Ciekawe, czy da się technologicznie zbudować multinadajnik, który na pojedynczym wyjściu emituje kilkadziesiąt sygnałów radiowych. Taki multinadajnik byłby odbiornikiem DAB+ wielkości pudełka od zapałek i mający jeden przycisk, który kasuje całą pamięć i ponownie wyszukuje wszystkie stacje. Natomiast na wyjściu miałby 50 połączonych modulatorów niewielkiej mocy (albo tyle, ile się zmieści w paśmie radiowym bez stwarzania zakłóceń i intermodulacji). Taki multinadajnik możnaby podłączyć do większości radioodbiorników. Najprościej w wieży wyposażonej w wejście antenowe, w samochodzie również (tylko jest inny rodzaj złącza do anteny). Do zwykłego radiomagnetofonu z anteną teleskopową trudniej, ale można, bo albo przytwierdzić z tyłu obudowy. do niego założyć antenę i wyprowadzić masę, albo zamontować wewnątrz obudowy radia pomiędzy anteną teleskopową a elektroniką wyprowadzając na zewnątrz jedyny przycisk z multinadajnika (zależy od rozwiązań konstrukcyjnych w danym urządzeniu).
Po pierwszym włączeniu wystarczyłoby wcisnąć przycisk i poczekać chwilę, a potem słuchać radia zmieniając stacje za pomocą regulatora częstotliwości, a więc sposób używania radia się nie zmienia. A jak w nadajnikach DAB+ coś będzie pozmieniane lub sprzęt przewieziony do innego miasta, to tylko ponownie wcisnąć przycisk. Co ważne, takie rozwiązanie byłoby to legalne, bo nie ma miejsca nadawanie sygnału radiowego w powietrze.
Co do nadawania, to na mój gust musi być możliwe, bo w Śremie są nadajniki wszystkich multipleksów obok siebie i wcale się nie zakłócają. A jakby połączyć ich wyjścia i wyprowadzić jedną antenę to również (bo co to zmienia, czy sygnał jest sumowany w sumatorze, czy w powietrzu).
Dobierając formę przekazu sygnału cyfrowego trzeba iść na wiele kompromisów, jednym z nich jest albo duża odporność na zakłócenia, albo duża ilość informacji. A gdyby tak połączyć kilka sygnałów (na przykład w krótkich odstępach czasu nadawany byłby sygnał innego rodzaju)? Dane można podzielić na przykład na 3 grupy, Pierwsza grupa to informacje podstawowe, czyli dźwięk mono w paśmie od 200Hz do 4kHz, druga grupa to dźwięk w pasmach poniżej 200Hz i powyżej 4kHz, trzecia grupa to różnica między kanałami stereo. Oczywiście grup można sobie wymyślić więcej, ale idea jest taka, że przy mocno zakłóconym sygnale można odebrać tylko grupę 1, przy zmniejszeniu zakłóceń grupy 1 i 2, a przy dalszym zmniejszeniu zakłóceń wszystkie 3 grupy. W ten sposób otrzymałoby się stopnie sygnału na granicy odbioru, będące czymś analogicznym do szumu w sygnale analogowym. W sygnale analogowym jest tak samo, że dźwięk mono jest najsilniejszy i zawsze można odebrać, dźwięk różnicy stereo jest słabszy i da się go odebrać przy lepszym sygnale, a RDS jest na końcu, bo jego sygnał jest słabiutki.
Po pierwszym włączeniu wystarczyłoby wcisnąć przycisk i poczekać chwilę, a potem słuchać radia zmieniając stacje za pomocą regulatora częstotliwości, a więc sposób używania radia się nie zmienia. A jak w nadajnikach DAB+ coś będzie pozmieniane lub sprzęt przewieziony do innego miasta, to tylko ponownie wcisnąć przycisk. Co ważne, takie rozwiązanie byłoby to legalne, bo nie ma miejsca nadawanie sygnału radiowego w powietrze.
Co do nadawania, to na mój gust musi być możliwe, bo w Śremie są nadajniki wszystkich multipleksów obok siebie i wcale się nie zakłócają. A jakby połączyć ich wyjścia i wyprowadzić jedną antenę to również (bo co to zmienia, czy sygnał jest sumowany w sumatorze, czy w powietrzu).
kris8888 wrote:"zero-jedynkowy" charakter odbioru (albo jest super albo nie ma nic)
Dobierając formę przekazu sygnału cyfrowego trzeba iść na wiele kompromisów, jednym z nich jest albo duża odporność na zakłócenia, albo duża ilość informacji. A gdyby tak połączyć kilka sygnałów (na przykład w krótkich odstępach czasu nadawany byłby sygnał innego rodzaju)? Dane można podzielić na przykład na 3 grupy, Pierwsza grupa to informacje podstawowe, czyli dźwięk mono w paśmie od 200Hz do 4kHz, druga grupa to dźwięk w pasmach poniżej 200Hz i powyżej 4kHz, trzecia grupa to różnica między kanałami stereo. Oczywiście grup można sobie wymyślić więcej, ale idea jest taka, że przy mocno zakłóconym sygnale można odebrać tylko grupę 1, przy zmniejszeniu zakłóceń grupy 1 i 2, a przy dalszym zmniejszeniu zakłóceń wszystkie 3 grupy. W ten sposób otrzymałoby się stopnie sygnału na granicy odbioru, będące czymś analogicznym do szumu w sygnale analogowym. W sygnale analogowym jest tak samo, że dźwięk mono jest najsilniejszy i zawsze można odebrać, dźwięk różnicy stereo jest słabszy i da się go odebrać przy lepszym sygnale, a RDS jest na końcu, bo jego sygnał jest słabiutki.