
Prezentowany sprzęt to już współczesna konstrukcja którą nabyć możemy za ok 100zł. Urządzenie posiada regulację mocy 75/45W.
Całość otrzymujemy w dość lichym pudełku, które w zasadzie rozpada się po drugim otwarciu, no ale nie o to przecież chodzi





W zestawie mamy tylko instrukcję obsługi, producent nie dołącza zapasowego grotu. Jedna rzecz na którą zwróciłem uwagę po przeczytaniu tekstu, to konieczność używania tylko oryginalnych grotów firmy ZDZ. Ciekaw jestem czy wszyscy użytkownicy się do tego stosują.

Pod wyłącznikiem zasilania znajduje się przełącznik mocy.


Dobre rozwiązanie to moim zdaniem zastosowanie starego patentu, żarówki sygnalizującej pracę oraz doświetlającej obiekt zamiast diody LED stosowanych w niektórych współczesnych konstrukcjach podobnych lutownic.



Przewód zasilający wraz z wtyczką, no cóż, nie wygląda na zbyt dobrej jakości, szkoda bo taka lutownica często pracuje w terenie, kabel jest notorycznie składany itd. No ale ma odgiętkę, nie skreślamy go na razie.

Dobrze że producent zastosował rozwiązanie sprzed lat, czyli do rozebrania urządzenia mamy trzy śrubki z nakrętkami a nie tak jak przeważnie ma to miejsce wkręty w plastiku. Po wyciągnięciu wtyczki z gniazdka rozkręcamy sprzęt.

Dwa takie same przełączniki, zasilania i zmiany mocy. Umieszczone jeden na drugim poprzez plastikową nakładkę która wchodzi w otwory. Producent zastosował tutaj chwilowe switche firmy Lemachayq. Z ciekawości znalazłem że to chińska firma sprzedająca swoje produkty min. na aliexpress.


Na początku pomyślałem, że do zmiany mocy zastosowano przełącznik bistabilny, jest jednak chwilowy a blokada jego położenia następuje tylko i wyłącznik poprzez ciasne przemieszczania się, tarcie plastikowego popychacza w obudowie. Proste do granic możliwości. Ciekawe czy nie wyrobi się to po latach pracy.





Producent zastosował koszulki na połączeniach ale tak jakby zapomniał ich zacisnąć, bez problemu można je ściągnąć. Odkrywają one jak z cienkimi przewodami mamy tutaj do czynienia. Szczególnie te od transformatora. Szczerze mówiąc to bałem się czy nie połamią mi się od samego wyjmowania.


Dodatkowo odkryłem uszkodzenie izolacji w kilku miejscach, prawdopodobnie przez przypalenie podczas montażu.

Na obudowie nie znalazłem oznaczeń z jakiego tworzywa jest wykonana.

Kolejna próba oszczędności to zastosowanie dwóch styków na przewodach umieszczonych w specjalnie do tego celu przygotowanych miejscach obudowy zamiast tradycyjnej oprawki do montażu żarówki. Niestety w przypadku jej przepalenia musimy rozkręcać całą obudowę. Nie wymienimy jej z zewnątrz. Na pocieszenie można powiedzieć że nie przepala się często, przynajmniej w tych starych na długo wystarczała. Jak jest z tymi chińskimi?


Zmiana mocy następuje poprzez przełączenie uzwojeń w transformatorze.


Mocowanie grota tradycyjne, tutaj nie ma żadnych wynalazków. Grot wchodzi w specjalny rowek, łeb śruby przystosowany do płaskiego wkrętaka.


Przyzwyczailiśmy się już chyba, że parametry w wielu współczesnych konstrukcjach są często zawyżone. Na zakończenie postanowiłem sprawdzić pobieraną moc przy obydwóch ustawieniach przełącznika.




Podsumowanie:
Sprzęt nawiązuje do starych konstrukcji jednak widać że zastosowano mnóstwo oszczędności. Kilka rozwiązań, chociażby blokada przełącznika mocy, czy brak tradycyjnej oprawki żarówki mogą wywoływać zdziwienie czy uśmiech. To tak jakby to, co zostało już dawno wynalezione było teraz zbyt drogie i szukano tańszych rozwiązań w postaci "prowizorki" ? Czy dobrze to odbieram? To pewnie obecna sytuacja na rynku wymusza takie a nie inne działania. Nie wnikam w to bo nie o to tu chodzi. Wszystko to będzie jednak mało istotne jeżeli sprzęt będzie spełniał swoją funkcję i był bezawaryjny. Bo w zasadzie to dla użytkownika jest najważniejsze. A jak jest z tą bezawaryjnością? To pytanie pozostawiam Wam, posiadaczom, którzy używają tego typu sprzętu na co dzień.
Cool? Ranking DIY