Przy okazji odmowy posługi przez tytułową wiertarko-wkrętarkę udarową DHP483 firmy Makita, postanowiłem, przed wysłaniem jej na naprawę gwarancyjną, zajrzeć do wnętrza i sprawdzić co tam się popsuło. No i tak, urządzenie mogło się pochwalić (standardowo dla siebie, bo już po raz czwarty) szalejącymi obrotami oraz, z nowości zaś, problemami z ze zmianą biegów, a właściwie z ich utrzymaniem. Jak już tak to rozkręcałem, to nagrałem film przedstawiający wnętrze urządzenia bezszczotkowego, omówiłem również podstawowe różnice w stosunku do "technologii szczotkowej". Film miał omawiać również działania serwisu, jednak były one tak... efektowne - to chyba właściwe słowo, że powstaje na ten temat odrębny materiał.
Na końcu filmu jest małe podsumowanie tej sprawy, czyli trzy tygodnie przerzucania się paczkami i w efekcie nowa wkrętarka w ponad 90%, na sam koniec serwis udawał, że naprawił to czego nie naprawił (bo naprawił tylko później ) i czego ja jeszcze wymagam. "Niestety" przez to, że próbowałem skończyć powyższy film, nagrywałem każde otwarcie paczki. W końcu stwierdziłem, że sprawa tak się rozwinęła, że nie ma sensu pchać tylu wątków w jeden materiał. Cierpliwości i zapraszam do śledzenia kanału, a nawet nieśmiało do subskrybcji, będą szczegóły w nowej produkcji.
Ja teraz naprawiając bezszczotkowa dga504 zamówiłem w końcu cały moduł za 277zl bo w polskiej dystrybucji cena zaporowa. Na początku zamówiłem same tranzystory za 100zl. Jednak nie chodzila jak powinna. Hobby to hobby.
@Kajox jak się dostałeś do tych tranzystorów, bo tam chyba też cała elektronika jest zalana? Masz może jakieś zdjęcia?
Zdecydowanym plusem Makity jest dostępność części zamiennych, minusem zaś cena niektórych, w szczególności do nowszych modeli, do starszych wszystko jest w zdrowych pieniądzach.
Bez problemu podgrzewasz do około 100°C i ładnie odchodzi, drewnianym patyczkiem delikatnie. Kilka elementów odpadło, jednak miałem drugi moduł, z którym bardziej uważałem. Diodę jedną zgubiłem i tranzystor. Szlifierka startowała, jednak nie zawsze. Działało jakby zabezpieczenie przy uruchamianiu z zablokowaną tarczą. Czasami się udało włączyć, szybko włączając przycisk. Uszkodzony też był jeden z czujników Halla. Wrócę do domu to pyknę zdjęcie, jedną płytkę mam z wypaloną dziurą.
Dokładnie. Jak druk wypalony to po ptakach. IRF6613 w powietrzu nie przylutujesz. Zamówiłem Ali nawet sterownik silnika bo tam jest kość DRV91670 jednak chyba jest kilka wersji programu wewnątrz inna do szlifierki inna do klucza udarowego. Chyba, że dostałem pusty układ bo nie startowała wogole.
Nie wiem czemu, ale spodziewałem się trochę prostszego układu. Widać, że projektanci w najśmielszych snach nie brali pod uwagę reanimacji tej płytki.
Jeżeli DRV91670 ma faktycznie w sobie MSP430 (choć po necie widzę tylko plotki, a nie ma upublicznionych not), to na bank układ ze sklepu nie ma żadnego programu. Zresztą producenci elektronarzędzi raczej nie będą się przejmowali kilkoma narwańcami, próbującymi naprawiać moduł, który, nawet gdyby był nie zalewany, to i tak większość wymieniałaby w całości, ale tak jak pisałeś, hobby to hobby
Próbowałem ratować bo cena w polskiej dystrybucji jest kosmiczna za sam moduł porównując do nowej szlifierki. Założyłem moduł od wersji z hamulcem dga506 jeśli dobrze pamiętam a mam 504.
A tak swoją drogą - czysto teoretycznie, nie można tam włożyć jakiejś płytki po prostu modelarskiej, np z samochodzików RC które też mają przecież silniki bezszczotkowe? Byłoby pewnie taniej, a też mają bardzo duże możliwości konfiguracji niektóre
nie można tam włożyć jakiejś płytki po prostu modelarskiej, np z samochodzików RC
Wydaje mi się, że najważniejsze są poziom obciążenia i hamulec elektroniczny (przynajmniej w przypadku wkrętarki), resztę chyba da programowo ogarnąć.
