W praktyce można sobie uprościć - ustawiamy na wyjściu poziom 300mV RMS i obserwując przebieg na oscyloskopie ustawiamy nieco większy prąd niż ten dla którego znikają zniekształcenia "przejścia" (zwane potocznie "skrośnymi"). Oczywiście ustawiamy bez podłączonego obciążenia i po czasie od włączenia wzmacniacza co najmniej 10 minut.
Akurat obserwację i wyeliminowanie zniekształceń skrośnych za pomocą oscyloskopu powinno wykonywać się przy obciążeniu nominalnym na wyjściu wzmacniacza. W przeciwnym wypadku mogą wyjść głupoty, bo tranzystory końcowe nie będą poprawnie przewodzić prądu przy wysterowaniu dopóki nie będzie podłączone obciążenie. Nie piszę oczywiście o zwykłej regulacji prądu spoczynkowego na podstawie pomiaru spadku napięcia na rezystorach emiterowych bo to inna sprawa i to faktycznie należy regulować bez obciążenia.
No właśnie - mamy impas... Z jednej strony mamy ustawić najmniejszy z możliwych prąd spoczynkowy, a z drugiej mamy ustawić go na takiej wartości by nie było zniekształceń... Co ciekawe jeden i drugi powinien mieć taką samą wartość Dlatego też konstruktor zaleca w np. serwisówce ustawienie prądu na konkretną wartość - bez sprawdzania czy wystarcza ona dla zlikwidowania schodków przejścia, ale to jest z zasady sporo większy prąd niż minimalny dla braku zniekształceń. Przykładowo w pewnym wzmacniaczu miało być (według wymagań producenta) ok. 40mA a w praktyce spokojnie można było ustawić 18mA.
Przykładowo w pewnym wzmacniaczu miało być (według wymagań producenta) ok. 40mA a w praktyce spokojnie można było ustawić 18mA.
No ja trafiłem na taki wzmacniacz o którym pisałem w tym wątku, gdzie producent zalecał ustawienie aż 136mA prądu spoczynkowego pary końcowej mimo że wystarczyłoby znacznie mniej. Tyle że wzmacniacz pracujący w bardzo płytkiej klasie B, a w zasadzie w klasie A do pewnej mocy wyjściowej. Radiatory gorące non stop.
Bardzo dziękuję za komentarze i podpowiedzi. Postaram się odpowiedzieć i zastosować.
Wzmacniacz pracuje już i całkiem nieźle sobie radzi, z czego bardzo się cieszę i ja (Pikarel!). Ustawiłem prąd spoczynkowy na 0,02A, niezależnie od progu słyszalnych zniekształceń. Dotychczas wyglądało więc na to, że usunięcie kondensatora z R111, wymiana T101 i 102 na BD139 oraz ustawienie prądu spoczynkowego przywróciło maszynę do ładu. Wcześniej prąd był faktycznie 10X większy, aż grzały się tranzystory końcowe. Poniżej napiszę, dlaczego „dotychczas”. Słuchałem tego wzmacniacza na dźwięku o charakterystyce sinusoidy bardzo cichym, średnim i bardzo głośnym o częstotliwości 1000Hz i 50Hz, w odsłuchu brak było jakichkolwiek dźwięków obcych. Swoją drogą zdradzę się nieco, że akurat o dźwięku, jego cechach i aspektach wykonawczych wiem sporo, mam też - myślę niezły słuch. Spokojnie też – nie słuchałem zawsze bezpośrednio na dużych głośnikach, zbocznikowałem je sobie uzyskując finalnie 4Ω obciążenia.
Teraz o słowie „dotychczas”: Tam, gdzie trafiłem na tego Eltrona, wczoraj wynalazłem jeszcze… dwa inne! Jeden z nich (nazwę go nr 2) okazał się zupełnie sprawny (rocznik 92), miał tylko wypaloną żarówkę i już pracuje. Swoją drogą, zmierzyłem go tu i ówdzie: prąd spoczynkowy ustawiony ma DOKŁADNIE na 0,02A – oczywiście po rozgrzaniu. Eltron, którego nazwę nr 3 okazał się nieco bardziej zaniedbany: pierwsze oględziny pokazują, że ma chyba nieoryginalny potencjometr sumy (dwukanałowy) a i tak uszkodzony a więc do wymiany, miał też wypalony jeden bezpiecznik 3,15A, pierwsze włączenie pokazało mi więc od razu na wyjściu 35V stałego napięcia. Oczywiście nic nie dzieje się bez przyczyny, zastanawiam się więc, co wypaliło bezpiecznik. Pomierzę.
Wszystko to piszę z dwóch powodów.
- Pierwszy jest taki, że chcę się z Wami podzielić kilkoma ciekawostkami, które zauważyłem. Otóż w Eltronie3, na R 111 jest dokładnie tak samo zainstalowany kondensator jak w pierwszym o którym pisałem. Podobnie jak tam, jest też kondensator foliowy na płycie TW-3, miał więc rację Usunięty, że mogło to być fabryczne. Brak jest natomiast „lizaczków” (nie słyszałem wcześniej tego określenia – przyznaję). Ma też kilka oporników w okolicy przełączników 5mv/50mv/500mv. Podobne w pierwszym Eltronie uznalibyśmy za niefabryczne. Wszystko to wskazywałoby, (Pikarel!) że właśnie fabrycznie być może wmontowano tym dwóm wzmacniaczom te elementy. Piszę to, bo dyskutowaliśmy o nich wcześniej. Co myślicie? Nie mierzyłem go jeszcze precyzyjne, zauważyłem jednak, że tranzystory końcowe (tu też TESLE) znów się grzeją na spoczynku. Pomierzę – napiszę.
- Drugi powód to dylemat dotyczący kwestii formalnej: czy mogę ten wątek pociągnąć jeszcze o naprawę tego trzeciego Eltrona? Skoro sprawa przybrała taki obrót i mam do dyspozycji trzy (a nawet cztery, bo mam jeszcze zupełnie nieotwierany, sprawny egzemplarz z 1993 roku) wzmacniacze, chciałbym te dwa „gorsze” doprowadzić do pełnej sprawności, następnie wyposażyć w gniazda Jack i układy chroniące głośniki (opóźnione załączanie, wczesne wyłączanie, ewentualnie kontrola stałego napięcia na wyjściu i temperatury). Prawdę mówiąc mam zrobione gotowce do wmontowania.
