Elektroda.pl
Elektroda.pl
X
Please add exception to AdBlock for elektroda.pl.
If you watch the ads, you support portal and users.

- Stare kondensatory : wymieniać czy regenerować? Oto jest pytanie.

Olkus 29 Jun 2020 12:01 6828 66
Suntrack
  • Suntrack
  • #33
    OTLamp
    Tube devices specialist
    Tam nie ma zwijek, tylko anoda w postaci współosiowych rurek z otworami dla łatwiejszego wpłynięcia elektrolitu pomiędzy nie. To co jest widoczne przez wżery w górnych kapslach to filtr w postaci krążka z jakiegoś filcu lub podobnego materiału. To nie jest jeszcze wnętrze kondensatora - ten kapsel zakrywa tylko górny wentyl dla wydostających się gazów i właśnie wspomniany filtr. Te wżery mogą zostać, w niczym nie przeszkadzają, nie trzeba ich łatać (i tak górny kapsel ma oryginalne 3 otwory dla odprowadzania gazów). Ważne, żeby nie przechylać kondensatora (zwłaszcza w pozycji zupełnie odwrotnej).

    Dlatego warto formować, ale zaczynać od niskich napięć, bo bywaja bardzo mocno rozformowane, tak, że już przy kilku woltach prąd osiąga ponad 100 mA. Można też włączyć przez rezystor 100 kΩ do źródła o napięciu 350 V i kontrolować napięcie na kondensatorze.
  • Suntrack
  • #34
    Anonymous
    Level 1  
  • #36
    Anonymous
    Level 1  
  • #37
    OTLamp
    Tube devices specialist
    Jakub Urban wrote:
    Witam!
    Ja nie mam dostępu do radioodbiorników przedwojennych,

    Całe szczęście. Ale niestety ktoś inny może przypadkiem mieć taki dostęp i po przeczytaniu Twoich "rad" zechce je jeszcze wcielić w czyn...

    Jakub Urban wrote:


    Smolaki i "czekoladki" jak trafiam to zawsze przebite,

    Jak zwykle konfabulujesz, ta telenowela tutaj i na triodzie to ma chyba już z 1000 odcinków. Ty wszystko zawsze masz poprzebijane, zgniłe, śmierdzące, zagrzybiałe, zasyfione, z tonami robactwa i odchodów myszy itd. Problem z Tobą jest taki, że Ty do każdego eksponatu podchodzisz jak do szrotu, z pełną pogardą, jakby Ci ktoś wręcz na chama to wciskał. Pytam się, jakie poprzebijane kondensatory? W zależności od konstrukcji odbiornika, kondensatorów, które mogą dostać trwałego przebicia jest w odbiornikach od zera do raptem kilku sztuk i to oczywiście pod warunkiem, że się od razu taki odbiornik włącza do sieci, bez jakiegokolwiek przeglądu.
    Jakub Urban wrote:

    elektrolitów "mokrych" po wojnie już nie stosowano.

    Stosowano, do końca lat 40.
    Jakub Urban wrote:

    Druga sprawa to trwałość "uzdrowionych" kondensatorów i rosyjska ruletka to jest, ulegnie przebiciu czy nie...

    Nie ulegnie. Kondensator nie przebija trwale od samego napięcia. Źródło tego napięcia musi mieć odpowiednią wydajność prądową, by nastąpiło trwałe przebicie. Dlatego praktycznie nigdy nie spotyka się przebitych kondensatorów sprzęgających, bo nie ma ku temu sprzyjających warunków w takich obwodach (duże wartości oporników anodowych stopni oporowych). Natomiast tam, gdzie takie warunki są (np. kondensator bocznikujący lampę prostowniczą) najczęściej najpierw dochodzi do zagotowania się kondensatora, wykipienia, a dopiero potem przebicia.
  • #38
    Anonymous
    Level 1  
  • #39
    higurashi07
    Level 8  
    Jakub Urban wrote:

    nie ma u mnie sklepów z lampami

    Są polskie strony sklepów sprzedających lampy, ale czasem taniej wychodzi na eBayu, mimo dostawy z zagranicy.

    Jakub Urban wrote:

    Ebay nie dla mnie, bo nie posiadam karty płatniczej i nie potrzebuję jej do szczęścia

    Też przez długi czas myślałem, że na eBayu bez karty się nie obejdzie, ale można też płacić przez PayPal - przelew dochodzi tam następnego dnia najczęściej, można od razu wymieniać (czyli, jak oni to ujmują, przeliczać) jedne waluty na inne. Biorą jednak trochę prowizji od takich działań, dlatego ja zawsze przelewam 5% więcej, niż akurat potrzebuję.
    Gdyby nie eBay, nie zdobyłbym lampy L414, a co za tym idzie - nie mógłbym uruchomić swojej Radioli HLL220, przynajmniej nie bez przeróbek.
  • #40
    Olkus
    Level 31  
    A takie rezystory nadają się do użytku?
    - Stare kondensatory : wymieniać czy regenerować? Oto jest pytanie.1595004865...845972.jpg Download (1.18 MB)
    I jeszcze jedno pytanie : do czego może służyć ten rezystor?
    - Stare kondensatory : wymieniać czy regenerować? Oto jest pytanie.1595005196...146693.jpg Download (2.54 MB)
    Wartość to 5k 10W.
  • #41
    OTLamp
    Tube devices specialist
    Jakub Urban wrote:


    Jak myślisz: czy po kilkunastoletnim leżeniu i "przewalaniu" z kąta w kąt(budowa domu), cokolwiek będzie jeszcze sprawne?
    Nic nie będzie, padły nawet tranzystorowe odbiorniki z lat 70-tych(powysychały elektrolity, choćby Ślązak w wersji exportowej z Hamburga też miał większość elektrolitów wylanych, nie został nigdy wyczyszczony, isostaty do dziś nie działają tak jak trzeba, tylko trzeszczą).

    Ale czyja to wina? Jak dbasz, tak masz. Na tej podstawie radzisz teraz wszem i wobec, by bezmyślnie wywalać wszystkie kondensatory jak leci.


    Jakub Urban wrote:

    poza tym: jak sobie wyobrażasz regenerację tzw.
    "kartoflaka", zwłaszcza takiego rozszczelnionego?
    Dla mnie to jest element nieodwracalnie uszkodzony,

    Podałem wcześniej linki, bynajmniej nie jak to sobie wyobrażam, tylko jak to robię.

