear. Schematów kilka jest.
Tak czy inaczej te blachy nie są ciasno, jest możliwość ich łatwego demontażu i ułożenia naprzemiennie (jak w klasycznym transformatorze sieciowym raz z góry raz z dołu kształtka E uzupełnione szpary kształtkami I)
Jeżeli ten transformator pracował w układzie przeciwsobnym, a czarny i brązowy były zwarte to jest środek i zasilanie Ua.
Jeżeli nie ma żadnego urwanego wyprowadzenia to czerwony i niebieski są do anod.
A ten nieszczęsny żółty. Widziałem w jakimś niemieckim odbiorniku układ PP gdzie z takiego odczepu było wyprowadzone ujemne sprzężenie zwrotne z regulacją barwy.
Końcówka wtedy musiała pracować w klasie A.
Może znajdę to radio w starych schematach.
Ten transformator podobno pochodzi z niemieckiego radia właśnie.
Nawet jeżeli byłaby z tego regulacja barwy to chciałbym ją pominąć. Nie jest to potrzebne. Zależy mi na uzyskaniu "gołej" końcówki mocy. Jak odda 5-6W będzie to już wystarczające.
Nie potrafię określić w jakim układzie ów transformator pracował. @jozgo
ale to jest oczywiste, jak byl zlozony rdzen ? w jedna strone z przerwa czyli ze "strata" a wiec na 100% SE, zadne PP wtedy rdzen bedzie ulozony naprzemian, nie ma potrzeby przekladek bo nie ma skladowej stalej.
Pozdrawiam
OK, więc transformator jest przeznaczony do pracy w SE.
Jego Ra mieści się w zakresie Ra jakie obsługuje 6P14P.
Więc pozostaje jedynie wybór układu SE.
Tylko wciąż pytanie-po co on ma tyle uzwojeń?
I drugie pytanie-czy można połączyć dwie lampy 6P14P równolegle? To zmniejszy obsługiwane przez nie Ra o połowę. Transformator z głośnikiem 4ohm tez będzie miał Ra mniejsze mniej więcej o połowę (wartości orientacyjne, dokładnej przekładni nie znamy jak i głośnik nie jest rezystorem)
Tak też prawdopodobnie uczynię.
Chciałem uzyskać trochę więcej niż około 1.5W na lampie ECL86 i transformatorze TG2.5 z Bambino. Jest to moc niewystarczająca do wysterowania współczesnego głośnika.
Na razie jeżeli chodzi o wybór projektu jestem skłonny skorzystać z:
http://tube-sound.ru/mydiy.html ze względu na prostotę układu oraz fakt, że większość niezbędnych elementów mam w zasobach.
Tak też prawdopodobnie uczynię.
Chciałem uzyskać trochę więcej niż około 1.5W na lampie ECL86 i transformatorze TG2.5 z Bambino. Jest to moc niewystarczająca do wysterowania współczesnego głośnika. ...
Oj mylisz sie kolego, ja mam w domu 4 wzmacniacze lampowe i jeden wlasnie SE na ECL86 sluzy on jako wzmacniacz do komputera i zasila te same kolumny co wieksi bracia a zapewnia wiecej niz wystarczajaca glosnosc, oczywiscie sa to kolumny projektowane pod wzmacniacze lampowe, nie mniej sa to "wspolczesne" kolumny czyli nawet wiecej niz "wspolczesny glosnik".
Pozdrawiam
Być może ja mam zużytą ECL86 i stąd jej bardzo niska moc (duża utrata emisji). Ja mam kolumnę która nie była projektowana pod wzmacniacz lampowy. Praktycznie to jest główny powód, dla którego szukam nieco mocniejszego wzmacniacza lampowego. Bardzo ciekawe brzmienie znacznie różne od tranzystorowych końcówek.
Wykonanie pojedynczego stopnia mocy nie sprawiło mi w tym wypadku trudności, montaż ze współczesnych elementów (poza lampą i transformatorem głośnikowym), więc wszystko nowe, sprawne i z katalogowymi parametrami. Zasilanie jedynie robiłem impulsowe z braku właściwego transformatora sieciowego. Nie chciałem kupować bo nie wiedziałem czy projekt w ogóle wypali a przetwornice mogłem zrobić z byle czego. Być może i ona jest przyczyną niskiej mocy, jednak nie zaobserwowałem by tam siadało napięcie anodowe ani żeby jakieś zakłócenia przechodziły.