Rozwieję też wątpliwości: zajmuję się tym hobbystycznie, w tzw. pogodzinach ale chciałbym wykorzystać dwa z tych wzmacniaczy do stałej pracy jako nagłośnienie elektronicznych organów, które mają dość niski poziom sygnału (podpinam je do wejścia 50 mv) i we współpracy z zg50, które też wynalazłem (jak nowe) razem ze wzmacniaczami. Dlatego chciałbym zrobić to na tyle sprawnie, żebym ja, ewentualnie ktoś po mnie miał gotowy do grania sprzęt. Nie będę z dwóch Eltronów robił jednego, jak w wątku https://www.elektroda.pl/rtvforum/topic1654238.html - myślę, że to fajny pomysł ale niekonieczny do szczęścia; pozostanę przy dwóch urządzeniach ale zestawionych i nagłaśniających osobno dwa kanały organów.
Rozwiejcie – proszę moje wątpliwości: czy formalnie mogę w ten sposób kontynuować ten wątek?
Dziękuję.
zbocznikowałem je sobie uzyskując finalnie 4Ω obciążenia.
W jaki sposób (schemat) i po co?
Mariopuccini wrote:
prąd spoczynkowy ustawiony ma DOKŁADNIE na 0,02A
I jest to z tego co pamiętam norma fabryczna dla tego wzmacniacza. Jak dla mnie nieco za mało jak na podwójną parę tranzystorów mocy, ale skoro fabryka uznała, ze jest ok, a i Właściciel nie wnosi zastrzeżeń co do zniekształceń - nic mi do tego.
Mariopuccini wrote:
pokazało mi więc od razu na wyjściu 35V stałego napięcia.
Do sprawdzenia tranzystory stopnia sterującego (para komplementarna) i tranzystory mocy. Często w tych wzmacniaczach pierwotne uszkodzenie jednego tylko elementu pociągało za sobą uszkodzenie kolejnych... Tak wiec najlepiej będzie sprawdzić (i wymienić jeśli uszkodzone) wszystkie tranzystory na płytce końcówki i tranzystory mocy.
Mariopuccini wrote:
czy mogę ten wątek pociągnąć jeszcze o naprawę tego trzeciego Eltrona?
Jak dla mnie - nie widzę przeciwwskazań. Byleby tylko każde pytanie dotyczyło konkretnego egzemplarza (najlepiej sprawdzaj je po kolei od Eltrona 2 do ...) i pisz o którym mowa na początku wiadomości. Łatwiej będzie (moim zdaniem) się połapać, a i odpowiedzi dotyczyć będą konkretnych wzmacniaczy.
SlawekKedra wrote:
Wątek byłby bardziej przejrzysty jeśli do drugiego wzmacniacza założyłbyś nowy.
Kolega ma teoretycznie rację, jednak w wypadku gdyby Autor równolegle pisał o naprawie wszystkich posiadanych wzmacniaczy trudniej byłoby odpowiadać - po prostu myliły by się usterki i wzmacniacze. W momencie jednego tematu, ale z po kolei naprawianymi wzmacniaczami (moim zdaniem) łatwiej będzie się skupić na konkretnym wzmacniaczu. Tak myślę.
Mariopuccini wrote:
Usunięty, że mogło to być fabryczne.
Coś więc jeszcze pamiętam... A na poważnie - nie trudno było się domyślić - biorąc pod uwagę że inne elementy w tym wzmacniaczu były tego samego typu.
Mariopuccini wrote:
niski poziom sygnału (podpinam je do wejścia 50 mv)
Pisałem o dużym poziomie szumów przedwzmacniaczy w Eltronach. Jeśli Ci to nie przeszkadza - ok. niemniej jednak będąc na Twoim miejscu rozważyłbym pomysł zaprojektowania innych przedwzmacniaczy na bardziej współczesnych elementach i rozsądniejszej topologii całego układu - szczególnie barwy dźwięku.
Czułość w Eltronie była w dużej mierze tłumiona z mikrofonowej - właśnie dzielnikami na wejściach (mowa o płytkach TW-4). Z punktu widzenia producenta było to wygodne, bo poza kilkoma elementami (które dodatkowo można było dowolnie zmieniać dla konkretnych wymagań) płytki były identyczne, jednak pierwotna czułość tych PW była dostosowana do mikrofonów dynamicznych, więc stłumienie wejściowego sygnału instrumentalnego do tego poziomu pociągało za sobą niekorzystne szumy.
Mariopuccini wrote:
pozostanę przy dwóch urządzeniach ale zestawionych i nagłaśniających osobno dwa kanały organów.
Jest to nieco bardziej upierdliwe (bo wymaga regulacji obu wzmacniaczy zamiast jednego), ale poza tym - nie widzę przeciwwskazań.
Na wstępnie odpowiadam Usuniętemu w sprawie głośnika. Zbocznikowałem go sobie właśnie, żeby nie musieć słuchać dźwięków o dużej głośności: po prostu stworzyłem układ szeregowo-równoległy, gdzie większość mocy zabiera opór. Na przykład: szeregowo z głośnikiem 4Ω wstawiłem opornik 80Ω, równolegle zaś do nich 4,2Ω. Przy 100-watowej konstrukcji daje to możliwość podpięcia zaledwie 5-watowego głośnika… Zrobiłem sobie więc trzy takie układy z różnymi oporami, specjalnie do słuchania na różnych poziomach głośności, przy czym cały czas używam do tego sporych głośników. Liczy się przecież komfort pracy!
Teraz do rzeczy:
Zająłem się Eltronem nr 3. Przede wszystkim wyczyściłem go: całość sprężonym powietrzem, płytkę tw1 natomiast ordynarnie… umyłem po prostu wodą i mydłem. Tam było sporo jakiegoś poremontowego brudu: pył cemontopodbny itp. Przy okazji, nie rozlutowując par końcowych tranzystorów, pomierzyłem je, kiedy były odłączone. Niestety nie mam dokładnych danych, bo nie wiem jakim napięciem mój miernik mierzy półprzewodniki (instrukcja o tym milczy) podawane więc spadki napięć są niemiarodajne, wychodziły jednak różnice na złączach baza-emiter (te da się zmierzyć osobno na każdym tranzystorze), rzędu (no właśnie – chyba) 10mv. Wskazania pokazywały: dla lewej pary (T1, T3) 460, dla prawej (T2, T4) 471. Podobnie złącza baza-kolektor. Te są połączone, dawały więc różnice około 20 mv(?). Przyznaję – nigdy nie było mi potrzebne wiedzieć tak precyzyjnie, co pokazuje miernik, dotychczas sprawdzałem ewentualnie, czy półprzewodnik jest zupełnie uszkodzony, czy nie… Wniosek jednak jest też taki, że wszystkie pracują, choć różnią się nieco warunkami.
Przy okazji wymieniłem znów parę T101 i T102 na BD 139. Nie znalazłem też dokładnie pasującego potencjometru suwakowego dla sumy: miałem trochę złomu ze starych lampowych telewizorów a w sytuacji pandemicznej akurat daleko mam do sklepu… Kompromisowo wstawiłem 100KΩ.