Ale to tak tylko gdybam, nie jestem na tyle obeznany.
Moim zdaniem nie da rady. Wydaje mi się że to jest inna konstrukcja niż te silniki w rc. Nawiniety dużego przekroju drutem. Podczas normalnej pracy pobiera 9A bez obciążenia. Co jest podczas cięcia nie mierzyłem.
Jak tak przeglądam dostępne sterowniki, to moc wyjściowa nie jest problemem (zależy jeszcze jaką moc trzeba wytracić podczas hamowania), gorzej jest z obsługą czujników halla. Trzeba wziąć pod uwagę moc, obsługę sprzężenia zwrotnego (czujniki) i możliwość programowania, tak żeby narzędzie się zachowywało przyzwoicie. Robiąc z gotowych modułów chyba nie zmieścimy tego w obudowie.
Tak czytam to i widzę, że kupno wkrętarki bezszczotkowej to totalna pomyłka.. Cena zaporowa, a Makita czy inne cuda jakością porównywalne z chinolem byle jakim. Duże uogólnienie, ale biorąc pod uwagę "szczęście" jakie mnie spotyka przy urządzeniach przekonaliście mnie do szczotkowej padliny.
Narzędzia bezszczotkowe, zachowując gabaryty i masę, zawsze są mocniejsze. Przy zachowaniu momentu obrotowego, zawsze są mniejsze, lżejsze i zużywają mniej energii. Moja poprzednia wkrętarka była... no w sumie to dalej jest, kilka centymetrów dłuższa, dużo bardziej pękata w korpusie, ma 5 Nm mniej, sam korpus jest prawie 0,2 kg cięższy i ma uchwyt zaciskowy do 10 mm, tytułowe urządzenia ma uchwyt 13 mm, do tego wyraźnie dłużej może przepracować na 1Ah pojemności akumulatora. Fakt że stara wkrętarka jest z niższej półki i jakość spasowania elementów oraz ergonomia jest zupełnie inna.
Pytanie tylko trzeba sobie zadać, czy potrzebujemy tego wszystkiego? Ja potrzebowałem mniejszych gabarytów i większego uchwytu, gdyby nie to, "szczotkowa padlina" w dalszym ciągu w zupełności by mi wystarczała. Kupowanie pod pretekstem "bo nowsze i ma takie te" jest bez sensu.
Bo to MAKIETA a nie Makita, aczkolwiek problem z wyłącznikami i szalejącymi obrotami występują w prawie wszystkich wkrętarkach bezszczotkowych jak i szczotkowych. Powodem jest badziewny sposób wykonania potencjometru – w postaci ścieżki węglowej która łatwo się wyciera kiedy zbyt często bawimy się włącznikiem.
Alternatywą jest potencjometr wykonany w postaci ścieżek PCB podzielonych na np. 10 sektorów, są zdecydowanie bardziej odporne na zużycie (ew. zużyje się ruchomy styk), ale stosuje się w wyłącznikach zwykłych wiertarek lub starszych wkrętarek z silnikiem komutatorowym.
Drugi problem polega na tym, że sam wyłącznik we wkrętarkach bezszczotkowych nie jest częścią serwisową – w przypadku zużycia należy wymienić całą elektronikę (zestaw silnika elektrycznego, wyłącznika i modułu sterującego), której koszt jest porównywalny z kosztem zakupu nowej wkrętarki. Być może same wyłączniki są do kupienia np. podróbki u chińczyków, ale w takie rzeczy się nie bawiłem. Poza tym niektóre przewody wyłącznika nie posiadają złącz, a przewody prądowe są zgrzewane.
O ile w starych wkrętarkach z silnikiem komutatorowym można było wymienić oddzielnie silnik oraz wyłącznik, to obecnie stanowią one jedną część serwisową która kosztuje prawie tyle co nowa wkrętarka. Powód? Przewody są przylutowane... W Boschu 14.4-Li nie stanowiło to problemu. Z tego powodu naprawiałem wyłącznik w Stanley Fatmax.
MAKIETA ma jeszcze jedną wadę, a mianowicie baterie które ulegają programowemu zablokowaniu (seria LXT, czyli z "gwiazdką").
