W związku z ciągłą rozbudową swojego zaplecza warsztatowego kilka tygodni temu zapadła decyzja o zakupie zasilacza warsztatowego. Same zasilacze w różnych wersjach mocowych i prądowo/napięciowych są od dawna dostępne na znanych portalach z elektroniką czy też u krajowych dystrybutorów sprzętu pomiarowego. Na moje potrzeby uznałem za wystarczający zasilacz typowych parametrach tj. 5A 30V, wynikało to z tego że przy napięciach wyższych niż około 20V musiałem łączyć w szereg dwa dotychczas pracujące u mnie zasilacze. Stosunkowo szeroki wybór i ceny dawały trochę do przemyślenia. Szukałem zasilacza bez gałek a programowanego za pośrednictwem klawiatury i zbudowanego jako impulsowy ze względu na wagę. Wybór padł na DPS-305BM ze względu na spełnienie moich wymogów a dodatkowym atutem była też stosunkowo przystępna cena wynosząca w momencie zakupu około 300 zł z przesyłką. Zasilacz został kupiony u znanego krajowego dystrybutora elektroniki i przyrządów pomiarowych ze względu na 24-ro miesięczną gwarancję. Dlaczego taki wybór sterowania? Powody mogą wydać się nieco śmieszne, ale to ze względu na kota (a dokładniej kotkę)
który jako mój "asystent" lubi czasami się na stole warsztatowym "zagnieździć" podczas pracy. Stwarza to potencjalne niebezpieczeństwo bo kot to zwierzę ciekawskie i np. moją Dzillę interesują wszystkie gałki i pokrętła
. Zdarzyło się parę razy że udało jej się przestawić napięcie w pracującym zasilaczu co o mało nie spowodowało znaczących szkód i tylko szybka reakcja z mojej strony temu zapobiegła. Nie będę się skupiał na pomiarach w/w zasilacza a jedynie jego konstrukcji i wrażeniach z użytkowania. Parametry tego sprzętu są raczej typowe i nie odbiegają znacząco od innych takich konstrukcji;
Podana waga znacząco różni się od rzeczywistej bo przy użyciu wagi wędkarskiej okazało się że wynosi 1,7 kg (bez opakowania i przewodu zasilającego. W komplecie z zasilaczem dostałem też przewody zasilające w formie tzw. choinki;
Choinka posiada z jednej strony przewody zakończone wtykami bananowymi a z drugiej są to dwa krokodylki (czerwony i czarny), gniazdo USB, chwytaki pomiarowe (dość kiepskiej jakości) w kolorze czerwonym i czarnym oraz dwa chwytaki w kolorach żółtym i zielonym;
Funkcje są jasne, jednak do czego są chwytaki żółty i zielony? Okazuje się że to dzielniki napięcia, żółty połowa (20/20kΩ) a zielony to 40kΩ od strony + i 1kΩ od strony - co daje 2:1 dla żółtego i 40:1 dla zielonego. Zasilacz występuje pod różnymi nazwami producentów, w moim egzemplarzu w ogóle brak oznaczeń poza typem;
Jako że człowiek jest z natury ciekawskim to postanowiłem zajrzeć do środka chcąc zgłębić budowę tego zasilacza. Po odkręceniu siedmiu śrub M3 (po trzy z boków i jedna od góry) ukazało się w zasadzie puste wnętrze;
Pierwsze co przykuło moją uwagę to tranzystor w obudowie TO-3 który udało mi się sfotografować;
Gdy odczytałem jego oznaczenia doznałem szoku! 2N3055! Co tak stary typ tranzystora robi w nowoczesnym zasilaczu? Po bliższym rozeznaniu okazało się że jest to tranzystor który reguluje prąd/napięcie wyjściowe. Ale zaraz zaraz, przecież miał to być zasilacz impulsowy!
