Witam
Chciałbym zaprezentować swoją konstrukcję, która jest rozwojem dosyć starej konstrukcji, którą wykonałem gdzieś w połowie 2019 roku.
Wyglądało to wtedy tak
Ale że takie coś nie przystoi w warsztacie, to pod koniec 2020 postanowiłem to przebudować w obudowę i poprawić parę aspektów.
Po pewnych poszukiwaniach postawiłem na gotową obudowę uniwersalną metalową Elgig E188B o wymiarach 85x180x190mm (wys,szerokość,długość), która kosztowała mnie 31zł.
Transformator zasilający pochodzi z radia Stern 7E86A (schemat dostępny w internecie). Uzwojenie żarzenia 6.3V i uzwojenie żarzenia lampy prostowniczej 4V zostały połączone szeregowo, do tego zostało dowinięte co nieco zwykłym przewodem, by uzyskać wyższe napięcie na potrzeby żarzenia lamp.
Transformator ma uzwojenie pierwotne rozbite na układ 110-110-20 V.
W oryginalnej konstrukcji zastosowałem mały transformator 230V/15V do podbicia napięcia sieci i operowałem na ustawieniu 220V. Po przebudowaniu zdemontowany został fabryczny wybierak, a uzwojenie pierwotne 20V zostało podłączone w przeciwfazie co de facto dało uzwojenie pierwotne o napięciu 200V.
Pozwoliło to uzyskać większe napięcie anodowe oraz żarzenia bez stosowania dodatkowego transformatora.
Co warto zauważyć, transformator nadal pozostaje relatywnie chłodny, ponieważ jak na moc 50VA jest wprost olbrzymi, wielkości współczesnego 100VA. Jest duży zapas i można spokojnie puszczać większe napięcie bez nasycania rdzenia.
Na jednej połówce uzwojenia anodowego mamy 390Vac.
Uzwojenie żarzenia dawało jakieś 13.8Vac o ile dobrze pamiętam.
Jako mierniki panelowe zastosowałem dwa radzieckie, jeden 0-300V, drugi uniwersalny 0-50µA (rezystancja wewnętrzna ok.1.7kΩ), wskazujący zakres 0-100mA po zastosowaniu odpowiedniego bocznika (330Ω w szeregu żeby wyrównać wskazania i 1Ω jako bocznik).
Cięcie pod amperomierz mi wtedy bardzo nie wyszło (ten zasilacz powstawał zanim powstał wzmacniacz, który również tu prezentowałem, z obróbką metalu jeszcze trochę wtedy eksperymentowałem).
Nie mniej jednak panel "w miarę" się udał.
Miejsca na lampy też trzeba było wywiercić.
Podwajacz napięcia żarzenia (użyte dwie diody schottkiego) i prosty układ czasowy (o tym przy okazji schematu) do redukcji udaru żarzenia (22Ω 5W w szeregu z żarnikami).
Na tym etapie wyglądało to tak:
Następnie przy okazji zakupów elementów do przebudowy instalacji elektrycznej w moim domu wpadłem na prosty pomysł, jak poprawić serwisowalność i rozbieralność urządzenia.
Listwa połączeniowa do zasilania trójfazowego za kilka złotych + konektory widełkowe i proszę bardzo, mamy wygodną możliwość rozłączenia każdego obwodu i pomiaru kluczowych napięć.
Panel frontowy i jego połączenia elektryczne
Wartości rezystorów też potem były zmienione, by zapewnić ograniczenie napięcia wyjściowego do 400V, także nie sugerować się paskami.
Od strony podstawek lampowych jest regulator napięcia i masa przewodów z konektorami łączącymi całość w jeden obwód.
Może i nie za schludnie ale wszystkie przewody pod napięciem mają podwójną izolację w postaci rurek termokurczliwych, samych kolizji z potencjalnymi "niebezpiecznymi" elementami raczej nie ma.
Zasilacz można tak "uchylić" i wciąż będzie pracował, także pomiar napięć jest możliwy bez rozłączania obwodu.
Jeśli chodzi o schemat
Napięcie polaryzujące pentodę w PCF82 jest stabilizowane na wartości 100V poprzez TL431, który tak dostosowuje swoje napięcie, żeby uzyskać dla całego ciągu zenerek napięcie 100V.
To samo napięcie 100V jest także napięciem uruchamiającym cewkę przekaźnika (napięcie nominalne pracy cewki 110VDC). Prąd dla tej gałęzi płynie tylko i wyłącznie przez PCF82. Pentoda nie może zapewnić odpowiednio dużego prądu, robi to jednak trioda, która pracuje jako źródło prądowe. Ot, zamiast rezystora używamy bezużytecznej w normalnych warunkach triody. Jako że lampa musi się nagrzać żeby przewodzić prąd, to uzyskujemy w ten sposób dosyć prosty układ czasowy, który zewrze szeregowy rezystor w momencie, kiedy żarniki lamp osiągną już dosyć sporą temperaturę.
Stabilizowane 100V ma także kolejną istotną funkcję, przesuwanie zakresu wskazań woltomierza. Woltomierz wskazuje wartości z zakresu 0-300V, natomiast jego ujemny biegun jest podpięty nie do masy, a do stabilizowanego 100V, więc wskazania są w zakresie 100-400V, co pokrywa zakres napięcia wyjściowego tego zasilacza.
Tłumienie tętnień dla obciążenia ok.50mA.
Mamy te 200mV tętnień przy napięciu wyjściowym 250V, przy czym tętnienia są ogólnie dosyć stałe. Różnica między obciążeniem a spoczynkiem wynosi maksymalnie kilka woltów, także zasilacz zapewnia zadowalającą regulację napięcia na potrzeby testowania urządzeń.
I na koniec, finalny wygląd zasilacza podczas pracy.