W pracy mieliśmy BHP 451, czyli ostatnią najmocniejszą wkrętarkę z udarem, 3 biegi, silnik 4-polowy o mocy prawie 400W. Zupełnie nie nadawała się do naszych prac (wiercenie w metalu) ponieważ była strasznie ciężka, grzała się i baterie krótko trzymały. Ludzie w internecie narzekali też na zbyt mały moment obrotowy sprzęgła. Została zastąpiona wkrętarką bezszczotkową DeWalt DCD790, a inni dostali komutatorowe DCD780. Później trafiła w ręce kolegi który zajeżdżał każdy sprzęt. Spalił silnik – stopiony wirnik, stopiony szczotkotrzymacz (wykonany z plastiku który łatwo się topił) oraz pokrywka obudowy w której znajduje się łożysko. Wymieniłem silnik, miesiąc później uszkodził się II bieg – wytarty plastikowy pierścień zębaty który w tamtym czasie był niedostępny jako część serwisowa, a był dostępny gdzieś w chinach. W końcu kolega kolejny raz spalił silnik – tak samo stopione podzespoły, zapadła decyzja że tego nie naprawiamy i ląduje w utylizacji.
Porównując sposób wykonania silnika MAKIETY z Dewaltem DCD780, to nie miało prawa działać. Błędnym założeniem konstruktora było wprowadzenie możliwości łatwej wymiany szczotek. Grzały się złącza szczotek na konektorach, a słaba wytrzymałość temperaturowa plastiku sprawiała że to wszystko "pływało", gdzieś mam zdjęcia jak to było zrobione. W Dewaltach tylko raz wymieniałem spalony wirnik i kilka razy zużyte szczotki (szczotkotrzymacze).
W Dewalcie bezszczotkowym oczywiście też zużył się potencjometr, więc nie mogę powiedzieć że ta marka jest pod jakimś względem lepsza.
(...)problem z wyłącznikami i szalejącymi obrotami występują w prawie wszystkich wkrętarkach bezszczotkowych jak i szczotkowych. Powodem jest badziewny sposób wykonania potencjometru – w postaci ścieżki węglowej która łatwo się wyciera kiedy zbyt często bawimy się włącznikiem.
Bez przesady. Twoim zdaniem to normalne, że po miesiącu niezbyt intensywnego użytkowania (może dwa razy akumulator rozładowany) potencjometr pada? Wytarte ścieżki powodowałyby przerywanie pracy silnika lub zmniejszanie jego obrotów, a w tym przypadku dochodziło dodatkowo do zwiększania liczby obrotów, czyli kompletne szaleństwo i brak logiki.
BANANvanDYK wrote:
Drugi problem polega na tym, że sam wyłącznik we wkrętarkach bezszczotkowych nie jest częścią serwisową – w przypadku zużycia należy wymienić całą elektronikę (zestaw silnika elektrycznego, wyłącznika i modułu sterującego), której koszt jest porównywalny z kosztem zakupu nowej wkrętarki. Być może same wyłączniki są do kupienia np. podróbki u chińczyków, ale w takie rzeczy się nie bawiłem. Poza tym niektóre przewody wyłącznika nie posiadają złącz, a przewody prądowe są zgrzewane.
Do tego modelu dostępne osobno:
- włącznik ze złączami wsuwanymi,
- elektronika z modułem czujników silnika,
- stojan,
- wirnik,
- itd.
Nawet lampka jest dostępna osobno.
Wszystkie zdjęcia pochodzą z polskich sklepów, zero problemów z dostępnością i tak jest w większości modeli Makity, aczkolwiek nie w każdym.
BANANvanDYK wrote:
MAKIETA ma jeszcze jedną wadę, a mianowicie baterie które ulegają programowemu zablokowaniu (seria LXT, czyli z "gwiazdką").
No to jest spora wada, jednak dodać należy, że podnosi to bezpieczeństwo, a większość przedwczesnych zgonów/blokad akumulatorów, jest z winy użytkowników. Nie zmienia to faktu, że akumulatora, który się "naturalnie zestarzał", nie można użytkować z gorszymi parametrami ani reanimować w normalny sposób. Według mnie przy wprowadzaniu tego sytemu, gdzieś w 20% chodziło o bezpieczeństwo, a w 80% o zyski firmy.
BANANvanDYK wrote:
Później trafiła w ręce kolegi który zajeżdżał każdy sprzęt.