Witam, nigdzie nie mogłam znaleźć dokładnie tego, czego szukam, dlatego piszę nowy post. Mam piec kaflowy na którym się gotuje i tak jak w temacie - jak wyczyścić tą płytę? A raczej czym. Czytałam i oglądałam różne filmiki gdzie czyszczone były płytki fugi itp, ale mi zależy na wyczyszczeniu tej płyty. Z góry dziękuję za wszystkie porady.
W niektórych rejonach kraju piec kaflowy to piec w pokoju do jego ogrzewania i na nim się nie da nic gotować, bo bywa że jest wysoki np. ok 2m. Do gotowania służy kuchnia kaflowa z pytą w postaci jednej, lub kilku blach położonych nad paleniskiem. I myślę, że o to chodzi w tym przypadku.
Czym czyścić? Najprościej to pewnie szczotka druciana( może być na wiertarce, lub szlifierce), może to być papier/płótno ścierne(ręcznie, lub mechanicznie).
A kto powiedział, że musisz to zrobić w domu? Można wynieść na zewnątrz i po kłopocie.
kortyleski wrote:
Lepiej i czyściej przeskrobać szpachelką
Nie bardzo rozumie, co na tym blacie może być, by czyścić szpachelką. Czy na kuchence gazowej w przeciętnym (normalnym)domu jest tyle, że aż trzeba skrobać szpachelką. Przed wielu laty, miałem kuchnię węglową z blachą żeliwną , później stalową i poza zdarzającym się wykipieniem, bo w porę nie odsunięto garnka na brzeg kuchni, nie było jakiejś nadzwyczajnej potrzeby użycia szczotki drucianej. po prostu zmycie wodą za pomocą szmaty i tyle.
Może Ci chodzi o kuchnię węglową a nie piec kaflowy (piec ma min. 1.5m wysokości i jak na nim gotować) bo to dwie różne rzeczy.
Przedmówcą "dziękujemy" za porady ze szczotkami mosiężnymi, piaskowaniem itd. itp. dotyczących czyszczenia PIECA KAFLOWEGO.
Jeżeli chodzi Ci o tzw. kuchnię węglową to płyty na niej wyskrob szpachelką lub czymś podobnym, drucianką ew piaskowanie. Możesz także rozpalić ognisko wrzucić te płyty żeliwne i tłuszcz i inne syfy się wypalą (sprawdzona metoda).
Przedmówcą "dziękujemy" za porady ze szczotkami mosiężnymi, piaskowaniem itd. itp. dotyczących czyszczenia PIECA KAFLOWEGO.
Nie chodzi o czyszczenie pieca kaflowego, tylko samej płyty tego pieca, czyli metalowej blachy.
Chłopie!!! Widziałeś piec kaflowy??? (sam mam z nimi do czynienia od ponad 30-tu lat), a widziałeś kuchnię węglową???. Gdzieś Ty widział płyty żeliwne w piecu kaflowym?. Chyba drzwiczki które są z żeliwa i ruszt pieca a pozostała obudowa to cegła szamotowa i ceramiczne kafle. Na piecu czy w piecu kaflowym się nie gotuje/ piecze lecz on tylko służy do ogrzewania. Kuchnia tzw. węglowa służy do gotowania i pieczenia.
P.S.
Niech najlepiej autor tematu uściśli czy chodzi mu o kuchnię czy o piec.
Przedmówcą "dziękujemy" za porady ze szczotkami mosiężnymi, piaskowaniem itd. itp. dotyczących czyszczenia PIECA KAFLOWEGO.
Dyletancie kompletny Czy potrafisz przeczytać tytuł tematu ze zrozumieniem? "Czyszczenie płyty na kuchni kaflowej" Płyty a nie kafelek i fug. Na kuchni kaflowej a nie na piecu kaflowym.
buczkog wrote:
Niech najlepiej autor tematu uściśli czy chodzi mu o kuchnię czy o piec.
Chyba tylko dla ciebie. Pozostali forumowicze zrozumieli bez uściślania, mimo iż autor nie jest konsekwentny bo w tytule pisze o kuchni a tekście o piecu ale o piecu na którym się gotuje
Vwuac wrote:
Mam piec kaflowy na którym się gotuje
więc opis jest jednoznaczny.
Kuchnia kaflowa to szczególny przypadek pieca, który ogrzewa pomieszczenie kuchenne i na którym można gotować potrawy.
Wychowałem się w domu gdzie była taka kuchnia (od kiedy jest gaz kuchnia zniknęła). Jedyne śmieci jakie wtedy były to szkło i metale, reszta szła z dymem.
Ktoś wcześniej napisał aby dać ją do piaskowania, może same fajerki to tak ale przecież ta płyta jest dobrze zakotwiona w piecu i nie wyjmiesz jej od tak. Wiem co piszę bo byłem świadkiem jak u mnie demontowali to ustrojstwo. Nie wiem o co tu idzie ale jak pamiętam ta płyta zawsze była czysta. Przecież nawet jak kapnęła kropla czegoś to od razu syk i siwy dym i zapach po całej kuchni.
Ale były czasy, o w mordę.
Nie wiem o co tu idzie ale jak pamiętam ta płyta zawsze była czysta.
Wyrazy szacunku dla gospodyni ale jak pamiętam piec kuchenny u dziadków to zawsze przed świętami było czyszczenie płyty i zawsze coś się wyskrobało, mimo iż babcia dbała o czystość na bieżąco.