Po złożeniu układu efekt był taki, że:
- na wyjściu utrzymywało się stałe napięcie 0,05V
- słychać było wyraźne brzęczenie w głośniku
- wszystkie końcowe tranzystory grzały się lekko na prądzie spoczynkowym
- prąd spoczynkowy: przy 0,02A brzęczenie stawało się głośne, zmniejszanie prądu „zatykało” układ – słychać było moment zatkania. Brzęczenie spadało wyraźnie przy prądzie rzędu 0,1A. No ale grzały się końcówki mocy. Tego po prostu nie dało się ustawić!
Wyłączyłem wszystko i pomierzyłem zasilacz. Wskazania diod i kondensatora były w normie.
W tej sytuacji zachowałem się jak szarlatan: wbrew wszystkiemu, usunąłem znów kondensator nadlutowany nad R 111…
No i? Nagle wszystko się uspokoiło. Wzmacniacz dał sobie ustawić prąd spoczynkowy, nie brzęczy, gra czysto, stałe napięcie na wyjściu to około 0,8-1mv a więc praktycznie zero. Za dnia posłucham go porządnie – teraz nie chcę produkować głośnych dźwięków. Napiszę sprawozdanie.
Jeśli jednak to się sprawdzi, kompletnie nie wiem, jak to się stało, że usunięcie fabrycznie zainstalowanej pojemności doprowadza wzmacniacz do ładu.
Czy ktoś ma jakiś pomysł? (Pikarel – jak tam próby ze starym Eltronem?)
Kondensator jest "przysmarkany", cyna jest przegrzana, z fabryczne lutowanie nigdy takie nie jest, cyna zawsze jest błyszcząca; ktoś, kto lutuje przez kilka godzin dziennie nie zrobi czegoś takiego.
Jedna z możliwości jest taka, że wzmacniacze były kiedyś w "ręcach" tego samego człowieka lub to Ty go odlutowałeś i tak brzydko "przysmarkałeś" na potrzeby zdjęcia
Można dołączyć instrument klawiszowy bez szumów stopnia mikrofonowego (o szumach napisał wyżej kolega @398216 Usunięty), pomijając ten stopień i można to zrobić na dwa sposoby.
Pierwszy prosty sposób:
-usuąć C401
-elektrodę dodatnią kondensatora C403 wylutować z płytki i dolutować (łączówką) do pinu 2a przełącznika PR1
Przy wartościach R2-51 Ω, R3-220 kΩ i potencjometru 100 kΩ uzyskasz w jednym z położeń tłumienie 1/2, tracisz też czułość mikrofonową.
Drugi sposób to wykorzystanie sekcji b PR1 do odłączania wzmacniacza mikrofonowego, z zachowaniem wszystkich dotychczasowych funcjonalności:
-odlutować sekcję PR1a; usunąć R3-200 kΩ i połączenie PR1 2b z G401 pin 3
-R2 56 Ω dolutować wprost do G401 pin 3
-połączyć styki PR1 3b z PR1 1a
-potencjometr P$409 odłączyć od K5 plytki i dołączyć do styku PR1 2a
-K5 połączyć ze stykiem PR1 3a
Teraz wejście mniej czułe (w pozycji spoczynkowej PR1 - zwarte styki 1-2) jest wprost na potencjometrze PR409, nie ma więc możliwości przesterowanie tego wejścia, bo zawsze można suwakiem zmniejszyć poziom sygnału wejściowego.
Jeśli wystąpi przesterowanie w górnym położeniu suwaka - można zamiast połączenia PR1 3b z PR1 1a wlutować rezystor, dobierając jego wartość, na czas ustawień wlutowując rezystor nastawny (PR) o wartości np. 1-2,2 MΩ.
Po ustawieniu właściwej czułości zmierzyć wartość PR i wlutować rezystor stały, o najbliższej wartości do zmierzonej.
stworzyłem układ szeregowo-równoległy, gdzie większość mocy zabiera opór. Na przykład: szeregowo z głośnikiem 4Ω wstawiłem opornik 80Ω, równolegle zaś do nich 4,2Ω. Przy 100-watowej konstrukcji daje to możliwość podpięcia zaledwie 5-watowego głośnika…
Ale po co? Przecież dokładnie ten sam efekt uzyskasz ustawiając odpowiednio potencjometr wzmocnienia sumy?
Mariopuccini wrote:
wychodziły jednak różnice na złączach baza-emiter
Nic w tym niepokojącego. Tranzystory mocy mogą się różnić parametrami - żeby pracowały równiej stosuje się rezystory emiterowe.
Mariopuccini wrote:
na wyjściu utrzymywało się stałe napięcie 0,05V
Efekt "rozjechania się" parametrów pary różnicowej (dwa tranzystory na samym wejściu końcówki mocy - muszą mieć jak najbardziej zbliżone bety).
Mariopuccini wrote:
prąd spoczynkowy: przy 0,02A brzęczenie stawało się głośne, zmniejszanie prądu „zatykało” układ – słychać było moment zatkania.
Hmm... do sprawdzenia elementy bierne na płytce końcówki mocy (zwłaszcza ten nieszczęsny kondensator dolutowany do rezystora) - zakładam, że tranzystory sprawdziłeś (wygląda mi to na wzbudzenie się wzmacniacza mocy)
Mariopuccini wrote:
Jeśli jednak to się sprawdzi, kompletnie nie wiem, jak to się stało, że usunięcie fabrycznie zainstalowanej pojemności doprowadza wzmacniacz do ładu.
. Spotkałem się kilka razy z dość dziwnym uszkodzeniem tego typu kondensatorów (w układzie przedwzmacniacza RIAA)- potrafiły nie stykać wyprowadzenia z okładziną - t.zn. styk był, ale nie idealny - po poruszeniu nóżką potrafił załapać i znów było dobrze.
pikarel wrote:
Kondensator jest "przysmarkany", cyna jest przegrzana .........wzmacniacze były kiedyś w "ręcach" tego samego człowieka.....
Nadal utrzymuję, że to fabryczna poprawka. Nie wiem na pewno, ale wydaje mi się że i w tych jakie miałem swego czasu w naprawie było tak samo. Najprawdopodobniej dla tranzystorów 2N3055 Toschiba (były takie montowane w pierwszych seriach Eltronów) końcówka się lubiła wzbudzać i dołożono je dla "utemperowania" zapędów do pracy w częstotliwościach nad-akustycznych. A kolor cyny... Wybacz, ale czynniki atmosferyczne i czas robią swoje - tym bardziej, ze nad płytką końcówki są kratki wentylacyjne.
