misiek1111 wrote:A nie R15?
Masz rację

Do you prefer the English version of the page elektroda?
No, thank you Send me over thereamator2000 wrote:Witaj, znam Takiego jak to nazywasz porządnego inżyniera, który mimo, że ma 75 lat pamiętał jaki przekaźnik zamontował w pralce 40 lat temu, do dzisiaj pamięta oznaczenia lamp elektronowych, mierników, tranzystorów germanowych etc. i daje korepetycje z matematyki i fizyki dla niektórych dzisiejszych głąbów ...Powiem Ci jedno gdyby większość z nich miała takie możliwości układowe jak na zachodzie i nikt za nich nie decydował co można użyć w urządzeniach (wtedy było embargo na zachodnie podzespoły) to produkty mogłby śmiało konkurować z zachodnimi...przykład inżynier Stefan Kudelski, który stworzył magnetofon NAGRA tylko we Szwajcarii a nie w PRLu https://pl.wikipedia.org/wiki/Stefan_Kudelski Wiec ostrożnie z tą ironią... Pozdrawiam.Niby w PRL byli porządni inżynierowie
gorki73 wrote:owiem Ci jedno gdyby większość z nich miała takie możliwości układowe jak na zachodzie i nikt za nich nie decydował co można użyć w urządzeniach (wtedy było embargo na zachodnie podzespoły) to produkty mogłby śmiało konkurować z zachodnimi.
amator2000 wrote:Nie było powiadasz, nie baw mnie albo spytaj kogoś kto żył w tych czasach mogłeś kupić układy produkowane przez CEMI a jeśli chciałeś kupić układy dużej skali integracji to nie było mowy. Mogłeś najwyżej zamówić średnią skalę integracji na zachodzie. Jak zakład mojego Ojca dostał licencję Szwedzkiego Stansaba na jednostki sterujące to Szwedzi dostarczali układy, które były objęte embargiem i było to ściśle wydzielane urządzenie i układy...jak dalej się upierasz to polecam zobacz sobie to..https://www.youtube.com/watch?v=Uk8_CRI0p9s .to zupełnie się nie zgadzam, bo nie było żadnego embargo
qduaty wrote:To były zmiany czasów poszczególnych etapów prania. Pasta przestała być dostępna (lata 90-te, zakład produkujący sprzedany, a później padł więc przejście na proszki). Przy niezmienionej technologii prania powstawały odbarwienia, zalecana była niższa temperatura prania, dłuższy czas namaczania i samego prania, ale w niższej temperaturze. Na początku było to ustalane na ręcznym sterowaniu pralnicą (musiałem jedną przerobić do prób), później wyrysować diagram i według niego wycinać krzywki. Nie udało się uzyskać takich efektów prania jak na pastach w tym samym ogólnym czasie, a wydłużenie całego cyklu prania nie wchodziło w grę, chociaż przy próbach efekt był dobry.Na czym polega opracowanie takiego programu prania?
gorki73 wrote:Mój Ojciec inżynier elektryk odciążyły te styki (które włączały grzałkę dużym prądem) na takim dużym przeźroczystym przekaźniku na 240V z okrągłą podstawką, gdzieś go jeszcze mam, jak znajdę to wrzucę zdjęcie.
kekon wrote:Po otworzeniu bębna było widać przez jego otwory żarzącą się na dnie grzałkę... Triak włączył się na stałe. (...) Na szczęście obyło się bez pożaru.
Grendel wrote:kekon wrote:Po otworzeniu bębna było widać przez jego otwory żarzącą się na dnie grzałkę... Triak włączył się na stałe. (...) Na szczęście obyło się bez pożaru.
Czyli jednak rozwiązanie na przekaźniku było bezpieczniejsze. Nawiasem mówiąc, nowszy bęben z tworzywa zapłonąłby.
Ratowałby go jedynie sąsiadujący z grzałką termik bimetaliczny.
Grendel wrote:Bardziej miałem na myśli nie dziurkowany bęben z nierdzewki, a bęben-zbiornik, który od lat robią raczej z tworzywa.
Jacekser wrote:W skrzynce energetycznej ,w mojej klatce schodowej ,gdzieś w połowie lat 70-tych ,gdy kilka mieszkań zaczęło prać to przewody lekko się żarzyły!
metalMANiu wrote:Masz rację, jednak biorąc pod uwagę, ze taka pralka Polar pracowała po kilkanaście lat bez usterki (oczywiście ja też R15 wstawiłem natychmiast) mam pewne obawy co do zasadności stosowania mikrokontrolerów. Nie wspominam już o tym, ze w tych "procesorowych" pralkach wszystkie elementy sterowania znajdują się na płycie PCB ze ścieżkami do zasilania grzałki (kilka kW) szerokości kilku milimetrów i nie ma siły by z czasem nie zaczęły się odparzać (no, chyba, że ktoś pierze wyłącznie w niskich temperaturach). Kiedyś Kolega mi przyniósł płytę z jakiejś Candy czy innej "procesorowej" z zapytaniem czy da się coś z tego zrobić... Niestety poza wątpliwej jakości ozdobą choinkowa nie znalazłem innego zastosowania - jak pisałem - ścieżki prądowe do i od przekaźnika odparzone , jedna z nich upalona a powstały łuk wypalił płytkę prawie na wylot. Oczywiście procesor sterujący martwy (zapewne od tego łuku jakieś przepięcie poszło) - nie do odratowania. A sama płyta (nawet w serwisie) niedostępna była...Gdyby teraz ktoś miał projektować programator bez mikrokontrolera, to byłaby to sztuka dla sztuki.
Grendel wrote:Czyli jednak rozwiązanie na przekaźniku było bezpieczniejsze.
Janusz_kk wrote:A są przekaźniki, które nie maja sprężyny?R15 jest wyjątkowy bo ma styki odciągane sprężyną
rosomak19 wrote:W wypadku tamtej płyty o której pisałem nie były.na płycie ścieżki wysokoprądowe ,są pocynowane
Janusz_kk wrote:A cyna nie zwiększy przekroju ? Nie zmniejszy wypadkowej oporności przewodnika? Owszem - w wypadku ekstremalnie dużych prądów (i braku miejsca na płytce żeby zastosować szerokie ścieżki) nawet fabrycznie jest dodawany drut, a nawet szyna miedziana wlutowana od strony elementów, ale gdy do ideału brakuje ciut-ciut? Cyna w takim wypadku dostatecznie poprawi sytuację.To się druty miedziane lutuje a nie dokłada cyny.
Grendel wrote:No i? To nic innego jak połączenie równoległe dwóch rezystorów - oporność wypadkowa będzie mniejsza niż oporność ścieżki miedzianej bez cynowania, a więc spadek napięcia będzie mniejszy, mniejszy spadek napięcia to mniejsza moc, a mniejsza moc to niższa temperatura.Cyna ma dużą rezystancję właściwą.
398216 Usunięty wrote:A są przekaźniki, które nie maja sprężyny?
398216 Usunięty wrote:A cyna nie zwiększy przekroju ? Nie zmniejszy wypadkowej oporności przewodnika?