Gelip wrote: Zdjęcia, własne notatki itp. nigdy w takiej kopii.
To już mam, z danymi na osobnej partycji jest mi lepiej i czuję się bezpieczniej. Na pewno zamierzam mieć w przypadku, gdybym miał Windows 10. Tylko sprzątam na bieżąco od dłuższego czasu w dokumentach.
Mam talerzowy dysk twardy, a raczej miałem. Kupiłem kiedyś używanego Della z Samsungiem 120 GB bodajże na SATA. Komputer wytrzymał 8 lat, a dysk twardy kolejne ok. 4 lat do dziś.
Niestety podczas moich porządków i przenoszenia na niego, zaciął mi się wraz z systemem i kursorem. Grała nadal tylko muzyka w tle. Podczas prób ponownego uruchomienia komputera, proces ten zatrzymywał się na ekranie logowania i zamulał (nie wiem czy dotarłoby w ogóle do pulpitu), a dysk twardy się ciągle wyłączał i uruchamiał. Straciłem połowę moich danych
Odłożyłem go z planem, że później się nim zajmę. Gdy naprawdę stanie się ważny. Po kilku miesiącach bodajże a dokładniej po mojej konserwacji komputera jakoś na początku grudnia postanowiłem spróbować podłączyć dysk.
Może kabel SATA jest uszkodzony. Podłączyłem go - udało się, działa, nie uruchamia się ponownie co chwilę. Udało się przenieść moje dane (niektóre są uszkodzone).
Jednak po przeniesieniu danych komputer zaczął się sam wyłączać. Po uruchomieniu systemu gasł, po dotarciu do ekranu POST gasł. Pomyślałem, mogą być dwie przyczyny: Dysk twardy lub wentylator źle założony. Odpiąłem dysk twardy, a komputer działa.
Myślę o tym, żeby w wolnym czasie użyć narzędzia MHDD, wg. poradnika serwisanta z Youtube/WavePC. Wiem, że to niewiele da, a dysk i tak jest do wymiany ale może przestanie komputer przez niego gasnąć.
Gelip wrote: Dobrze kombinujesz...
Dzięki. Trochę słucham i czytam jak widać. Choć mój komputer nie potrzebuje zwiększenia wydajności to zaplanowałem dostosowywanie pulpitu i drzewa katalogów do organizacji. W sensie pozbycie się podpiętych ikon z paska zadań i dodanie paska Quick Launch, zmniejszenie nieco paska zadań i rozwinięcie ikon w w obszarze powiadomień - czyli pasek w starym stylu jak w 98, XP czy Vista.
Dodatkowo wyświetlenie paska menu i paska stanu w katalogach, a po instalacji czegokolwiek, w menu start zostawić jedynie aplikacje Microsoft, czyli w całość wchodzi:
- Instalacja systemu na podzielonym już dysku
- Instalacja pakietu Office
- Instalacja sterowników: Chipset, VGA, Audio, Ethernet i urządzenia zewnętrzne typu drukarka czy bezprzewodowa klawiatura.
- Dostosowanie i ewentualnie konfiguracja systemu
- Tutaj mógłbym zrobić już obraz systemu
- Po utworzeniu obrazu lub nawet przed zaktualizowanie go
Jak odkryłem niektóre programy potrzebują jakichś tam aktualizacji do uruchomienia. Nawet niektóre gry wymagają ode mnie biblioteki Visual C++. W Win 7 nie wiem ale w XP coś wymagało biblioteki .NET Framework 3.5. Kiedyś byłem przeciwny, ponieważ dawniej zamulały mi za każdym razem XP tak, że ledwo dało się po pulpicie krążyć ale gdy już zaczęło się kończyć wsparcie czy to w XP czy skończyło się w Win98 zainteresowałem się aktualizacjami i zechciałem mieć pełny pakiet. Dodatkowo fajnie jest mieć na wirtualu z Win98 odtwarzacz Media Player 7. Podoba mi się on, a nigdy przedtem go nigdzie nie miałem. W XP WMP10 mi się podoba.
Wiem, że sporo tego szajsu jest. Niby łatają luki i zabezpieczenia ale jednak wychodzą nowe łatki do łatek, które łatają łatki. Większość aktualizacji nie mam pojęcia co tak naprawdę robi czy zmienia a dla niektórych użytkowników za dużo jest informacji do czytania, do czego każda pojedyncza łatka służy. Jak zauważyłem jakiś czas temu, w podanych wyżej aktualizacjach autor umieścił tylko aktualne i najważniejsze, co mnie bardzo cieszy, bo mój zbiór manualnych instalacji ważył 15 GB. Aktualizacje mam, system działa mi mogę powiedzieć dobrze na pierwszy rzut oka, problemów z małą ilością miejsca na dysku twardym nie mam, więc mogę powiedzieć, że jest ok.