    Jakub Urban wrote:

    na mierniku te kondensatory wykazują kilkukrotnie zawyżoną pojemność,

    Większość mierników nie nadaje się do pomiaru kondensatorów z upływnością, więc niczego w tym przypadku sensownego nie mierzysz.

    Jakub Urban wrote:

    Co do "czekoladek" to kiedyś zagotował mi się taki kondensator blokujący sieć-smród jak diabli, zawyżone u mnie napięcie sieciowe go dobiło.

    Aha, i na tej podstawie teraz radzisz, żeby wywalać jak leci, wszystkie po kolei? Taki z Ciebie majster. Dobry majster by wiedział, że to krytyczny kondensator i należy go odłączyć.

    Jakub Urban wrote:

    Części zamawiam z Allegro, niestety z wieloma typami lamp jest wielki problem, Ebay nie dla mnie, bo nie posiadam karty płatniczej i nie potrzebuję jej do szczęścia, nie sprowadzam żadnych gratów zza granicy żadnymi kurierami.


    Dobrze, Twój wybór, ale nie wciskaj zatem innym wniosków wynikających z własnych fobii.
  • Helpful post
    #42
    ZEP_Fantastron
    Level 14  
    Szanowni Panowie, jak czytam porady w odniesieniu do zabytkowego sprzętu, aby powymieniać jak leci kondensatory, to podnosi mi się tętno i cisną na usta niecenzuralne słowa. Właśnie słowo ZABYTEK jest tu kluczowe - elektroniczny sprzęt z czasów PRL, a cóż dopiero przedwojenny, to już zabytki techniki. Najważniejszym parametrem zabytku nie jest zaś to czy i jak działa - wszak współczesne chińskie radyjko za 20 zł będzie pod tym względem stokroć lepsze od, powiedzmy, Detefonu - jest nim PROCENT ORYGINALNOŚCI. Nieraz wyciągnięte wprost ze strychu, brudne i niesprawne przedwojenne radio osiąga na portalu aukcyjnym kilka tysięcy złotych. Takie samo radio w pięknie wypolerowanej obudowie, sprawne, ale "naprawione" poprzez wymianę wielu elementów można uznać za zdewastowane i jego wartość spada do kilkudziesięciu złotych.

    Wymiana elementów to ostateczność. W pierwszym rzędzie próbuję zregenerować części, które się da. W przypadku kondensatorów papierowych jest to wspomniane gotowanie w parafinie. Elektrolity formuje się podając napięcie nieco wyższe od znamionowego poprzez rezystor ograniczający prąd do kilku miliamperów. Jeśli te zabiegi z jakichś przyczyn nie dadzą efektu (na przykład całkowite zwarcie), robię "wydmuszkę" - do obudowy oryginalnego elementu wkładam inny, niezawodny, nie koniecznie współczesny. W sumie jest to też sprawa kontrowersyjna, gdyż jest to zabieg nieodwracalny - w przypadku sprzętu przedwojennego nie robił bym tego. Ogólna zasada konserwacji zabytków jest taka, aby nie robić niczego, czego nie da się cofnąć, chyba że nie ma innej metody powstrzymania procesów niszczących. Jeśli jednak muszę wymienić jakąś część, to oryginalnej nie wyrzucam, lecz pakuję do woreczka i pozostawiam wewnątrz urządzenia (w starym sprzęcie miejsca jest zazwyczaj zadość). Obowiązkowo zostawiam też karteczkę ze zwięzłym opisem czynności, jakie wykonałem. Oszczędzi to w przyszłości mnie lub mojemu następcy zbędnego trudu.

    Znam tylko jeden przypadek, gdy bez testowania, czy prób regeneracji trzeba wymienić elementy w ciemno. Mam tu na myśli niesławne kondensatory elektrolityczne w plastikowej obudowie typu KES. Najczęściej były one czerwone, ale trafiają się też niebieskie. Na szczęście gdzieś na początku lat siedemdziesiątych Elwa poszła po rozum do głowy i kupiła licencję japońskiej firmy Nichicon - do dziś znanej z wyrobów najwyższej jakości. Od tego czasu rodzime kondensatory elektrolityczne są niemal absolutnie niezawodne, a porady typu "zacznij od wymiany elektrolitów" - błędne.

    Jak w każdej sprawie, tak i przy renowacji sprzętu elektronicznego, trzeba zachowywać zdrowy rozsądek. Inne podejście zastosuję do artefaktu, który może być jedynym istniejącym egzemplarzem danego typu, a inne gdy mam do czynienia z rzeczą pospolitą, wyprodukowaną w milionach sztuk.
  • #43
    Anonymous
    Level 1  
  • Helpful post
    #45
    Preskaler
    Level 39  
    Olkus wrote:
    No dobrze a co zrobić z elektrolitem w którym coś "grzechocze" w środku?

    Najpierw sprawdzić jego parametry a potem zadecydować. Ja mam taki elektrolit już z 20 lat i wszystko jest z nim OK poza tym, że jak się nim potrząśnie to coś tam grzechoce.
  • #46
    Olkus
    Level 31  
    W tym kondensatorze to słychać jakby w środku przesypywał się piasek. Pojemność jest ok tylko ESR około 5Ω.
  • #47
    Preskaler
    Level 39  
    W czym ten kondensator pracuje?
  • Helpful post
    #49
    Preskaler
    Level 39  
    To można go śmiało pozostawić i nie przejmować nie grzechotaniem oraz ESR-em.
  • Helpful post
    #50
    pawelr98
    Level 39  
    OTLamp wrote:

    Jaka niemiłą niespodziankę może zrobić kondensator katodowy 100 nF w katodzie lampy p.cz. lub lampy przemiany? Albo w katodzie wejściowej selektody w odbiorniku dwu lub trzyobwodowym?


    Zależy jaka lampa i jakie są dokładnie warunki.
    Wzrost prądu może prowadzić do uszkodzenia lampy lub do skrócenia jej życia.

    Oto schemat radia Stern 7E86A.

    - Stare kondensatory : wymieniać czy regenerować? Oto jest pytanie.


    - Stare kondensatory : wymieniać czy regenerować? Oto jest pytanie.
    Kondensator faza-obudowa.
    Tu nigdy bym nie ryzykował zabawy w oryginał, żadnej regeneracji.

    Kondensatory równolegle do uzwojeń 300V też mogą się źle skończyć.

    - Stare kondensatory : wymieniać czy regenerować? Oto jest pytanie.
    Kondensator bocznikujący rezystor 25k.
    Jak przebije to siatka 2 i 4 ECH81 dostanie jakieś 250V.

