Zainspirowałem się tym że potrzeba była odlutowania diod z "żarówek" LED. Są one nalutowane na płytkę sklejoną z blaszką aluminiową jako radiator i w/g mnie najlepszą metodą jest podgrzanie. Po podgrzaniu diody odchodzą łatwo i można przylutować nowe. Sprawdziłem i działa. Są podgrzewacze które można kupić, ale po co jeśli jest stare żelazko, które grzeje. Można było by rozbudować o termostat elektroniczny i termometr, ale chcąc uniknąć kosztów zrezygnowałem z tego. Koszt całości to koszt włącznika, led-a jako wskaźnika że płyta grzeje i dławika na przewód. Kawałek sklejki i kawałek blachy ocynkowanej (u mnie 1 mm- taką miałem). W moim wypadku to 0 zł. Wszystko było w "rupieciarni".
Bardzo fajne i oszczędne rozwiązanie.
Do jakiej temperatury rozgrzewa się Twoja płyta?
Stosowałem również żelazko mocowane w imadle, ale termostat nie zapewniał wystarczającej stabilizacji temperatury, więc zrobiłem specjalizowany podgrzewacz: https://www.elektroda.pl/rtvforum/topic3436054.html
Tylko że używam go raczej do przylutowywania a nie rozlutowywania, stąd potrzeba precyzyjnej regulacji temperatury, choć zdarza się, że używam go również do "rośnięcia" ciasta na pizzę. W tej roli również się świetnie sprawdza. Po kwadransie mam piękny, wyrośnięty spód pizzy
A jak z histerezą temperatury? Mierzyłeś? Termostat na bimetalu dokładnością ustawień nie grzeszy, a histereza takiego rozwiązania dobra jest do prasowania koszul, ale do podgrzewania elektroniki już nie koniecznie.
Można jeszcze prościej - raz naprawiałem "żarówkę" LED i do wylutowania spalonych użyłem palnika spirytusowego. O przegrzaniu nie ma mowy bo łatwo stwierdzić kiedy lut puszcza.
Witam, też kiedyś używałem żelazka do takich celów, ale kiedyś u ''majfrenda'' znalazłem podgrzewacz o mocy 300 W i wymiarach 12x7 cm za jedyne 17 zł. Jednak 2000 W to trochę sporo jak na takie zastosowanie.
Fajnie to zrobiłeś.
Zawsze możesz w przyszłości rozwinąć swój projekt dodając termoparę, i na podstawie schematu stacji lutowniczej zrobić dokładną regulację temperatury.
Tak jak wcześniej pisałem, celem ograniczenia kosztów, zostałem przy termostacie bimetalowym oryginalnym dla tego żelazka.
Z ciekawości zrobiłem pomiar temperatury minimalnej - i była w granicach 40 °C. a maksymalna to w granicach 218 °C i spadała minimalnie (około 15-20°C), ponieważ płyta ma sporą bezwładność cieplną - spora masa i szybko tak nie stygnie.
Spoiwo rozpuszcza się i można z łatwością zdjąć diodę pincetą. Nie wiem jak się będą zachowywać po ponownym wlutowaniu i czy nie będą przegrzane. Gdzieś nocie katalogowej widziałem że czas na wysoką temperaturę to około 3 sek, ale ja jak wlutowałem to świeciła. Pytanie jak długo?
Co do napraw Led-ów, jest to może mało opłacalne. W sumie nie są aż tak drogie. Nie każdą się da naprawić, zwłaszcza gdy uszkodzony jest układ zasilający (nie w każdej wyjmiemy go nie uszkadzając obudowy "żarówki" LED-a).
Ja osobiście miałem parę sztuk takich samych więc były uszkodzone zasilacze albo Ledy i z dwóch można zrobić jedną.
Tak uratowałem parę sztuk i jeszcze żyją.
Pomocą w pomiarach i lutowani służy mi takie "cuś" jak na fotografi.Też 0 zL.