Nie twierdzę, że nie jest fabryczna, jednak ja we wzmacniaczach Eltron100, które miałem lub naprawiałem - nie spotkałem tego.
Miałem płyty takie, jak na tym zdjęciu z internetu:
Możliwe, że w późniejszych seriach z jakiegoś powodu zrezygnowano z tych poprawek. Tych, które ja naprawiałem nie mam udokumentowanych - to były wczesne lata 80te...
Efekt "rozjechania się" parametrów pary różnicowej (dwa tranzystory na samym wejściu końcówki mocy - muszą mieć jak najbardziej zbliżone bety).
No właśnie, te tranzystory wymieniłem na bd 139 - z tej samej serii.
Panowie, niestety nie rozwieję Waszych wątpliwości. Mnie też rzuciło się w oczy to, że kondensatory były tak dosmarkane, jednocześnie (porównajcie zdjęcia) dość podobnie w obu urządzeniach. Z drugiej strony są to dwa różne kondensatory. W E-nr1 był 470 pf, w E-nr3 zaś – 820 pf.
Nie wiem, czego to dowodzi lub zaprzecza, na pewno jest jakaś zagadka. Nawet jeśli nie jest to fabryczne, jedynym wytłumaczeniem jakie przychodzi mi do głowy jest to, że ktoś mógł chcieć mieć taki przesterowany wzmacniacz na przykład do grania na gitarze. Wiemy - opisywano to wiele razy, że w czasach największej popularności i głodu takiego sprzętu przestery uzyskiwano nawet przez doprowadzanie do pocierania cewki membrany o magnes. Taki więc kondensator i grzejąca się końcówka to w tym kontekście drobiazg.
Odpowiadam też, że używałem zbocznikowanego głośnika właśnie po to, żeby móc posłuchać wzmacniacza obciążonego, z jednoczesnym brakiem konieczności słuchania efektów akustycznych tego obciążenia – czytaj: bez konieczności słuchania głośnego dźwięku.
Dziękuję za podpowiedź modyfikacji przedwzmacniacza. W tym wypadku nie jest – myślę – konieczna aż taka modyfikacja. Instrument ma taką barwę, że trzeba mu wysokie i niskie ścinać, żeby zabrzmiał w sposób w miarę wyrównany. Stąd, przy takim ustawieniu barwy szumy są znikome. Prawdę też ktoś napisał dawno temu, że te wzmacniacze produkowane były przede wszystkim, żeby robić dużo hałasu, do tego nadają się rzeczywiście znakomicie. I tak zaskoczyło mnie, że tak nieźle to brzmi.
Jest też pokusa zrobienia jednego wzmacniacza dwukanałowego. W końcu dwie sztuki właściciel dał mi z przeznaczeniem na złom, mogę więc zrobić z nimi co zechcę. W konsekwencji zaś Waszych cennych porad, WSZYSTKIE GRAJĄ - to ci kłopot… Na pewno dałbym radę złożyć oba zasilacze i płyty sterujące TW-1 z końcówkami w całość, pewnie miałbym kłopot poradzić sobie z konstrukcją dwukanałowych przedwzmacniaczy: Tutaj kończą się moje możliwości – jak by tego nie nazwać: PŁYTEK NIE TRAWIĘ. Dotychczas marzyła mi się tylko zmiana wejścia na Jacki…
Jeśli więc chodzi o konstrukcję stereo, mam wymagania: marzy mi się konstrukcja, która bez specjalnych zmian w płycie czołowej byłaby po prostu dwukanałowa. Oznaczałoby to, że w środku byłyby cztery przedwzmacniacze z regulacją barwy, jeden bez, no i gniazdo o funkcji in-out – jak w oryginale. Już byłem bliski wymyślenia konstrukcji, która w jednej obudowie mieściłaby fizycznie dwa wzmacniacze. Oznaczałoby to konieczność upchnięcia wszystkiego i wymiany wszystkich potencjometrów na podwójne. Trochę to jednak bez sensu – fizycznie dublować cały ten przedwzmacniaczowy szumilas w środku. Skoro więc sama końcówka jest niezła a przedwzmacniacze nie bardzo, pomysł mam taki: Niech będzie wzmacniacz stereo z wejściami 2-6 i wyjściem 1. Potrzebowałbym gotowych płytek przedwzmacniaczy do obsługi wejść 3-6, z regulacją barwy, czułości i poziomu sygnału dla line out – jak w oryginale. Wejście 2 było by bez tych regulacji – tylko głośność, nr1 natomiast to tylko dwukanałowe wyjście.
Jestem gotowy kupić od kogoś gotowy produkt (płytki niezmontowane), jakieś w tę stronę ruchy zrobił już TOMI, widziałem, że projektował TW-4, TW-2 i TW-3, może da się namówić na współpracę. Czy może macie lepszy pomysł? Do dyspozycji dwie sztuki...
jakieś w tę stronę ruchy zrobił już TOMI, widziałem, że projektował TW-4, TW-2 i TW-3, może da się namówić na współpracę.
https://www.elektroda.pl/rtvforum/viewtopic.php?p=9143006#9143006 Wynika z tego, że są to klasyczne (że tak powiem) układy przedwzmacniaczy miksera. Wejścia mono z możliwością regulacji wszystkiego co potrzebne.
Jeśli Ty potrzebujesz wejście stereo ale bez korekcji (bo jak sam pisałeś nie jest potrzebna do instrumentu) czemu nie wykorzystać wejścia bezpośredniego na same końcówki mocy? Można przecież podłączyć instrument pod G201 lub G301? Czułość powinna wystarczyć z palcem w nosie (nawet dla G301), szumy występować praktycznie nie będą (o ile wszystkie pozostałe przedwzmacniacze będą wyciszone do zera), a i sama przeróbka - jeśli o TW-4 chodzi - odpada.
Wejścia TW-4 są (co pisałem wcześniej) z założenia wejściami mikrofonowymi - "uzdatnionymi" tylko (przez wstawienie dzielników przełączanych isostatem) do wykorzystania jako instrumentalne. Jeśli nie będziesz mieć konieczności podłączania mikrofonów - można je zostawić jak są.
Niestety, potrzebuję korekty barwy na przedwzmacniaczu. Napisałem właśnie, że aktualnie wręcz trzeba podcinać niskie (i wysokie też). Latem będzie miało miejsce przemieszczanie głośników w inne miejsce, co na pewno spowoduje konieczność korekty brzmienia. Taka możliwość to jest tutaj podstawą. Dlatego myślałem stworzyć taki kombajn, w którym byłyby 4 wejścia dwukanałowe z korekcją, jedno bez i jedno wyjście.