    10nF przy 1k. Przy przebiciu spłonie rezystor.

    - Stare kondensatory : wymieniać czy regenerować? Oto jest pytanie.

    10nF za 60k. Przy przebiciu druga siatka dostanie jakieś 250V (schemat wskazuje 75V)

    Przy zerowym potencjale pierwszej siatki skończy się bardzo pięknie.

    Ja powiem tak.

    Kondensator to kupić można zawsze.
    Ale jak rozwali się trudno dostępna lampa albo przepalą jakieś cewki nawijane cieniutkim drucikiem lub transformator to bardzo ciężko może być to odtworzyć. Wiele transformatorów ze "zintegrowanym" dławikiem (druga siatka zasilana przez odwrotnie nawinięte uzwojenie) miało poprzepalane to dodatkowe uzwojenie właśnie przez zwarte kondensatory.

    Jeśli ktoś chce korzystać koniecznie z oryginałami, to ja bym minimum w kilku miejscach dodał bezpieczniki.
    Dzisiaj to żaden koszt, a obwody będą chronione.


    Wymiana wszystkich co do jednego to może niekoniecznie ale te pracujące w krytycznych miejscach zawsze bym wymieniał. W przypadku tego Sterna i tak trzeba by było wszystkie zmienić.

    Cóż, w przypadku znacznie "świeższej" Diory DSP-301 (77-79) wyciągniętej ze śmietnika robiłem "gorsze rzeczy", bo wymieniłem całą końcówkę mocy 2xUL1481 na TDA2009.
    Jeden był uszkodzony ale te układy przy 18V nie są zabezpieczone przed uszkodzeniem. Radyjko sobie już normalnie gra i nie ma ryzyka uszkodzenia.
    Ja tych radioodbiorników Diory nie traktuję jako zabytki jako takie, ponieważ większość to jest nic innego jak kopiuj wklej z inną obudową ( i kosmetyczną zmianą płytki) i do tego zacofane technologicznie. Przestrajam i doprowadzam do porządku ale nie bawię się koniecznie w zachowanie oryginału.
  • #51
    OTLamp
    Tube devices specialist
    pawelr98 wrote:
    OTLamp wrote:

    Jaka niemiłą niespodziankę może zrobić kondensator katodowy 100 nF w katodzie lampy p.cz. lub lampy przemiany? Albo w katodzie wejściowej selektody w odbiorniku dwu lub trzyobwodowym?


    Zależy jaka lampa i jakie są dokładnie warunki.


    Warunki masz podane w tekście, który cytujesz. Czyli nawet nie czytasz tego, co cytujesz...



    pawelr98 wrote:



    Kondensator faza-obudowa.
    Tu nigdy bym nie ryzykował zabawy w oryginał, żadnej regeneracji.

    Ale z kondensatorem "uwojenie pierwotne-rdzeń" już ryzykujesz? Czy może od razu wywalasz lub przezwajasz wszystkie transformatory sieciowe?


    http://www.forum-trioda.pl/viewtopic.php?f=11&t=9258&p=337152&hilit=czekoladkowa#p337152

    Zrgenerowane 13 lat temu (w tym także te po stronie sieci - w Elektricie Superiorze 36Z - czwarty post). Nadal są bez zarzutu.
    pawelr98 wrote:

    Kondensatory równolegle do uzwojeń 300V też mogą się źle skończyć.

    Pod warunkiem, że się nie wie, że one są krytyczne. Pisałem o tym wielokrotnie.
    pawelr98 wrote:

    Kondensator bocznikujący rezystor 25k.
    Jak przebije to siatka 2 i 4 ECH81 dostanie jakieś 250V.

    Nie przebije, nie ma ku temu warunków.

    pawelr98 wrote:

    10nF przy 1k. Przy przebiciu spłonie rezystor.

    Krytyczny, pisałem wielokrotnie o takich przypadkach, znów jak kulą w płot...


    pawelr98 wrote:

    10nF za 60k. Przy przebiciu druga siatka dostanie jakieś 250V (schemat wskazuje 75V)

    Nie przebije, nie ma ku temu warunków. Już 0,5 mA prądu upływu wywoła na tym rezystorze dodatkowy spadek napiecia rzędu 30 V. Kondensatory 10 nF przy napięciach poniżej 100 V zazwyczaj mają prąd upływu rzędu co najwyżej kilkudziesięciu uA.

    pawelr98 wrote:


    Wiele transformatorów ze "zintegrowanym" dławikiem (druga siatka zasilana przez odwrotnie nawinięte uzwojenie) miało poprzepalane to dodatkowe uzwojenie właśnie przez zwarte kondensatory.

    Tyle że tam po drodze zawsze jest jeszcze szeregowy rezystor, no chyba że ktoś go wywalił, bo nie rozumiał po co on tam jest. A jeśli nie wywalił, to co, rezystor przetrwał, a uzwojnie nie? Kręcisz.
  • #52
    pawelr98
    Level 39  
    OTLamp wrote:

    Warunki masz podane w tekście, który cytujesz. Czyli nawet nie czytasz tego, co cytujesz...

    Czytam.
    Zależy od tego jakie są inne potencjały na lampie i jakie ma charakterystyki (nachylenie, dopuszczalna moc).
    Jeśli kondensator przebije a lampa posiada zasilanie zdolne dostarczyć duży prąd to może się uszkodzić.


    OTLamp wrote:

    Ale z kondensatorem "uwojenie pierwotne-rdzeń" już ryzykujesz? Czy może od razu wywalasz lub przezwajasz wszystkie transformatory sieciowe?
    http://www.forum-trioda.pl/viewtopic.php?f=11&t=9258&p=337152&hilit=czekoladkowa#p337152
    Zrgenerowane 13 lat temu (w tym także te po stronie sieci - w Elektricie Superiorze 36Z - czwarty post). Nadal są bez zarzutu.


    Transformatory to nie to samo.
    Nie ma tam elektrolitu czy innej chemii, mogącej reagować. Nie stosuje się też parafiny, mogącej się stopić.
    Zwykle jest także gruby karkas z tekstolitu (lub innego materiału nieprzewodzącego) a nie cienka warstwa izolatora.
    Transformatory raczej nie ulegają uszkodzeniu.
    Pracowałem na ponad stuletnich dławikach regulowanych na uczelni.
    Podłączane regularnie do 230V i nic.