Z tego co zdążyłem doczytać to końcówka oparta o dwie lampy potrafi być kłopotliwa w uruchomieniu, trzeba ją dość umiejętnie zaekranować od strony elementów (zamierzam robić montaż bez płytki-do podstawek jak to robiono dawniej.) i dość umiejętnie rozmieszczać elementy by nie zbierały zakłóceń.
No to poskladaj ten rdzeń bez przekładki. Kształtki EI na przemian i zrób to upragnione PP.
Żółty przewód "utnij" albo udawaj, że go nie widzisz.
Nie ma sensu tak improwizować, lepiej samemu spętać lub kupić gotowy transformator dedykowany do układów PP, jak się chce mieć dobry wzmacniacz. Tak przerobiony transformator na potrzeby układu PP zawsze będzie ułomny. Pracował on niemal na pewno z pojedynczą EL84/6Π14Π. Dwa uzwojenia, zresztą oryginalnie połączone - to po prostu połówki uzwojenia anodowego, a zrobiono tak po to aby między nie wcisnąć uzwojenie wtórne dzięki czemu mniejsza jest indukcyjność rozproszenia i wyższa górna częstotliwość graniczna. Jest to bardzo częsty zabieg, tylko nie zawsze wyprowadza się punkt połączenia połówek. Tak jest w najpopularniejszych TG2,5-1-666 (bywają wykonania z wyprowadzonym środkiem lub bez niego), w TG6-16-666 (ten wbrew oryginalnemu przeznaczeniu Peerelowska Myśl Techniczna użyła w którymś z gramofonów w układzie PP na dwóch ECL86 ale rezultaty tak jak należało oczekiwać były marne ponieważ uzyskano zaledwie 4W - mniej niż uzyskuje się na jednej lampie z dobrym transformatorem; podobnie robią też i dzisiejsi domorośli "konstruktorzy" pakując bezkrytycznie TG2,5 z odczepem do układów PP, szczegónie gitarówców). Ale dzielone uzwojenie pierwotne (bez odczepu) miał też znacznie starszy TW6-319 stosowany w radiach "Tatry", "Bolero" a najpewniej i przywoływany "Calypso"; wszystkie one miały EL84 w końcówce. Odczep (niebieski) to nie żaden UL jak to głoszą nie znający się na rzeczy audiofile (w układzie SE daje on problematyczne korzyści) lecz służy do kompensacji tętnień zasilania. W tym celu to właśnie do tego odczepu dołącza się zasilacz anodowy, zaś rezystor filtru zasilającego stopnie wstępne dołącza się do owej przedłużki uzwojenia pierwotnego (żółty). Gdy rezystancja tego elementu wynosi tyle ile impedancja wewnętrzna lampy podzielona przez przekładnię transformatora z uzwojenia anodowego na przedłużkę (w pierwszej potędze, nie w kwadracie!) to prąd tętnień płynący przez gałąź z rezystorem kompensuje prąd tętnień w gałęzi z lampą dzięki czemu przydźwięk ulega wydatnemu osłabieniu. W typowym puncie pracy (Ua=250V, Ia=48mA) impedancja wewnętrzna EL84 wynosi 38kΩ zatem należy zastosować rezystor filtracyjny 1,8kΩ. Tak jak to pokazano na schemacie Calypso. W późniejszych latach ten użyteczny patent poszedł w zapomnienie, i dlatego że zwiększyła się dostępność elektrolitów o większej pojemności (np. 50µF podczas gdy w latach 50-tych nierzadko spotykało się w zasilaczach kondensatory 16µF), i wobec wzrostu popularności sprzętu z najniższej półki gdzie przydźwięk uznano za normę (np. radia w rodzaju "Atuta", "Figaro" bądź "Kankana" oraz gramofon "Bambino"). Dziś nadal jest możliwe jego stosowanie: we wzmacniaczach z telewizyjnymi transformatorami TG2,5 bądź TG5 można do tego celu wykorzystać pozostawiane zwykle odłogiem uzwojenia słuchawkowe. No ale to widać za mądre dla współczesnej wychowanej na smartfonach gimbazy...
Dodano po 49 [minuty]:
alikatek wrote:
Z tego co zdążyłem doczytać to końcówka oparta o dwie lampy potrafi być kłopotliwa w uruchomieniu, trzeba ją dość umiejętnie zaekranować od strony elementów (zamierzam robić montaż bez płytki-do podstawek jak to robiono dawniej.) i dość umiejętnie rozmieszczać elementy by nie zbierały zakłóceń.