Wydawało mi się też, że finalnie TOMI sporządził w końcu preampy dwukanałowe. Nie dał chyba ich schematów ale zamieścił zdjęcia, gdzie widać podwójne potencjometry. Tym właśnie się zasugerowałem chyba, że się mylę.
Zawsze mogę sprowadzić to do prostszej formy, na przykład wejścia 3 i 5 obsługiwałyby kanał prawy, 4 i 6 odpowiednio - lewy. Wówczas zastosowałbym po prostu fabryczne komponenty, tylko końcówka byłaby podwójna. Nie zadowala mnie jednak ten pomysł - przyznaję.
Pomyślę jeszcze nad tym.
Co prawda jest tam jeden PW stereofoniczny, ale tylko jeden - czyli jedno wejście jest stereo, a pozostałe już mono, i z regulacją tylko na mono. Musiałbyś spróbować się z Nim dogadać - żeby odstąpił dokumentację do tej płytki PW stereo. Ale... ale obawiam się, że musiałbyś zrobić te płytki samodzielnie (chyba, że znajdziesz kogoś zainteresowanego).
Z powodów epidemicznych pracuję zdalnie, nie mam więc jak w najbliższym czasie kupić niektórych elementów. Można by zrobić to w sieci ale nie śpieszy się. Tymczasem więc złożyłem Enr3 w całość na gniazdach fabrycznych, modyfikacja polega tylko na zamontowaniu układu chroniącego głośniki (opóźnione włączanie, szybkie wyłączanie, ochrona przez napięciem stałym na wyjściu). Zdjęcie poniżej.
Mam tylko dylemat dotyczący tego układu. Zaprojektowano go tak, że załącza głośniki po kilku sekundach, start jest więc zupełnie bez obciążenia. Czy nie jest to szkodliwe dla końcówki? Układ widoczny na zdjęciu zmodyfikowałem, by przekaźnik w stanie spoczynku podpinał pod końcówkę opornik, kilka sekund po załączeniu przełączając na głośniki, po wyłączeniu wzmacniacza znów powracając na opornik. Czy to jednak nie nadgorliwość z mojej strony?
Podejrzewam, też że poza zamontowaniem tego układu i ewentualną wymianą gniazd, nie będę jednak modyfikował tych wzmacniaczy dalej. Powody są dwa:
1. Kiedy ktoś za jakiś czas zmierzy się z jakąś awarią tego urządzenia, lepiej gdy będzie miał na stole fabryczną sztukę zgodną ze schematem - tak myślę.
2. Przyjrzałem się dostępności zastosowanych tam potencjometrów suwakowych. Dziś kłopotliwe zaczyna być zdobycie pojedynczych, co mówić o podwójnych...
Zmodyfikuję więc jeszcze Enr2, potem nr4 (to ten, który jeszcze ma fabryczne plomby) dodając układ opisany powyżej i na tym skończę.
Wiem, że to inny już temat ale wspomnę tylko, że w międzyczasie dostałem jeszcze dwie dodatkowe kolumny ZG50. Stan nieco zaniedbany ale po rozłożeniu na części, wyczyszczeniu i podklejeniu gdzieniegdzie (np. kopułka jednego GD 30/50 była zniekształcona i odklejona, gwizdki miały połamane mocowania), prezentują się i grają obiecująco. Eltronów słucham teraz więc na nich. Zdjęcia sprzed i po rekonstrukcji.
Mam z nimi jeszcze jeden problem: brakuje gumowych nóżek, umieszczanych w tamtych czasach w Zg 50, Zg 603 i starszych, także na E 30, 60, i 100 ale nie 100u - tutaj są już nóżki plastikowe. Zawsze można przykręcić inne ale może ktoś z Panów ma dostęp do resztek po tym sprzęcie? Potrzebuję ośmiu takich nóżek.
Za wszelką pomoc dziękuję.
Ty bardziej dbasz o to, jak to ma wyglądać i to, co ktoś z tym sprzętem zrobi za "sto lat" niż o to, co potrzebne jest Tobie tu i teraz.
Wykorzystaj tylko końcówki mocy (napisał już o tym kol@398216 Usunięty) dwóch wzmacniaczy; dźwięk, jaki uzyskujesz teraz z całości i z którego nie jesteś zadowolony i tak pozostanie, bo to "zasługa" zestawów głośnikowych (wysokie tony i GDWT) i pomieszczenia (rezonansy i buczenia), w którym te zestawy grają (wynieś zewnątrz, usłyszysz, jak grają).
Lepiej robić to profesjonalnie, czyli użyć małego, zewnętrznego miksera, niż przerabiać to, co jest.
Wystarczy wykonać odpowiedni przewód łączący wyjście miksera z wejściami wzmacniaczy mocy Eltrona oraz dobrać zwrotnice dla GDWT w kolumnach (należy je "uciszyć").
Układ widoczny na zdjęciu zmodyfikowałem, by przekaźnik w stanie spoczynku podpinał pod końcówkę opornik, kilka sekund po załączeniu przełączając na głośniki, po wyłączeniu wzmacniacza znów powracając na opornik. Czy to jednak nie nadgorliwość z mojej strony?
Nadgorliwość. To nie wzmacniacz lampowy, któremu faktycznie mogłaby zaszkodzić praca bez obciążenia.
start jest więc zupełnie bez obciążenia. Czy nie jest to szkodliwe dla końcówki?
Nie jest. To nie wzmacniacz lampowy, który bez obciążenia pracować nie może.
Mariopuccini wrote:
Układ widoczny na zdjęciu zmodyfikowałem, by przekaźnik w stanie spoczynku podpinał pod końcówkę opornik, kilka sekund po załączeniu przełączając na głośniki, po wyłączeniu wzmacniacza znów powracając na opornik. Czy to jednak nie nadgorliwość z mojej strony?
Owszem. Jest to nadgorliwość w dodatku w wypadku uszkodzenia końcówki spali się ten opornik.
Mariopuccini wrote:
Dziś kłopotliwe zaczyna być zdobycie pojedynczych, co mówić o podwójnych...
Może polskie. Zachodnie są do kupienia wciąż. Jedynie możliwe, że musiało by być nieco zmodyfikowane mocowanie.
Mariopuccini wrote:
Kiedy ktoś za jakiś czas zmierzy się z jakąś awarią tego urządzenia, lepiej gdy będzie miał na stole fabryczną sztukę zgodną ze schematem - tak myślę.
To należy tak zaprojektować przedwzmacniacze by się nie psuły... Wbrew pozorom tam nie ma co się psuć - może poza potencjometrami po kolejnych dziesięcioleciach.