    Na tej samej zasadzie kondensatory rurkowe ceramiczne są w zasadzie niezniszczalne. Z tego samego radia wszystkie trzymały pojemność co do jednego. Nie ma elektrolitu, nie ma chemii, tylko zwykły metal i ceramika.
    Nie ma co się popsuć.

    Obecne kondensatory "bezpieczeństwa" (stosowane między stroną pierwotną a wtórną) są projektowane w taki sposób, by w razie awarii nie dochodziło do zwarcia. To nie są "zwykłe" kondensatory.

    OTLamp wrote:

    pawelr98 wrote:

    Kondensatory równolegle do uzwojeń 300V też mogą się źle skończyć.

    Pod warunkiem, że się nie wie, że one są krytyczne. Pisałem o tym wielokrotnie.

    pawelr98 wrote:

    10nF przy 1k. Przy przebiciu spłonie rezystor.

    Krytyczny, pisałem wielokrotnie o takich przypadkach, znów jak kulą w płot...

    Tu pełna zgoda.
    Chodziło mi jedynie o wskazanie, iż takich kondensatorów "krytycznych" mogących "zrobić kuku" jest sporo.

    OTLamp wrote:

    Nie przebije, nie ma ku temu warunków.

    Jakieś 170V i ewentualne (nie mam zdjęć żeby to stwierdzić) sąsiedztwo rezystora zbijającego napięcie to nienajgorze warunki.
    Na rezystorze wydziela się 1W z hakiem.
    Jak kondensator zacznie powolutku przejmować prąd to też zacznie się grzać, zwłaszcza, że wzrost napięcia siatek drugich i czwartych oznacza większy przepływ prądu.

    OTLamp wrote:

    Nie przebije, nie ma ku temu warunków.Już 0,5 mA prądu upływu wywoła na tym rezystorze dodatkowy spadek napiecia rzędu 30 V. Kondensatory 10 nF przy napięciach poniżej 100 V zazwyczaj mają prąd upływu rzędu co najwyżej kilkudziesięciu uA.

    Przyjrzy się kolega dokładnie schematowi.
    Ten kondensator nie jest do masy, tylko bocznikuje rezystor 60k.
    Jeśli on zacznie przewodzić to napięcie siatki drugiej będzie rosnąć.
    Przed jest jakieś 250V, za nim 75V. Warunki są.

    OTLamp wrote:

    Tyle że tam po drodze zawsze jest jeszcze szeregowy rezystor, no chyba że ktoś go wywalił, bo nie rozumiał po co on tam jest. A jeśli nie wywalił, to co, rezystor przetrwał, a uzwojenie nie? Kręcisz.

    Pod warunkiem że rezystor ulegnie przepaleniu.
    Rezystor może także pod wpływem dużego ciepła pójść w zupełnie inną stronę i zmniejszać swoją rezystancję.

    Można nawet zrobić eksperyment i przegrzewać różne rezystory, mierząc rezystancję przed i po.
    Jak sprawdzałem to rezystancja potrafiła się zmniejszyć ( co nie znaczy że było tak w każdym przypadku) więcej jak o połowę.
    Zwęglenie się elementu powoduje powstanie dodatkowej warstwy przewodzącej. Listwa oczkowa, jeśli na niej został zamocowany rezystor również może ulec zwęgleniu i zacznie przewodzić prąd.

    Może też dojść do zwykłego wylutowania się elementu (lub też stopiona cyna dokona zwarcia) i powstania normalnego zwarcia do obudowy (lub np. nóżki którejś lampy jeśli rezystor zamontowano przy podstawce). Wszystko zależy od wykonania..

    Kolega jak widać jest ekspert i nie jedno radio naprawił.
    Nie będę tego negował.
    Ma też kolega swoje sprawdzone metody.
    Ale nikt nie da gwarancji, że w wykonaniu kogoś innego element będzie bezpieczny, zwłaszcza, że mało kto jednak się taką regeneracją trudni.
    Większość, nawet dobrych elektroników i tak wymienia.

    Sam proces można powiedzieć też nie jest do końca bezpieczny bo gotowanie parafiny to łatwy początek pożaru.
    Powiedzmy, że mam nieco amatorskiego doświadczenia z parafiną jako paliwem.
    Uzyskać samozapłon wcale nie jest trudno. A jak się zapali to zgasić będzie już bardzo trudno jeśli nie ma się gaśnicy.

    Warto o tym przypominać po dziesięć razy, zanim się zachęci kogoś do regenerowania takich elementów.
    Parafina bowiem staje się palna przy temperaturze rzędu kilkudziesięciu °C.
    Separacja kąpieli parafinowej przy pomocy garnka z wodą też taki średni pomysł.
    Warto wiedzieć jak się kończy kontakt rozgrzanych olejów i innych podobnych z wodą. Jeśli ma się taką możliwość to regenerację należy przeprowadzać na otwartym powietrzu, tam zapłon szkód nie zrobi.

    Bezpieczniej jest wymienić na element nowy i w ten sposób być pewnym sprawności urządzenia. Stary schować na pamiątkę czy tam dla pasjonata.
    Ewentualnie zrobić tak, że odłączyć stary, zostawić w miejscu i podpiąć nowy.
    Najczęściej tak się robi z elektrolitami, żeby nadal wyglądało normalnie.
    Chociaż ile razy ktoś zagląda pod chassis ? Nie wydaje mi się, żeby nowoczesny kondensator będący w niewidocznej części urządzenia jakoś szpecił wygląd.
    Czego oczy nie widzą tego sercu nie żal.

    Chciałbym też zauważyć, iż nowoczesne kondensatory pracują w zupełnie innych warunkach niż ich koledzy sprzed dekad.
    Dlaczego elektrolity np. na płytach głównych powszechnie padają ?
    Bo tam częstotliwość pracy wynosi 400-500kHz a prąd idzie w dziesiątki amper (procesory graficzne mogą pobierać ponad 200A).
    Przeciętne zasilacze sieciowe pracują przy 50-150kHz i warunki pracy również nie rozpieszczają (wysoka temperatura, duże prądy udarowe).
    Sprzęty sprzed paru dekad to przy tym spacerek.
    Małe częstotliwości i znikome prądy udarowe.

    Nie wiem, czy wnioski o nowoczesnych kondensatorach wyciąga kolega na podstawie obserwacji współczesnego sprzętu, czy może zastosował kolega taki nowoczesny kondensator w antyku i rzeczywiście uległ on znacznej degradacji po kilku latach.
  • #53
    OTLamp
    Tube devices specialist
    pawelr98 wrote:

    Zależy od tego jakie są inne potencjały na lampie i jakie ma charakterystyki (nachylenie, dopuszczalna moc).
    Jeśli kondensator przebije a lampa posiada zasilanie zdolne dostarczyć duży prąd to może się uszkodzić.

