Dzień dobry,
Detektor był kalibrowany 5 miesięcy temu. Sensor wymieniany rok temu.
W pomieszczeniu w którym znajduje się kuchnia gazowa oraz kocioł, w detektorze zapala się pierwsza dioda, czasem druga. Nie jest to poziom przy którym zaczyna pikać, ale wskazuje , że coś jest nie tak.
Sprawdzono kilkukrotnie wszystkie połączenia spawane, skręcane, zawory, filtry, dysze w kuchni, wszystkie połączenia w kotle, miejsca pomiarowe na u-rurkę w aparaturze gazowej. Detektor przykładany był od góry kotła( nad wymiennikiem) od strony przerywacza ciągu w celu sprawdzenia czy może w komorze spalania nie gromadzi się gaz. Sprawdzono za kuchnią pod meblami, wszędzie tam gdzie dało się "iść" po rurce detektor był przesuwany po rurze.
Nic nie wskazuje, że jest jakieś miejsce w którym poziom gazu ( diody na detektorze) gwałtownie rośnie.
Pod sufitem poziom ( świecenie diód) taki sam. Gaz jest lżejszy od powietrza więc teoretycznie tam powinno go być więcej.
UWAGA: Po wyjęciu detektora za okno lub przewietrzeniu pomieszczenia, diody przestają świecić.
Pytanie do fachowców, korzystających z tego detektora.
Czy ktoś z Was spotkał się z podobnym przypadkiem. Czy jest coś oprócz gazu co może go wzbudzać?
Taki sam poziom wskazuje leżąc na stole 2m od kotła jak i przy kotle oraz przy połączeniach.
Dodatkowa informacja. Podczas sprawdzania działania czujnika cofania się spalin, detektor leżący na stole piknął dwa razy.
Pytanie dot aparatury gazowej w kotle. Czy może się zdarzyć sytuacja, że zawór ( dwa zawory ) nie zamknie się i aparatura może lekko przepuszczać gaz?
Wydaje mi się, że gdyby tak było po pierwsze gaz szedłby w komin razem z cugiem a nie wracał do pomieszczenia. Po drugie pojawiałoby się ewentualnie wybuchowe zapalanie podczas uruchamiania kotła gdyby coś zbierało się w komorze z powodu nie domknięcia aparatury.
Czy ktoś z Was ma jakieś sugestie co jeszcze może być nie tak.
Dziś będzie sprawdzany detektor mimo ważności kalibracji.
Detektor był kalibrowany 5 miesięcy temu. Sensor wymieniany rok temu.
W pomieszczeniu w którym znajduje się kuchnia gazowa oraz kocioł, w detektorze zapala się pierwsza dioda, czasem druga. Nie jest to poziom przy którym zaczyna pikać, ale wskazuje , że coś jest nie tak.
Sprawdzono kilkukrotnie wszystkie połączenia spawane, skręcane, zawory, filtry, dysze w kuchni, wszystkie połączenia w kotle, miejsca pomiarowe na u-rurkę w aparaturze gazowej. Detektor przykładany był od góry kotła( nad wymiennikiem) od strony przerywacza ciągu w celu sprawdzenia czy może w komorze spalania nie gromadzi się gaz. Sprawdzono za kuchnią pod meblami, wszędzie tam gdzie dało się "iść" po rurce detektor był przesuwany po rurze.
Nic nie wskazuje, że jest jakieś miejsce w którym poziom gazu ( diody na detektorze) gwałtownie rośnie.
Pod sufitem poziom ( świecenie diód) taki sam. Gaz jest lżejszy od powietrza więc teoretycznie tam powinno go być więcej.
UWAGA: Po wyjęciu detektora za okno lub przewietrzeniu pomieszczenia, diody przestają świecić.
Pytanie do fachowców, korzystających z tego detektora.
Czy ktoś z Was spotkał się z podobnym przypadkiem. Czy jest coś oprócz gazu co może go wzbudzać?
Taki sam poziom wskazuje leżąc na stole 2m od kotła jak i przy kotle oraz przy połączeniach.
Dodatkowa informacja. Podczas sprawdzania działania czujnika cofania się spalin, detektor leżący na stole piknął dwa razy.
Pytanie dot aparatury gazowej w kotle. Czy może się zdarzyć sytuacja, że zawór ( dwa zawory ) nie zamknie się i aparatura może lekko przepuszczać gaz?
Wydaje mi się, że gdyby tak było po pierwsze gaz szedłby w komin razem z cugiem a nie wracał do pomieszczenia. Po drugie pojawiałoby się ewentualnie wybuchowe zapalanie podczas uruchamiania kotła gdyby coś zbierało się w komorze z powodu nie domknięcia aparatury.
Czy ktoś z Was ma jakieś sugestie co jeszcze może być nie tak.
Dziś będzie sprawdzany detektor mimo ważności kalibracji.