A tak w ogóle - widzę, ze po prostu szukasz wytłumaczenia by się za bardzo nie angażować. Z jednej strony = rozumiem, skoro i tak używasz tylko fragmentu większej całości nie ma sensu. Jednak z drugiej strony (dwa w jednym plus przeróbka przedwzmacniaczy) miałbyś mniej do dźwigania i lepszą jakość - sprzęt byłby bardziej uniwersalny - przynajmniej moi zdaniem.
Dziękuję za wszystkie odpowiedzi.
Żeby nie SPAMować, nie pisałem nic, bo też z uwagi na brak dostępu do części nic się nie działo, nie zakończony jednak został proces naprawczy. Kolejny egzemplarz zaopatrzony w układ chroniący głośniki został przygotowany do pracy. Posłuchałem Waszych rad (dziękuję) i nie kombinowałem z obciążeniem układu przy starcie.
To jest E100u nr 4 – z roku 92,w którym praktycznie dotychczas nic, oprócz wymiany żarówki nie robiłem. Teraz wypatrzyłem jednak i tu problem: ma czysty dźwięk do czasu, gdy obciąży mu się mocniej końcówkę – pojawiają się wówczas i utrzymują nawet po ściszeniu drobne zniekształcenia. Znikają, gdy nawet na moment zamilknie dźwięk. Proces wówczas zaczyna się na nowo. Pomierzyłem go: zniekształcenia znacznie zmniejszają się, gdy napięcie spoczynkowe na R 121+122 jest rzędu 0,023V, co daje 0,046A. Prostownicza ELWA jest w niezłej kondycji. Zaryzykuję tu również wymianę różnicowych BF457 na bd 139. Podejrzewam, że może to uspokoić go tak, jak poprzedników - zobaczymy. Swoją drogą dopiero teraz zauważyłem, że szacowna ELWA ma plastikową obwolutę założoną na odwrót! Strzałki skierowane są w przeciwną stronę. Przyjrzałem się innym wzmacniaczom – nie jest to norma ale.. we dwóch (na cztery) tak jest. No cóż… trzeba uważać.
W najbliższym czasie zaopatrzę się w części, mam nadzieję, że ruszę dalej.
Tymczasem ośmielę się wypowiedzieć zdanie w dyskusji na temat brzmienia tych przedwzmacniaczy i kolumn. Mam teraz już od czterech miesięcy do czynienia z nimi na co dzień, trochę przeprowadziłem eksperymentów.
Nie do końca jest tak, jak podejrzewa Usunięty, że nie przerabiając wzmacniaczy chcę uniknąć pracy. Już o tym pisałem kiedyś: mam w sobie takie założenie, że producent (zwłaszcza kiedyś) produkował tak, żeby urządzenie pracowało optymalnie – od tego stanu wychodzimy, żeby coś ewentualnie poprawić. W końcu w TONSILU pracowało sporo niezłych specjalistów, dlaczego miałby to być zupełny bubel? Nie zwalajmy też wszystkiego na czas powstania, choć wiemy jak było. Ten sprzęt będzie stacjonarny, nie ma więc znaczenia, czy pozostanie w dwóch, czy jednej obudowie. Być może po zainstalowaniu gotowych urządzeń na miejscu, z tego co mi zostanie zdecyduję się zrobić wymarzone dwukanałowe cudo ale będzie to miało miejsce niestety dopiero w miesiącach lipiec-sierpień.
Obiektywnie, faktycznie przedwzmacniacze w E100u szumią i mają podbite sztucznie średnie tony. Miałbym też pewne zastrzeżenia do pasma niskich. Jak wiemy jednak, wyprodukowano je do współpracy z ZG603 i ZG50. Te ostatnie mam teraz „na pokładzie” - mają wyraźne braki w przenoszeniu średnich tonów, wysokie natomiast, dzięki podwójnym GDWT faktycznie są za ostre. Niskie przenoszą w sumie nieźle. Na marginesie: moim zdaniem, biorąc pod uwagę rozmiar i skuteczność, są to bardziej udane paczki od dużych ZG603. Ale do rzeczy – ujmę to w ogromnym skrócie, choć przeprowadziłem szereg testów dźwiękowych: dopiero współpraca TEGO wzmacniacza i TYCH kolumn daje właściwy obraz. Tam, gdzie brakuje średnich w ZG50, podbite są średnie w E100. ZG50 przenoszą za ostro wysokie tony? Wyciszamy je na E100, tłumiąc i szumy. Jestem więc w konsekwencji bardzo pozytywnie zaskoczony wynikiem. Uważam więc, że to naprawdę nieźle brzmiący, wytrzymały i realnie tani sprzęt.
Ach, zapomniałbym: odpowiadam jeszcze na postulat autorstwa PIKARELa: pracujemy jednak w kulturze, wobec czego nie tylko brzmienie ale i wygląd urządzeń grających ma tu znaczenie. Dlatego tak bardzo uparłem się, żeby to jakoś też wyglądało - takie zawodowe skrzywienie...
Ośmielę się podtrzymać wątek do zakończenia prac naprawczych i instalacyjnych.
Ja nie zabraniam Ci nic, możesz sprzęt rąbać siekierą lub pieścić czulej, niż ślubną; ja napisałem, co robisz, a czego nie robisz.
Sprzęt oczyszczony z brudu i poczerniony (choćby Plakiem do tapicerki samochodowej) - staje się, jak nowy, pod warunkiem, że nie był odrapany.
Nagłośnienie "robi się" pod wymagania pomieszczenia; mogą to być już posiadane sprzęty, jednak nie jako jedyne, bo się je wyszarpało za free, unikając wydatków, jak ognia.
W dodatku chcesz ładnie wyglądać, bo pracujesz w kulturze Powtórzę za bacą: sie nie do tak, panocku.
Niejeden mój znajomy ma piwnicę czy garaż zapełniony starym sprzętem, jednak do "chałtury" używa nowe, lekkie, wszystomające sprzęty, które dzięki temu nie trzeba wozić furgonetką, lecz wystarczy Combi. Na to jednak trzeba wydać, co się dzięki poprzednim, starym sprzętom zarobiło.
Sprzęt oczyszczony z brudu i poczerniony (choćby Plakiem do tapicerki samochodowej) - staje się, jak nowy, pod warunkiem, że nie był odrapany.
Niejeden mój znajomy ma piwnicę czy garaż zapełniony starym sprzętem, jednak do "chałtury" używa nowe, lekkie, wszystomające sprzęty, które dzięki temu nie trzeba wozić furgonetką, lecz wystarczy Combi. Na to jednak trzeba wydać, co się dzięki poprzednim, starym sprzętom zarobiło.