Nie ma żadnych racjonalnych przesłanek na potwierdzenie takiej opinii. Gdy się zaprojektuje końcówkę z głową to jej uruchomienie nie powinno być trudniejsze niż oklepanej końcówki SE. Powodem problemów może być np. bezsensowne mnożenie liczby stopni objętych ogólnym USZ, co zwiększa sumaryczne przesunięcie fazy na krańcach pasma i grozi samowzbudzeniem: dla niskich częstotliwości objawia się ono warkotem (motorowaniem), dla wysokich - piskiem, wyciem lub sykiem. Szczególnie łatwo o to z wysokoczułymi lampami końcowymi, takimi jak EL84 lub zwłaszcza ECL86, gdzie obie sekcje w jednej bańce cechują się wysokim wzmocnieniem. Gdy użyje się takich lamp np. we wzmacniaczu z pentodą EF86 na wejściu, stopniem odwracającym fazę ze sprzężeniem katodowym na ECC83 (lub sekcjach triodowych ECL86) - struktura nazywana Mullard 5-10, to nie należy się dziwić gdy się to wzbudzi po dołączeniu ogólnego USZ. O wiele łatwiej uruchomić jest wzmacniacz z jednym tylko stopniem napięciowym na EF86 lub połówce ECC83 (względnie sekcji triodowej jednej z ECL86), oraz odwracaczem fazy z dzielonym obciążeniem na połówce ECC82, drugiej połówce ECC83 lub sekcji triodowej drugiej ECL86. Ale i w tym ostatnim wypadku możliwa jest przykra niespodzianka gdy się niewłaściwie przypisze role poszczególnym lampom (wszystkiego dwóm!). Ta pentoda w bańce której znajduje się trioda przeznaczona na odwracacz fazy powinna być sterowana z jego wyjścia anodowego, zaś lampa z triodą wzmacniacza napięciowego - z wyjścia katodowego odwracacza. Dzięki temu stosunki fazowe w poszczególnych lampach będą takie jak w podstawowej konfiguracji SE. Gdy się to zrobi odwrotnie - wystąpi dodatnie sprzężenie zwrotne przez pojemność między anodą pentody a anodą triody wzmacniacza napięciowego, która jest wielokrotnie większa od pojemności z anody pentody na siatkę triody, zminimalizowanej w tej lampie z najwyższą starannością. Gdy zaś będzie się nie tylko przestrzegało właściwego połączenia lamp ale i zastosuje się galwaniczne sprzężenie między stopniem napięciowym - zmniejszy się liczbę owych elementów które należałoby umiejętnie rozmieszczać, i niebezpieczeństwo wzbudzenia oddali się jeszcze bardziej. Wbrew rozpowszechnionym fejkom możliwa jest poprawna praca galwaniczne sprzężonych stopni, nawet na niskoprądowych lampach ECC83 lub sekcjach triodowych ECL86. Trzeba tylko stosować odpowiednio duże rezystory obciążające: 470kΩ w anodzie stopnia napięciowego, 100kΩ w katodzie i anodzie odwracacza. I taka najprostsza struktura końcówki PP w zupełności wystarczy w większości przypadków. Stosowanie bardziej złożonych układów (np Willamsona lub Mullarda 5-10) okazuje się niezbędne tylko w szczególnych przypadkach: w gitarowcach gdzie stopień z dzielonym obciążeniem jest wykluczony z uwagi na możliwość pojawiania się prądów siatek w celowo przesterowanym stopniu końcowym, gdy stosuje się niskoczułe lampy końcowe (niektóre tetrody strumieniowe, triody lub pentody w połączeniu triodowym, wreszcie w układach takich jak Circlotron lub Quad gdzie z uwagi na silne lokalne USZ w stopniu końcowym inwerter z dzielonym obciążeniem nie byłby zdolny dostarczyć odpowiednio wysokich napięć. Wtedy jednak niskie wzmocnienie napięciowe stopnia mocy ułatwia utrzymanie stabliności mimo zwiększonej liczby stopni. Natomiast projekty takie jak choćby AVT2754 są najzwyczajniej przekombinowane: tu zamiast kołyski zgodnie z wcześniejszymi zaleceniami wystarczyłby inwerter z dzielonym obciążeniem. Elementów byłoby mniej a parametry lepsze dzięki wręcz idealnej symetrii na obu wyjściach odwracacza. Podobnie niewydarzony jest i ów łampowyj zbuk z tube-sound.ru: odwracacz ze sprzężeniem katodowym wymaga kłopotliwego doboru rezystorów anodowych dla uzyskania jako takiej symetrii (która i tak będzie się rozjeżdżać w miarę zużywania się lamp) a UZS nie przewidziano tam wcale (co we wzmacniaczach lampowych oznacza konieczność pogodzenia się ze znacznymi zniekształceniami a co gorsze słabym tłumieniem rezonansu głośnika), i zrobiono tak nieprzypadkowo: włączenie szeregowego USZ na siatkę prawej triody popsułoby symetrię jeszcze bardziej, zaś równoległe sprzężenie zwrotne na siatkę lewej triody obniżyłoby radykalnie opór wejściowy wzmacniacza, a co gorsze jego głębokość zależałaby od impedancji żródła, w wyniku czego wzmacniacz mógłby się wzbudzić po jego odłączeniu, albo w środkowym ustawieniu potencjometru głośności, gdyby znajdował się on akurat w tym miejscu. Jak widać, w umyśle tamtego rosyjskiego autora socjalizm ma się dobrze a nawet jeszcze lepiej: stworzył problem przez wybór nieoptymalnej konfiguracji, i teraz nie to że go bohatersko zwalcza, ale wręcz przechodzi nad nim do porządku dziennego udając że problemu nie ma. A przecież i tu odwracacz fazy z dzielonym obciążeniem sprzężony galwanicznie ze stopniem napięciowym byłby najprostszym i najlepszym rozwiązaniem.
