Post został poprawiony wcześniej przez "popraw pisownię" 2020-08-03 13:19:25 więc jednak przegapiłeś Zapomniałeś o takiej możliwości? No ale nie o tym jednak jest temat.
Wszelkie ładowanie akumulatorów różnego rodzaju "wynalazkami", są z reguły szkodliwe dla akumulatora i mogą spowodować jego uszkodzenie. Stanowczo odradzam takie próby.
Porad udzielam wyłącznie na forum, nie pomagam na PW
Zanim zadasz pytanie, wiedz, że zostało już omówione tutaj, a 99% nie jest unikalne. Użyj wyszukiwania.
Wszelkie ładowanie akumulatorów różnego rodzaju "wynalazkami", są z reguły szkodliwe dla akumulatora i mogą spowodować jego uszkodzenie. Stanowczo odradzam takie próby.
Takie próby podejmie tylko osoba wykwalifikowana i to w sytuacja awaryjnej, gdzie innym wyjściem jest zakup nowego aku albo laweta/ kable rozruchowe.
Jeśli Kowalski nie jest elektrykiem/elektronikiem to pozostaje mu skombinowanie prostownika.
Ja ostatnio po pozostawieniu świateł mijania ładowałem prostownikiem "solidarność"(tylko mostek, regulacja prądu poprzez przełączanie odczepów trafo) plus własny zasilacz regulowany (14,4V 4A), razem szło jakieś ~15A przez 40 min, samochód ruszył.
Należy użyć dowolny zasilacz prądu stałego o napięciu wyjściowym do 14.5V (nowe akumulatory nie lubią wyższego napięcia) i najlepiej z ograniczeniem prądowym, albo z elementem ograniczającym prąd ładowania w początkowej fazie (żarówka, opornik włączone pomiędzy zasilacz a baterię akumulatorów).
W tej roli mogą to być zasilacze ATX, zasilacze do różnych urządzeń (routery, wzmacniacze antenowe - do akumulatorów o małych pojemnościach lub jako ładowarki buforowe).
Przy wykorzystaniu zasilaczy należy najpierw włączyć do sieci zasilacz, by na jego wyjściu pojawiło się napięcie nie mniejsze niż napięcie akumulatora i dopiero go podłączać do akumulatora lub baterii akumulatorów.
Podłączając baterię do wyłączonego zasilacza możemy coś w nim uszkodzić. No chyba, że mamy wiedzą jak on jest zbudowany i że nic mu się nie przydarzy.
Przykładowy zasilacz wrażliwy na taką wpadkę to stabilizator z diodą Zenera i tranzystorem szeregowym (wtórnik emiterowy). Przyłączenie do wyjścia stabilizatora napięcia wyższego niż 5V spowoduje przebicie złącza baza emiter i przepływ prądu przez złącze baza kolektor (złącza emiter - kolektor nie ma i nie będzie) do diod prostowniczych. Jeśli bateria akumulatorów ma wystarczająco mały opór wewnętrzny, to uszkodzi tranzystor i być może coś jeszcze.
Zasilacze impulsowe i stabilizatory impulsowe mogą też być nieodporne na takie podłączenie.
Robić można wszystko, ale trzeba się liczyć ze skutkami swojego działania.
Przykładowy zasilacz wrażliwy na taką wpadkę to stabilizator z diodą Zenera i tranzystorem szeregowym (wtórnik emiterowy). Przyłączenie do wyjścia stabilizatora napięcia wyższego niż 5V spowoduje przebicie złącza baza emiter i przepływ prądu przez złącze baza kolektor (złącza emiter - kolektor nie ma i nie będzie) do diod prostowniczych i przez uzwojenie wtórne transformatora.
No, nie całkiem: przez diody prostownicze prąd nie popłynie, bo to nie w tę stronę; natomiast w takim najprostszym układzie prąd popłynie przez złącze emiter-baza i przez diodę Zenera (dla tranzystora NPN: od +akumulatora, przez złącze od emitera do bazy, i przez diodę Zenera do -akumulatora, przez oba złącza w kierunku zaporowym); dodatkowo, tranzystor będzie działać jako odwrócony (zamienione role emitera i kolektora), więc poprzez niego naładuje się kondensator filtrujący, z możliwością wtórnego przebicia tranzystora (niezależnie od tego, że prąd przez diodę Zenera może być za duży i dla złącza tranzystora, i dla tej diody). Nawet zasilacz na wyższe napięcie może się uszkodzić, jeśli przy bazie tranzystora szeregowego jest kondensator do masy (wtórne przebicie przez czas ładowania tego kondensatora).
Jeżeli zasilacz jest na napięcie akumulatora, to nie może popłynąć prąd przez złącze BE i diodę Zenera.
Zasilacz na napięcie akumulatora (powiedzmy 13.3V) musi mieć diodę Zenera na 14.0V. Złącze BE w kierunku przewodzenia daje spadek o 0.7V, więc spada z 14.0 do 13.3.