    Nie, w tych przypadkach nie zależy, bowiem pracują one przy napięciach rzędu kilku woltów, oraz dwudziestu kilku w przypadku stopni regulacyjnych w odbiornikach kilkuobwodowych. Masz jakąś paranoję na punkcie przebicia kondensatorów.



    pawelr98 wrote:

    Transformatory to nie to samo.
    Nie ma tam elektrolitu czy innej chemii, mogącej reagować. Nie stosuje się też parafiny, mogącej się stopić.

    Nie widziałeś transformatorów impregnowanych parafiną? Serio? Zwłaszcza radzieckich? W innych nie ma żadnej chemii? Przez kilkadziesiąt lat zupełnie nic się tam nie dostało? Żadna wilgoć, żadne inne lotne związki?
    pawelr98 wrote:

    Zwykle jest także gruby karkas z tekstolitu

    A tekstolit to wręcz idealny izolator, zwłaszcza taki przegrzany kilkudziesięcioletni...



    pawelr98 wrote:

    Chodziło mi jedynie o wskazanie, iż takich kondensatorów "krytycznych" mogących "zrobić kuku" jest sporo.

    Czy kilka to jest sporo?
    pawelr98 wrote:

    Jakieś 170V i ewentualne (nie mam zdjęć żeby to stwierdzić) sąsiedztwo rezystora zbijającego napięcie to nienajgorze warunki.
    Na rezystorze wydziela się 1W z hakiem.
    Jak kondensator zacznie powolutku przejmować prąd to też zacznie się grzać, zwłaszcza, że wzrost napięcia siatek drugich i czwartych oznacza większy przepływ prądu.



    pawelr98 wrote:

    Przyjrzy się kolega dokładnie schematowi.
    Ten kondensator nie jest do masy, tylko bocznikuje rezystor 60k.
    Jeśli on zacznie przewodzić to napięcie siatki drugiej będzie rosnąć.
    Przed jest jakieś 250V, za nim 75V. Warunki są.

    Ok, nie zauważyłem, ale śmiem twierdzić że warunków i tak nie ma. Tak włączone kondensatory biorę zawsze pod obserwację (zachowanie się w układzie przy kilkugodzinnej pracy) i konieczność wymiany bywa sporadyczna i to głównie w przypadku pojemności o rząd większych niż tutaj.
    pawelr98 wrote:


    Rezystor może także pod wpływem dużego ciepła pójść w zupełnie inną stronę i zmniejszać swoją rezystancję.

    Próbujesz dopasowywać hipotetyczne zjawiska do swoich tez, a tymczasem sama opisana sytuacja jest już skuchą, bowiem kondensatory elektrolityczne są krytyczne z definicji i zawsze się je sprawdza i ewentualnie formuje lub zastępuje sprawnymi przed pierwszym uruchomieniem.
    pawelr98 wrote:

    Można nawet zrobić eksperyment i przegrzewać różne rezystory, mierząc rezystancję przed i po.
    Jak sprawdzałem to rezystancja potrafiła się zmniejszyć ( co nie znaczy że było tak w każdym przypadku) więcej jak o połowę.
    Zwęglenie się elementu powoduje powstanie dodatkowej warstwy przewodzącej. Listwa oczkowa, jeśli na niej został zamocowany rezystor również może ulec zwęgleniu i zacznie przewodzić prąd.

    Fajniej by było, gdybyś sprawdzał jak zachowują się stare kondensatory w dyskutowanych układach (takich do obserwacji).


    pawelr98 wrote:


    Większość, nawet dobrych elektroników i tak wymienia.

    Bo podchodzą do zabytku jak do normalnego radia użytkowego.
    pawelr98 wrote:

    Sam proces można powiedzieć też nie jest do końca bezpieczny bo gotowanie parafiny to łatwy początek pożaru. Powiedzmy, że mam nieco amatorskiego doświadczenia z parafiną jako paliwem.
    Uzyskać samozapłon wcale nie jest trudno. A jak się zapali to zgasić będzie już bardzo trudno jeśli nie ma się gaśnicy.


    Jaki samozapłon? Gotowanie to pojęcie umowne w tym przypadku. Cały proces jest o wiele bezpieczniejszy niż smażenie potraw na tłuszczu. Ty w ogóle chyba nigdy w kuchni nie byłeś, pełno palnych substancji a do tego żywy ogień z palników gazowych (jeśli ktoś nie ma kuchni indukcyjnej). Kilkakrotnie można się zabić i spłonąć.

    pawelr98 wrote:

    Bezpieczniej jest wymienić na element nowy i w ten sposób być pewnym sprawności urządzenia. Stary schować na pamiątkę czy tam dla pasjonata.
    Ewentualnie zrobić tak, że odłączyć stary, zostawić w miejscu i podpiąć nowy.
    Najczęściej tak się robi z elektrolitami, żeby nadal wyglądało normalnie.
    Chociaż ile razy ktoś zagląda pod chassis ? Nie wydaje mi się, żeby nowoczesny kondensator będący w niewidocznej części urządzenia jakoś szpecił wygląd.
    Czego oczy nie widzą tego sercu nie żal.

    No ale o czym ja piszę? Jeśli ktoś nie chce regenerować, niech podlutuje współczesny i nie niszczy oryginału. No i w tych przypadkach gdzie jest taka potrzeba, a nie wszystkie jak leci.

    pawelr98 wrote:

    Sprzęty sprzed paru dekad to przy tym spacerek.
    Małe częstotliwości i znikome prądy udarowe.


    No i dlatego warto mieć na względzie, że w starych sprzętach nie ma aż takich wymagań jeżeli chodzi np. o ESR kondensatorów elektrolitycznych, co więcej, w niektórych kondensatorach typu mokrego ESR o wartości kilkudziesięciu omów to wartość normalna. Współcześni elektronicy takie kondensatory od razu wywalają, bo myślą że są niesprawne.
  • #54
    Olkus
    Level 31  
    Preskaler wrote:
    To można go śmiało pozostawić i nie przejmować nie grzechotaniem oraz ESR-em.