Moderated By Futrzaczek:
"No ale to widać za mądre dla współczesnej wychowanej na smartfonach gimbazy..."
3.1.9. Nie ironizuj i nie bądź złośliwy w stosunku do drugiej strony dyskusji. Uszanuj odmienne zdanie oraz inne opinie na forum.
Ostrzeżenie.
Nie jestem "lampowcem", jest to dział elektroniki który dopiero zaczynam. Stąd mam raczej marną wiedzę na temat różnych układów lampowych. Jestem na tyle młody, że nie mogłem mieć styczności z produkcją, eksploatacją i serwisowaniem takich urządzeń. Kiedy byłem dzieckiem takie urządzenia były masowo złomowane-stąd mam zachowane jakieś lampy i osprzęty do nich. Jednocześnie jestem na tyle stary że nazywanie mnie "smarftonową gimbazą" jest tak samo nietrafne.
Jednocześnie dziękuję za konkretny wykład na temat wad produkcji wzmacniaczy lampowych w okresie PRL. Będę pamiętał na przyszłość jakich konstrukcji powinienem unikać.
Również dziękuję za ukazanie problemów, jakie mogę napotkać podczas tworzenia bardziej skomplikowanych konstrukcji lampowych. Nie wykluczam, że kiedyś (w miarę możliwości finansowych, czasowych i "wiedzowych") spróbuję poskładać coś konkretniejszego niż zabawkę do hałasowania w pokoju robioną na pospolitych, tanich lampach i TG z rozbiórki. Wiedza z pewnością może się przydać.
Wracając jednak do tego transformatora. Jest to transformator dedykowany do układu SE (wg kolegi powyżej) więc w takiej konfiguracji spróbuję go zastosować, jednak daruję sobie przekładanie blaszek. Lamp mam w sumie kilka, więc mogę przetestować kilka aplikacji i wybrać tą brzmiącą najlepiej. Dopiero taki układ obudować.
Lamp mam w sumie kilka, więc mogę przetestować kilka aplikacji i wybrać tą brzmiącą najlepiej. Dopiero taki układ obudować.
I bardzo dobrze. Nie róbmy z lamp jakiegoś magicznego audio-voodo, gdzie każdy parametr musi być obliczony z równań różniczkowych piątego rzędu z dokładnością do piętnastego miejsca po przecinku, bo inaczej układ jest kompletną klapą, kichą i zagra jak deska od klozetu. Pamiętać należy, że stosowane przez nas modele elementów też są pewnymi uproszczeniami Chodzi o to, aby się uczyć i eksperymentować - w ramach przyjętych zasad BHP oraz parametrów maksymalnych stosowanych elementów.
