Little Bee - przystępna cenowo, otwarta sprzętowa sonda prądowa i magnetyczna

Little Bee to niedroga, otwarta, wysokowydajna sonda prądowa i sonda do pomiaru pola magnetycznego. Została zaprojektowana do debugowania i analizowania urządzeń elektronicznych przy znacznie niższych kosztach niż istniejące rozwiązania, takie jak Migsic CP2100B lub I-prober 520.

Tego typu narzędzie jest szczególnie ważne w przypadku energoelektroniki, która zyskała na znaczeniu w przypadku pojazdów elektrycznych, alternatywnych rozwiązań energetycznych i wysokowydajnych zasilaczy.

Kluczowe parametry modułu:

* Oparty na anizotropowym czujniku magneto-rezystancyjnym (AMR).
* Regulowana szerokość pasma (10 MHz i 1 MHz)
* Regulowane wzmocnienie (1x i 4x)
* Automatyczne zerowanie
* Złącze wyjściowe SMA do podłączenia do dowolnego standardowego wejścia oscyloskopu o impedancji 1 MΩ
* Pomiar prądu
* Szerokość pasma - DC - 10 MHz
* Czułość - 0,25 V / Amp
* Maksymalny prąd - ±5 A.
* Szum - 3 mA RMS przy szerokości pasma 10 MHz, 2 mA RMS przy szerokości pasma 1 MHz
* Dokładność DC - ±15%
* Impedancja wejściowa - 100 nH równolegle z 70 Ohmami
* Maksymalny rozmiar przewodu - 4,25 mm bez przerywania obwodu, 10 mm, jeśli możemy przełożyć przewód przez sondę
* Wykrywanie pola magnetycznego
* Szerokość pasma - DC - 10 MHz
* Czułość - 0,2 V / Gauss
* Maksymalne pole - ±6 Gauss
* Szum - 4 mG RMS przy szerokości pasma 10 MHz; 2,5 mG RMS przy szerokości pasma 1 MHz
* Zasilanie - pojedyncza bateria AA, która wystarcza na ok. 4 godziny pracy urządzenia



Little Bee łączy się po prostu z oscyloskopem w celu pomiaru prądu i pola magnetycznego na wyświetlaczu oscyloskopu. Projekt jest sprzętem typu open source z plikami projektowymi sprzętu opracowanymi w KiCad, w tym schematami i układem PCB opublikowanymi na Githubie, wraz z oprogramowaniem układowym dla mikrokontrolera PIC16, sterującego urządzeniem.

Weston Braun uruchomił zbiórkę Crowd Supply na urządzenie jakiś czas temu i już na osiem dni przed jej końcem zdołał zebrać blisko 15 000 dolarów, znacznie powyżej celu finansowania w wysokości 5750 dolarów. Wpłata w wysokości 149 dolarów gwarantuje sondę Little Bee z przystawką do pomiaru prądu i kablem SMA-BNC do podłączenia do oscyloskopu. Wysyłka kosztuje 8 dolarów w USA i 12 dolarów do reszty świata. Wysyłki sond spodziewać należy się w kwietniu 2021 roku.



Źródło: https://www.cnx-software.com/2021/01/20/little-bee-affordable-open-hardware-current-magnetic-field-probe/

Wszystko pięknie i chętnie bym się skusił aby około kwietnia to otrzymać lecz:

Because it is covered by CE requirements, the Little Bee B1 cannot be shipped to EU countries, the UK, Norway, Iceland, or Liechtenstein. Sorry! Depending on interest, we may launch a global, follow-up campaign for a CE-certified version of Little Bee.

Ciekawe kiedy i za ile będzie w EU.

Trochę dziwne, ale to chyba pokazuje problem tych wszystkich Kickstarterów - tak naprawdę większość kompletnie olewa CE. Ten sam problem dotyczy wiele sprzętu IoT oraz drobnej elektroniki, która bez żadnych testów EMC na pałę jest sprzedawana do Europy.
Ciekawe na ile zrobią nową kampanię. Przecież testy EMC urządzeń bateryjnych to jaki koszt? Pewnie <2000 USD nawet jakby dodali testy bezpieczeństwa elektrycznego, więc kasę już mają.

Za to co mi się nie podoba, to brak obudowy. 150 USD brzmi mało, ale bez obudowy to się błyskawicznie rozwali. Wydrukowanie obudowy by ich kosztowało może z 10 USD i mogliby ją nawet sprzedawać - wszyscy by zyskali.

OldSkull wrote:

Przecież testy EMC urządzeń bateryjnych to jaki koszt? Pewnie <2000 USD nawet jakby dodali testy bezpieczeństwa elektrycznego, więc kasę już mają.

Pod warunkiem, że zaliczą za pierwszym razem. Jaki odsetek urządzeń zalicza EMC za pierwszym podejściem?

Normy IEC i EN w przypadku EMC są identyczne (różnice są raczej pomijalne dla tej klasy urządzeń, o ile jakiekolwiek). Więc na USA też powinni mieć EMC. Zresztą CE wystawia się samemu, więc mając testy pod IEC, można wypisać CE na Europę również.
I jeśli boją się porażki, to się bierze 2 dni w laboratorium (<1000 USD), robi wszystkie możliwe testy i mając dobre wyniki robi test końcowy. Poza tym to nawet nie musi być super uznane laboratorium (typu UL, TUV czy Intertek) tylko po prostu takie co wystawi papier i ma certyfikację.
Więc albo na USA robią wałek i sprzedają bez żadnego potwierdzenia zgodności, albo robią wałka z ludzi aby zrobić kolejną zbiórkę niedługo.