I jest ale od strony sieci, strona wtórna zasila układ regulacyjny który jest całkowicie analogowy z cyfrowym sterowaniem. Główna płytka poza zasilaczem impulsowym zawiera także dodatkowy zasilacz z klasycznym transformatorem który zapewnia odpowiednich napięć pomocniczych dla modułu regulacji;
Poniżej w dolnej części widać trzy mostki Graetza prostujące napięcia pomocnicze;
Do modułu regulacji jest wlutowana płytka z mikrokontrolerem w obudowie TQFP-32 który niestety ma wyfrezowane oznaczenia;
Widoczna na płytce data sugeruje że nie jest to produkt pierwszej nowości. Sterowanie wyświetlaczami rozwiązano poprzez szeregową transmisję do rejestrów przesuwających 74HC164 (jeden na jedną cyfrę) które widać na poniższych fotografiach;
Również sterownik przetwornicy zasilacza głównego ma zfrezowane oznaczenia. Mam nieodparte wrażenie że po prostu dorobiono cyfrowe sterowanie do analogowego modułu regulacji zasilacza. Obudowa co prawda ma miejsce na tylnej ściance na wentylator jednak zasilacz nie został w niego wyposażony;
Sterowanie/programowanie zasilacza jest bardzo proste;
Aby ustawić napięcie wyjściowe wciskamy przycisk "V" i z klawiszy numeryczny wpisujemy żądaną wartość (w tym czasie miga cyfra którą wpisujemy), a następnie wciskamy przycisk "ENT" (dopóki nie zatwierdzimy naciskając "ENT" miga również dioda CV/ENT). Nastawa prądu wygląda tak samo z tym że przyciskamy klawisz "I". Przycisk "OUT" służy do włączenia/wyłączenia napięcia wyjściowego (zasilacz cały czas pracuje) i nie pełni on funkcji wyłącznika sieciowego. Możemy również płynnie regulować napięcie wyjściowe co 0,1V naciskając przyciski 9 (w górę) i 3 (w dół), co 1V naciskając 8 (w górę) i 2 (w dół). Zmiana dziesiątek V jest również możliwa, jednak tu ze względów bezpieczeństwa musimy wcisnąć i przytrzymać klawisz 4 i jednocześnie nacisnąwszy 7 (w górę) lub 1 (w dół) następuje zmiana co 10V.
Konstrukcja wewnętrzna przypomina mi prototyp, przewód PE od którego zależy w dużej mierze nasze bezpieczeństwo jest wewnętrznie połączony "drucikiem" o przekroju zbliżonym do skrętki komputerowej (~0,22mm²). Trochę też nielogicznie została dobrana kolorystyka diod LED, włączenie wyjścia sygnalizuje biały o niebieskim odcieniu LED a czerwone sygnalizują CC i CV. Powinno być moim zdaniem OUT=pomarańczowa CC=czerwona i CV=zielona (może marudzę ale jak dla mnie byłaby to bardziej intuicyjna sygnalizacja). Po kilkunastu godzinach pracy zasilacz działa poprawnie choć raz po prostu się wyłączył (podejrzewam zabezpieczenie termiczne ale nigdzie nie udało mi się zlokalizować czujnika), w najbliższym czasie nieco go zmodyfikuję dodając wentylator z włącznikiem termicznym oraz wymienię diody LED. Mimo pewnych drobnych "niedoróbek" zasilacz jest całkiem fajny i praca z nim jest przyjemna, szkoda tylko że zastosowana gumowa klawiatura wymaga czasem mocniejszego naciśnięcia przycisku.