    A więc tak zrobię.
  • #55
    pawelr98
    Level 39  
    OTLamp wrote:

    Jaki samozapłon? Gotowanie to pojęcie umowne w tym przypadku. Cały proces jest o wiele bezpieczniejszy niż smażenie potraw na tłuszczu. Ty w ogóle chyba nigdy w kuchni nie byłeś, pełno palnych substancji a do tego żywy ogień z palników gazowych (jeśli ktoś nie ma kuchni indukcyjnej). Kilkakrotnie można się zabić i spłonąć.



    W kuchni bywam często.

    Olej rzepakowy ma temperaturę zapłonu ok.370°C a samozapłon przy ok.400°C.
    Parafina tymczasem ma temperaturę zapłonu w okolicach 180-200°C (jeśli wierzyć katalogom producentów) a samozapłonu niewiele wyżej (jest mniej stała bo podawane są wartości od 250 do 350°C).

    To co jest ważne to fakt, że kuchenki elektryczne osiągają te 250-300°C. W tych warunkach samozapłon parafiny jest możliwy, oleju nie.
    Gazowe to wiadomo.

    Woda jako pośrednik ogranicza temperaturę do ok.100°C i to jest jedyny "gwarant" braku zapłonu.

    A czy kondensator 100nF przy "niskim" napięciu może ulec degeneracji? Może bo oprócz napięcia może ulegać degradacji pod wpływem ciepła.
    Bowiem parafina ze swoją niską temperaturą topnienia jest na taką degenerację podatna. A sprzęt lampowy charakteryzuje się tym, że tam źródeł ciepła nie brak. Rezystory katodowe zwykle są całkiem blisko.

    Należy też zadać pytanie ile sprzęty regenerowane przez kolegę mają godzin pracy od przeprowadzenia regeneracji. Jeśli radio miałoby być używane w sposób częsty (załóżmy, że sprzęt z lat 60 z normalnie dostępnymi lampami i słuchamy go regularnie) to czy nie ulegną one ponownej degradacji.
    Stanie na półce i odpalanie raz na rok to nie to samo co praca regularna.

    Amerykanie zresztą nawet wpadli na pomysł, żeby papierzaki zamykać w obudowach plastikowych. Bumble Bee czy tam Black Beauty ale i tak one się słabo trzymały po latach. Zresztą są one przez to raczej nienaprawialne bo dostanie się do środka wymaga zniszczenia obudowy.

    A czy jestem przewrażliwiony na punkcie zwarć ?
    Trochę tak, mojemu koledze zniszczyło nowiutką Telam EL84 bo przebiło kondensator w katodzie. W tym wypadku był zamontowany tantalowy, a te czasem produkują zwarcia w sprzętach komputerowych. Ja tam montuję polimerowe, mają bardzo dobre parametry.
  • #56
    OTLamp
    Tube devices specialist
    pawelr98 wrote:



    W kuchni bywam często.

    Olej rzepakowy ma temperaturę zapłonu ok.370°C a samozapłon przy ok.400°C.
    Parafina tymczasem ma temperaturę zapłonu w okolicach 180-200°C (jeśli wierzyć katalogom producentów) a samozapłonu niewiele wyżej (jest mniej stała bo podawane są wartości od 250 do 350°C).

    To co jest ważne to fakt, że kuchenki elektryczne osiągają te 250-300°C. W tych warunkach samozapłon parafiny jest możliwy, oleju nie.
    Gazowe to wiadomo.

    Woda jako pośrednik ogranicza temperaturę do ok.100°C i to jest jedyny "gwarant" braku zapłonu.

    Czy dostępnej w handlu parafiny używa się tylko do regeneracji kondensatorów? Ludzie używaja tego do różnych celów, często do chałupniczego wyrobu świec zapachowych. Czy co roku w Andrzejki mamy masowe samozapłony z powodu wróżb? Chyba oczywiste jest, że nie wytapia się tego w trzydziestolitrowym garze umieszczonym na palenisku na środku pokoju, jeszcze trzymając peta w ustach? Ja używałem niewielkich naczyń i małej grzałki niskonapięciowej, oczywiście że w dobrze wentylowanym miejscu, tym bardziej, że zwijki były potem obtaczane w masie bitumicznej.
    pawelr98 wrote:

    A czy kondensator 100nF przy "niskim" napięciu może ulec degeneracji? Może bo oprócz napięcia może ulegać degradacji pod wpływem ciepła.
    Bowiem parafina ze swoją niską temperaturą topnienia jest na taką degenerację podatna. A sprzęt lampowy charakteryzuje się tym, że tam źródeł ciepła nie brak. Rezystory katodowe zwykle są całkiem blisko.

    Znów teoretyzujesz i gdybasz. Nie może ulec degradacji do takiego stopnia by przebił nie tylko przy kilku woltach, ale nawet przy kilkudziesięciu. Co więcej, taki kondensator papierowy z utlenionym syciwem zachowuje się po cześci jak kondensator elektrolityczny (te które mają aluminiowe okładziny). Ich prąd upływu nie jest taki sam dla obu polaryzacji, a ponadto można je nawet formować. Niektóre egzemplarze dają wyniki wręcz spektakularne, kiedy to przy napięciu rzędu 200 V płynie prąd upływu z 5 mA, a po kilkunastu minutach spada do 200 µA - ponad dwudziestokrotnie. Generalnie z praktyki wynika, że znacząca wiekszość kondensatorów papierowych o pojemnościach do 100 nF i pracujących przy napięciach do 100 V może pozostać na swoim miejscu (oczywiście z wyjątkiem krytycznych). Powyżej ww wartości rozpatruje się przypadek indywidualnie.
    pawelr98 wrote:

    Należy też zadać pytanie ile sprzęty regenerowane przez kolegę mają godzin pracy od przeprowadzenia regeneracji. Jeśli radio miałoby być używane w sposób częsty (załóżmy, że sprzęt z lat 60 z normalnie dostępnymi lampami i słuchamy go regularnie) to czy nie ulegną one ponownej degradacji.

    Analogicznie jak oryginalne od momentu wyprodukowania, zapewne za kilkadziesiat lat wymienione syciwo też się utleni, choć nie jest to takie oczywiste, bo zdarzają się kilkudziesięcioletnie kodensatory, które mają znikomy upływ a na pewno nie były rozbebeszane - możliwe że akurat były szczelniejsze. Co do moich sprzętów, są to głównie radia przedwojenne, więc nie oram ich po kilka godzin dziennie, ale włączane są regularnie, gdyż dłuższy okres bez napięcia również im szkodzi, zwłaszcza tym, które mają kondensatory elektrolityczne typu mokrego. Natomiast mam znajomego, któremu naprawiam różne radia i który eksploatuje je wręcz całymi dniami. Ostatnio w jednym Pionierze zaczął mu puszczać padding od fal długich. Papierowe za to bez zarzutu. Oczywiście robiony był tylko sprzęgający UBL21, tego przy UY1N już oryginalnego nie było, a reszta jest niekrytyczna i została bez ingerencji.




    pawelr98 wrote:

    Trochę tak, mojemu koledze zniszczyło nowiutką Telam EL84 bo przebiło kondensator w katodzie. W tym wypadku był zamontowany tantalowy, a te czasem produkują zwarcia w sprzętach komputerowych. Ja tam montuję polimerowe, mają bardzo dobre parametry.


