
Sensowność stosowania tego typu urządzenia wzbudziła jak już zdążyłem znaleźć kilka kontrowersji. Ale po kolei. Może nie każdy wiem: jest to sprzęt za pomocą którego sprawdzić możemy nasze gniazdko elektryczne, a dokładniej poprawność podłączenia w nim wszystkich przewodów. Wersje bardziej rozbudowane, taka jak prezentowana, posiadają także wbudowany woltomierz, oraz test wyłącznika różnicowoprądowego.


Istnieją także wersję z inną wtyczką przystosowane do testów gniazd angielskich, azjatyckich itp.
Na początek sprawdzamy poprawność wskazań woltomierza, porównanie z multimetrem.





Świecenie diod LED informuje o prawidłowym podłączeniu przewodu neutralnego, fazowego, uziemienia, braku któregoś lub zamienionej pozycji. Na panelu czołowym mamy legendę. Tutaj jednak zaczynają się kontrowersje, ponieważ w Polsce nie mamy przepisu, który mówi po której stronie w gniazdku ma być faza a gdzie neutralny. Wystarczy spojrzeć na niektóre gniazdka ścienne oraz rozgałęźniki gdzie położenie faza-neutralny na podłączonym urządzeniu, zmienia się w zależności od podpięcia wtyczki. W niektórych przypadkach tester zasygnalizuje więc błąd, zamienione przewody.


Sygnalizacja wykrycia uziemienia działa tak samo w przypadku instalacji z przewodem PE (ochronnym) i PEN (ochronno-neutralnym), w obu przypadkach wykrywana jest po prostu obecność jakiegokolwiek uziemienie. Sprawdzałem także sygnalizację w przypadku braku jednego przewodu, działa, natomiast z uwagi na możliwość innego rozkładu przewodów nie będzie ona wiarygodna.
Dodatkowo wykonałem test wyzwalania wyłącznika różnicowoprądowego. Działa on tylko jeśli przewody w gnieździe mamy podłączone zgodnie ze schematem testera. W przypadku: według testera zamienionych przewodów L i N test nie zadziała. Nię będzie także działał jeśli sprzęt nie wykryje uziemienia. Szczegóły na filmikach.
Na zakończenie wnętrze:





Cool? Ranking DIY