Chciałbym zaprezentować swoją konstrukcję, która jest rozwojem dosyć starej konstrukcji, którą wykonałem gdzieś w połowie 2019 roku.
Wyglądało to wtedy tak


Ale że takie coś nie przystoi w warsztacie, to pod koniec 2020 postanowiłem to przebudować w obudowę i poprawić parę aspektów.
Po pewnych poszukiwaniach postawiłem na gotową obudowę uniwersalną metalową Elgig E188B o wymiarach 85x180x190mm (wys,szerokość,długość), która kosztowała mnie 31zł.

Transformator zasilający pochodzi z radia Stern 7E86A (schemat dostępny w internecie). Uzwojenie żarzenia 6.3V i uzwojenie żarzenia lampy prostowniczej 4V zostały połączone szeregowo, do tego zostało dowinięte co nieco zwykłym przewodem, by uzyskać wyższe napięcie na potrzeby żarzenia lamp.
Transformator ma uzwojenie pierwotne rozbite na układ 110-110-20 V.
W oryginalnej konstrukcji zastosowałem mały transformator 230V/15V do podbicia napięcia sieci i operowałem na ustawieniu 220V. Po przebudowaniu zdemontowany został fabryczny wybierak, a uzwojenie pierwotne 20V zostało podłączone w przeciwfazie co de facto dało uzwojenie pierwotne o napięciu 200V.
Pozwoliło to uzyskać większe napięcie anodowe oraz żarzenia bez stosowania dodatkowego transformatora.
Co warto zauważyć, transformator nadal pozostaje relatywnie chłodny, ponieważ jak na moc 50VA jest wprost olbrzymi, wielkości współczesnego 100VA. Jest duży zapas i można spokojnie puszczać większe napięcie bez nasycania rdzenia.
Na jednej połówce uzwojenia anodowego mamy 390Vac.
Uzwojenie żarzenia dawało jakieś 13.8Vac o ile dobrze pamiętam.