Tylko sam proces aktualizacji zabiera mi cały dzień z życia.
Gelip wrote: To wszystko ma sens tylko gdy używamy systemu z wyłączonymi aktualizacjami.
Rozumiem. No jak wspomniałem aktualizacje mieć polubiłem. Jednakże choć zamierzam instalować je już manualnie (do starszych systemów), Usługa Windows Update raczej będzie wtedy do wyłączenia. Także ten.
Fajnie kombinujesz. Sam chciałem potrafić obrabiać ładnie video. Konwertować z wyższej jakości MP4 do niższej jakości AVI (lubię stary styl). Niestety.. po konwersji jakimkolwiek programem wywala mi mleko na wideo lub widać niekiedy wyraźne piksele. Kołkowałem wiele tutoriali, testowałem różne programy bez powodzenia.
Zdjęcia, własne notatki itp. nigdy w takiej kopii. Takie rzeczy to najlepiej mieć na oddzielnej partycji np. D: i kopię na kilku dyskach HDD (ja preferuję stare talerzowe) bo w każdej chwili można zaktualizować dane np. nowe zdjęcia czy nowe notatki.
Albertk1990 wrote: Tak też myślę, że kopię bym chciał zrobić tylko systemu i sterowników, ew. aktualizacji zaraz po instalacji.
Dobrze kombinujesz. Obraz systemu najlepiej zrobić po instalacji sterowników, programów i po dostosowaniu ustawień zwiększających wydajność i szybkość działania systemu.
Chyba rozumiem o co Ci chodzi. To wszystko ma sens tylko gdy używamy systemu z wyłączonymi aktualizacjami. Jak ktoś chce mieć aktualny system to chyba faktycznie nie ma sensu taka kopia systemu.
Mój komputer służy wyłącznie do multimediów, przeglądania Internetu, tworzenia tekstu dla siebie. Gram rzadko a wiem, ze po reinstalacji systemu niektóre z nich przestają działać.
Myślałem o tym, żeby stworzyć taki mini serwer domowy, z którego urządzenia takie jak smartfon z androidem czy laptop będą miały dostęp do wybranych danych. Oczywiście wszystko przez Wi-Fi. Ale chyba sobie odpuszczę ten pomysł. Na razie z sieci rozumiem tylko schemat jakie zastosowanie może mieć taka sieć i, że trzeba potężnej maszyny do tego.
Nie rozumiem jednak dlaczego. W domu nikt nie ma najnowszych telefonów, rodzeństwo ma laptopy z windows XP/7. Sam Internet ma już 50 MB/s (nie ma IPv6 a monter wmawiał że będzie).
Spójrzmy nieco do tyłu. Uczęszczając do technikum sala miała oczywiście sieć. Sieć połączoną z całą szkołą niestety. Rozdzielana poprzez Huby LAN. Serwer był w sali komputerowej, a każdy system był nieco podobny. Nieco, bo na serwerze był zawirusowany Windows NT 4.0, a reszta komputerów miała system XP. Sieć mimo to działała. Trochę wolno, bo możliwe, że zbyt dużo komputerów było podłączonych, przez co każdy z nich miał po 100 KB/s pobierania. Ale wtedy i z dostawcami nie było wesoło. Oczywiście szkoła miała założony lokalny Internet radiowy o prędkości pewnie z 1 Mega bit. Dokładnie nie wiem i nie znam się aż tak na połączeniach, mogłem tu coś pomylić ale kojarzę, że każdy z moich znajomych podpięty pod tą radiówkę pobierał gierki z prędkością ok 1 GB na godzinę.
A kiedy ma sens?
Złożyłem sobie kiedyś sprzęt z WinXP, który ma służyć do konkretnych zadań - nagrywanie i obróbka audio/wideo. Komputer nie podłączony do Internetu, wgrane tylko kilka łatek na obsługę nowszych techologii np. exFAT, WPA2 - po zainstalowniu systemu, sterowników i programów potrzebnych do tego celu robię obraz aby w razie awarii dysku czy systemu szybko przywrócić system z obrazu.
g107r wrote: to te łatki i tak są prawie innym systemem, tylko nazwa z 10-tką zostaje stara.
Dopiero zrozumiałem to zdanie. Czasami posługuję się innym językiem otocznia i nie wszystko ogarniam.
No, rozpisałem się niestety. Mam nadzieję, że przetrwacie moje przemyślenia.