palmus wrote: No to jak pogodzić dwie sprzecznosci: lato, temperatura +25°C na zewnątrz,wilgotność 65%.
Piwnica +16°C i wilgotność 30%.
Da się bez śluzy i hermetycznych drzwi??
Widzę, że w temacie zapanował spory chaos. Jest wiele propozycji i każdy dyskutant coś wie, ale ... nie do końca.
Tak się składa, że temat suszarnictwa, bo w zasadzie o tym jest wątek, "przerabiałem" już w szkole średniej. Także mam od dawna podstawy do bardziej dogłębnej znajomości zagadnienia.
Porządkując:
trojan 12 wrote: Z miernikiem nie ma problemu- igłowy miernik wilgotności drewna. Nawet na marketach można kupić miernik do drewna kominkowego.
Po dłuższym czasie drewno wyrówna wilgotność z pomieszczeniem.
Miernik wilgotności drewna nie mierzy wilgotności pomieszczenia! Nawet w dłuższym czasie jedno z drugim tylko koreluje, ale nie ma żadnego praktycznego zastosowania w tym temacie.
Trzeba używać mierników wilgotności powietrza i to OBOWIĄZKOWO. No bo jak prowadzić proces suszenia bez jakiejkolwiek kontroli??? Na nosa? Na wyczucie?
Wracając do pierwszego cytatu. Nie potrzeba śluzy czy hermetycznych drzwi. Wystarczą zwykłe drzwi i ew. żaluzje na wentylatorze wywiewnym lub samym wylocie powietrza z pomieszczenia. Coś jak zawór jednokierunkowy.
Po prostu włączamy wentylator wtedy gdy parametry powietrza zewnętrznego umożliwiają proces suszenia. A najlepiej było by robić to cyklicznie czyli zmieniać obieg powietrza z zewnętrznego na wewnętrzny na czas nasycenia się wprowadzonego powietrza parą wodną, a następnie wymiana powietrza na "świeże", czyli suche. Wymusza to jednak już dwa pomiary wilgotności.
W suszarniach takie pomiary są prowadzone, ale najczęściej powietrze wprowadzane do komory suszarniczej jest podgrzewane aby zapewnić jego niską wilgotność i wprowadzić porcję energii wzmagającej odparowanie "wsadu".
Bardzo przyśpiesza to proces suszenia, ale niestety energia kosztuje.
Taką ciekawostką może być iż sa metody suszenia ...parą wodną. Może to wydaje się kuriozalne, ale jest skuteczne, choć również kosztowne.
Suszenie tylko powietrzem zewnętrznym kosztuje wielokrotnie mniej, ale jest dużo bardziej powolne, co niektórzy odebrali jako zupełny brak efektu osuszania.
Skupiam się na temacie, czyli wykorzystaniu przez autora "darmowej" energii z otoczenia do suszenia. Dlatego pominąłem użycie osuszacza chłodniczego. Ta metodę opisał, bardzo dobrze z resztą, kolega Wlodek22.
Przy takim osuszaniu wymiana powietrza jest mało, że niepotrzebna, to szkodliwa. Dlatego też w osuszanych w ten sposób pomieszczeniach nie mogą dłużej przebywać ludzie.
W poprzednim moim poście zapytałem autora tematu o to jak planuje wykorzystać energię słoneczną "złapaną" przez solar?
Podałem propozycje. Odpowiedzi nie uzyskałem. Jedynym efektem było zamieszczenie części mojej wypowiedzi w "Śmiesznych cytatach" przez kolegę vodiczka. Dziękuję za bycie moim fanem, ale autorowi tematu to nie pomoże...
Ja ze swoje strony proponuję autorowi tematu cykliczne wykorzystanie powietrza zewnętrznego opisane wyżej oraz coś "w stylu" ogrzewania podłogowego/ściennego. Czyli rury (PEX lub inne) zatopione lub przymocowane do czegoś tworzącego promiennik głębokiej podczerwieni. Chodzi o to aby w miarę równomiernie ogrzać do stosunkowo niewielkiej temperatury dużą powierzchnię. Powierzchnia promieniuje i promieniowanie wypełnia całą przestrzeń piwnicy. Ogrzewa ściany i powietrze.
Dlaczego nie chłodnica samochodowa z wentylatorem jako wymiennik odbierający przez ciepłą/gorącą wodę ciepło złapane przez solar. Chodzi o jak najefektywniejsze łapanie i wykorzystanie złapanej energii słonecznej.
Wiadomym jest, że solar pracuje najefektywniej gdy temperatura cieczy w nim się znajdującej jest najbliższa temp otoczenia. To raz, a dwa: tylko podłogówka zapewnia odbiór ciepła z wody o niskiej temperaturze. Daje to jeszcze jeden handicap. A mianowicie możliwość łapania energii słońca w miesiącach, gdy tej energii jest mało, straty w solarze duże, a przez to temp wody jest za niska do wykorzystania w inny sposób.
Tak na prawdę chodzi podstawową zasadę termodynamiczną iż procesy przekazywania energii są tym efektywniejsze im różnica temp źródeł (tzw górnego i dolnego) jest mniejsza.
PS.
avatar wrote: ...Rozwiązaniem u mnie było .: ocieplenie ściany od wewnątrz...
Jak dla mnie, jest to fatalne rozwiązanie. To jak "zamiatanie śmieci pod dywan" lub nawet jak "leczenie syfa pudrem".
Może "atmosfera" w piwnicy zrobiła się lepsza, ale dla ścian to jeszcze wieksza katastrofa niż przed tą operacją. Do tego grzybom i innym żyjątkom ten styropian mało przeszkadza w dostaniu się do pomieszczenia. Oddychanie w takiej piwnicy może być na dłuższą metę wręcz niebezpieczne.
Dal mnie budowanie piwnic dziś jest pozbawione sensu. Przy intensywnych deszczach stają się pojemnikami na brudną wodę, a po jej wypompowaniu są wilgotnym zagrzybionym lochem bez możliwości sensownego wykorzystania.