
Witam. Jakiś czas temu recenzowałem listwę zasilającą Logilink LPS237U. Szybko zorientowałem się, że "zabezpieczająca" jest ona tylko w nazwie. Teraz przyszła pora na sprawdzenie jej siostrzanego produktu z tej samej serii, a mianowicie listwy LPS249U. LPS249U na pierwszy rzut oka ma te same funkcjonalności, 2 gniazda USB, 5 zwykłych (o jedno więcej niż w LPS237U) oraz główny przycisk wyłączajacy. Pora dostać się do jej środka, co okaże się być niełatwym zadaniem...
Zakup LPS249U
Produkt kupiłem za około 60 złotych, znalazłem go w kategorii "listwy przeciwprzepięciowe":

Sprzedawca stosuje tu ten sam zabieg co poprzedni, sumuje gniazda USB ze zwykłymi, więc podaje "ilość gniazd = 7".
Parametry produktu:

Przesyłka szybko do mnie dotarła, wraz z innymi zakupami.





Pierwsze moje wrażenie jest takie, że ten biały okrągły przycisk bardzo niewygodnie i ciężko chodzi. Czemu nie dali klasycznego kołyskowego?
Gniazda bez bolców, lecz wtyczka zgodna z oboma standardami:

Wydajność prądowa
Stabilne 5V utrzymuje się przy większym prądzie niż zapowiadany przez producenta. Można pobrać nawet 2.5A. Przy ponad 2.5A napięcie zaczyna spadać, czasem skakać.



Otwieramy LPS249U, problem "one way screw"
W momencie przewrócenia listwy "do góry dnem" natrafiamy na pierwszy problem - specyficzne zabezpieczające śruby, tzw. "one way screw" (ang. śruba jednokierunkowa?):


Ten specyficzny rodzaj śruby ma taki łebek, że można go łatwo dokręcić śrubokrętem płaskim, ale wykręcić jest już bardzo trudno.
Znalazłem jednak na to metodę:


Taki przedzielony śrubokręt sprawdził się lepiej niż zwykły płaski, ponieważ lepiej blokował się w specyficznym łebku tej śruby.
Wykręcanie:



Tylko z jedną śrubą został problem i musiałem użyć siły.


Analiza wnętrza
Przycisk odcina oba przewody zasilające. To plus. Ale oprócz tego nie ma tu znów żadnych zabezpieczeń.


Zasilacz USB jest podobny jak poprzednio, ale na innych komponentach.
Oczywiście jest to zasilacz impulsowy w topologii flyback, znów bez transoptora czyli PSR (Primary Side Regulation):








Od strony komponentów montowanych przewlekanie widać bezpiecznik (lub rezystor bezpiecznikowy), dwa kondensatory elektrolityczne a między nimi dławik, tworzące razem filtr, transformator impulsowy, kondensator CY1 łączący stronę pierwotna zasilacza z wtórną...
Nie widzę tu warystora.
Po stronie wtórnej jest też kondensator na 6.3V, dość mocno na styk, czy to nie przesada? Na wyjściu jest 5V.
Od strony komponentów montowanych powierzchniowo:



Na zdjęciach oznaczenia elementów powinny być czytelne. Mostek prostowniczy MB10F to wiadomo, kontroler przetwornicy PSR QC8585 (nie CC8585), może SD8585:

Tranzystor kluczujący wbudowany jest już w ten układ:

Przykładowa aplikacja (fajny schemat bo pokazuje też co jest w środku QC8585):

No i jeszcze strona wtórna... tam miła niespodzianka, bo zamiast diody Schottky napięcie ze wtórnego uzwojenia prostuje nam QC7707:

QC7707 to tzw. "Synchronous rectifier", prostownik synchroniczny. Zastępuje on diodę Schottkiego w tym układzie. Zbudowany jest w oparciu o tranzystor MOSFET i układ sterujący, wszystko w jednej obudowie. MOSFET otwiera się kiedy trzeba i ten sposób prostuje wyjście z uzwojenia.

Jest to lepsze rozwiązanie niż dioda Schottky gdyż zamiast spadku napięcia MOSFET posiada małą rezystancję w stanie otwarcia (rdsOn).
Można go nawet tanio kupić:

Zostało jeszcze podłączenie portów USB... zastosowano tam dzielnik rezystancyjny ustalający napięcie na D+ i D-... rezystory o kodach 513 i 433 są widoczne na zdjęciach, są to rezystancje odpowiednio 51 kΩ i 43 kΩ. To jest jeden z wielu sposobów sygnalizacji dla telefonu o tym, że jest podłączony do ładowarki. Bez tego telefon nie pobrałby większego prądu z ładowarki.
Odstęp pomiędzy "gorącą" a "zimną" stroną jest duży i zasługuje na pochwałę.
Po zakończonej zabawie produkt złożyłem przy pomocy już normalnych śrubek:

Podsumowanie
Bardzo podobnie jak poprzednio. Znów "zabezpieczająca" tylko z nazwy. Nie wiem czemu sprzedawca go ma w kategorii "Listwy przeciwprzepięciowe". Pod kątem przycisku głównego jest nawet gorzej niż poprzednio, ten kołyskowy w recenzowanej wcześniej Logilink LPS237U lepiej chodził.
W środku znów klasyczny flyback PSR, kontroler ze zintegrowanym kluczem a na wyjściu prostownik synchroniczny. Budżetowo, ale pewnie wystarczająco.
Mimo wszystko nie będę narzekać, gdyż nie kupowałem tej listwy do podłączenia sprzętu komputerowego, lecz do warsztatu do podłączenia lampki, może zasilacza 19V od lutownicy KSGER, czasem telefonu czy tam tabletu. A brak bolca czyli gniazdo typu schuko mi nie przeszkadza, gdyż i tak wszystkie przewody zasilające jakie mam do niego już pasują.
No i sprzedawca znów zsumował ilość gniazd zwykłych z tymi USB - by produkt lepiej wyglądał w wynikach wyszukiwania...
Cool? Ranking DIY