jack63 wrote: Plumpi wrote: Jedynie jako czujniki przylgowe do rur czy do wmontowania w pochwę lepszym będą czujniki zabudowane w gilzie z przewodem.
Dość "odważne" stwierdzenie. Czy widziałeś w "swoim" laboratorium typowy czujnik przylgowy? Chyba nie, bo piszesz takie rzeczy.
Typowa gilza styka się z rurą na krótkim odcinku linii. Jak jest koszulka izolacyjna obejmująca gilzę na wyjściu kabla z gilzy to już jest dramat.
Ciekawe ilu "pomiarowców" pamięta o izolacji czujnika przylgowego od otoczenia.
Osobiście używam DS18b20 bez żadnych gilz i innych rezystancji cieplnych. Te ok 7s/K zwłoki jest rewelacyjne. Kiedyś przy pomiarach w zamrażarce okazało się, że "fabryczny" czujnik rejestratora (akurat Pt100) w gilzie z kwasówki "nie zauważał" minimalnej temperatury, gdy goły DS radził sobie znakomicie przy stosunkowo szybko zmieniającej się w dół i w górę temperaturze.
Także jak nie ma zagrożeń dla samego przetwornika temperatury, to należy unikać gilz i innych osłon wprowadzających dodatkową rezystancję cieplną, a przez to zwiększających bezwładność pomiaru.
Do tego dochodzi szczelność zamknięcia samego przetwornika w gilzie. Szczególnie gdy temperatury mierzone są poniżej punktu rosy. Może nastąpić "pompowanie" wilgoci do wnętrza gilzy i gdy pojawi się już woda następuje mostkowanie połączeń elektrycznych. Czujnik rezystancyjny zaczyna pokazywać pogodę, bo woda zmniejsza jego rezystancję widzianą od strony układu czujnik obsługującego.
Nie wiem czy się śmiać czy też współczuć.
Aby ukrócić kolejne tego typu pytania dotyczące mojej wiedzy:
Tak, widziałem typowe czujniki przylgowe i bardzo często je stosuję, ponieważ m.in. zajmuję się projektowaniem i montażem automatyki węzłów cieplnych na osiedlach mieszkaniowych.
Wiem też, że czujniki takie są drogie. Dla przykładu czujniki przylgowe, które najczęściej stosuję Pt1000 firmy Danfoss o symbolu ESM-11 to koszt prawie 200zł za sztukę.
Przeciętny "Kowalski" nie ma potrzeby ich używania, bo zwykły czujnik w gilzie przymocowany do rury CO, osłonięty kawałkiem otuliny, zapewnia wystarczającą dokładność pomiarową, a kosztuje 7-60zł, a nie 200zł. W wersji hermetycznej 20-60zł.
O tym, że dokładność jest wystarczająca świadczy choćby stanowcza większość regulatorów i sterowników kotłów czy też sterowników do obiegów CO, produkowanych przez wiele firm: Tech, Salus, Auraton, Plum, KG Elektronik, Kom-Ster, Elster, Kompit, Carel i wiele innych - prawie wszystkie wyposażane są tylko w czujniki w gilzach. Prawie żadna z tych firm nie oferuje czujników typowo przylgowych.
Co ciekawsze wielu instalatorów mocuje te czujniki w gilzach przypinając je do rur obiegów CO i nawet nie zabezpieczając żadnymi otulinami i to działa.
Wiem też, że trudno jest zdobyć typowe czujniki przylgowe wyposażone w DS18B20 czy też popularne KTY... , czyli te najbardziej popularne czujniki wśród amatorów i w zastosowaniach półprofesjonalnych.
Wiem co to są pochwy do czujników temperatur i po co się je stosuje w układach CO. Wiem też, że nie da się do tych pochew wcisnąć typowych czujników przylgowych, a można tylko obsadzić w nich czujniki w gilzach.
Używałem także gilz, do których były zgrzane czy też przylutowane blaszki miedziane zwiększające powierzchnię styku oraz gilz ze spłaszczonym końcem, zwiększającym powierzchnię styku.
Wiem też do czego służą pasty termoprzewodzące oraz termoprzewodzące masy silikonowe.
Nie będę się wypowiadał za wszystkich "pomiarowców", ale jako jeden z "pomiarowców" wiem jak ochronić czujnik przed wpływem otoczenia, czy też raczej zminimalizować wpływ otoczenia do poziomu nieistotnego dla pomiaru czy regulacji.
Wiem też ponadto, że o bezwładności i "pompowaniu wody do gilzy" to piszą tylko ignoranci, którzy nie wiedzą, że czujniki w gilzach mogą być w wersjach hermetycznych, że są zalewane masą, która nie dość, że zapewnia niższy opór termiczny pomiędzy gilzą, a czujnikiem i sprawia, że czujnik dużo szybciej reaguje to jeszcze zabezpiecza czujnik przed kontaktem z wodą, nawet jakby był cały zanurzony w wodzie. Poza tym same gilzy zaciskane są na przewodzie i to już często zabezpiecza czujnik przed przedostawaniem się "pompowanej wody" do wnętrza gilzy, a dla "Kowalskiego" czas inercji czujnika w 99,99999% jest kompletnie nieistotny. Poza tym dla przeciętnego "Kowalskiego" w zupełności wystarczy uszczelnienie gilzy poprzez zaciśnięcie jej na przewodzie, ponieważ "Kowalski" potrzebuje czujników głównie do pomiaru temperatury otoczenia oraz temperatur w układach grzewczych CO, czyli o wartościach wyższych od otoczenia. Skąd niby miałby się wziąć ten "punkt rosy" i ta "pompowana do gilzy woda"? Oczywiście "Kowalskiemu" może się zamarzyć pomiar układów klimatyzacyjnych, ale wtedy powinien zastosować czujniki hermetyczne, a nie gołe czujniki DS18B20 jak niektórzy, rzekomi fachowcy od chłodnictwa i klimatyzacji.