Oj, bez urazy! Nie, tak nie było - do takich metod (Plak) mam pewien może i wstręt! Po prostu umyłem je dość dokładnie, posklejałem mocowania gwizdków i membranę GD no i wyrzuciłem paprochy starej gąbki, co to w niejednej leciwej paczce się jeszcze pałętają - nie przesadzajmy z tymi pieszczotami. Wymienię im jeszcze łaskawie gniazda Jack, bo kiepskie są na moje oko - wtyczka nie siedzi ciasno, w efekcie słaby jest styk masy. Ale to kosmetyka.
Sam się już nie upiększę - maska jaka jest - każdy widzi. Głównie chodzi o to, że te kolumny będą wisiały i służyły prawdopodobnie jakiś czas, szkoda żeby wyglądały jak na pierwszych zdjęciach.
Szanowni!
Ośmielam się donieść, że dałem się jednak skusić może nie tyle chęcią posiadania dwukanałowego Eltrona, co wyzwaniem. Ważne, że chyba nigdy jeszcze nie podjąłem się tak zdecydowanego poprawiania producenta (o czym już pisałem) – zawsze priorytetem było doprowadzenie do stanu fabrycznego, co zwykle skutkowało sprawnością zgodną z przeznaczeniem. Dlatego jest to mój pierwszy raz.
Założenie jest takie, że nie będę ingerował w płytę czołową. Nie lubię pomysłów typu: specjalne wycięcia dla jakiegoś nieoryginalnie wyglądającego przełącznika, pokrętła, gniazda etc. Muszę zmieścić się w takim wyglądzie jaki jest z tym, że:
1. Gniazda wyjściowe będą (już są) typu jack
2. Podobnie z wejściowymi, przy czym wejścia 3,4 oraz 5,6 będą parami, z możliwością podłączenia albo jednego sygnału jack stereo albo dwóch mono – każdej dla osobnego kanału, pozostawię też przełączniki czułości – oprę się na zwykłych oryginalnych przedwzmacniaczach.
3. Końcówka mocy będzie też zupełnie oryginalna – oba wzmacniacze pracują zupełnie sprawnie, aż się płakać chce przy rozbiórce (patrz wyżej). Zamontuję oczywiście układ chroniący głośniki.
4. Wejście 2 będzie dwukanałowym wyjściem liniowym, wejście 1 będzie dwukanałowym wejściem do sumy (jack oczywiście)
5. Przewiduję nie przełącznik a potencjometr stereo/mono na miejscu potencjometru nad wejściem 2. Wszystko to ma uzasadnienie: potencjometr da możliwość połączenia kanałów albo płynnego rozchylenia ich na dwa plany w przypadku podłączenia czterech mikrofonów.
6. Najwięcej wątpliwości mam jeszcze ze wskaźnikiem wysterowania. Chciałbym dać analogowy ale nie mam żadnego podwójnego w takim rozmiarze (28X60mm). Nawet TOMI zastosował w swoim Eltronie, dość łatwo dostępny wskaźnik ZRK ale musiał w tym celu powiększyć wysokość otworu. Może znacie jakiś wskaźnik o tym rozmiarze? W ostateczności wymyślę diodowy a la Eltron 100u Gran ale to na koniec.
Wśród egzemplarzy, którymi ostatnio się zajmowałem wybrałem ten, który ma potencjometry w najgorszym stanie. Do tego dokupiłem za …60 zł (!) uszkodzoną sztukę. Uszkodzony był potencjometr sumy, który udało mi się zregenerować. Być może dzięki temu też wzmacniacz nie był specjalnie zużyty a nawet grzebany (pajęczyny i kurz w środku) – potencjometry i całość chodzi jak nowa! Niemal ze łzami w oczach wymontowałem na razie prostowniki i zacząłem składać w całość. O następnych działaniach będę informował na bieżąco. Na pewno będzie to długi proces, bo po godzinach. Proszę uzbroić się w cierpliwość.
Najwięcej wątpliwości mam jeszcze ze wskaźnikiem wysterowania. Chciałbym dać analogowy ale nie mam żadnego podwójnego w takim rozmiarze (28X60mm). Nawet TOMI zastosował w swoim Eltronie, dość łatwo dostępny wskaźnik ZRK ale musiał w tym celu powiększyć wysokość otworu. Może znacie jakiś wskaźnik o tym rozmiarze? W ostateczności wymyślę diodowy a la Eltron 100u Gran ale to na koniec.
Jeszcze masz opcję dwu prostowników szczytowych + jeden wskaźnik.
Ha! Bardzo dziękuję za inspirację - faktycznie nie pomyślałem o tym. Swoją drogą - patrząc na schemat wydaje się, że konstrukcja układu na płytce TW2 może nie dozna uszczerbku, jak się połączą tutaj sygnały z dwóch kanałów w jednym wskaźniku? W końcu mamy tam diody 202 i 203 oraz C206, chyba powinny one zapewnić odpowiednie warunki. Pewnie trzeba będzie dobrać rezystory, bo będą dwa sygnały ale mam nadzieję, że uda się to opanować. Jak napisałem, będę zastanawiał się nad tym na końcu i w międzyczasie. Teraz zajmuję się transformatorami, prostownikami i przełożeniem wiązek do jednej skrzyni. Trochę z tym jest zabawy.
Jeszcze masz opcję dwu prostowników szczytowych + jeden wskaźnik.
A co pokaże wskaźnik gdy będzie pokazywać pełne wysterowanie podczas gdy sygnał będzie podany tylko na jedno wejście, a co gdy też pokaże pełne wysterowanie a sygnał doprowadzany będzie na oba kanały?
A co pokaże wskaźnik gdy będzie pokazywać pełne wysterowanie podczas gdy sygnał będzie podany tylko na jedno wejście
Pokaże pełne wysterowanie jednego wejścia. Jeśli oba wejścia będą wpełni wysterowane pokaże w przybliżeniu to samo co w przypadku pełnego wysterowania jednego wejścia. Inaczej mówiąc wskaźnik pokaże poziom kanału w którym wysterowanie jest większe.
Jeśli oba wejścia będą wpełni wysterowane pokaże w przybliżeniu to samo co w przypadku pełnego wysterowania jednego wejścia.
Pewien jesteś? A sygnały się nie będą sumować - chociażby w pewnym stopniu?
SlawekKedra wrote:
Inaczej mówiąc wskaźnik pokaże poziom kanału w którym wysterowanie jest większe.
