
Prezentowany tutaj model amplitunera to Radmor w wersji 5102-TE. Od razu warto wspomnieć o innych odmianach tego wzmacniacza: 5100, 5102, 5102-T. Pierwsze egzemplarze pochodzą z 1979 roku.
Sprzęt, jak widać na poniższych fotografiach wyposażony w podwójne gniazdo słuchawkowe. Oczywiście nie jest to współczesny minijack.



W postaci linijek LED w tym modelu zrealizowano wskaźnik: tzw. zero detektora oraz poziom sygnału stacji. Na uwagę zasługuje dotykowe przełączanie stacji programatora, z zapalającym się LED-em w środku. Radio ustawiamy za pomocą potencjometrów wieloobrotowych umieszczonych poniżej. W prezentowanym egzemplarzu został się tylko jeden stroik, więc musimy go przekładać jeśli chcemy zaprogramować kolejną stację.


Drewniana obudowa.


Bardzo łatwo rozebrać sprzęt. Wystarczy odkręcić dwie śruby bocznej ścianki. Góra trzyma się na kołkach pomiędzy bokami.



Panel przedni wykonany z aluminium.



A tak amplituner prezentuje się w środku.

Od razu widzimy konstrukcję opartą na modułowej budowie. Wiele płyt możemy wyciągnąć poprzez odkręcenie kilku śrubek i wypięcie wtyczki.



Warto dodać, że cały szkielet wykonany także z aluminium. Z prawej strony umieszczona antena AM.

Wtyczki ułatwiające serwisowanie. Z jednej strony wystający bolec uniemożliwiający odwrotne wpięcie. Wyposażone w rączkę ułatwiającą wyciąganie. W przypadku płyt umieszczonych zbyt blisko górnej obudowy, ów uchwyt został wycięty.





Na uwagę zasługuje tutaj sposób chłodzenia podzespołów.



Bezproblemowy, szybki demontaż (nie wszystkich) modułów.



Dostęp do podzespołów także od spodu urządzenia. Musimy wykręcić także dwie nóżki po przekątnej. Życzyłbym sobie odkręcanej blachy dolnej i tak dobrego dostępu jak w tym przypadku we współczesnych konstrukcjach.




Transformator zasilający to TS120/1. Odizolowany jest on od aluminiowej obudowy za pomocą specjalnych tulejek plastikowych miedzy obudową oraz tekstolitowych podkładek pod śrubami. Spotkałem już egzemplarz pozbawiony tej izolacji. Prawdopodobnie ktoś na to nie zwrócił uwagi.



Panel przedni po rozkręceniu.


Oprócz isostatów nie może zabraknąć mechanicznych, obrotowych przełączników wielopozycyjnych.


Kolejna charakterystyczna cecha - sposób wiązania wiązek przewodów. Domyślam się, że musiała to być strasznie żmudna praca...




Numer oraz data produkcji na PCB. Nie wszystkie moduły produkowane były w tym samym czasie.

Nie wszędzie jednak producent pokusił się na zastosowanie wtyczek. W niektórych miejscach jedynym sposobem demontażu pozostaję rozlutowanie przewodów.

Większość płytek z zieloną soldermaską, chociaż spotkamy i takie które wyglądem przypominają te wykonywane współcześnie w domowych warunkach.



Do wielu potencjometrów montażowych, nastawnych mamy dostęp bez konieczności demontażu czegokolwiek. Kapryśne bywają najczęściej potencjometry wieloobrotowe programatora. Regeneracja raczej nie pomaga. Najkorzystniejsza byłaby wtedy ich wymiana na "nowe".



Pozostałe potencjometry, mimo upływu lat, w prezentowanych egzemplarzu działają jeszcze prawidłowo.


Kondensatory elektrolityczne zastosowane w sprzęcie to oczywiście Elwa.



Pokusiłem się o pomiary.




Jak widać po oznaczeniach i wyglądzie zastosowano elementy z różnych lat produkcji. Pojemność wyraźnie inna między sobą.
Aluminiowy korpus z powodzeniem robi za chłodzenie.

Z tyłu urządzenia wyprowadzono radiator końcówek mocy. Charakterystyczne dla tamtego okresu złącza głośnikowe i audio typu DIN. Prezentowana wersja posiada także możliwość podłączenia opcjonalnego korektora barwy dźwięku. Jeśli go nie używamy nie możemy zapomnieć o wpięciu w to miejsce specjalnej zworki.



Myślę, że na temat tego sprzętu można by pisać bardzo, bardzo długo. Ja tutaj przedstawiam raczej tylko namiastkę tego, skupiając się głównie na budowie i niektórych rozwiązaniach jakie panowały około 40 lat temu....

Cool? Ranking DIY