Pierwszą siekierkę trawiłem prostym prostownikiem 6 A, ale bezpiecznik 5 A szybko wysiadł. Dałem 10 A i dał radę dwa razy po 15 min. Wskaźnik prądu pokazywał cały czas maksymalne natężenie. Było czuć lekko palony plastik, dlatego cały eksperyment przeniosłem na taborety i w mało palne miejsce. Trawienie było wystarczająco głębokie. Prostownik był przeznaczony na zniszczenie więc nie było mi go szkoda zwłaszcza, że chciałem dokończyć trawienie. Kiedyś spadł i się połamał. Działa bo działa, ale chcę kupić nowy, żeby i ładować akumulatory samochodowe i wytrawić coś jeszcze w metalu. Wiem, że taka elektroliza bierze cały prąd z prostownika, pytanie tylko gdzie jest granica. Przeczytałem też, że im dalej od siebie przedmiot trawiony i katoda tym mniejszy pobór prądu. Czy kupić prostownik bez bajerów czyli taki jak mam tylko mocniejszy powiedzmy 10 A? Czy może taki z mikroprocesorem i automatycznym rozpoznawaniem akumulatora się nada? W końcu będzie rozpoznawał wiadro ze słoną wodą. Czy nie pokaże mi wała w związku z tym? Ten co mam teraz to taki jak na fotce poniżej. Siekiera ok. 1 kg, pojemnik z wodą tak na 3-4 litry. Odległość siekiery od katody ok. 10 cm. W takich samych warunkach trawienie odciętego kawałka siekiery ok. 100 g brało ok. 3 A prądu. Na początku woda była też podgrzana do ok. 70 st.