Jako mierniki panelowe zastosowałem dwa radzieckie, jeden 0-300V, drugi uniwersalny 0-50µA (rezystancja wewnętrzna ok.1.7kΩ), wskazujący zakres 0-100mA po zastosowaniu odpowiedniego bocznika (330Ω w szeregu żeby wyrównać wskazania i 1Ω jako bocznik).

Cięcie pod amperomierz mi wtedy bardzo nie wyszło (ten zasilacz powstawał zanim powstał wzmacniacz, który również tu prezentowałem, z obróbką metalu jeszcze trochę wtedy eksperymentowałem).

Nie mniej jednak panel "w miarę" się udał.

Miejsca na lampy też trzeba było wywiercić.


Podwajacz napięcia żarzenia (użyte dwie diody schottkiego) i prosty układ czasowy (o tym przy okazji schematu) do redukcji udaru żarzenia (22Ω 5W w szeregu z żarnikami).


Na tym etapie wyglądało to tak:

Następnie przy okazji zakupów elementów do przebudowy instalacji elektrycznej w moim domu wpadłem na prosty pomysł, jak poprawić serwisowalność i rozbieralność urządzenia.

Listwa połączeniowa do zasilania trójfazowego za kilka złotych + konektory widełkowe i proszę bardzo, mamy wygodną możliwość rozłączenia każdego obwodu i pomiaru kluczowych napięć.

Panel frontowy i jego połączenia elektryczne

Wartości rezystorów też potem były zmienione, by zapewnić ograniczenie napięcia wyjściowego do 400V, także nie sugerować się paskami.
Od strony podstawek lampowych jest regulator napięcia i masa przewodów z konektorami łączącymi całość w jeden obwód.

Może i nie za schludnie ale wszystkie przewody pod napięciem mają podwójną izolację w postaci rurek termokurczliwych, samych kolizji z potencjalnymi "niebezpiecznymi" elementami raczej nie ma.

Zasilacz można tak "uchylić" i wciąż będzie pracował, także pomiar napięć jest możliwy bez rozłączania obwodu.
Jeśli chodzi o schemat

Napięcie polaryzujące pentodę w PCF82 jest stabilizowane na wartości 100V poprzez TL431, który tak dostosowuje swoje napięcie, żeby uzyskać dla całego ciągu zenerek napięcie 100V.
To samo napięcie 100V jest także napięciem uruchamiającym cewkę przekaźnika (napięcie nominalne pracy cewki 110VDC). Prąd dla tej gałęzi płynie tylko i wyłącznie przez PCF82. Pentoda nie może zapewnić odpowiednio dużego prądu, robi to jednak trioda, która pracuje jako źródło prądowe. Ot, zamiast rezystora używamy bezużytecznej w normalnych warunkach triody. Jako że lampa musi się nagrzać żeby przewodzić prąd, to uzyskujemy w ten sposób dosyć prosty układ czasowy, który zewrze szeregowy rezystor w momencie, kiedy żarniki lamp osiągną już dosyć sporą temperaturę.
Stabilizowane 100V ma także kolejną istotną funkcję, przesuwanie zakresu wskazań woltomierza. Woltomierz wskazuje wartości z zakresu 0-300V, natomiast jego ujemny biegun jest podpięty nie do masy, a do stabilizowanego 100V, więc wskazania są w zakresie 100-400V, co pokrywa zakres napięcia wyjściowego tego zasilacza.
Tłumienie tętnień dla obciążenia ok.50mA.

Mamy te 200mV tętnień przy napięciu wyjściowym 250V, przy czym tętnienia są ogólnie dosyć stałe. Różnica między obciążeniem a spoczynkiem wynosi maksymalnie kilka woltów, także zasilacz zapewnia zadowalającą regulację napięcia na potrzeby testowania urządzeń.
I na koniec, finalny wygląd zasilacza podczas pracy.

Cool? Ranking DIY