Czyli sama idea wskaźnika wysterowania bierze w łeb. Po co wskaźnik który pokazuje wysterowanie jednego kanału? Równie dobrze zamiast tego można by się opierać o słuchu - równie dokładny pomiar co na takim wskaźniku. A tak w ogóle - skoro można stosować jeden wskaźnik dla dwukanałowego wzmacniacza to niby czemu wszystkie firmy (przynajmniej te, które podchodzą rzetelnie do swoich produktów) stosują dwa niezależne wskaźniki i dwa niezależne układy do nich? Przecież to zbędna rozrzutność i podrażanie kosztów? Wystarczyłoby wstawić (jak pewna chińska firma w swoim "wskaźniku pasmowym") byle co, byle migało9/machało wskazówką. A jednak wskaźnik wysterowania (jak sama nazwa wskazuje) ma pokazywać wysterowanie a nie coś co w zasadzie nie wiadomo co oznacza i czego dotyczy.
Oczywiście - jeśli Autor uzna. że wystarczy mu migotka zamiast rzetelnej (w każdym razie rzetelniejszej) informacji o poziomie wysterowania każdego z kanałów, to Jego wola. Ostatecznie sam pisał, ze chce zachować wygląd max zbliżony do oryginału. Ale z drugiej strony rozważał też ustawienie w miejsce oryginalnego wskaźnika dwóch diodowych (zmieszczą się w nieco zubożonej wersji) - co już byłoby na pewno lepszym wyjściem (pod względem dokładności wskazań i przydatności wskaźnika jako takiego) niż sumowanie sygnału i pokazywanie wypadkowych wskazań.
A sygnały się nie będą sumować - chociażby w pewnym stopniu?
W pewnym stopniu będą, dlatego napisałem że będzie to w przybliżeniu to samo. Nie zupełnie będzie to sumowanie ponieważ jeśli np podłączysz do wskaźnika jakieś napięcie i następnie równolegle podłączysz takie samo napięcie z drugiego źródła, to wskaźnik pokaże w przybliżeniu to samo a nie dwa razy tyle.
398216 Usunięty wrote:
Czyli sama idea wskaźnika wysterowania bierze w łeb.
Niekoniecznie. Ten konkretny przypadek jest przypadkiem szczególnym w którym takie rozwiązanie może być uznane za sensowne.
398216 Usunięty wrote:
Po co wskaźnik który pokazuje wysterowanie jednego kanału?
On pokaże również wysterowanie obu kanałów kiedy oba będą wysterowane.
398216 Usunięty wrote:
Równie dobrze zamiast tego można by się opierać o słuchu - równie dokładny pomiar co na takim wskaźniku.
Tak oczywiscie. Wskaźniki takie jak w tym sprzęcie wskazują wysterowanie w sposób przybliżony i to jest wystarczające w zastosowaniach do jakich zostały zastosowane. Ostatecznym celem wzmacniacza jest dostarczenie sygnałów które po przetworzeniu przeznaczone są do słuchania właśnie.
398216 Usunięty wrote:
A tak w ogóle - skoro można stosować jeden wskaźnik dla dwukanałowego wzmacniacza to niby czemu wszystkie firmy (przynajmniej te, które podchodzą rzetelnie do swoich produktów) stosują dwa niezależne wskaźniki i dwa niezależne układy do nich?
Dlatego że te urządzenia były projektowane od samego początku jako dwukanałowe. W tym przypadku tak nie jest. Autor chce zrobić urządzenie dwukanałowe z jednokanałowego nie rujnując zbytnio oryginalnej szaty zewnętrznej.
398216 Usunięty wrote:
A jednak wskaźnik wysterowania (jak sama nazwa wskazuje) ma pokazywać wysterowanie a nie coś co w zasadzie nie wiadomo co oznacza i czego dotyczy.
Tak, ale ten konkretny wskaźnik robi to w sposób przybliżony chociażby dlatego że nie jest to wskaźnik który podąża dokładnie za szczytami sygnału z uwagi na konstrukcję układu z którym współpracuje oraz bezwładność samego wskaźnika.
398216 Usunięty wrote:
Oczywiście - jeśli Autor uzna. że wystarczy mu migotka zamiast rzetelnej (w każdym razie rzetelniejszej) informacji o poziomie wysterowania każdego z kanałów, to Jego wola.
Rolą wskaźnika w tego typu wzmacniaczach nie jest dokładne wskazywanie wysterowania kaźdego kanału tylko przybliżone wskazanie poziomu (oryginalnie jednego kanału) w celu uniknięcia ewentualnych przesterowań które zresztą słychać uchem. W wielu wzmacniaczach do podobnych zastosowań (również dobrych solidnych firm) nie ma wogóle żadnego wskaźnika tak więc nie jest on bezwzględnie konieczny a jeśli już jest to nie jest konieczne aby był on super precyzyjny.
398216 Usunięty wrote:
Ostatecznie sam pisał, ze chce zachować wygląd max zbliżony do oryginału.
No i właśnie ten fakt determinuje w pewnym stopniu dostępny wachlarz możliwych rozwiązań.
398216 Usunięty wrote:
Ale z drugiej strony rozważał też ustawienie w miejsce oryginalnego wskaźnika dwóch diodowych (zmieszczą się w nieco zubożonej wersji) - co już byłoby na pewno lepszym wyjściem (pod względem dokładności wskazań i przydatności wskaźnika jako takiego) niż sumowanie sygnału i pokazywanie wypadkowych wskazań.
Tak ale wzmacniacz straciłby wiele na oryginalności wyglądu. Ten wskaźnik w tym wzmacniaczu przydaje się w zasadzie po to aby ocenić czy wzmacniacz nie jest przesterowany, co jest możliwe również w przypadku kiedy podłączyć go do obu kanałów. W tym przypadku wskaźnik nie wskaże co prawda który kanał zbliża się do przesterowania ale podczas regulacji można to łatwo ustalić.
On pokaże również wysterowanie obu kanałów kiedy oba będą wysterowane.
Tylko wiesz... po co w ogóle wskaźnik który w zasadzie nie pokazuje niczego konkretnego? Jak masz wzmacniacz mocy i ustawiasz głośność to patrzysz na wskaźniki - raz, żeby nie przekroczyć max mocy, a dwa, żeby ustawić takie same poziomy głośności. Taki wskaźnik, który sumuje kanały i pokazuje sumę tego nie zapewni. I o tym cały czas mówię. Po co wskaźnik, skoro i tak musisz ustawiać na słuch?
SlawekKedra wrote:
wzmacniacz straciłby wiele na oryginalności wyglądu.
Wiesz, jeśli miałbym w ogóle się zastanawiać nad tym czy zachować wygląd czy uprzyjemnić sobie pracę to bym olał wygląd. Nie jest problemem wycięcie większego otworu i wstawienie innego (podwójnego np.) wskaźnika albo dwóch takich samych.
W każdym razie nadal nie widzę sensu wskaźnika pokazującego sumę. Może dlatego, że trochę na estradzie pracowałem.