Przy podłączeniu odwrotnie mamy:
Spadek na BE w kierunku zaporowym: 5...6V + spadek na diodzie Zenera 14V.
A więc żeby prąd popłynął przez te złącza trzeba by podłączyć 19...20V.
Natomiast do kondensatora filtrującego wystarczy 5.7...6.7V. Złącze BE spolaryzowane zaporowo + złącze BC pracujące w kierunku przewodzenia.
Prościej byłoby podłączyć się pod zasilacz wzmacniacza
Jak się nie ma.......Lata temu naprawiam TV kolegi, spalony opornik kilka kiloomów 8W, banał jak się ma a ja nie miałem, kolega na gwałt każe odpalić TV (mecz!!!!!), przeliczam szybko rezystancję posiadanej małej oporowej lutownicy, jest prawie, łączę lutownicę zamiast opornika, mecz obejrzeliśmy, co było do wypicia też wypiliśmy. Pozdrawiam wszystkich w pierwszym dniu wakacji.
Lata temu naprawiam TV kolegi, spalony opornik , kilka kiloomów, 8W banał jak się ma a ja nie miałem, kolega na gwałt każe odpalić TV (mecz!!!!!), przeliczam szybko rezystancję posiadanej małej oporowej lutownicy jest prawie,...
A świstak siedzi i nawija sreberka Moc małej opornicy oporowej to 30-60W.
Dla 30W i napięcia 220V (takie było lata temu) rezystancja wynosi ok. 1600Ω
Kilka kiloomów to znacznie więcej niż 2kΩ więc do "prawie" sporo brakuje.
Nie neguję, że mecz dało się obejrzeć.
Mój sąsiad w podobnej sytuacji uratował opornik o mniejszej mocy, nacierając go miękkim ołówkiem grafitowym.
Nie bądź taki ortodoksyjny szczególant, mogę poszukać w realu (TV Lazyryt 208 mam) który to był opornik a ,,kilka kiloomów'' podałem z marszu, grunt, że wtedy TV odpaliłem, nic się nie przegrzało (rezystor w zasilaczu anodowego) a mecz obejrzeliśmy.
On pewnie myślał że chodzi o jakiś współczesny.
Albo nie wie że w OTVL można podmieniać rezystory anodowe na kilkukrotnie mniejsze, bez żadnych negatywnych skutków w aktualnym działaniu telewizora, i bez natychmiastowych skutków destrukcyjnych (skutki destrukcyjne (uszkodzenia) były, ale dopiero po czasie, co sprytnie wykorzystywali serwisanci z ZURTów).
Albo nie wie że w OTVL można podmieniać rezystory anodowe na kilkukrotnie mniejsze, bez żadnych negatywnych skutków w aktualnym działaniu telewizora,
Ależ wie przeczytaj ze zrozumieniem to co napisałem wytłuszczonym drukiem a potem powtórnie to co napisałem normalnym.
Kilkakrotne zmniejszenie rezystancji opornika w zasilaczu napięcia anodowego mogło dać negatywne skutki w postaci utraty emisji lampy już po kilkunastu godzinach jej pracy.
Ja się zetknąłem - znajoma poprosiła mnie o naprawienie telewizora (kilka tygodni wcześniej przyjeżdżał do niego serwis, i szybko potem znów się popsuł), lampa się przepaliła (jakaś PCF w układzie synchronizacji) - wstawiłem nową, pomierzyłem napięcia, coś się nie zgadzało, za mały spadek napięcia na oporniku anodowym, więc obejrzałem ten opornik, miał świeży lut.
Re: akumulator samochodowy jak ładować bez prostownika?
Nie da się naładować bez prostownika.
Temat założony przez Redaktora jest bez sensu.
Poradniki - nie mogą wprowadzać zagrożenia dla zdrowia i życia człowieka !
Kombinacje proponowane w temacie są bardzo niebezpieczne.
Nie ma niczego niebezpiecznego w opisywanym przez autora sposobie. Ot co, zwykły warsztatowy sposób.
Nawet zwykły wkrętak jest niebezpieczny! Można sobie niechcący oko wykłuć a piłą to sobie palec a nawet rękę można odciąć! Jednak jak radzisz komuś aby do ucięcia deski użył ostrej piły to mu o tym nie przypominasz. Nie martw się na zapas, ludzie mają swój rozum.
Generalnie życie jest bardzo niebezpieczne.
CYRUS2 wrote:
Naładowany - nowy akumulator - można kupić na każdej stacji paliw przez 24 godz.
No to Ameryka odkryta! Myślę, że chyba każdy wie, że może sobie kupić nowy akumulator.
Dodano po 2 [minuty]:
LEDówki wrote:
Należy użyć dowolny zasilacz prądu stałego o napięciu wyjściowym do 14.5V ....
To jest sensowny pomysł!
W praktyce do ładowania akumulatora w samochodzie czasami używam zasilacza z notebooka Toshiba 15 V / 8 A. Gdy akumulator jest naładowany to napięcie na nim wynosi niecałe 15 V a prąd płynący nie przekracza 1,5 A.