    No to sam jest sobie winien, skucha.
  • #57
    Preskaler
    Level 39  
    Ogólnie rzecz biorąc to kondensatory zwojowe (foliowe?) czy jak je tam jeszcze zwać (?) budowane były jako zwijane wstążki folii aluminiowej z przekładką cienkiego papieru nasączanego różnego rodzaju tłuszczami modyfikowanymi (parafina, stearyną, olej transformatorowy itp.). Największym wrogie, takich kondensatorów była wilgoć i... ekonomia. Chodziło o to aby wykonać taki kondensator w możliwie najtańszy sposób aby był możliwie nieduży i odporny na działanie wilgoci, której jak wiemy, w powietrzu nigdy nie brakuje. Od grubości przekładki izolacyjnej i jej właściwości izolacyjnych zależało też dopuszczalne napięcie pracy i wielkość kondensatora. Istotnym elementem była też obudowa a w niej izolacja wyprowadzeń. Dość rozpowszechnione były kondensatory w szklanej rurce z wyprowadzeniami izolowanymi smołą. Takie kondensatory potrafiły pracować bardzo długo jeśli urządzenie pracowało w stałej temperaturze i przerwy w jego pracy były nieduże. Dlatego tak się działo bo izolacja wyprowadzeń nie była hermetyczna a szczeliny w niej umożliwiały wnikanie parze wodnej z powietrza do wnętrza kondensatora i jeśli przerwa w pracy była na tyle długa to skroplona woda penetrowała kondensator. Częste używanie powodowało podgrzewanie kondensatora i wysuszanie go. W celu oszczędności i uproszczenia technologii produkcji, z biegiem czasu zastępowano rurkę szklaną wszelkiego rodzaju innymi rurkami z innych materiałów. Stosowano preszpan, grubszą folię aluminiową izolowaną od zewnątrz papierem, polistyren itp. Modyfikacji też ulegała izolacja. Smołę zastępowano modyfikowaną stearyną (niesławne kartoflaki) a potem żywicą epoksydową (tzw. "Mifleksy"). Te kondensatory były już dobrej jakości i pracowały długo bez upływu. Zmieniono też materiał izolacyjny przekładki na "styrofleks" i wtedy kondensatory stały się mniejsze i jeszcze bardziej niezawodne. Funkcjonują one do dziś w tej postaci bo niczego lepszego, w tej cenie, nie wymyślono.
  • #58
    OTLamp
    Tube devices specialist
    Preskaler wrote:
    Ogólnie rzecz biorąc to kondensatory zwojowe (foliowe?) czy jak je tam jeszcze zwać (?)

    Zwijane - tak były zazwyczaj nazywane.
    Preskaler wrote:

    budowane były jako zwijane wstążki folii aluminiowej z przekładką cienkiego papieru nasączanego różnego rodzaju tłuszczami modyfikowanymi (parafina, stearyną, olej transformatorowy itp.).

    Nie tylko z folli aluminiowej, stosowano też dość powszechnie folię z cyny (cynfolię), zwłaszcza w kondensatorach bezindukcyjnych.

    Preskaler wrote:

    Największym wrogie, takich kondensatorów była wilgoć i... ekonomia. Chodziło o to aby wykonać taki kondensator w możliwie najtańszy sposób aby był możliwie nieduży i odporny na działanie wilgoci, której jak wiemy, w powietrzu nigdy nie brakuje.


    Nie do końca. Swego czasu były przeprowadzane przez Alka Z. eksperymenty suszenia próżniowego kondensatorów z upływnością. Mam gdzieś sprawozdanie z tych doświadczeń, no chyba że Alek wrzuci. W każdym razie po intensywnym gazowaniu, gdy wreszcie w komorze osiągnięto wysoką próżnię, upływność nadal pozostała. Najprawdopodobniej główną przyczyną występowania upływności jest ultenianie się syciwa, co potwierdza wspomniane wcześniej przeze mnie zachowanie się kondensatorów z upływnością polegające na formowaniu się okładzin aluminiowych, a co za tym idzie, spadku prądu upływu. Co zaś się tyczy ekonomii. Nie było innego wyjścia. Przez pierwsze 30 lat rozwoju radiotechniki nie było w zasadzie innego surowca na dielektryk do kondensatorów o pojemnościach większych od 10 nF.


    Preskaler wrote:

    Dość rozpowszechnione były kondensatory w szklanej rurce z wyprowadzeniami izolowanymi smołą.

    No też nie bardzo. Dość rozpowszechnione to one były głównie w Polsce w latach 50. Natomiast całościowo stanowiły raczej margines niż normę.

    Preskaler wrote:
    W celu oszczędności i uproszczenia technologii produkcji, z biegiem czasu zastępowano rurkę szklaną wszelkiego rodzaju innymi rurkami z innych materiałów. Stosowano preszpan, grubszą folię aluminiową izolowaną od zewnątrz papierem, polistyren itp.

    Niczego z czasem nie zastępowano, bo to właśnie te inne materiały były głównie stosowane, a nie szkło. Powszechnie stosowano tworzywa z rodzaju pertinax, rezotex itp., grubszy papier, preszpany itd. Natomiast w ramach oszczędności niektórzy producenci w ogóle nie stosowali rurek, zwijki były gołe (dość rzadko), lub zanurzane w masie bitumicznej, rzadziej w innych substancjach (Elektrit zdaje się w swych wczesnych odbiornikach zanurzał zwijki w kalafonii).

    Preskaler wrote:

    Modyfikacji też ulegała izolacja. Smołę zastępowano modyfikowaną stearyną (niesławne kartoflaki) a potem żywicą epoksydową (tzw. "Mifleksy").


