Miałem dzisiaj taki problem jak w tytule. Transporter T4 1998 rok silnik ABL 1,9 TD 50 KW
Zaświeciła mi się w czasie jazdy kontrolka oleju. Sprawdziłem wszystko, dokupiłem i dolałem olej na 1 stacji benzynowej. Dalej kontrolka się zapala i piszczy buczek. Myślę: kiepsko, albo czujnik, albo pompa oleju - silnik do roboty - oby dojechać do domu.
Jakoś dojechałem i zauważyłem w międzyczasie, że przestał działać też obrotomierz - wcześniej nie zwróciłem uwagi. Zacząłem szukać w necie i jest opis, że brakuje połączenia z alternatora, więc dawaj otwieram maskę i zauważyłem obok rozrusznika białą wtyczkę z dwoma przewodzikami (czerwony i niebieski), jeden z nich mocno przetarty. Myślę pewnie to - bo wyszukałem w necie, że właśnie lubi się przecierać w tym miejscu kabel od alternatora do obrotomierza i właśnie taki jest objaw jak u mnie. Kabelek polutowałem, zabezpieczyłem (na zdjęciu widać) - uruchamiam - po chwili jest to samo.
Trzeba się zatem dostać do alternatora. Pod samochód i trochę gimnastyki z odkręceniem i wyjęciem metalowej pokrywy pod silnikiem (na szczęście samochód wysoki i można leżąc pod autem odkręcić 4 śruby i wyjąć pokrywę. Wchodzę pod auto i jest urwany czerwony kabelek od alternatora.
Przylutowałem, zabezpieczyłem, skręciłem wszystko i jest OK. Internet jest wielki. Dziękuję forumowiczom elektrody.
Zaświeciła mi się w czasie jazdy kontrolka oleju. Sprawdziłem wszystko, dokupiłem i dolałem olej na 1 stacji benzynowej. Dalej kontrolka się zapala i piszczy buczek. Myślę: kiepsko, albo czujnik, albo pompa oleju - silnik do roboty - oby dojechać do domu.
Jakoś dojechałem i zauważyłem w międzyczasie, że przestał działać też obrotomierz - wcześniej nie zwróciłem uwagi. Zacząłem szukać w necie i jest opis, że brakuje połączenia z alternatora, więc dawaj otwieram maskę i zauważyłem obok rozrusznika białą wtyczkę z dwoma przewodzikami (czerwony i niebieski), jeden z nich mocno przetarty. Myślę pewnie to - bo wyszukałem w necie, że właśnie lubi się przecierać w tym miejscu kabel od alternatora do obrotomierza i właśnie taki jest objaw jak u mnie. Kabelek polutowałem, zabezpieczyłem (na zdjęciu widać) - uruchamiam - po chwili jest to samo.
Trzeba się zatem dostać do alternatora. Pod samochód i trochę gimnastyki z odkręceniem i wyjęciem metalowej pokrywy pod silnikiem (na szczęście samochód wysoki i można leżąc pod autem odkręcić 4 śruby i wyjąć pokrywę. Wchodzę pod auto i jest urwany czerwony kabelek od alternatora.


Przylutowałem, zabezpieczyłem, skręciłem wszystko i jest OK. Internet jest wielki. Dziękuję forumowiczom elektrody.