Witam.
Wiertarka, a raczej statyw do niej i zasilacz, zostały wykonane na przełomie 2016/2017 roku, jak to w moim przypadku często bywa- z użyciem elementów przypadkowych niewiadomego pochodzenia
Zaczęło się od zakupu samej mikroszlifierki
wyposażonej w uchwyt samocentrujący trójszczękowy, nienadający się specjalnie do supertwardych (i kruchych) wierteł VHM
więc doszedł jeszcze uchwyt z zestawem tulejek zaciskowych
Na fabryczny zasilacz szkoda mi było kasiory, bo w końcu to tylko prosty układ- transformator ok. 20VA i mostek Graetza, których zwykle poniewiera się kilka kilogramów po kątach warsztatu (
), więc kwestia było odgarnąć pajęczyny, wygrzebać drobiazgi, dobrać obudowę i poklecić do kupy
Więcej dłubaniny zeszło nad wykonaniem nietypowego gniazdka- powstało z kawałka tekstolitu i dwóch styków żeńskich od złącza typu Harting (jak na drugim zdjęciu w prawym, górnym rogu). Wtyczka Proxona ma dodatkowy, niesymetrycznie umieszczony dzyndzel, zabezpieczający przed odwrotnym włożeniem wtyczki (zachowanie biegunowości +\-). Możliwe, że w oryginalnych zasilaczach robi ona za zworkę uruchamiającą zasilacz, nie wiem. We wtyczce Proxxona nie ma połączenia z niczym. Zasilacz daje ok. 17V napięcia wyprostowanego pulsującego- ważne, bo przy zasilaniu napięciem stałym nie działa regulacja prędkości obrotowej!
No to zasilanie z głowy, ale wiercenie PCB z łapy, z zastosowaniem wierteł VHM 0,6...1mm średnicy to głupiego robota, te wiertła są kruche jak szkło, i jak szkło pryskają przy minimalnym odchyleniu od osi. No to trzeba zrobić statyw...
Jak już gdzieś wspominałem, wyszedł trochę przekombinowany, ale jakoś nie miałem weny i jechałem bez trzymanki, zmieniając pomysły i szukając niewiadomo czego, no ale jak już skończyłem, to efekt działania (nie wyglądu!) jest całkiem OK.
Podstawa to kawałek blatu meblowego z przykręconym kawałkiem pleksy. Za słupek robi jakiś element, chyba kawałek rozdzielacza hydraulicznego (ni cholery nie pamiętam...). "Rama" wykonana z poliamidu, prowadzenie z obudowy łożyska liniowego i wałka szlifowanego (typowy od maszynek CNC), ale zamiast łożyska w obudowie siedzi tulejka z brązu- o wiele precyzyjniejszy posuw. Regulacja posuwu z kawałka listwy zębatej i kółka zębatego- prawdopodobnie z jakiegoś magnetowidu, pus kawalek pręta, kawałek profila aluminiowego. Z boku ramy jeszcze kawałek szyny kulkowej od szuflady, jako zabezpieczenie przed obrotem części ruchomej ramy, bo nie przemyślawszy dobrze ramy nośnej, natknąłem się na problem obracającej się części przesuwnej wraz z przymocowaną wiertarką...
Z jakiejś reklamówkowej, przeciętej na dwie części latarki LED, zrobiłem podświetlenie w podstawie, pod pleksą, w osi wiertła- wspaniała rzecz przy wierceniu już wytrawionych płytek, bo ładnie przez nie światło przenika, pozwalając na łatwą lokalizację punktu wiercenia. "Łeb" z diodami LED siedzi pod pleksą, zasobnik na baterie wraz z wyłącznikiem przyklejony do podstawy obok słupka nośnego. Baterie wystarczają na dłuuugo...
Trochę obrazków do podziwiania/krytykowania/wyśmiania (niepotrzebne odpuścić)
Oczywiście można coś takiego wykonać na dziesiątki sposobów, można też kupić gotowca, ale generalnie taki zestaw idealnie się sprawdza. Wiercenie wiertłami VHM na wysokich obrotach, z precyzyjnym prowadzeniem, to bajka- wiertła idą w laminat szklanoepoksydowy jak w masło, jedno wiertło, jak go nie złamiemy, przewierci spokojnie kilka tysięcy otworków, eleganckich, nieposzarpanych.
I to by było na tyle
Pozdrawiam, V.
Wiertarka, a raczej statyw do niej i zasilacz, zostały wykonane na przełomie 2016/2017 roku, jak to w moim przypadku często bywa- z użyciem elementów przypadkowych niewiadomego pochodzenia

