Witam,
prosze o pomoc jak w temacie, podczas jazdy spadaja obroty do zera i silnik gasnie, poczym po paru przekreceniach odpala jak gdyby nic i jedzie dalej, powtarza sie to dosyc czesto, byl spokoj jakby byly upaly, a teraz jak nastala wilgoc to znow sie dzieje, byla zmieniana pompa paliwa (wklad), bo kiedys nie dalo sie odpalic, mechanik zdiagnozowal pompe i wymienil, ale zaczely sie jaja z tymi obrotami, wiec wyczyscil przepustnice,zaadaptowal i bylo dobrze jak bylo cieplo...prosze o pomoc co to moze byc, podejrzewam, ze jest to raczej problem elektryczny, mysle, ze gdzies sie "gubi" napiecie i odcina dostep do pompy.
Diagnoza róznych elektrykow na "na czuja" to - cewka (przebicia), uszkodzony czujnik połozenia wału (halla), immobilizer (nie wiem jaki toby moglo miec zwiazek), przekazniki i bezpieczniki sprawdzone, zadnych bledow program diagnostyczny nie pokazuje.
prosze o pomoc jak w temacie, podczas jazdy spadaja obroty do zera i silnik gasnie, poczym po paru przekreceniach odpala jak gdyby nic i jedzie dalej, powtarza sie to dosyc czesto, byl spokoj jakby byly upaly, a teraz jak nastala wilgoc to znow sie dzieje, byla zmieniana pompa paliwa (wklad), bo kiedys nie dalo sie odpalic, mechanik zdiagnozowal pompe i wymienil, ale zaczely sie jaja z tymi obrotami, wiec wyczyscil przepustnice,zaadaptowal i bylo dobrze jak bylo cieplo...prosze o pomoc co to moze byc, podejrzewam, ze jest to raczej problem elektryczny, mysle, ze gdzies sie "gubi" napiecie i odcina dostep do pompy.
Diagnoza róznych elektrykow na "na czuja" to - cewka (przebicia), uszkodzony czujnik połozenia wału (halla), immobilizer (nie wiem jaki toby moglo miec zwiazek), przekazniki i bezpieczniki sprawdzone, zadnych bledow program diagnostyczny nie pokazuje.