Podana waga znacząco różni się od rzeczywistej bo przy użyciu wagi wędkarskiej okazało się że wynosi 1,7 kg (bez opakowania i przewodu zasilającego. W komplecie z zasilaczem dostałem też przewody zasilające w formie tzw. choinki;

Choinka posiada z jednej strony przewody zakończone wtykami bananowymi a z drugiej są to dwa krokodylki (czerwony i czarny), gniazdo USB, chwytaki pomiarowe (dość kiepskiej jakości) w kolorze czerwonym i czarnym oraz dwa chwytaki w kolorach żółtym i zielonym;

Funkcje są jasne, jednak do czego są chwytaki żółty i zielony? Okazuje się że to dzielniki napięcia, żółty połowa (20/20kΩ) a zielony to 40kΩ od strony + i 1kΩ od strony - co daje 2:1 dla żółtego i 40:1 dla zielonego. Zasilacz występuje pod różnymi nazwami producentów, w moim egzemplarzu w ogóle brak oznaczeń poza typem;

Jako że człowiek jest z natury ciekawskim to postanowiłem zajrzeć do środka chcąc zgłębić budowę tego zasilacza. Po odkręceniu siedmiu śrub M3 (po trzy z boków i jedna od góry) ukazało się w zasadzie puste wnętrze;

Pierwsze co przykuło moją uwagę to tranzystor w obudowie TO-3 który udało mi się sfotografować;


Gdy odczytałem jego oznaczenia doznałem szoku! 2N3055! Co tak stary typ tranzystora robi w nowoczesnym zasilaczu? Po bliższym rozeznaniu okazało się że jest to tranzystor który reguluje prąd/napięcie wyjściowe. Ale zaraz zaraz, przecież miał to być zasilacz impulsowy!
I jest ale od strony sieci, strona wtórna zasila układ regulacyjny który jest całkowicie analogowy z cyfrowym sterowaniem. Główna płytka poza zasilaczem impulsowym zawiera także dodatkowy zasilacz z klasycznym transformatorem który zapewnia odpowiednich napięć pomocniczych dla modułu regulacji;

Poniżej w dolnej części widać trzy mostki Graetza prostujące napięcia pomocnicze;

Do modułu regulacji jest wlutowana płytka z mikrokontrolerem w obudowie TQFP-32 który niestety ma wyfrezowane oznaczenia;


Widoczna na płytce data sugeruje że nie jest to produkt pierwszej nowości. Sterowanie wyświetlaczami rozwiązano poprzez szeregową transmisję do rejestrów przesuwających 74HC164 (jeden na jedną cyfrę) które widać na poniższych fotografiach;


Również sterownik przetwornicy zasilacza głównego ma zfrezowane oznaczenia. Mam nieodparte wrażenie że po prostu dorobiono cyfrowe sterowanie do analogowego modułu regulacji zasilacza. Obudowa co prawda ma miejsce na tylnej ściance na wentylator jednak zasilacz nie został w niego wyposażony;

Sterowanie/programowanie zasilacza jest bardzo proste;
Aby ustawić napięcie wyjściowe wciskamy przycisk "V" i z klawiszy numeryczny wpisujemy żądaną wartość (w tym czasie miga cyfra którą wpisujemy), a następnie wciskamy przycisk "ENT" (dopóki nie zatwierdzimy naciskając "ENT" miga również dioda CV/ENT). Nastawa prądu wygląda tak samo z tym że przyciskamy klawisz "I". Przycisk "OUT" służy do włączenia/wyłączenia napięcia wyjściowego (zasilacz cały czas pracuje) i nie pełni on funkcji wyłącznika sieciowego. Możemy również płynnie regulować napięcie wyjściowe co 0,1V naciskając przyciski 9 (w górę) i 3 (w dół), co 1V naciskając 8 (w górę) i 2 (w dół). Zmiana dziesiątek V jest również możliwa, jednak tu ze względów bezpieczeństwa musimy wcisnąć i przytrzymać klawisz 4 i jednocześnie nacisnąwszy 7 (w górę) lub 1 (w dół) następuje zmiana co 10V.
Konstrukcja wewnętrzna przypomina mi prototyp, przewód PE od którego zależy w dużej mierze nasze bezpieczeństwo jest wewnętrznie połączony "drucikiem" o przekroju zbliżonym do skrętki komputerowej (~0,22mm²). Trochę też nielogicznie została dobrana kolorystyka diod LED, włączenie wyjścia sygnalizuje biały o niebieskim odcieniu LED a czerwone sygnalizują CC i CV. Powinno być moim zdaniem OUT=pomarańczowa CC=czerwona i CV=zielona (może marudzę ale jak dla mnie byłaby to bardziej intuicyjna sygnalizacja). Po kilkunastu godzinach pracy zasilacz działa poprawnie choć raz po prostu się wyłączył (podejrzewam zabezpieczenie termiczne ale nigdzie nie udało mi się zlokalizować czujnika), w najbliższym czasie nieco go zmodyfikuję dodając wentylator z włącznikiem termicznym oraz wymienię diody LED. Mimo pewnych drobnych "niedoróbek" zasilacz jest całkiem fajny i praca z nim jest przyjemna, szkoda tylko że zastosowana gumowa klawiatura wymaga czasem mocniejszego naciśnięcia przycisku.
Cool? Ranking DIY