Tego "zbuka" nie przekreślałbym aż tak bardzo - typowe rezystory, jakie można teraz kupić, mają tolerancję 5%. Jeżeli 6N2P nie będzie miała drastycznie rozjechanych między sobą triod, to ten układ zagra. Czy ładnie, czy brzydko - kwestia słuchającego. Owszem, USZ nie ma i dodanie go byłoby ciężkie, trzeba byłoby sumować sygnały przy siatce lewej triody. Ale nie każdy układ musi mieć USZ PS. rezystory R8 i R9, polaryzujące siatki ECL86, również należałoby dobrać, gdyż stanowią obciążenie dla anod 6N2P (w sensie sygnałowym) w takim samym stopniu, co rezystory anodowe
Cóż... na razie dowiedziałem się, że mam transformator zdolny do pracy z jedną lampą, i tak go chyba wykorzystam. Z tych 2 lamp które posiadam (ECC83 i 6P14P) można wykombinować przynajmniej dwa całkiem różne układy wzmacniacza. Prawdopodobnie zacznę od tego, ponieważ mam wszystkie elementy:
Jedynie układ zasilania rozwiążę trochę inaczej. Ten transformator który planowałem przeznaczyć na wzmacniacz PP zachowam do większej konstrukcji. Z tego co wiem z jego napięcia anodowego można pociągnąć do 500mA, do takiej zabawki jak jedna 6P14P to będzie armata na muchy. Wzmacniacz prawdopodobnie zasilę impulsowo. Zrobienie niewielkiej przetwornicy na taką moc zajmie niewiele czasu. Rozwiązanie to się sprawdza, wzmacniacz na bazie Bambino zasiliłem w taki właśnie sposób. Przetwornica ma niezbędne filtry i nie powoduje niechcianych efektów dźwiękowych we wzmacniaczu.
Nie wiem, po co spinać EL84 w triodę, skoro może nam służyć jako pentoda. Robi to od lat i niech jej tak zostanie Cała reszta typowa do bólu Nastaw się na ewentualną konieczność zmiany głębokości sprzężenia zwrotnego rezystorem 22k (R7/17).
Z tego co widzę można łatwo zrobić przełącznik trybów pracy (triodowy/pentodowy). Nóżkę 9 lampy łączymy (przez rezystor) z zasilaniem lub nóżką 7 (wyjściem na TG).
Wzmacniacz udało mi się uruchomić. Jedynie jego wzmocnienie jest... niskie trochę. Gra bardzo ładnie, jednak wzmocnienie ma trochę za niskie.
Rozumiem, że je regulujemy właśnie tym rezystorem sprzężenia zwrotnego?
Dodano po 16 [minuty]:
edit
Zmniejszając wartość tego rezystora sprzężenia zwrotnego wzrasta głośność ale i zniekształcenia. Zmiejszając jego wartośc nie obserwuję efektu (zmiana w zakresie 15k-33k)
Możliwe, że gdzieś się pomyliłem w montażu, właśnie zabieram się za dokładną weryfikację. Mimo że jakbym się nawet pomylił to wzmacniacz gra, i to gra bardzo dobrze.
Dodano po 33 [minuty]:
edit2
Zweryfikowałem montaż. Sprawdziłem elementy. Nie znalazłem błędu. Podmieniłem lampę końcową na inną. Efekt taki sam.
Edit3
Udało mi się znaleźć elementy odpowiadające za wzmocnienie układu. To jest rezysor Anodowy od ECC83. Mowa o rezystorze R3/20
Witam,
troszke eksperymentujesz, poczytaj sa materialy na Fonarze czy Triodzie jak uklady lampowe dzialaja i co za co odpowiada.
Takie eksperymentowanie czasmi zaprowadzi cie w "kraine znieksztalcen".
Pozdrawiam
Tak, to prawda,że takie eksperymenty mogą zaprowadzić do zniekształceń. Tyle, że eksperymentując można się więcej nauczyć niż czytając suchą teorię. A właściwie połączenie obu tych rzeczy-teorii i praktyki daje realny rezultat.
Wzmocnienie zmienia się rezystorem anodowym i katodowym. Zwiększanie wartości anodowego powoduje wzrost wzmocnienia, wzrost zniekształceń i pogorszenie pasma.
Podobnie katodowym, zmniejszenie jego wartości powoduje wzrost wzmocnienia (bo on jest tam po to, aby spadek napięcia na nim pozwolił na "wytworzenie" napięcia ujemnego względem katody lampy) Wzrost ten jest okupiony wrażliwością na wszelkie zakłócenia z otoczenia.
Ale tak po przemyśleniu zauważyłem, że ECC83 to dwie triody w jednej bańce, z czego jedną miałem nie użytą. Zrobiłem z niej drugi stopień przedwzmacniacza, rezystory anodowe obu stopni zmniejszyłem ze 100k na 68k (aby wzmocnienie spadło) i uzyskałem co chciałem. Tak, że 95% głośności wyjścia z laptopa odpowiada początkowi pojawiania się wyraźnych zniekształceń w głośniku.
To co mi jeszcze zostało to zmiana trybu pracy pentodowy/triodowy.