Czy możemy w sytuacji awaryjnej naładować akumulator kwasowo-ołowiowy inaczej niż dedykowaną ładowarką?
Jest to ryzykowne, jednak jeżeli wiesz co robisz możesz wykorzystać zasilacz laboratoryjny z regulacją napięcia wyjściowego i ograniczeniem prądu.
Fajnie, czyli w/g ciebie redaktorku każdy w domu ma zasilacz laboratoryjny. Ja myślę że prędzej się znajdzie zwykły prostownik niż zasilacz laboratoryjny.
A w jakim dziale mamy ten temat?
"Poradniki Elektornika", czy "Poradniki zwykłego człowieka (nieelektronika)"?
Elektronik raczej ma jakiś regulowany zasilacz albo przynajmniej wiedzę jak go wykonać.
Albo wiedzę jak kontrolować proces ładowania.
Najważniejsze - nie przekroczyć maksymalnego napięcia ładowania i żeby zasilacz czy inna przypadkowa ładowarka poradziły sobie z niskim oporem wewnętrznym ładowanego akumulatora. W początkowej fazie ładowanie prąd może osiągać duże wartości i ładowarka powinna go jakoś ograniczać, żeby się nie spaliła. Dotyczy to szczególnie ładowarek z przypadku. Jeden zasilacz ograniczy prąd, drugi wyłączy się. W innym zadziała bezpiecznik topikowy.
W sumie to też nieraz korzystałem z "innych" metod ładowania np akumulator żelowy do pastucha ładowałem zasilaczem z reg ograniczeniem prądowym. Ustawiałem na zwartych zaciskach 0,7A później napięcie na 15V i podłączałem akumulator. Niedawno ładowałem akumulator z Cadiego 75Ah ładowarką ImaxB6mini bo prostownik pożyczyłem koledze. A na upartego, chociaż to dosyć niebezpieczne można ładować akumulator bezpośrednio z sieci 230V mając tylko 1 diodę10A na odpowiednie napięcie i kondensator ok 70µF/400VAC. Prąd ok 5A. Do podładowania żeby auto odpaliło wystarczy.
A na upartego, chociaż to dosyć niebezpieczne można ładować akumulator bezpośrednio z sieci 230V mając tylko 1 diodę10A na odpowiednie napięcie i kondensator ok 70µF/400VAC. Prąd ok 5A. Do podładowania żeby auto odpaliło wystarczy.
Czyli kondensator szeregowo z diodą. Reaktancja pojemnościowa w obwodzie prądu stałego. ,,Złote myśli elektryków" prawda ?
No spokojnie, to tylko pomysł. Zasilacze beztransformatorowe są dość dobrze opisane i są metody na to, żeby kondensator był zasilany prądem przemiennym, a akumulator prądem jednokierunkowym. W chińskich latarkach stosowany jest mostek prostowniczy. Kondensator jest przed mostkiem i jedną nogą przyłączony jest do jego wejścia ~, drugą do opornika ograniczającego prąd, a ten do wtyczki sieciowej. Akumulator jest przyłączony do wyprowadzeń +, - mostka.
W rosyjskich latarkach były stosowane dwie diody - jedna przewodziła prąd ładujący akumulatory, druga w kolejnym półokresie sieci rozładowywała kondensator wejściowy. Drugi schemat jest tutaj gdzieś dostępny.
Zamiast kondensatora można próbować ze statecznikiem.
Taki układ z dwiema diodami daje z tym samym kondensatorem (albo statecznikiem) 2x mniejszy prąd, niż układ z mostkiem - ale te ruskie latarki wymyślono w czasach, gdy diody były droższe od kondensatorów, dziś dobry kondensator kosztuje więcej, niż kilkanaście diod - a Chińczycy potrafią kombinować, żeby zrobić tanim kosztem i więcej zarobić.
Statecznik może być, w porównaniu do kondensatora ma tę zaletę, że nie ma "uderzenia" prądu przy włączaniu, natomiast więcej waży, i grzeje się.
Zasadniczym problemem z zasilaczem beztransformatorowym jest to, że albo trzeba sprawdzić, na którym przewodzie mamy "ziemię" i odpowiednio podłączyć do sieci, albo mamy napięcie sieci na zasilanym urządzeniu - przy ładowaniu akumulatora w samochodzie dostaniemy napięcie sieci na karoserii samochodu, co jest dość niebezpieczne.
Taki układ z dwiema diodami daje z tym samym kondensatorem (albo statecznikiem) 2x mniejszy prąd, niż układ z mostkiem
Zgadza się, 1 połówka ładuje akumulator a drugą zwiera dodatkowa dioda.
_jta_ wrote:
Zasadniczym problemem z zasilaczem beztransformatorowym jest to, że albo trzeba sprawdzić, na którym przewodzie mamy "ziemię" i odpowiednio podłączyć do sieci,
To jest haddkorowe ładowanie i bardzo ryzykowne. Do tego najlepiej wyjąć akumulator z samochodu. Nie polecam takiego sposobu.