
Cóż, pewnie pierwszy i jedyny raz napisze coś w tym dziale, temat też oklepany, ale zegar nixie zrobić chciałem już ponad 30 lat temu, tylko wiele z tego było niewykonalne dla mnie wtedy.
Motorem stały się posiadane od ponad 10 lat płytki, każda z jedna lampą LC-531, leżały na stosie w pracy w zakamarku, bo tam czasem sobie grzebię w elektronice, co przechodziłem to zaczepiałem nogą o stosik. Dodam, że pracuję w zupełnie innej branży, ale w wolnych chwilach...
Założenie było zrobić to bez żadnej atmegi - dla mnie to terra nova - jak również bez żadnej przetwornicy, padło na cmos, zasilanie transformatorowe z podtrzymaniem na akumulatorkach.
Co do wykonania... zatrzymałem się w tym jakieś 30 lat temu, lakier do paznokci, wytrawianie w chlorku, za mało robię coś nowego żeby od podstaw zaczynać nowszymi technikami. Z cyfrowymi konstrukcjami miałem do czynienia tylko raz kawał temu, jak zrobiłem sobie zdalne sterowanie pilotem do posiadanego szpulowego Koncerta. W każdym razie wiedzy jeszcze wystarczyło do przestudiowania kilku schematów i zrozumienia zasady działania.
Do tego zwykła lutownica transformatorowa, choć niektóre lutowania z uwagi na bliskość punktów sprawiły trochę kłopotu. Tasiemki kablowe
sporo za długie, ale po uruchomieniu na stole nie chciało mi się już skracać do obudowy. Jest też dziwna metoda montażu lamp, ale bałem się że
pośniedziałe przez lata nóżki mogą się nie chcieć lutować gdzie indziej niż były pierwotnie, stąd konstrukcja na wysokość.
Najpierw był projekt zasilacza i sprawdzenie sprawności lamp. Potem przyszła pora na generator. Ponieważ działał zgodnie z założeniem przyszła pora na
płytkę lamp ze złączami, po zmontowaniu kanapki i sprawdzeniu ponownie zasilaczem działania lamp zabrałem się za płytkę elektroniki. Podłączyłem i mały zonk, czas dochodził do 3:59:59 i się zerował, obejrzałem dokładnie i się okazało że zapomniałem wmontować jednej diody. Po wmontowaniu działało prawidłowo. Po drodze też wyszło, że pierwszy transformator się dość mocno grzeje, więc zasilacz został przeprojektowany pod większą moc.
Przyszła wiec pora na obudowę, wstępny pomysł miałem, rysunek dałem koledze, który ze stolarką jest na ty. Poszczególne ścianki zostały zabejcowane na buk, miało stać na meblu o zbliżonym kolorze i polakierowane parokrotnie bezbarwnym lakierem. Nie obeszło się bez dokładek do projektu, w temperaturze 20°C było ok, ale przy 28 już się grzała obudowa od transformatorów, więc wygrzebałem dołożony wieki temu regulator prędkości wentylatora do komputera jeszcze z dos. W zależności od temperatury wentylator nie chodzi lub startuje ze zmienna prędkością, to tak dla bezpieczeństwa.
W sumie zabawa trwała prawie rok z przerwami, zaczęła się pandemia, latem działka mi zabierała czas, okres świąteczny i remanenty, poza tym normalna praca. Teraz jeszcze w to okienko będzie wmontowana przycięta płytka plexi, ale to pewnie za trochę poszukam na miejscu kogoś kto mi to zrobi.
Nie jest to coś atrakcyjnego, zamieszczam żeby pokazać, że nawet ktoś dziadkowaty, bez nadzwyczajnej wiedzy i czasu skleci coś cieszącego oko jeśli chce.
Nie spodziewam się pochwał, raczej konstruktywnych uwag, ale opisuje to właśnie tu, gdzie są fachowcy, którzy się orientują co znaczy się cieszyć spełnić
w końcu swoje marzenie od 30 lat.
Dla porządku, z tyłu wlot i wylot powietrza, kabelek do sieci, trzy switche, jeden zatrzymuje sekundnik, drugi i trzeci ustawianie godzin i minut. Przełącznik jeden od trybu pracy dwukropka, stały lub pulsujący, drugi odłączanie akumulatora, wystarcza na około godzinę zaniku prądu, lecz jeśli miałbym gdzieś przewieźć powyżej godziny to bez sensu żeby się wyładował do zera, a i tak trzeba by ustawiać od początku.
Schemat jest standardowy, lecz jeśli ktoś by chciał zerknąć, to fotnę telefonem wieczorem.
Oprócz fotek krótki filmik z działania leży tu: https://youtu.be/rboyKsAU8rw
Cool? Ranking DIY