Witam Państwa. Jestem w następującej, nieciekawej (delikatnie mówiąc) sytuacji. Zakupiłam mieszkanie w 2018 r. od dewelopera na etapie "dziury w ziemi". Wiedziałam, że przez działkę przebiega linia WN - nie jestem foliarzem, mam świadomość, że takie instalacje są niezbędne więc nie byłam tym bardzo przerażona - poza tym linia przewidziana jest do skablowania do konca 2021 (informacja zweryfikowana w Zakładzie Energetycznym, natomiast mam watpliwosci czy jest to wykonalne do konca tego roku). Natomiast zdziwiłam się niezwykle widząc, że linia przebiega... nad budynkiem. Tego się nie spodziewałam ani nie byłam o tym poinformowana, nie bylam nawet - dosłownie mamy ją nad głowami (ok. 10m nad dachem). Przeraziłam się. Zleciłam badania natężenia PEM. Odbyły się, normy ok, wartości nawet kilkukrotnie mniejsze niż dopuszczalne. Mimo wszystko, boję się tu mieszkać. Boję się wpływu pola, nieprzyjemnych "wyładowań" podczas dotykania przedmiotów (zdarzają się często). Ponadto listwa LED pod szafkami w kuchni kilkukrotnie włączyła nam się w środku nocy samoczynnie
podejrzewam że to wpływ linii
czy to prawdopodobne? Nie wiem co robić. Przeprowadzić się, wynająć, poczekać na skablowanie i wówczas ew. wrócić?... rozumiem, że wyniki badań są spełnione ze sporym zapasem, mimo wszystko - boję się... Czy ktoś z Państwa spotkał się z taką sytuacją? Co robić? Czy mogę jakoś samodzielnie w prosty sposób sprawdzić ew. stopień "naładowania" powietrza ładunkami z linii? Kupiłam kompas, pod oknami dachowymi w jednym miejscu układa się zgodnie z kierunkiem linii... poza tym miejscem w reszcie mieszkania wskazania są ok. Proszę o jakieś porady, jak żyć xd 