    Niesławne kartoflaki były imregnowane chloronaftalenem, a nie żadną stearyną. Później dodatkowo były maczane w żywicy epoksydowej (słynne żywiczniaki)



    Preskaler wrote:
    Zmieniono też materiał izolacyjny przekładki na "styrofleks" i wtedy kondensatory stały się mniejsze i jeszcze bardziej niezawodne. Funkcjonują one do dziś w tej postaci bo niczego lepszego, w tej cenie, nie wymyślono.



    No niestety też nieprawda. Materiał izolacyjny zmieniono na poliester, a nie styrofleks. Kondensatory styrofleksowe (polistyrenowe) w sprzęcie powszechnego użycia były używane głównie o niskich wartościach pojemności (poniżej 10 nF), natomiast powszechnie stosowane kondensatory KSE to były właśnie kondensatory poliestrowe, a nie styrofleksowe (KSF). Kondensatory styrofleksowe dziś praktycznie nie funkcjonują, bo ich główną wadą była niska odporność na temperaturę (do 70 °C). Dlatego zostały wyparte przez kondensatory polipropylenowe, które zachowując podobne właściwości dielektryczne, nie miały głównej wady styrofleksów, umożliwiając tym samym produkcję wersji z folią metalizowaną.
  • #59
    Preskaler
    Level 39  
    OTLamp wrote:
    Niesławne kartoflaki były imregnowane chloronaftalenem, a nie żadną stearyną. Później dodatkowo były maczane w żywicy epoksydowej (słynne żywiczniaki)


    Napisałem wyraźnie, że smoła została zastąpiona stearyną. Chloronaftalen był stosowany jako środek grzybobójczy (bo pod wpływem wilgoci rozwijały się w kondensatorze grzyby w postaci pleśni i to one powodowały upływności. Żadna próżnia już ich nie mogła usunąć. Chloronaftalen to płyn grzybobójczy a nie izolacyjny. Jako izolacja był zwykle stosowany papier parafinowany.
    - Stare kondensatory : wymieniać czy regenerować? Oto jest pytanie.

    Szklane obudowy kondensatorów z smołową izolacją wyprowadzeń spotykałem w zachodnich OR a w NRD-owskich nawet dość powszechnie. Polska nie miała więc wyłączności na ich stosowanie.
  • #60
    OTLamp
    Tube devices specialist
    pawelr98 wrote:

    Jakieś 170V i ewentualne (nie mam zdjęć żeby to stwierdzić) sąsiedztwo rezystora zbijającego napięcie to nienajgorze warunki.
    Na rezystorze wydziela się 1W z hakiem.
    Jak kondensator zacznie powolutku przejmować prąd to też zacznie się grzać, zwłaszcza, że wzrost napięcia siatek drugich i czwartych oznacza większy przepływ prądu.



    pawelr98 wrote:

    Przyjrzy się kolega dokładnie schematowi.
    Ten kondensator nie jest do masy, tylko bocznikuje rezystor 60k.
    Jeśli on zacznie przewodzić to napięcie siatki drugiej będzie rosnąć.
    Przed jest jakieś 250V, za nim 75V. Warunki są.


    Sprawdźmy zatem, czy warunki rzeczywiście są. Wygrzebałem 3 takie zgniłe strucle:

    - Stare kondensatory : wymieniać czy regenerować? Oto jest pytanie.


    Na samej górze RFT 0,01 µF 500 V, niżej też RFT 0,01 µF 500 V, ale impregnowany chloronaftalenem, a na samym dole Z.W.A.T. T4 20 nF 500/1500 V, 1951 r. Kondensatory zostały podłączone do źródła napięcia 180 V i mierzony był prąd upływu.

    1. Pierwszy kondensator.
    W chwili włączenia popłynął prąd 130 µA, który w ciągu kolejnych 5 minut wzrósł stopniowo do 149 µA, po czym zaczął spadać osiągając odpowiednio:
    - po 7 min (od włączenia): 122 µA,
    - po 10 min: 89 µA,
    - po 15 min: 62 µA
    - po 30 min: 28 µA
    - po 60 min: 22 µA

    2. Drugi kondensator
    W chwili włączenia popłynął prąd 76 µA, który następnie osiągnął maksimum 105 µA, ale w krótszym czasie (2 min), po czym zaczął spadać:
    - po 3 min: 103 µA
    - po 5 min: 95 µA
    - po 10 min: 69 µA
    Dłużej już mi się nie chciało czekać, nie sądzę by wyglądało to inaczej niż w pierwszym przypadku.

    Czy zatem zaistniałyby warunki do nieprawidłowej pracy, a tym bardziej uszkodzenia którejś z lamp?


    3. Trzeci kondensator, czyli 20 nF Z.W.A.T. W chwili włączenia popłynęło 4,6 mA, ale zamiast rosnąć, prąd zaczął od razu spadać:
    - po 1 min: 2,1 mA
    - po 2 min: 1,3 mA
    - po 3 min: 961 µA
    - po 4 min: 773 µA
    - po 5 min: 643 µA
    - po 10 min: 372 µA
    - po 30 min: 202 µA
    - po 60 min: 156 µA

    W ciągu początkowych kilkunastu minut kondensator był odczuwalnie ciepły, po godzinie już nie. Następnie odłączyłem go, i włączyłem odwrotnie. Popłynęło około 200 µA po czym prąd zaczął miarowo rosnąć, by po około minucie osiągnąć 1,5 mA, a następnie zaczął spadać.

    Dodano po 38 [minuty]:

    Preskaler wrote:


    Napisałem wyraźnie, że smoła została zastąpiona stearyną.

    Ale sęk w tym, że nie została.
    Preskaler wrote:

    Chloronaftalen był stosowany jako środek grzybobójczy

    Kolejna rewelacja. Był używany przede wszystkim dlatego, że był syciwem polarnym i miał 2 razy większą stałą dielektryczną niż cerezyna i parafina.

    Preskaler wrote:

    Żadna próżnia już ich nie mogła usunąć. Chloronaftalen to płyn grzybobójczy a nie izolacyjny. Jako izolacja był zwykle stosowany papier parafinowany.


    I znów trzeba udowadniać oczywiste rzeczy:

    January Kossakowski "Elementy dyskretne RC" MON 1979.

    - Stare kondensatory : wymieniać czy regenerować? Oto jest pytanie.

    Józef Kotecki "Kondensatory" W.K.i Ł 1962.

    - Stare kondensatory : wymieniać czy regenerować? Oto jest pytanie.

    Praca zbiorowa "Poradnik materiałoznawstwa elektrycznego" PWT 1959 (1055 stron).

    - Stare kondensatory : wymieniać czy regenerować? Oto jest pytanie.