Akurat autor wylutowuje LED z ledówek, ale taka grzałka nada się do termotransferu i rozlutowania innych układów w sposób masowy zamiast dłubać lutownicą czy razić gorącym powietrzem, albo świecić żarówką z odbłyśnikiem tzw. kwoką, lub w nowomowie promiennikiem podczerwieni, lub naświetlaczem (cokolwiek miałby naświetlać poza materiałami światłoczułymi).
Spoiwo rozpuszcza się i można z łatwością zdjąć diodę pincetą. Nie wiem jak się będą zachowywać po ponownym wlutowaniu i czy nie będą przegrzane. Gdzieś nocie katalogowej widziałem że czas na wysoką temperaturę to około 3 sek, ale ja jak wlutowałem to świeciła. Pytanie jak długo?
Tymi trzema sekundami z dokumentacji zupełnie się nie przejmuj, bo to parametr dotyczący w praktyce raczej tylko lutowania ręcznego lutownicą gdzie lutownica ze względu na specyfikę metody, musi mieć dużo wyższą temperaturę niż temperatura topnienia lutu i tu ryzyko przegrzania jest duże.
Ale jak zaglądniesz gdzieś do DS ledów, to jeśli używasz żelazka i jako tako panujesz nad jego temperaturą, bardziej istotny jest dla Ciebie tzw. reflow profile i jego parametry graniczne, czyli warunki przy lutowaniu w piecu.
Tu przykładowo od LED Cree:
I jak tam popatrzysz to zobaczysz że producent pozwala, by w temperaturze przy której lut jest stopiony (dla Pb free to 217°), można trzymać taki led bez konsekwencji, przez maksymalny czas nawet do 2,5 minuty.
Dlatego jeśli nie przegniesz z temperaturą to wcale nie musisz się jakoś specjalnie spieszyć pracując Twoją metodą a ledy będą bezpieczne.
Co do samej konstrukcji, którą pokazałeś, to podoba mi w niej się to że zrobiłeś ładny, solidny specjalizowany przyrząd, choć niby da się improwizować z wkręcaniem w imadło.
Ja też chciałem coś takiego zrobić, choć utknąłem (permanentnie, jak się to często zdarza) w fazie koncepcyjnej. Bo na razie w temacie ledowym używam metody kombinowanej, hot air plus lutownica, ale to w zasadzie dziadowanie.
Ale niedawno ściągnąłem od Chińczyka coś o czym wspomniał tu już kolega 1 Marcin, czyli skrajnie tani podgrzewacz z grzałką PTC, choć jeszcze tego cuda nie testowałem. Tak że u mnie temat żelazkowego podgrzewacza możliwe że upadł, o ile to chińskie cudo nadaje się do czegokolwiek.
Jeszcze taka bardzo ogólna refleksja co do naprawy żarowek LED.
Kiedyś dawno słyszałem taki pochodzący z czasów zamierzchłych (chyba przed WWII) dowcip, czy może nawet anegdotę z życia wziętą, że przychodzi do sąsiada, "złotej rączki" skąpa sąsiadka z przepaloną żarówką i prosi "napraw pan to, bo pan wszystko potrafi".
Kiedyś to śmieszyło a dziś kompletnie nie.
Kiedyś dawno słyszałem taki pochodzący z czasów zamierzchłych (chyba przed WWII) dowcip, czy może nawet anegdotę z życia wziętą, że przychodzi do sąsiada, "złotej rączki" skąpa sąsiadka z przepaloną żarówką i prosi "napraw pan to, bo pan wszystko potrafi".
Kiedyś to śmieszyło a dziś kompletnie nie.
Witam
Kiedyś słyszałem że w ZSRR funkcjonował zakład naprawy żarówek, takich z włóknem. Naprawiano żarówki używane do oświetlenia fabryk i placów.
Niestety nie mogę znaleźć materiału opisującego ten zakład.
Co do podgrzewacza z żelazka, bardzo mi się podoba jest proste, estetyczne i tanie w wykonaniu. Jedyny minus to regulacja zadanej temperatury może nie być bezpieczna.