Zaczęło się od zakupu samej mikroszlifierki

wyposażonej w uchwyt samocentrujący trójszczękowy, nienadający się specjalnie do supertwardych (i kruchych) wierteł VHM

więc doszedł jeszcze uchwyt z zestawem tulejek zaciskowych

Na fabryczny zasilacz szkoda mi było kasiory, bo w końcu to tylko prosty układ- transformator ok. 20VA i mostek Graetza, których zwykle poniewiera się kilka kilogramów po kątach warsztatu (





Więcej dłubaniny zeszło nad wykonaniem nietypowego gniazdka- powstało z kawałka tekstolitu i dwóch styków żeńskich od złącza typu Harting (jak na drugim zdjęciu w prawym, górnym rogu). Wtyczka Proxona ma dodatkowy, niesymetrycznie umieszczony dzyndzel, zabezpieczający przed odwrotnym włożeniem wtyczki (zachowanie biegunowości +\-). Możliwe, że w oryginalnych zasilaczach robi ona za zworkę uruchamiającą zasilacz, nie wiem. We wtyczce Proxxona nie ma połączenia z niczym. Zasilacz daje ok. 17V napięcia wyprostowanego pulsującego- ważne, bo przy zasilaniu napięciem stałym nie działa regulacja prędkości obrotowej!
No to zasilanie z głowy, ale wiercenie PCB z łapy, z zastosowaniem wierteł VHM 0,6...1mm średnicy to głupiego robota, te wiertła są kruche jak szkło, i jak szkło pryskają przy minimalnym odchyleniu od osi. No to trzeba zrobić statyw...
Jak już gdzieś wspominałem, wyszedł trochę przekombinowany, ale jakoś nie miałem weny i jechałem bez trzymanki, zmieniając pomysły i szukając niewiadomo czego, no ale jak już skończyłem, to efekt działania (nie wyglądu!) jest całkiem OK.
Podstawa to kawałek blatu meblowego z przykręconym kawałkiem pleksy. Za słupek robi jakiś element, chyba kawałek rozdzielacza hydraulicznego (ni cholery nie pamiętam...). "Rama" wykonana z poliamidu, prowadzenie z obudowy łożyska liniowego i wałka szlifowanego (typowy od maszynek CNC), ale zamiast łożyska w obudowie siedzi tulejka z brązu- o wiele precyzyjniejszy posuw. Regulacja posuwu z kawałka listwy zębatej i kółka zębatego- prawdopodobnie z jakiegoś magnetowidu, pus kawalek pręta, kawałek profila aluminiowego. Z boku ramy jeszcze kawałek szyny kulkowej od szuflady, jako zabezpieczenie przed obrotem części ruchomej ramy, bo nie przemyślawszy dobrze ramy nośnej, natknąłem się na problem obracającej się części przesuwnej wraz z przymocowaną wiertarką...
Z jakiejś reklamówkowej, przeciętej na dwie części latarki LED, zrobiłem podświetlenie w podstawie, pod pleksą, w osi wiertła- wspaniała rzecz przy wierceniu już wytrawionych płytek, bo ładnie przez nie światło przenika, pozwalając na łatwą lokalizację punktu wiercenia. "Łeb" z diodami LED siedzi pod pleksą, zasobnik na baterie wraz z wyłącznikiem przyklejony do podstawy obok słupka nośnego. Baterie wystarczają na dłuuugo...
Trochę obrazków do podziwiania/krytykowania/wyśmiania (niepotrzebne odpuścić)








Oczywiście można coś takiego wykonać na dziesiątki sposobów, można też kupić gotowca, ale generalnie taki zestaw idealnie się sprawdza. Wiercenie wiertłami VHM na wysokich obrotach, z precyzyjnym prowadzeniem, to bajka- wiertła idą w laminat szklanoepoksydowy jak w masło, jedno wiertło, jak go nie złamiemy, przewierci spokojnie kilka tysięcy otworków, eleganckich, nieposzarpanych.
I to by było na tyle

Pozdrawiam, V.
Cool? Ranking DIY