bachin wrote: Ale link wkleiłem do przetwornicy 50Hz, dlatego że siła jest w prostych rozwiązaniach. Poza tym każde przetwarzanie nie daje 100% sprawności i na każdym tracimy energię. Więc co do sprawności bym polemizował, bo straty będę na przetwornicy i na falowniku.
Porównując 1:1 czyli sprzęt dajacy takie same parametry na wyjściu, falownik dający prostokąt 50Hz nie straci więcej niż 1% mocy
Z kolei transformator na rdzeniu z blach zasilany prostokątem 50Hz nie będzie miał takiej sprawności jakby był zasilany sinusem.
To że falowniki są zawodne a twój układ nie to też nie prawda, będziesz miał falownik przed transformatorem, jeśli będzie prymitywny pozbawiony zabezpieczeń będziesz wymieniał tranzystory przy każdej wymianie bezpiecznika. I nie chodzi o to żeby półprzewodniki są kiepskie, po prostu w układach energoelektronicznych prądy zwarciowe mogą przekroczyć wytrzymałość każdego tranzystora, szczególnie że chcesz mieć małe spadki przy prądach rozruchowych, a wiec będziesz dążył do tego aby rezystancje były małe, wiec wyjdzie kilkaset amperów na zwarciu po stronie wtórnej i kA po stronie pierwotnej.
bachin wrote: Może to i dobre do produkcji, bo tańsze, ale niekoniecznie dla mnie. Już samo użycie przetwornicy impulsowej budzi duże wątpliwości odnośnie trwałości, jak to ma pracować 24/7. 2-3 lata i kondziory do wymiany.
Elementy dostępne na rynku są naprawdę dobre, to że sprzęt konsumencki jest badziewny to kwestia projektu, tego że elementy pracują na granicy możliwości. Trwałość kondensatorów zależy od temperatury pracy, a ta od odległości od radiatorów, prądów jakie przez te kondensatory płyną. Są rozwiązania - przetwornice wielofazowe - gdzie obciażenie kondensatorów jest niewielkie. Może nawet da się przejść na MKP - jak zainwestujesz więcej to masz szanse zrobić sprzęt lepszej jakości - ta zasada działa nie tylko w prymitywnych układach.
Sprzęt przemysłowy, ale taki solidny, kilka razy droższy, od konsumenckiego, się nie psuje.
bachin wrote: PS. Sprawność (sorry) dużych toroidów dochodzi do 98% i chyba wspomniane rozwiązanie na dwie raty tego nie pobije.
Nie przy zasilaniu prostokątem.
2% strat z 10kW to 200W, w typowym transformatorze połowa strat to straty w rdzeniu, wiec 100W tracisz na stałe, jeśli pobierasz w danej chwili tylko 400W to sprawność transformatora będzie 80%.
Sens mojego postu jest taki, żeby pokazać że przewagi które przypisujesz prymitywnemu rozwiązaniu z transformatorem wynikają z braku obiektywnej oceny innych rozwiązań. Oraz tego że analizujesz na zbyt ogólnym poziomie.
Transformator może zrobisz "sztywny" ale napięcie akumulatorów nadal będzie się zmieniać w dosyć szerokim zakresie i tu rozwiązania zaawansowane ze stabilizacją wygrywają z rozwiązaniami prymitywnymi bez niej.
Brak sinusoidalnego przebiegu dla niektórych urządzeń będzie problemem, silniki indukcyjne będą buczeć i bardziej się grzać, podobnie transformatory, zamiast robić jedną wielką przetwornicę dla całego domu sensownie i względnie tanio było by podzielić instalację na urządzenia które mają inne wymagania w stosunku do napięcia zasilającego i zasilać je z innych źródeł.
Oczywiście tracimy na elastyczności, ale rozwiązanie na miarę będzie lepsze i tańsze.