Piec był okolony poręczą z mosiężnych rur i te czyściło się Sidolem co w tym przypadku oznaczało zawiesinę kredy w wodzie amoniakalnej.
Ktoś wcześniej napisał aby dać ją do piaskowania, może same fajerki to tak ale przecież ta płyta jest dobrze zakotwiona w piecu i nie wyjmiesz jej od tak. Wiem co piszę bo byłem świadkiem jak u mnie demontowali to ustrojstwo
Nie wiem, czy w każdym rejonie kraju kuchnie węglowe były identycznie zbudowane, ale ja spotkałem się z takimi, w których rama była zamocowana na stałe z kaflami, a blacha, czy to żeliwna(czasem z otworem zamkniętym fajerkami, a czasem bez otworu), ale też spotykałem stalowe, były zdejmowane.
Aleksander_01 wrote:
Nie wiem o co tu idzie ale jak pamiętam ta płyta zawsze była czysta. Przecież nawet jak kapnęła kropla czegoś to od razu syk i siwy dym i zapach po całej kuchni.
I tu przyznaję rację.
Ale co ciekawe autor tematu milczy.
A czym że on mógł być brudny ? Trochę sadzy z dna garnków to mokrą gąbką przy codziennej "lustracji" się usuwało. Te pierwsze (najgorętsze) zawsze były super czyste, tam temperatura usuwała wszystko. Były cztery stanowiska na gary. Pierwsze dwa szare (kontakt z bezpośrednim ogniem od spodu), trzecie czarno szarawe i czwarte czarne (najzimniejsze). Przecież na tej blasze stały tylko i wyłącznie gary i to bardzo krótko. Nie raz coś wykipiało to usuwało się na bieżąco. Pamiętam jak mama skrobała to nożem, resztę załatwiała temperatura.
Jeszcze mi się to przypomniało. Gdy się jakieś fajerki zapaskudziły to wystarczyło przekręcić je o 180 stopni a na ogień nie ma siły. To samo z innymi stanowiskami. Wystarczyło że 4 (najzimniejsza) była zbyt czarna to fajerki szły na jedynkę i już były szare. Wbrew pozorom ta kuchnia była bez mała samooczyszczalna. Jak się dobrze nahajcowało to jedynka szła na czerwono, a jak wrzuciłeś na palenisko papier po maśle to furgot był jak w silniku odrzutowym.
Widzę, że kolega stanislaw1954 też spotykał kuchnie "jak u mojego dziadka" u dziadków płyty były żeliwne.
Spotykałem i zdarza się jeszcze widzieć "czynne", a nawet montowałem w nich "podkowy".
Podkowa, to dla mniej wtajemniczonych, metalowy wkład z rur w palenisku kuchennym. Woda tam ogrzana przepływa do bojlera, gdzie ogrzewa wodę użytkową.
Dodaj - nad kuchnią jest zamontowane naczynie wzbiorcze i kuchnia traci trochę na cugu (podejrzewam że młodzi nie wiedzą co to cug). U teściowej jest jeszcze taka kuchnia z podkową.
Woda tam ogrzana przepływa do bojlera, gdzie ogrzewa wodę użytkową.
Ot skleroza pamiętałem o piecu dziadków a zapomniałem o swoim, dokładnie rodziców. Mieliśmy piec z podkową (u nas nazywaną ciegiełką), to nie były rury a konstrukcja spawana z grubych prostokątnych blach.
Aleksander_01 wrote:
Dodaj - nad kuchnią jest zamontowane naczynie wzbiorcze
Naczyniem wzbiorczym był u nas "otwarty" bojler, rurka przelewowa prowadziła do zlewu. Woda ogrzewała kaloryfery, nie było wymiennika ciepła do grzania wody użytkowej.
Ot skleroza. No naczynie wzbiorcze było potrzebne do kaloryferów. CWU to był duży gar na kuchni. Jeszcze jedno - do osiemdziesiątego któregoś nie było u mnie wody bieżącej, trzeba było nosić wiadrami ze studni coś około 80 metrów. Dobrze że ręce nie urosły jak u pawiana bo bym pazurami tarł o ziemie. Najgorzej jak było pranie, niekończąca się opowieść.
Pamiętam jeszcze obniżki napięcia w sieci. Ciężko było obejrzeć dziennik TV bo napięcie spadało poniżej 190 V. TV lampowy przestawał chodzić.
Ale offtopic się rozwinął U mnie źródłem CWU ale tylko do mycia ciała i kąpieli, był pionowy miedziany bojler stojący na żeliwnym palenisku w łazience. Do mycia talerzy i garów grzało się wodę jak u ciebie.
To TY burżuj, u tiebia miedziany kocioł. Skąd wziąłeś miedziany kocioł, przecież to za komuny był materiał strategiczny (wiesz ile można wyprodukować pocisków, a Ty sobie kocioł zafundowałeś). Miło powspominać.
Dziś zająłem się tym tematem osobiście. Z nabytego doświadczenia wiem że jeśli da się zdjąć (tak jak w moim przypadku), to szlifierka ze szczotką drucianą (najlepiej miękka) i WD-40. Nie wiem czy tak się powinno ale działa.
Większość ludzi uzyskany efekt zadowoli ale ja mam zamiar przejechać jutro papierem na błysk.
Attachments:
To view the material on this forum you must be logged in.